Trzymaj się Zmartwychwstałego

ks. Tomasz Jaklewicz

GN 16/2014 |

publikacja 17.04.2014 00:15

Człowiek, który kocha, chce trwania tego, kogo kocha, i siebie samego. Bóg, który jest miłością, chce tego samego dla nas. Żyjąc w relacji z Nim, zyskujemy nieśmiertelność. Obejmie ona także nasze ciała, dlatego zmartwychwstaniemy.

Trzymaj się Zmartwychwstałego józef wolny /gn Trzymaj się zmartwychwstałego Chrystusa, aby żyć naprawdę, czyli żyć życiem wiecznym. Polichromia w kaplicy na lotnisku w Atenach

Eschatologia, czyli część teologii mówiąca o tym, co nas czeka po śmierci, budziła zawsze zainteresowanie. I chyba nadal budzi. Trudniej nam jednak dziś znaleźć słowa, które w sposób zrozumiały i przekonujący opiszą naszą nadzieję. Ta nadzieja nie jest jakąś filozoficzną spekulacją czy mitologią, opiera się ona na słowie Bożym. Bóg wszystkiego nam nie wyjaśnia. Zostawił nam swoje obietnice sięgające pozagrobowej przyszłości i oczekuje zaufania. Tajemnica pozostaje tajemnicą. Chcielibyśmy rozumieć więcej, to normalne. Dlatego pytamy, jak możliwe jest trwanie po śmierci i w ogóle jak tam będzie, co z ludzkim ciałem, które składamy do grobu, albo czym właściwie jest dusza, czym zmartwychwstanie. Chrześcijańska wiara w życie wieczne opiera się na racjonalnych przesłankach. Wielkanoc wskazuje podstawowy fundament naszej nadziei, którym jest zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Tak pięknie się składa, że tuż przed świętami ukazał się w Polsce kolejny tom dzieł zebranych Josepha Ratzingera, poświęcony tym razem właśnie problemom eschatologii. Lektura to niełatwa, ale – jak zwykle u papieża seniora – przynosząca mnóstwo materiału do przemyślenia. Wybieram na zachętę kilka natchnień, błysków z tego opasłego tomu, które mnie zachwyciły. Myśli w sam raz na Wielkanoc.

Miłość woła o wieczność

Benedykt XVI przestrzega przed nadmiernym wchodzeniem w detale, zwraca uwagę na rzeczy najbardziej fundamentalne, podstawy naszej nadziei. Co skłania w ogóle człowieka, by domagać się trwania dłuższego niż doczesne życie? – pyta. I odpowiada: przyczyną jest miłość. „Miłość chce wieczności tego, co kocha, i dlatego także swojej własnej. Tak brzmi chrześcijańska odpowiedź na nasz problem: nieśmiertelność nie tkwi w samym człowieku; opiera się ona na pewnej relacji, na związku z tym, co jest wieczne i co wieczność czyni sensowną. Tym, co trwałe, co może dać i wypełnić życie, jest prawda, miłość. Człowiek może dlatego żyć wiecznie, ponieważ jest zdolny do związku z tym, co daje wieczność”. To Bóg, który jest prawdą i miłością – daje nam nieśmiertelność. „Wiara w zmartwychwstanie zawarta jest w samej wierze w Boga” – zauważa Benedykt XVI. „Należeć do Niego, zostać wezwanym przez Niego oznacza znajdować się w niezniszczalnym życiu”. Sama wiara w Boga jest więc jednocześnie wiarą w to, że człowiek jest kimś więcej niż tylko gatunkiem biologicznym, produktem przypadkowej ewolucji. Sedno bycia człowiekiem leży w relacji do Boga. To On jest gwarantem, dawcą naszej wieczności. Benedykt XVI nazywa takie ujęcie „dialogicznym rozumieniem nieśmiertelności i zmartwychwstania”. Na pierwszy rzut oka brzmi to może zbyt filozoficznie czy abstrakcyjnie. Ale uzasadnienie tej dialogicznej koncepcji trwania po śmierci znajdujemy w samej Ewangelii. Papież odwołuje się do rozmowy Jezusa z saduceuszami, którzy opowiadali się przeciwko wierze w zmartwychwstanie umarłych. Wyobrażenie cielesnego trwania człowieka w jakimś innym świecie wydawało im się naiwne. Dlatego starali się ośmieszyć tę wizję. W rozmowie z Jezusem posługują się przykładem kobiety, która miała za męża siedmiu kolejnych braci umierających przedwcześnie (por. Łk 20,27-40). „Jezus najpierw porządkuje wyobrażenia o zmartwychwstaniu. Świat zmartwychwstania nie jest duplikatem naszego świata; gdzie nie ma śmierci, tam też nie ma prokreacji. Zmartwychwstali stali się nowymi ludźmi, »synami Boga«. Żyją na sposób Boży, w istnieniu przed Bogiem, z Bogiem i ku Bogu. »Być jak Bóg«, którego człowiek szukał w raju i którego szuka bezustannie – krzyk za pełną wolnością w naszych czasach jest krzykiem za boskością – to zostało im dane. Takie życie wymyka się naszym wyobrażeniom, ale jedno wiemy, że Bóg w swojej istocie jest prawdą i miłością. Wówczas przeczuwamy także, iż przyszłe życie jest po prostu trwaniem przy prawdzie i miłości i w ten sposób trwaniem przy Bogu”.

Przyjaciele Boga są nieśmiertelni

Ponieważ saduceusze uznawali tylko Pięcioksiąg Mojżesza, dlatego Jezus wynajduje argument w tych właśnie księgach Starego Testamentu. Zwraca uwagę, że Mojżesz nazywa „Pana Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją” (Łk 20,38). Benedykt XVI wyjaśnia: „To uzasadnienie zmartwychwstania, życia wiecznego jest zaskakujące. Pan uzasadnia je przez wspólnotę człowieka z Bogiem. Abraham, Izaak i Jakub żyli jako przyjaciele Boga, w ciągłej rozmowie z Nim, i w ten sposób stali się wręcz imieniem Boga: odwołanie się do nich objaśnia, o jakiego Boga chodzi, kim Bóg jest i jaki jest Bóg. Należą oni do Niego i jeśli przynależą oni do Boga, jeśli ich powiązanie z Bogiem jest najistotniejsze w ich życiu, to należą oni do samego życia. Ponieważ przetrwali oni w Bogu, nie mogą popaść w nicość. Żyją oni życiem, które jest mocniejsze od śmierci. Jezus daje nam dialogiczne, relacyjne uzasadnienie nieśmiertelności. Życie człowieka nie dlatego sięga poza śmierć, że jakoby dusza była sama w sobie niepodzielna i przez to niezniszczalna, jak uzasadniała nieśmiertelność grecka filozofia. To bycie w relacji czyni człowieka nieśmiertelnym. Ludzka miłość zmierza ku nieskończoności, nie może jej jednak dać. Wspólnota miłości z Bogiem daje to, czym w istocie jest miłość: Ten dialog się nie przerywa. Przez współistnienie z Nim jesteśmy w tym, co właściwe, w niezniszczalnym życiu.

Przez to, że Jezus odwołuje się do Abrahama, Izaaka i Jakuba jako ludzi, którzy są Boży, a stąd nieśmiertelni, mówi nam: Trzymaj się w życiu tego, co nie przemija i nie rozpada się. Trzymaj się prawdy, dobra, trzymaj się miłości, trzymaj się Boga. I o samym Chrystusie moglibyśmy teraz powiedzieć: Trzymaj się zmartwychwstałego Chrystusa, a wtedy trzymasz się życia i wtedy żyjesz naprawdę – wtedy żyjesz już teraz prawdziwym życiem, wiecznym życiem. Jezus naucza nas zatem nie jakichś tajemniczych rzeczy o zaświatach. Wprowadza nas w prawdziwe życie. Jego dialogiczne uzasadnienie nieśmiertelności mówi nam, jak musimy teraz żyć, jak znajdziemy prawdziwe życie, które jest wieczne”.

Nieśmiertelność duszy czy zmartwychwstanie ciała?

Papież na podstawie tej dialogicznej koncepcji pokazuje także, jak pogodzić ze sobą dwie pozornie konkurujące ze sobą wizje wieczności: „nieśmiertelność duszy” czy „zmartwychwstanie ciała”. Kilka słów na temat kontekstu tego problemu. Otóż wielu teologów protestanckich i niektórzy katoliccy zanegowali pojęcie „duszy nieśmiertelnej”, uznając, że jest to „wynalazek” greckiej filozofii obcy z gruntu mentalności biblijnej. Ich zdaniem chrześcijańskie pojęcie trwania po śmierci opierać się musi tylko i wyłącznie na „zmartwychwstaniu ciała” – czyli zbawieniu całego człowieka. Pisali oni o tzw. zmartwychwstaniu w chwili śmierci. Nie sposób tutaj przedstawić całości tej teorii. Jej sednem jest przekonanie, że człowiek cały (duchowo i cieleśnie) umiera i cały zostaje natychmiast wskrzeszony przez Boga w innym wymiarze, można powiedzieć – „po drugiej stronie”, na którą człowiek przechodzi w chwili śmierci. Tego typu koncepcje zostały odrzucone przez Kongregację Doktryny Wiary jako niezgodne z wiarą katolicką w liście z 1979 roku (kard. Ratzinger nie był jeszcze wtedy na jej czele). Czytamy w dokumencie: „Kościół przyjmuje istnienie i życie po śmierci elementu duchowego, obdarzonego świadomością i wolą w taki sposób, że »ja ludzkie« istnieje nadal, chociaż w tym czasie brakuje dopełnienia jego ciała. Na oznaczenie tego elementu Kościół posługuje się pojęciem »duszy«”. Rzymski dokument stwierdza ponadto, „że nie ma poważnej racji, by je odrzucić, a co więcej, uważa, że jest bezwzględnie konieczny jakiś aparat pojęciowy dla podtrzymywania wiary chrześcijan”. Kardynał Ratzinger akceptując w pełni stanowisko Kościoła, definiuje w ciekawy sposób duszę. Wiąże on ją ze wspomnianą dialogiczną wizją wieczności. Człowiek nie może żyć wiecznie sam z siebie, wieczność może mu dać tylko wieczny Bóg. Człowiek jest nieśmiertelny dzięki relacji do Boga. To, dzięki czemu w samym człowieku możliwa jest ta relacja, nazywamy właśnie „duszą”. Benedykt XVI: „Dusza to zatem nic innego jak zdolność człowieka do budowania związków z Prawdą, z wieczną Miłością”. Innymi słowy, dusza to owo najgłębsze „ja”, w języku biblijnym „serce”, które tęskni za prawdą (sensem) i za miłością. Serce wyrywa się ku nieskończoności. Ale człowiek nie wytworzy jej sam, nie znajdzie jej w ziemskich potęgach. Może mu ją dać tylko wieczny Bóg. Pozostaje jednak pytanie, „a co z ciałem”? Jak pogodzić nieśmiertelność duszy z prawdą o zmartwychwstaniu? Są dwie drogi rozumowania. Po pierwsze dusza jest tak ściśle zintegrowana z ciałem, że tworzy z nim jedność tak wielką, iż przetrwa ona na wieczność. Można powiedzieć, że dusza obdarowana przez Boga wiecznością pociągnie za sobą ciało, które zmartwychwstanie. Drugie ujęcie: Jezus Chrystus przynosi odpowiedź. On jest Prawdą i Miłością Boga. To związek z Nim, przyjaźń z Nim przynosi nam zbawienie. „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” – mówi Pan. Bóg stał się dla nas konkretny dopiero w Chrystusie, nasza nadzieja jest konkretna dopiero w wierze w Chrystusa. Jego zmartwychwstanie jest zapowiedzią naszego zmartwychwstania. Musimy umrzeć tak jak On. Nasze martwe ciało zostaje złożone w grobie. „Dusza”, czyli duchowy „nośnik” tożsamości, przetrwa w Bogu. Ciało zostanie zbawione po „trzech dniach”, czyli w naszym przypadku w dniu ostatecznym, po zakończeniu ziemskiej historii. Zmartwychwstałe ciało jakby „dogoni duszę” – człowiek zostanie w całości ocalony mocą Bożej łaski. Benedykt XVI podkreśla, że należy pozostawić na boku pytania o detale, czyli na czym dokładnie pod względem historycznym i biologicznym będzie polegało „zwrócenie nam ciała” na końcu czasów. Papież senior kieruje nas konsekwentnie na Boga. „Żyjemy dlatego, że jesteśmy wpisani w pamięć Boga. W pamięci Boga nie jesteśmy cieniem, czystym »wspomnieniem«, ale bycie w pamięci Boga znaczy: żyć, żyć w pełni, być w pełni sobą”. Benedykt podkreśla także, że nadzieja nieśmiertelności nie prowadzi do dewaluacji obecnego świata. Jest dokładnie na odwrót: „nadzieja świata pozagrobowego dla człowieka chrześcijanina z jednej strony oznacza odpowiedzialność przed Bogiem w tym świecie, gdyż jego życie przeznaczone jest na wieczność, a z drugiej strony dokonuje się w swobodnej nadziei, ponieważ Ten, któremu jesteśmy winni odpowiedzialność, jest większy od naszego serca, jak to wyraża Biblia”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.