Daniel: Wielki trud

ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 30.11.2014 23:00

Gdzie jest nasza Wielka Rzeka? Gdzie Bóg przygotowuje dla nas miejsce spotkania? Gdzie jest ów stół z ikony Rublowa, przy którym zasiada Trzech?

Daniel: Wielki trud Jakub Szymczuk /GN

Tekst do medytacji

„W tamtych czasach spędziłem ja, Daniel, całe trzy tygodnie w smutku. Nie jadłem wybornych potraw, nie brałem do ust ani mięsa, ani wina, nie namaszczałem się też aż do końca trzech tygodni.
Dnia dwudziestego czwartego pierwszego miesiąca, gdy znajdowałem się nad brzegiem Wielkiej Rzeki, to jest nad Tygrysem, podniosłem oczy i patrzałem: Oto stał pewien człowiek ubrany w lniane szaty, a jego biodra były przepasane czystym złotem, a ciało zaś jego było podobne do tarsziszu, jego oblicze do blasku błyskawicy, oczy jego były jak pochodnie ogniste, jego ramiona i nogi jak błysk polerowanej miedzi, a jego głos jak głos tłumu. Ja, Daniel, oglądałem tylko sam widzenie, a ludzie, którzy byli ze mną, nie oglądali widzenia, ogarnęło ich jednak wielkie przerażenie, tak że uciekli, by się ukryć. Tylko ja sam pozostałem, by oglądać to wielkie widzenie, lecz nie miałem siły, zmieniłem się na twarzy, opuściła mnie moc. Wtedy usłyszałem dźwięk jego słów, i na dźwięk jego słów upadłem oszołomiony twarzą ku ziemi. Ale oto dotknęła mnie ręka i wprawiła w drżenie moje kolana i dłonie moich rąk. I rzekł do mnie: «Danielu, mężu umiłowany! Uważaj na słowa, które mówię, i wstań, ponieważ teraz wysłano mnie do ciebie». Gdy on mówił do mnie te słowa, drżąc powstałem. Powiedział więc do mnie: «Nie bój się, Danielu! Od pierwszego bowiem dnia, kiedy starałeś się usilnie zrozumieć i upokorzyć przed Bogiem, słowa twoje zostały wysłuchane; ja zaś przybyłem z powodu twoich słów. Lecz książę królestwa Persów sprzeciwiał mi się przez dwadzieścia jeden dni (…) Przyszedłem, by udzielić ci zrozumienia tego, co spotka twój naród przy końcu dni; bo to widzenie odnosi się do tych dni». Gdy on jeszcze mówił do mnie te słowa, padłem twarzą ku ziemi i oniemiałem. A oto jakby postać ludzka dotknęła moich warg. Otworzyłem więc usta i mówiłem do tego, który stał przede mną: «Panie mój, od tego widzenia ogarnęły mnie boleści i opadłem z sił. Jakże więc może taki sługa mojego pana mówić tu z panem moim, skoro nie ma teraz siły i oddech we mnie ustaje?» Powtórnie dotknął mnie ten, który podobny był do człowieka, umacniając mnie. Potem powiedział: «Nie lękaj się, mężu umiłowany! Pokój tobie! Bądź pełen mocy!» Gdy on jeszcze rozmawiał ze mną, nabrałem sił, mówiąc: «Niech mój pan mówi, bo mnie wzmocniłeś».”

(Dn 10, 2-19)

Spotkanie

„U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie” (Deus Caritas est, 1). Intuicja wiary Benedykta XVI może być dla nas kluczem, pozwalającym zrozumieć sens opisanego w Księdze Daniela wydarzenia. Oto bowiem przy pierwszej lekturze stajemy przed pokusą analizy tego, co zewnętrzne. Czyli wizji męża, którego Daniel spotkał nad brzegiem Wielkiej Rzeki. Wielu gotowych jest sięgać po słowniki, do starożytnych mitów, analizować szczegóły, w nich upatrując istotę przesłania. Inni skoncentrują się na stanie psychicznym proroka zastanawiając się jakie zaburzenia lub emocje mogły zdecydować o takim a nie innym widzeniu otaczającego krajobrazu. Tymczasem wizja jest zaledwie wstępem, muzycznym preludium do tego, co ma nastąpić. Do spotkania owocującego dialogiem anioła z prorokiem. Co charakteryzuje owo spotkanie?

Bynajmniej nie lęk, choć ten jest akcentowany przez Daniela. Istotą jest rozpoznanie w zbliżającym się mężu w białych szatach nieziemskiej istoty, anioła, posłańca Bożego, jak się okazuje – mającego imię, czyli tożsamość. Mówiąc zatem językiem papieża Benedykta wydarzenie jest osobą. I – trzeba mocno podkreślić – nie jest to wyłącznie doświadczenie Daniela. W Piśmie świętym nadzwyczajne znaki zawsze są drogowskazami prowadzącymi do spotkania osobowego. Także w czasach Nowego Testamentu.  Mocno akcentuje tę prawdę Dokument z Aparecida. „Sama natura chrześcijaństwa polega na rozpoznaniu obecności Jezusa i pójściu za Nim. To właśnie było doświadczeniem pierwszych uczniów, którzy spotkawszy Jezusa, byli zafascynowani i zadziwieni nadzwyczajnością Tego, który do nich mówił, szczególnie przez to, jak ich traktował” (244). W tym momencie aż chce się wrócić do rozważanego tekstu i jeszcze raz przywołać słowa Boskiego Posłańca: „Nie bój się, Danielu! Od pierwszego bowiem dnia, kiedy starałeś się usilnie zrozumieć i upokorzyć przed Bogiem, słowa twoje zostały wysłuchane; ja zaś przybyłem z powodu twoich słów.” Ileż w nich szacunku i uznania dla wysiłku człowieka, dla ożywiającego jego serce pragnienia, dla niepokoju ciągle pobudzającego do szukania Boga.

Ostatnia uwaga jest dla ważna. Spotkanie z Bogiem nigdy nie jest, choć czasem tak może się wydawać, dziełem przypadku. Bóg je przygotowuje i do niego prowadzi, ale też w olbrzymiej większości przypadków oczekuje przygotowania go przez człowieka. Dla Daniela takim przygotowaniem był trzytygodniowy post. On przygotował serce i umysł na przyjęcie tego, co przygotował Bóg. Możemy zatem powiedzieć, że okoliczności i forma spotkania są dziełem Boga. Dziełem człowieka jest przygotowanie serca i umysłu. Czyż nie taki jest właśnie sens Wielkiego Postu czy rozpoczętego właśnie w Kościołach Wschodnich Postu Filipowego, poprzedzającego Boże Narodzenie?

Warto w tym momencie zrobić pauzę i zapytać do spotkania z jakim Bogiem prowadzi to przygotowanie. O jego zasadności przekonują nas różne spotkania i dyskusje, kiedy to mamy wrażenie, że dwoje chrześcijan wierzy w dwóch różnych bogów, ma zupełnie odmienne obrazy Boga. Trochę jak w amerykańskim żarcie mówiącym o spotkaniu trzech wierzących. Można być pewnym, że mamy do czynienia co najmniej z pięcioma religiami. Odłóżmy jednak żarty na bok i wróćmy do cytowanego już Dokumentu z Aparecida. „Autentyczna propozycja spotkania z Jezusem Chrystusem musi być oparta na solidnym fundamencie Trójcy-Miłości. Doświadczenie Trójjedynego Boga, który jest jednością i komunią nierozdzielną, pozwala nam pokonywać egoizm, abyśmy mogli w pełni odnaleźć się przez służbę drugiemu człowiekowi. Doświadczenie Chrztu stanowi początek całej duchowości chrześcijańskiej, która jest oparta na Trójcy” (240).

Zapytajmy gdzie jest nasza Wielka Rzeka. Gdzie Bóg przygotowuje dla nas miejsce spotkania? Gdzie jest ów stół z ikony Rublowa, przy którym zasiada Trzech? „Poprzez niewidzialne działanie Ducha Świętego do spotkania z Chrystusem dochodzi poprzez wiarę otrzymaną i przeżywaną w Kościele” (DA 246). Ojciec chce spotkać się z człowiekiem w Kościele gdyż jest on Ciałem Jego Syna i dziełem Ducha Świętego. Być może ta prawda nas dziwi, szokuje, być może nie dowierzamy. Jedno jest pewne. Jak Daniel jesteśmy wezwani do przejścia od tego, co widzą oczy, do tego, co słyszą uszy.

To dobry moment, by wrócić do postu Daniela. Do tych trzech oczyszczających tygodni, po których rozpoznał posłańca Bożego w człowieku ubranym w białą szatę. Wszyscy potrzebujemy oczyszczenia naszego umysłu i serca, wichru i ognia Ducha Świętego. By nawet w tym, co burzy i gorszy dostrzec już nie anioła, ale samego Jezusa. W szatach lśniąco białych jak na Górze Tabor. Wyzwalającego z lęku, zwiastującego pokój i wskazującego na wszystkich nabytych Krwią swoją słowami: To jest Ciało moje.