Daniel: Decyzja woli

Elżbieta i Piotr Krzewińscy

publikacja 01.12.2014 23:00

Nasza wiara to inaczej decyzja woli, żeby wierzyć w prawdziwość tego, czego nie doświadczamy przez zmysły. Wierzyć, często wbrew ludzkiemu rozumieniu i ludzkiej mądrości.

Daniel: Decyzja woli Jakub Szymczuk /Foto Gość

Tekst do medytacji

"W owych czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem dzieci twojego narodu.
Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej.
W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia: ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze.
Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie.
Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze.
Ty jednak, Danielu, ukryj słowa i zapieczętuj księgę aż do czasów ostatecznych. Wielu będzie dociekało, by pomnożyła się wiedza».

Wtedy ja, Daniel, ujrzałem, jak dwóch innych [ludzi] stało, jeden na brzegu po tej stronie rzeki, drugi na brzegu po tamtej stronie rzeki. Powiedziałem do męża ubranego w lniane szaty i znajdującego się nad wodami rzeki: «Jak długo jeszcze do końca tych przedziwnych rzeczy?» I usłyszałem męża ubranego w lniane szaty i znajdującego się nad wodami rzeki. Podniósł on prawą i lewą rękę do nieba i przysiągł na Wiecznie Żyjącego: «Do czasu, czasów i połowy [czasu]. To wszystko dokona się, kiedy dobiegnie końca moc niszczyciela świętego narodu».
Ja wprawdzie usłyszałem, lecz nie zrozumiałem; powiedziałem więc: «Panie, jaki będzie ostateczny koniec tego?» On zaś odpowiedział: «Idź, Danielu, bo słowa zostały ukryte i obłożone pieczęciami aż do końca czasu. Wielu ulegnie oczyszczeniu, wybieleniu, wypróbowaniu, ale przewrotni będą postępować przewrotnie i żaden z przewrotnych nie zrozumie tego, lecz roztropni zrozumieją. A od czasu, gdy zostanie zniesiona codzienna ofiara, zapanuje ohyda ziejąca pustką, [upłynie] tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt dni. Szczęśliwy ten, który wytrwa i doczeka tysiąca trzystu trzydziestu pięciu dni. Ty zaś idź i zażywaj spoczynku, a powstaniesz, by [otrzymać] swój los przy końcu dni»."

(Dn 12,1-13)

Decyzja woli

Czytając ten fragment z Księgi proroka Daniela, pomyśleliśmy sobie o czasach, w jakich teraz żyjemy.

Zawsze są złe czasy; zawsze są czasy błogosławione. Wszystko zależy od tego, co człowiek będzie chciał zobaczyć i w jaki sposób zechce zinterpretować to, co dostrzeże.   Jeżeli wierzymy w Boga i w to, że jest On wszechmocny, wszechwiedzący i przepotężny, to musimy przyjąć, że wszystko, co dzieje się w mikro – i makroskali, dzieje się z Jego woli i dopuszczenia. On swoją obecnością towarzyszy bowiem nie tylko każdemu pojedynczemu człowiekowi w jego radościach i smutkach, ale JEST w wydarzeniach o randze historycznej, np. na ukraińskim Majdanie.

Zło i grzech nie są od Niego silniejsze, choć swoim działaniem bardzo rzucają się w oczy. Sprawiają przez to wrażenie, jakoby dobro nie miało już nic, albo niewiele, do powiedzenia. Przez tę ekspansywność zła często człowiekowi wydaje się, że nie ma sensu czynić dobra, że nie ma sensu być dobrym – bo to nic nie zmieni.

A przecież prorok Daniel pisze wyraźnie, że w każdych czasach jest z nami Opiekun, nasz Anioł Stróż. Człowiek nie jest sam ze swoimi kłopotami, problemami, ze swoim lękiem i obawą o przyszłość. Nawet wśród najstraszniejszych ciemności jest z nim Ktoś.

Jest to jednak Byt duchowy, nie odczuwalny zmysłami, przez co człowiek, byt na wskroś cielesny, ma problem. Problem w tym, że właśnie podczas tych trudnych chwil musi walczyć ze sobą, ze swoimi uczuciami i emocjami, by wytrwać w wierze w tę nieustającą opiekę i kojącą Obecność.

Jakże często umyka nam, że nasza wiara to inaczej decyzja woli, żeby wierzyć w prawdziwość tego, czego nie doświadczamy przez zmysły. Wierzyć, często wbrew ludzkiemu rozumieniu i ludzkiej mądrości.

Prorok Daniel nie rozumiał swojego widzenia, nie rozumiał treści słów, mimo że je słyszał.

Jakże często i my, także jako małżonkowie, jesteśmy w jego sytuacji.

W momencie ślubu przysięgamy sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz to, że będziemy ze sobą aż do śmierci. Wypowiadamy te słowa, słyszymy, jak wypowiada je współmałżonek – i nie rozumiemy do końca ich treści.

Całe nasze małżeńskie życie zgłębiamy, co one znaczą.

Z każdym rokiem nasze rozumienie ich treści z jednej strony się pogłębia, ale z drugiej czujemy się wobec ich głębi coraz bardziej onieśmieleni i pełni zwątpienia, czy damy radę.

Często jest tak, że dopiero patrząc wstecz widzimy miłość tam, gdzie wcześniej nie potrafiliśmy jej dostrzec. Inaczej rozumiemy niektóre gesty, słowa, milczenie.

Życie jednak biegnie dalej i przynosi kolejne wyzwania. Z jednej więc strony coś więcej wiemy, z drugiej – widzimy, ile jeszcze nie wiemy i nie rozumiemy. Tak rodzi się pokora i pewien rodzaj lęku, co będzie dalej działo się w naszym małżeństwie.

Jest w nas jednak decyzja woli, by ze sobą być. Na dobre i na złe. Bo to, cośmy razem już przeszli, pokazało nam, że nie ma złych czasów.

Są trudne i bolesne, z których jedynie Bóg może człowieka wyprowadzić.

Ale człowiek musi Boga do nich zaprosić.

Musi wielbić Bożą obecność i mądrość także wtedy, gdy wszystko się chwieje, wali, rozsypuje. Gdy ludzkie serce jest rozdarte i starte na proch.

Przecież to On wymyślił małżeństwo jako najwspanialsze powołanie dla mężczyzny i kobiety. Skoro to czasem „nie działa”, musi być w tym jakiś Jego zamysł. Skoro czasem mąż zdradza żonę, a żona męża, to straszne doświadczenie (jeśli Bóg dopuścił, by zaistniało) może coś „dać” małżonkom. Krzyż zawsze owocuje, jeśli człowiek niesie go wraz z Jezusem.

Z reguły różne złe czasy pokazywały nam, jak bardzo jeszcze do miłości nie dorośliśmy i w jakich miejscach nasza miłość potrzebuje nawrócenia. Jak trudno jest kochać, gdy bezradnie wisi się na krzyżu cierpienia i bólu. Jak wielką łaską jest możliwość przebaczenia i modlitwy za swoich krzywdzicieli.

Prorok Daniel nazywa te zdarzenia oczyszczeniem, wybieleniem i wypróbowaniem, które zrozumieć mogą jedynie ludzie roztropni, nie przewrotni.

Im dłużej jesteśmy ze sobą, tym wyraźniej widzimy, że bez wiary w mądrość i moc Bożą człowiek szybko zrezygnowałby z walki o miłość do współmałżonka i wierność wobec niego. Wierność wobec samego siebie.

„W sztuce Roberta Bolta A Man for All Seasons Thomas More wyjaśnia swojej córce, dlaczego nie może się wycofać ze złożonej przysięgi:

- Kiedy człowiek składa obietnicę, Meg, staje się jak woda we własnych dłoniach. Jeśli rozsunie palce i pozwoli wodzie wypłynąć, nie może mieć nadziei, że jeszcze kiedyś się odnajdzie.” ( „Polubić czy poślubić?” L.L. Parrot)

Prorok Daniel stawia w tym fragmencie Księgi także dwa ogromnie istotne pytania, nurtujące każdego człowieka:

„Jak długo jeszcze do końca ….?”

„Jaki będzie ostateczny koniec tego?”

Ale nie otrzymuje na te pytania czytelnej odpowiedzi.

My też ich nie mamy.

Mimo to trwamy w naszej maleńkiej wspólnocie, wierząc w Słowo, które stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas, zamieszkało także w naszym domu.

Ufamy temu Słowu, które prosi nas jedynie o wytrwałość, mimo ucisku, i obiecuje pełnię radości i pokój serca. A im dłużej żyjemy, tym wyraźniej widzimy, że warto Mu zaufać, zawierzyć.