Jeremiasz: Godność powołania

Jadwiga Nocoń

publikacja 06.12.2014 13:48

Im więcej osiągamy dojrzałości, tym więcej musimy łączyć swoje zamiary z Bożymi. Czuć i ponosić odpowiedzialność za rodzinę, wspólnotę, za każde życie.

Jeremiasz: Godność powołania Henryk Przondziono /Foto Gość

Tekst do medytacji

"Pan skierował do mnie następujące słowo: «Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię». I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, by cię chronić» - wyrocznia Pana.
I wyciągnąwszy rękę, dotknął Pan moich ust i rzekł mi: «Oto kładę moje słowa w twoje usta. Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził». I skierował Pan następujące słowa do mnie: «Co widzisz, Jeremiaszu?» Odrzekłem: «Widzę gałązkę drzewa "czuwającego"». Pan zaś rzekł do mnie: «Dobrze widzisz, bo czuwam nad moim słowem, by je wypełnić»."

(Jer 1,4-12)

Budować i sadzić

Traktujemy swój los jak powierzony kapitał i nieudolnie próbujemy go pomnażać by było z czego czerpać. Nie wiemy jednak do końca, gdzie jedno się kończy, a gdzie drugie zaczyna. Nasza wola przytłoczona wieloma zdarzeniami, z czasem wydaje nam się bardzo ograniczona i pozbawiona sensu.

Podobnie jak Jeremiasza Bóg znał nas i nasze powołanie zanim przyszliśmy na świat. Podobnie też prowadzi nas według swojej woli i dlatego prawdziwy sens objawia nam się nieoczekiwanie. W zależności od właściwego stanu oraz powołania obdarza nas niezbędnymi łaskami zanim potrafimy o nich pomyśleć i zwrócić na nie swoją uwagę. Kto dał człowiekowi usta? Kto czyni go niemym albo głuchym, widzącym albo niewidomym, czyż nie Ja, Pan? Przeto idź, a Ja będę przy ustach twoich i pouczę cię, co masz mówić” (Wj 4,11-12). Czas i rzeczywistość w których nas Bóg umieszcza zmierzają ku temu, byśmy umieli podążać za tym do czego nas przeznaczył: „Powołanie, wolność i wyjątkowość każdego człowieka są darami od Boga dla obfitości świata i w służbie światu”(Dokument z Aparecidy).

Trudy historii i sprzeniewierzanie się Bogu są w każdym czasie tłem szczególnych powołań. W każdym czasie tak samo stajemy przed nim z pokorą i lękiem nie wiedząc co odpowiedzieć. Mamy świadomość swojej niedojrzałości i jak Jeremiasz nie czujemy się godni ani gotowi by przyjąć, a tym bardziej wypełnić powołanie. Jako człowiek młody i niedoświadczony nie potrafił sobie wyobrazić by mógł stanąć do walki przeciw swojemu ludowi, królom, kapłanom i fałszywym prorokom. Chociaż od nas Bóg nie oczekuje tak wiele, również tłumaczymy się niemożnością i trudnością w byciu użytecznymi. My również musimy zmienić swoje spojrzenie na życie i powinności. Trzeba byśmy jak on dostrzegli migdałowiec i odczytali w nim zapewnienie Boga, że będzie nad nami czuwał by wypełniło się co postanowił.

Im więcej osiągamy dojrzałości, tym więcej musimy łączyć swoje zamiary z Bożymi. Czuć i ponosić odpowiedzialność za rodzinę, wspólnotę, za każde życie. Wierzyć, że człowiek który upada potrafi podnosić się i powracać do Boga oraz zasługuje na jego łaskę. Powróćcie, zbuntowani synowie, uleczę wasze odstępstwa. - Oto jesteśmy, przychodzimy do Ciebie, bo jesteś Panem, Bogiem naszym…” (Jr 3,22). Mądrze rozeznawać kiedy burzyć i co wyrywać, by budowanie i sadzenie było prawdziwie misyjnym działaniem a nie pustą demonstracją możliwości. Jak Jeremiasz potrafimy wtedy pójść za właściwie odczytanym powołaniem. Odważymy się na bycie posłanym do świata, który niekoniecznie zechce nas przyjąć i staniemy pośrodku panującego w nim zgiełku. Jak on będziemy wiedzieli co światu powiedzieć o Bogu i czy możemy o tym zaświadczyć swoim życiem.

Wymówki, którymi się zasłaniamy i zagłuszamy sumienie często najlepiej wskazują miejsca od których należy zacząć pracę nad sobą, tak by w oparciu o doświadczenia zmieniać się i przekraczać bariery. Zanim zaczniemy nawoływać do nawrócenia zwróćmy uwagę na siebie, czy nasze pouczanie jest dla budowania innych czy też wygładzamy własny wizerunek. Musimy pozwolić, by z bezradnego, zagubionego człowieka wychylił się ktoś świadomy siebie, swoich celów i możliwości. Ktoś, kto jest gotów odnosić zwycięstwa nad sobą i poprzez świadome zaangażowanie dążyć do wzrostu. Złe otoczenie nie może być naszą obroną i tłem w które się wtopimy, ale ma być dla nas zadaniem i misją.