publikacja 21.12.2014 23:00
Każdy czas jest dobry na powrót do Boga, bo Jego miłość do mnie trwa nieprzerwanie i trwać będzie.
Henryk Przondziono /Foto Gość
Tekst do medytacji
Piotr:
Radość ucznia, który zdaje sobie sprawę z tego, kto jest jego nauczycielem. I kim chce być w życiu ucznia.
Jeżeli On chce być moim opiekunem, małżonkiem, kimś najbliższym, to co może mi zagrażać? Gdy zaufam Jego nauce, zobaczę, doświadczę, jak mnie zmienia, gdy pójdę za Nim, to rzeczywiście zapomnę, jaki byłem kiedyś, a właściwie, jeśli odwrócę się od „starego człowieka” we mnie, to dawne życie wyda mi się czymś dziwnym, jakby nie moim.
Bóg mówi spoza zasłony czasu. Nie jestem do końca zdolny pojąć tej tajemnicy. On jest ZAWSZE, poza czasem, jakby ponad nim. Tylko gdy nie uzmysławiam sobie wielkości i majestatu Boga, mogę Go odrzucić.
Gdy wątpię, gdy ulegam niedowiarstwu, doprowadzam do tego stanu, w którym Go nie ma, jakby mnie opuścił. On jednak w swojej „wieczystej miłości lituje się nade mną”. Pomaga mi siebie odnaleźć, wrócić do Niego. Daje mi czas, np. taki jak teraz, czas Adwentu, kiedy mogę znowu, kolejny raz przyjąć Go, powitać na nowo.
Każdy czas jest dobry na powrót do Boga, bo Jego miłość do mnie trwa nieprzerwanie i trwać będzie.
Elżbieta:
Wstyd jest bardzo trudno dźwigać.
Wstyd – z powodu zła, które się popełniło; z powodu słabości, które się ujawniły; z powodu głupot, w które się wierzyło i pod wpływem których popełniało się głupoty.
Nikt nie chce przeżywać tego doświadczenia. Dlatego tak wiele sił i energii, czasu i trudu ponosi się po to, by nie czuć się zawstydzonym.
Ale tak naprawdę człowiek wtedy kręci się wokół siebie i wokół troski o swój wizerunek w oczach drugiego człowieka.
Bóg czasem dopuszcza, by w życiu człowieka zaistniały rozmaite zdarzenia. On nie chce, by człowiek grzeszył, ale ludzki grzech nie jest dla Niego żadną przeszkodą w tym, by człowieka podźwignąć, pocieszyć, przygarnąć z miłością.
To może szokować. Jak to? Mogę być grzeszna, słaba, pełna nieumiejętności i głupio mówiąca i postępująca, a On się tym nie przejmuje?
Przejmuje się, ale nie w znaczeniu, że odsuwa się ode mnie. Przejmuje się, bo wie, że to oddzielenie od Niego niszczy mnie samą. A On tego nie chce. Bo kocha. Prawdziwie kocha.
Nie za coś, ale dlatego, że jestem: „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju”
Gdyby człowiek tak naprawdę uświadomił sobie, co to oznacza, jego radość nie miałaby kresu! Wtedy nawet chwile trudne i bolesne, których nie brak w życiu każdego chrześcijanina, łatwiej przetrzymać, gdyż On jest tuż obok, a z Nim Jego miłość i pokój. Bo Pan przyrzekł.