Doświadczenie, które wszystko zmieniło

Andrzej Macura

publikacja 15.04.2015 23:02

Garść uwag do czytań na III niedzielę wielkanocną roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.

Doświadczenie, które wszystko zmieniło Andrzej Macura / CC-SA 3.0 Jezus naprawdę zmartwychwstał. To znaczy miał ciało. „Popatrzcie”, „dotknijcie”, mam ciało i kości... A jakby tego było mało, to poprosił o coś do jedzenia

Wielkanoc trwa. W tę niedzielę dalsze spotkania ze świadkami zmartwychwstania. I też jasne pokazanie, co to znaczy żyć prawdą o zmartwychwstaniu. To temat czytań tej niedzieli.

1. Kontekst pierwszego czytania Dz 3,13-15.17-19

Pierwsze czytanie III niedzieli wielkanocnej roku B to fragment drugiej w Dziejach Apostolskich wielkiej mowy Piotra. Pierwsza ma miejsce bezpośrednio po Zesłaniu Ducha Świętego. Ta druga po uzdrowieniu w bramie świątyni przez Piotra i Jana człowieka chromego od urodzenia. Cudowne to wydarzenie, wywoławszy wielką sensację, zgromadziło wokół uzdrowionego i obu Apostołów wielkie zbiegowisko. W swojej przemowie Piotr tłumaczy sens wydarzenia. Przytoczmy tu całą tę mowę. Tekst czytania pogrubioną czcionką.

Na ten widok Piotr przemówił do ludu: «Mężowie izraelscy! Dlaczego dziwicie się temu? I dlaczego także patrzycie na nas, jakbyśmy własną mocą lub pobożnością sprawili, że on chodzi? Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wsławił Sługę swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić. Zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych, czego my jesteśmy świadkami. I przez wiarę w Jego imię temu człowiekowi, którego widzicie i którego znacie, imię to przywróciło siły. Wiara [wzbudzona] przez niego dała mu tę pełnię sił, którą wszyscy widzicie. Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak zwierzchnicy wasi. A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał. Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone, aby nadeszły od Pana dni ochłody, aby też posłał wam zapowiedzianego Mesjasza, Jezusa, którego niebo musi zatrzymać aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy, co od wieków przepowiedział Bóg przez usta swoich świętych proroków. Powiedział przecież Mojżesz: Proroka jak ja wzbudzi wam Pan, Bóg nasz, spośród braci waszych. Słuchajcie Go we wszystkim, co wam powie. A każdy, kto nie posłucha tego Proroka, zostanie usunięty z ludu. Zapowiadali te dni także pozostali prorocy, którzy przemawiali od czasów Samuela i jego następców. Wy jesteście synami proroków i przymierza, które Bóg zawarł z waszymi ojcami, kiedy rzekł do Abrahama: Błogosławione będą w potomstwie twoim wszystkie narody ziemi. Dla was w pierwszym rzędzie wskrzesił Bóg Sługę swego i posłał Go, aby błogosławił każdemu z was w odwracaniu się od grzechów».

Nietrudno zauważyć, że opuszczone fragmenty to z jednej  strony nawiązania do wydarzenia bezpośrednio poprzedzającego mowę Piotra – uzdrowienia chromego, z drugiej zaś pokazujące śmierć i zmartwychwstanie Jezusa w szerszym kontekście oczekiwań Izraela. Co tu istotnego?

  • Bóg w Jezusie wypełnił swoje obietnice
  • Odrzucenie Jezusa przez Izraela było wynikiem działania w jakieś nieświadomości, dzięki której  spełniły się zapowiedzi proroków, że Mesjasz będzie musiał cierpieć.
  • Drogą do realizacji przez Izraela Bożego zamysłu jest w tej chwili pokuta i nawrócenie.

Nie tylko sama mowa jest tu jednak istotna. Także mądrość i odwaga z jaką Piotr wygłasza swoje tezy. I to mimo świadomości, że (chwilowa) przychylność tłumu może okazać się niewystarczająca w konfrontacji z żydowskimi przywódcami, jak to zresztą już widział w przypadku Jezusa. Zresztą, gdy jeszcze mówił, zjawili się kapłani ze strażą i zatrzymali jego i Jana. Zanim zostali postawieni przed Sanhedrynem cała noc spędzili w areszcie. Co w tym dziwnego?

Kilkadziesiąt dni wcześniej Piotr zaparł się Jezusa i uciekł. To jak się teraz zachowuje wskazuje na dokonanie się w nim jakiegoś przełomu. Widział Zmartwychwstałego. Jadł z Nim i pił. Już zrozumiał, że nie musi uciekać, bo nawet jeśli zostanie zabity, też kiedyś zmartwychwstanie. Mocny argument za tym, że zmartwychwstanie Jezusa nie było wymysłem Apostołów... 

A my, chrześcijanie XXI wieku w Polsce? Jacyś tacy bojaźliwi jesteśmy. Boimy się odważnie świadczyć o Jezusie, jeśli grożą nam za to jakieś szykany ze strony znajomych czy pracodawcy. Widać nie do końca uświadamiamy sobie, że jeśli Jezus zmartwychwstał, to każda zła przygoda przeżyta z Jego powodu może mieć już tylko dobre zakończenie. 

2. Kontekst drugiego czytania 1 J 2,1-5a

We wskazaniach św. Jana widać pewien paradoks.... Lepiej go widać, gdy przytoczyć tekst dzisiejszego czytania w nieco szerszym kontekście.  Zacznijmy może od 1,8. Tekst czytania, jak zwykle, pogrubioną czcionką.

Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu,
to samych siebie oszukujemy
i nie ma w nas prawdy.
Jeżeli wyznajemy nasze grzechy,
[Bóg] jako wierny i sprawiedliwy
odpuści je nam
i oczyści nas z wszelkiej nieprawości.
Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy,
czynimy Go kłamcą
i nie ma w nas Jego nauki

Dzieci moje, piszę wam to dlatego,
żebyście nie grzeszyli.
Jeśliby nawet kto zgrzeszył,
mamy Rzecznika wobec Ojca -
Jezusa Chrystusa sprawiedliwego.
On bowiem jest ofiarą przebłagalną
za nasze grzechy,
i nie tylko nasze,
lecz również za grzechy całego świata.

Po tym zaś poznajemy, że Go znamy,
jeżeli zachowujemy Jego przykazania.
Kto mówi: "Znam Go",
a nie zachowuje Jego przykazań,
ten jest kłamcą
i nie ma w nim prawdy.
Kto zaś zachowuje Jego naukę,
w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała.

Po tym właśnie poznajemy, że jesteśmy w Nim.
Kto twierdzi, że w Nim trwa,
powinien również sam postępować tak, jak On postępował.

Proszę zauważyć: z jednej strony mamy jasne wskazanie, że do grzechu trzeba się Bogu przyznać. I to z wielką nadzieją, bo przecież mamy rzecznika wobec Ojca. A kto mówi, że grzechu nie popełnił oszukuje samego siebie, a z Boga, który umarł za nasze grzechy, czyni kłamcę. Z drugiej – już we fragmencie będącym czytaniem tej niedzieli –  jest nie tylko wyraźna zachęta, żeby nie grzeszyć. Jest wręcz powiedziane, że ten, kto grzeszy tak naprawdę jest niewierzący. Gdyby stosować do tego twarde reguły logiki, to zbawienie jest niemożliwe. Bo i jeśli grzeszę to źle i jeśli nie grzeszę – też źle, bo znaczy że coś ukrywam, a z Boga czynie kłamcę..

Rozwiązaniem dla tego paradoksu jest chyba tylko rozróżnienie między dwiema postawami. Pierwszej, polegającej na uznaniu grzechów przeszłości i dostrzeganiu w sobie tych popełnianych z ludzkiej słabości, ale z mocna wolą poprawy, życia blisko Boga i wcielania w życie Jego przykazań. I drugiej polegającej na zatwardziałym wypieraniu się grzechu przy jednoczesnym lekceważeniu przykazań i uważaniu, że nic się nie dzieje, że jest się porządnym wierzącym...

Można więc chyba dostrzec tu trzy, ważne wskazania, choć nie w tej kolejności.

  • Prawdziwie trwa w Bogu, miłość Boża jest doskonała w tym, kto zachowuje przykazania, przykazanie miłości...
  • Wiara nie poparta zachowaniem przykazań – a u Jana chodzi chyba właśnie przede wszystkim o przykazanie miłości – nie jest prawdziwą wiarą.
  • Dla wszystkich grzeszników jest nadzieja. Jest nią nasz Rzecznik wobec Ojca, Jezus Chrystus, który umarł za nasze grzechy.

W sumie jak próbować odnieść to wszystko do siebie trzeba się mocno zaniepokoić. Jeśli grzeszę, muszę się jak najprędzej nawrócić. Jeśli wydaje mi się, że nie grzeszę to powinienem mocno się zastanowić, czy faktycznie tak dobrze kocham czy po prostu swoich grzechów nie chcę zobaczyć...

3. Kontekst Ewangelii Łk 24,35-48
Ewangelia tej niedzieli to kolejna opowieść o spotkaniu Zmartwychwstałego Jezusa ze swoimi uczniami. Wydarzeniu, które nie jest wstawione w jakiś kontekst, w którym chodzi o zilustrowanie czegoś. To relacja, która rozsadza wszelkie schematy, która nadała treść wszystkiemu innemu.

W Ewangelii Łukasza, z której pochodzi czytany fragment, mamy najpierw odkrycie pustego grobu przez kobiety, którym o tym co się stało z Jezusem  mówią jacyś tajemniczy mężczyźni w białych szatach. Fakt, że grób Jezusa był pusty potwierdzają potem Piotr i Jan. Ale na razie o spotkaniu ze Zmartwychwstałem nie ma jeszcze mowy. Pierwszą taką sceną będzie w tej Ewangelii opowieść o dwóch uczniach idących do Emaus. Ale gdy wrócą do Jerozolimy okaże się, że w międzyczasie Jezus ukazał się Szymonowi Piotrowi. I w tym właśnie momencie Jezus przychodzi do nich po raz kolejny. Przeczytajmy.

 W tej samej godzinie (dwaj uczniowie z Emaus) wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi». Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba.

A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!»  Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?»  Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby.  Wziął i jadł wobec nich.

Potem rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie,  w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego. Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni mocą z wysoka».

I to już prawie koniec tej Ewangelii. Dalej jest już tylko krótka wzmianka o wniebowstąpieniu...

4. Warte zauważenia

  • Jezus naprawdę zmartwychwstał. To znaczy miał ciało. „Popatrzcie”, „dotknijcie”, mam ciało i kości... A jakby tego było mało, poprosił o coś do jedzenia. Duchowi chyba nie tylko nie byłoby potrzebne, ale też raczej jako duch nie umiałby pochłaniać materii... I właśnie zmartwychwstanie, a nie życie jako duchy jest ostateczną nadzieją chrześcijan. Co istotne, Kościół wierzy też, że Jezus Chrystus już nigdy nie pozbędzie się tego ludzkiego ciała. Syn Boży na zawsze więc będzie w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem, z duszą i ciałem... Tej prawdy już doświadczyła Maryja, która, jak wierzymy, z duszą i ciałem została wzięta do nieba.
     
  • Swoją  śmiercią i zmartwychwstaniem Jezus wypełnił zapowiedzi proroków... Warto podkreślić: to nie jest tak, ze Bóg napisał scenariusz i teraz wszystko do tego dostosował. Było inaczej. Bóg znał przyszłość i zanim się stała mógł przez proroków ją zapowiedzieć. W mniej lub bardziej jasny sposób.
     
  • Apostołowie zaczęli rozumieć Pisma, czyli, z grubsza rzecz biorąc, to co nazywamy dziś Starym Testamentem. Ciekawe co im Jezus powiedział i co im dał zrozumieć? Zapewne wiele z tych rzeczy mamy zapisanych w mowach z Dziejów Apostolskich. Np. Piotr przemawiając powołuje się na proroctwa Starego Testamentu. Mowy te zebrane w całość stanowią bardzo ciekawy materiał dla poznania tego „zrozumienia”....
     
  • W imię zabitego i zmartwychwstałego Jezusa ma być teraz głoszone „nawrócenie i odpuszczenie grzechów”. Apostołowie – bo to oni będąc świadkami wydarzenia Jezusa Chrystusa – mają teraz stać się jego głosicielami (świadkami) dla Jerozolimy i wszystkich narodów; mają zacząć od Jerozolimy i dotrzeć do wszystkich narodów... A pomoże im w tym „Uzbrojenie z Wysoka” – Duch Święty....

Na jaki obraz składają się wszystkie trzy czytania? Jezus naprawdę zmartwychwstał i tę prawdę Kościół, wszyscy wierzący w Chrystusa mają głosić nie zważając na ludzkie zakazy. Ale by być dobrym uczniem Chrystusa trzeba żyć tym, czego uczył, ciągle do ideału dorastać, a nie zamykać oczy na Jego przykazania i udawać, że to nie problem...

5. W praktyce

  • Ewangelia to ciągle dobra i radosna nowina o zbawieniu, odpuszczeniu grzechów, o zmartwychwstaniu Jezusa i naszym. Jasne, wymaga też nawrócenia, ale chyba nigdy nie wolno nam zapominać o tym jej wymiarze. Głoszenie samej potrzeby nawrócenia, bez ukazywania tego, co Jezus ma człowiekowi do zaoferowania, to jednak mocne jej zubożenie. Nic dziwnego, że czegoś takiego ludzkie kupować nie chcą...
     
  • Zazdrość bierze, gdy widzi się zapał Apostołów, ich prawość i odwagę. Bo my dziś jakoś tacy bojaźliwi. Nie chodzi nawet o lęk przed tym, co pomyślą bliscy, znajomi czy szefostwo w pracy. My jakby sami nie wierzymy w to, że to co mamy światu do zaoferowania to naprawdę dobra nowina. Mamy skarb i dzielimy się skarbem, a nie nakładamy ludziom pęta... Tak często narzekamy, że ludzie to czy tamto. Zamiast dać im radość i światło, wiarę, ze każda zła przygoda z Jezusem ma dobre zakończenie, dajemy pełne melancholii za przeszłością narzekanie...
     
  • Chrześcijanin zawsze powinien pytać samego siebie o miłość. Bo tylko jeśli kocha, naprawdę wierzy w Boga. Nie jest tragedią, jeśli dostrzega swoje niedostatki i przeprasza za nie Boga, ufając w moc swojego u Ojca Rzecznika. Gorzej, jeśli w ogóle się nimi nie przejmuje...