Duchowa schizofrenia

Włodzimierz Zatorski OSB

publikacja 24.10.2015 06:00

Dawniej w okresie dzieciństwa i młodości rodzice i wychowawcy w pewien sposób odgrywali rolę mistrza przez autorytet, jaki posiadali u dzieci.

Właściwy prządek dnia i kultura zachowania HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ Właściwy prządek dnia i kultura zachowania
W klasztorze benedyktyńskim kładzie się na nie bardzo mocny nacisk. Przyjeżdżający do klasztorów ludzie bardzo to sobie cenią. Na zdjęciu benedyktyński klasztor we francuskim Solem

Dzisiaj rodzice i wychowawcy co najwyżej towarzyszą swoim dzieciom w wieku młodzieńczym. Ich rola jako mistrzów jednak maleje, gdy upadają prawie wszystkie autorytety ludzkie i wali się hierarchia wartości.

Sytuacja jest naprawdę trudna. Czasem pozostaje jeszcze wypróbowana kultura życia zachowująca odpowiednią hierarchię wartości, właściwy prządek dnia i kulturę zachowania. W klasztorze benedyktyńskim kładzie się na nią bardzo mocny nacisk. Przyjeżdżający do klasztorów ludzie bardzo to sobie cenią. Ten porządek życia daje człowiekowi dużą siłę do znoszenia istniejącego w świecie chaosu. Każdy jednak musi to dzisiaj sam dla siebie na nowo odkryć.

To, co wydaje się nam dzisiaj w sposób szczególny przeszkadzać nie tylko w odnajdywaniu prawdziwego pokoju, ale w ogóle w duchowym postępie chrześcijan, to istniejące w nas rozszczepienie, swoista „schizofrenia” polegająca na tym, że co innego przyjmujemy naszym rozumem jako mądre i dobre, a w życiu kierujemy się naprawdę czymś innym. Istnieje w nas pęknięcie pomiędzy myślą i egzystencją.

Niestety najczęściej nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, a co gorsza nie potrafimy powiązać ze sobą tego, czego doświadczamy z wyborami, jakie podjęliśmy, bo przy istniejącej „schizofrenii” podejmujemy je właściwie nieświadomie. Rozdarcie pomiędzy wyborami ideowymi, a faktycznymi decyzjami istnieje już w odniesieniu do zwykłej higieny życia. Jednak szczególnie tragiczne skutki przynosi ono w wymiarze religijnym i egzystencjalnym.

Wielu chrześcijan - katolików „nie ma czasu na modlitwę poranną”. Kiedy jednak zmierzymy, ile czasu zajmuje nam spokojne i świadome odmówienie Modlitwy Pańskiej i jeszcze jakiejś modlitwy, to okazuje się, że jest to minuta lub półtorej. Jak można to pogodzić z twierdzeniem, że w naszym życiu najważniejszy jest Bóg!? Podobnie jest z „brakiem czasu” na niedzielną Mszę Świętą, na czytanie Pisma Świętego.

Te fakty wskazują na głęboki wewnętrzny problem istniejący w nas, na duchową schizofrenię, która powoduje, że to co najważniejsze de facto zostaje odsunięte w życiu na margines. Ta „schizofrenia” jest w nas głęboko zakorzeniona od samego dzieciństwa. Klasycznym przykładem jest uczenie dziecka, aby nie kłamało przy jednoczesnym zaprzeczeniu tej zasadzie przez rodziców w konkretnej sytuacji. Rodzicom nie wypada pochwalać kłamstwa, ale nie ma to nic wspólnego z tym, co robią.

Najbardziej przerażające jest to, że nie uczymy się na własnych błędach, ale uparcie bronimy swojej niewinności, obwiniając jednocześnie cały świat, a ostatecznie samego Pana Boga za brak sprawiedliwości i uczciwości.

***

Włodzimierz Zatorski OSB, Ład i pokój, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC