Jak jeść sernik z rodzynkami?

Andrzej Macura

publikacja 28.08.2015 22:51

Garść uwag do czytań na XXII niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.

Jak jeść sernik z rodzynkami? Roman Koszowski /Foto Gość Zjadanie tylko niektórych części ciasta należy to złego tonu. A co z wybieraniem, które przykazania będę zachowywał, a które nie?

Prawo prawem. Ale zawsze któreś przepisy są w nim ważniejsze, a któreś mniej ważne. Nieprawda? No to proszę przyjrzeć się, ile wysiłku wkłada nasze państwo w zwalczanie nadużyć podatkowych, a jak podchodzi do przestępstw z dziedziny obyczajowości – prostytucji czy pornografii. Także w życiu chrześcijan występuje czasem taka skłonność do wybiórczości. I to nie tylko w sferach, które zwyczajowo w takich razach gromimy. Czasem w postawach, w których zazwyczaj nic złego nie zauważamy. Ba, nawet, zatraciwszy chyba chrześcijański zmysł, potrafimy je pochwalić. Czytania XXII niedzieli zwykłej roku B są właśnie o takim niezauważaniu czy nawet pochwalaniu zła. Są dręczącym każdego uczciwego chrześcijanina pytaniem: a na jakie zło ja stałem się ślepy?

1. Kontekst pierwszego czytania Pwt 4,1-2.6-8

Izrael w przededniu wejścia do Ziemi Obiecanej. Czas wędrówki się kończy. Teraz rozpocznie się podbój. Ojcowie tych, którzy teraz zdobędą Kanaan, wiele lat wcześniej nie odważyli się na ten krok. Ale czasy i ludzie się zmienili. Jozue poprowadzi Izraela do zwycięstwa. Tak. Jozue, bo Mojżesz niebawem umrze. Nie dotrze do kraju, o którym całe lata marzył. Ale na odchodnym dokonuje swoistej rekapitulacji tego, co się wydarzyło w ciągu ostatnich czterdziestu lat. I daje swojemu ludowi fundamentalne wskazania. To kontekst Księgi Powtórzonego Prawa, z której pochodzi także pierwsze czytanie tej niedzieli.

Przytoczmy tekst czytania w nieco rozszerzonej formie, bez opuszczeń, z dodaniem na końcu jednego zdania. Łatwiej zauważyć, że to co mówi Mojżesz jest nie tyle nakazem, co właściwie ostrzeżeniem....

A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców. Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy Pana, Boga waszego, które na was nakładam. Widzieliście na własne oczy, co uczynił Pan w Baal-Peor, jak każdego człowieka, który poszedł za Baalem z Peor, wyniszczył Pan spośród was; a wy, coście przylgnęli do Pana, Boga waszego, dzisiaj wszyscy żyjecie.

Patrzcie, nauczałem was praw i nakazów, jak mi rozkazał czynić Pan, Bóg mój, abyście je wypełniali w ziemi, do której idziecie, by objąć ją w posiadanie. Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach powiedzą: «Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny». Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję?

Tylko się strzeż bardzo i pilnuj siebie, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy: by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnuków.

Czytając ten tekst w całości widać, że Mojżesz nie moralizuje. Nie mówi „masz robić to” albo „masz robić tamto”. On ostrzega: „widziałeś”. Widziałeś co się stało z tymi, którzy to prawo przymierza złamali. Więc pamiętaj. I traktuj to prawo na serio. I opowiedz o tym wszystkim co widziałeś swoim synom i wnukom. Aby i one wiedziały, że mają tego prawa przestrzegać.

Co w czytaniu zwraca szczególną uwagę?

  • Słuchanie i wypełnianie praw i nakazów danych Izraelowi przez Boga pozwoli Narodowi Wybranemu zdobyć Kanaan.
  • Prawo to ma zostać przekazane tak, jak zostało podane. Bez dodawania doń czegokolwiek i bez odejmowania z niego czegokolwiek.
  • To prawo jest powodem Izraela do dumy wobec innych narodów. Bo jest to prawo mądre, dobrze regulujące sprawy (umiejętność) i sprawiedliwe.
  • Bóg jest dla Izraela Bogiem bliskim, reagującym na Jego potrzeby, ale  i na jego niewierność. Nie jak inni bogowie, którzy losem swoich wyznawców zajmują się, jak się im przypomni....

No dobrze, to wskazówki do Izraela. A dla chrześcijan? Prawo Nowego Przymierza wcale aż tak bardzo nie różni się od danego w Starym Przymierzu. To nie prawo inne, ale wypełnione, wypełnione miłością. Chrześcijanie też powinni pamiętać, że:

  • Słuchanie i wypełnianie praw i nakazów danych nam przez Boga pozwala nam osiągnąć Ziemię Obiecaną – niebo. Przecież wiara bez uczynków jest  martwa. Wybór czysto intelektualny, nie poparty życiem, albo choćby tylko pragnieniem, nie jest wiarą dającą zbawienie.
  • Prawo to ma być wypełniane tak, jak zostało podane. Bez dodawania doń czegokolwiek i bez odejmowania z niego czegokolwiek. Proszę zwrócić uwagę: gdy Kościół jakieś nowe prawo stanowi, to uczciwie i jasno nazywa to przykazaniami kościelnymi albo – szerzej – prawem kościelnym... Ale wszyscy, wielcy i mali w Kościele, musimy się strzec wybiórczości i tworzenia nowych nibyBożych praw.
  • Prawo Boże powinno być dla nas powodem do dumy, bo jest mądre i sprawiedliwe. A choć czasem bywa nazywane nieżyciowym, to przecież to tylko takie gadanie tych, którzy wolą drogi na skróty. Czas obnaża, że te drogi prowadzą na manowce....
  • Bóg jest i dla nas Bogiem bliskim. Reaguje na nasze potrzeby, pomaga nam. Różne wymodlone przez ludzi cuda są tego najbardziej wymownym świadectwem....

W kontekście Ewangelii warto podkreślić, że kluczowy w tym czytaniu jest chyba właśnie ów nakaz Mojżesza, by nic do Bożych przykazań nie dodawać, ani nic z nich nie odejmować. A następujący po czytaniu Psalm jest pochwałą człowieka przestrzegającego Bożych nakazów.

2. Kontekst drugiego czytania Jk 1,17-18.21b-22.27

List św. Jakuba to zbiór różnych pouczeń, jakie Apostoł daje Kościołowi (dwunastu pokoleniom w rozproszeniu). Nie ma w nim snucia teologicznych teorii. Jest raczej odwołanie się do konkretu chrześcijańskiego życia. Drugie czytanie tej niedzieli to fragmenty jego pierwszego rozdziału. Ale... Sęk w tym, że nie z jednego miejsca. A jako ze Jakub skacze po różnych tematach trudno właściwie czytane tej niedzieli wskazania sensownie umiejscowić w kontekście. Może najlepiej, jeśli krótko przypomnę, co poprzedza pierwsze dwa zdania czytania tej niedzieli, a resztę zacytuję już bez wybierania poszczególnych fragmentów. Co więc możemy znaleźć w Liście Jakuba po początkowym pozdrowieniu?

  • Wezwanie do radości w obliczu doświadczeń.
  • Wezwanie do proszenia o mądrość.
  • Wezwanie do wiary, że otrzymamy o co prosimy.
  • Wezwanie do chlubienia się wyniesieniem (przez wiarę) ubogich i do uznania swojego poniżenia (przez wiarę) bogatych.
  • Wezwanie do wytrwania w pokusach łącznie z wyjaśnieniem ich źródeł.

I po tym padają owe pierwsze zdania wykorzystane jako drugie czytanie tej niedzieli. Przytoczmy już wywód Jakuba bez skrótów. Tekst czytania – pogrubioną czcionką.

Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności. Ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy, byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń.

Wiedzcie, bracia moi umiłowani: każdy człowiek winien być chętny do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do gniewu. Gniew bowiem męża nie wykonuje sprawiedliwości Bożej. Odrzućcie przeto wszystko, co nieczyste, oraz cały bezmiar zła, a przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze. Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie. Jeżeli bowiem ktoś przysłuchuje się tylko słowu, a nie wypełnia go, podobny jest do człowieka oglądającego w lustrze swe naturalne odbicie. Bo przyjrzał się sobie, odszedł i zaraz zapomniał, jakim był. Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo, Prawo wolności, i wytrwa w nim, ten nie jest słuchaczem skłonnym do zapominania, ale wykonawcą dzieła; wypełniając je, otrzyma błogosławieństwo.

Jeżeli ktoś uważa się za człowieka religijnego, lecz łudząc serce swoje nie powściąga swego języka, to pobożność jego pozbawiona jest podstaw. Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata.

Prawda, że tak dużo lepiej się czyta wywód św. Jakuba? To może po kolei...

  • Rozpoczyna go brzmiące bardzo teoretycznie wskazanie na temat niezmienności Boga. Tyle że słowa te padają w kontekście źródła pokusy. Nie jest nim Bóg – pisze św. Jakub (oj, to nasze opaczne rozumienie „i nie wódź nas na pokuszenie)  i wyjaśnia, że Bóg jest niezmienny. Skoro jest dobry, nie może za chwilę okazać się zły kusząc nas do złego.

    Przy okazji dowiadujemy się, że zdaniem Jakuba każde dobro pochodzi od Boga i że największym dobrem, jakie od Niego otrzymaliśmy było „zrodzenie nas przez słowo prawdy”, przez co staliśmy się „pierwocinami Jego stworzeń”. To „słowo prawdy” to Ewangelia. Bóg zrodził nas przez Ewangelię. I nie stoi to w sprzeczności z naszym rozumieniem chrztu jako zrodzeniem nas do nowego życia, bo przecież nakaz udzielania chrztu jest częścią Ewangelii. Trudniej chyba z tymi „pierwocinami”.... Nie tylko Jakub zresztą tak w Nowym Testamencie chrześcijan nazywa. O co chodzi?

    Chyba o to, że chrześcijanie do których pisze Jakub są pierwszymi stworzonymi na nowo. Po nich będą następni. Na przykład my. Rodzi się tu pytanie, na ile stare stworzenie okaże się kiedyś też odnowione, tak jak owe pierwociny. Czyli na ile nowym stanie się każdy człowiek i cały świat, ale nie chciałbym tego tematu tutaj rozwijać....
     
  • Wskazanie, by w duchu łagodności przyjąć zaszczepione w nas słowo Boże, które ma moc nas zbawić (nasze dusze – pisze św. Jakub)... To zdanie wyrwane z kontekstu jest zupełnie niejasne. No bo co znaczy być łagodnym? Taki np. łagodny pies potrafi pogryźć, a łagodny mały kociaczek potrafi nieźle podrapać. Jaki powinien więc być łagodny chrześcijanin? Na szczęście święty Jakub to sprecyzował: ma chętnie słuchać, niechętnie się odzywać, a przede wszystkim powinien być nieskory do gniewu. Już jaśniej prawda? Andrzej Macura za dużo gada (pisze) i pewnie za mało słucha. Bardzo za to stara się powściągać swój gniew, co jako z urodzenia cholerykowi nie przychodzi mu łatwo. Ale się stara, bo pamięta, że „gniew (...)  męża nie wykonuje sprawiedliwości Bożej”. Jeśli jednak ktoś uważa, że czasy mamy takie, iż trzeba się czasem unieść gniewem w słusznej sprawie, to trzeba przypomnieć: święty Jakub (i nie tylko on) pisał o potrzebie łagodności, nie o zaletach świętego gniewu. Unoszenie się i przywalaniem ludziom z grubej rury chrześcijaninowi nie uchodzi. Niezależnie od tego, jakie literki wypisuje sobie przed nazwiskiem.
     
  • Wprowadzajcie słowo w czyn... Straszne wyzwanie, prawda? Tak nam wygodnie w tym co jest, a tu być może trzeba by było od teoretyzowania o Ewangelii przejść do praktyki? Nie chodzi o dekalog. To zupełne minimum, Stary Testament. Ale np. tak wziąć i zacząć wprowadzać w życie Jezusowe Kazanie na górze, od ośmiu błogosławieństw zaczynając. Jezus głosił swoje nauki dwa tysiące lat temu, ale wprowadzenie ich w życie jeszcze dziś pachnie rewolucją.... Przesada? No nie! Jakub pisze, że tylko wprowadzający słowo Boże w życie otrzymają błogosławieństwo...
     
  • Religijność czysta i bez skazy... Według świętego Jakuba polega na pomocy potrzebującym i nie pozwalaniu na to, by to „świat”, nie Ewangelia kierowały naszym postępowaniem. Pierwsze jasne. A drugie? Moment wcześniej Jakub napisał o powściąganiu języka. Jako że wspomniałem już o tym pisząc o gniewie, nie będę się powtarzał....

Co z nauk Jakuba w kontekście pozostałych czytań wydaje się najważniejsze? Zachęta do wprowadzania słowa w czyn. Do tego samego wzywał przecież Mojżesz... I za chwilę podobne wezwanie usłyszymy z ust Jezusa.

3. Kontekst Ewangelii Mk 7,1-8.14-15.21-23

Po paru tygodniach przerwy w czytaniach niedzieli roku B wróciliśmy do lektury Ewangelii świętego Marka. Fragment wybrany na tę niedzielę pochodzi z pierwszej jej części. Czyli tej, w której chodzi o odpowiedź na pytanie kim jest Jezus i czym jest Jego (Boże) królestwo. Dopiero w drugiej części Ewangelii Marek będzie pokazywał, co znaczy iść drogą Jezusa. Czy to ważne? O tyle, że czytając Ewangelię tej niedzieli ciągle powinniśmy jednak zadawać to pierwsze pytanie, nie drugie. W tym kontekście – uprzedzając już nieco fakty – można powiedzieć, ze Jezus jest tym, który rości sobie pretensje do interpretowania zasad, wedle których postępowali pobożni Żydzi. To o tyle istotne, że byli oni przecież przekonani, że ich zwyczaje są Bożym prawem... No i po drugie, to pokazania, co w królestwie Bożym się liczy, a co nie. Oczywiście możemy też odczytywać tę Ewangelię jak wezwanie do takiego czy innego postępowania, ale w zamyśle autora ma to w tym momencie znaczenie drugorzędne...

A bliższy kontekst? Jezus rozmnożył chleb, potem chodził po wodzie. A potem Marek w krótkich słowach opisuje, jak za Jezusem biegano z chorymi, by przez kontakt z Nim zostali uzdrowieni. To ważne: spór z faryzeuszami i z uczonymi w Piśmie, o którym jest mowa w Ewangelii tej niedzieli, nie powstał w próżni. Spiera się z nimi Ten, który rozmnaża chleb, chodzi po wodzie i uzdrawia chorych... Ma od Boga wielką władzę, Nic dziwnego, że wypowiada się też o religijnych obyczajach Żydów.

Przytoczmy tekst Ewangelii bez opuszczeń, jakie uczyniono na potrzeby liturgii. Fragmenty w niej uwzględnione, jak zwykle, pogrubioną czcionką.

Zebrali się u Niego faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I [gdy wrócą] z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych [zwyczajów], które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?» Odpowiedział im: «Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane:
Ten lud czci Mnie wargami,
lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.
Ale czci Mnie na próżno,
ucząc zasad podanych przez ludzi.
Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, ».
I mówił do nich: «Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: Czcij ojca swego i matkę swoją, oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmiercią zginie. A wy mówicie: "Jeśli kto powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem [złożonym w ofierze] jest to, co by ode mnie miało być wsparciem dla ciebie" - to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ni dla matki. I znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie».

 Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: «Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!».
Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o to przysłowie. Odpowiedział im: «I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym;  bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala». Tak uznał wszystkie potrawy za czyste. I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym».

4. Warte zauważenia

Chyba nie ma potrzeby specjalnie tłumaczyć, o czym uczył tu Jezus. Wszystko jest jasne. Ale warto zwrócić uwagę, że jeśli czytać tę Ewangelię w wersji podanej w lekcjonarzu może się wydawać, że Jezus uczy tu o czystości i brudzie; że nie to, co przychodzi do człowieka z zewnątrz czyni go nieczystym, ale to, co rodzi się w jego sercu. I w sumie tak jest, Jezus tego uczy. Jeśli jednak czytać ten tekst w całości, akcent wydaje się padać na coś innego: zmieniacie przykazania dla własnych tradycji. Sprawa rytualnej czystości jest tego tylko przykładem. A w pierwszym czytaniu mieliśmy nakaz pilnowania, by niczego z przykazań nie dodać ani nie ująć.

Dlaczego Żydzi mieli tyle rytualnych obmyć? Część z nich to zapisane w Starym Testamencie Boże prawo. Nieczystym był na przykład ten, kto dotknął padliny albo miesiączkującej kobiety. Ciągłe obmywanie się wydawało się gorliwym Żydom czasów Jezusa ważnym obowiązkiem dlatego, że przecież ktoś przypadkiem chodząc po ulicy czy kupując coś na targu mógł dotknąć kogoś lub czegoś nieczystego. Tyle że takie ciągłe obmywanie się, bo może to lub tamto, jako żywo przypomina już zachowanie chorego na natręctwa. Dochodzimy tu do istotnej konstatacji: nawet w zachowaniu Bożego prawa należy zachować zdrowy rozsądek. Bo inaczej popadamy w jakiś obłęd. Jakiś współczesny przykład? Ot, doszukiwanie się we wszystkim zagrożeń duchowych i działania diabła. Nawet wtedy, gdy czyjś kontakt z tym czymś jest zupełnie przypadkowy i nie pociąga za sobą żadnych aktów woli. 

Jezus wskazuje też (ale nie ma tego w czytaniu niedzielnym), że Żydzi potrafią przez swoje zwyczaje wręcz uchylać Boże przykazanie. Jako przykład podaje ofiarowanie na świątynię tego, co miało być wsparciem dla starego rodzica. To już nie jest wynik ślepej gorliwości, to perfidia w omijaniu prawa. Oczywiście w tym wypadku pobożnie uzasadniona. Ale bywały i mniej pobożnie uzasadnione sposoby na owo omijanie prawa. Dziś pobożny Żyd nie dotyka w szabat pieniędzy (bo nie zajmuje się handlem) ale dług można odebrać i bez dotykania pieniędzy. Wystarczy powiedzieć dłużnikowi „włóż pieniądze do szuflady”. Podróż w szabat zakazana? No bo dawniej nie podróżowano w celach turystycznych, ale handlowych. I to można ominąć. Zasady pozwalają  „podróżować po wodzie’. Wiadomo, dla pobożnego Żyda nikt nie zatrzyma w szabat statku na środku morza. Ale można też ruszyć w drogę pociągiem. Byle z termoforem z wodą pod tyłkiem. Nic dziwnego, że takie traktowanie Bożego prawa wzbudziło gniew Jezusa i przypomnienie oskarżenia Izajasza, że Izrael czci Boga nie sercem, a wargami.

Nam to nie grozi? Jak najbardziej. Np. kiedy do rangi cnoty podnosimy posłuszeństwo zwalniając jednocześnie tego, komu ktoś ma być posłuszny z obowiązku kierowania się miłością bliźniego. Szefowi w pracy wolno traktować swoich podwładnych jak pionki na szachownicy bo jest namaszczonym przez Boga? A gdzie „miłuj bliźniego jak siebie samego”, gdzie tak często przywoływany w innych sprawach personalizm chrześcijański? I nie chodzi o ludzką słabość, ale – podobnie jak to czytamy w Ewangelii – o nazywanie zła (brak troski o rodziców) dobrem (po pieniądze poszły na świątynię).

Koniecznie trzeba też zauważyć kolejną sprawę. Otóż Jezus zarzucając Żydom, że zmieniają Boże prawo... sam je zmienia. Księga Kapłańska (rozdział 11) zawiera jasne przepisy co do tego, jakie zwierzęta wolno jeść, a których nie. Jezus uznał, że taki podział nie ma znaczenia, bo pokarm nie może człowieka zbrukać. Kim On jest, że tak stawia sprawy? Ano, wcielonym Bogiem. Jezus uznając, że to nauczanie Księgi Kapłańskiej nie ma znaczenia postawił się na równi z Bogiem. No, może nie do końca. Ale na pewno pokazał tu, że wie lepiej czego chce Bóg nawet od Mojżesza, który z Bogiem rozmawiał... To ważne. Przecież w tej części Ewangelii Marka ciągle chodzi o odpowiedź na pytanie kim On jest...

A sama sprawa czystości rytualne i uznania, że pokarm nie może uczynić człowieka nieczystym ? To dla chrześcijan także naszych czasów bardzo ważne wskazanie: liczy się serce, nie pozory. Kto ma brudne serce jest brudny nawet wtedy, gdy przedstawia się jako wzór chrześcijańskich cnót. I to brudne serce wcześniej czy później do różnych brudów takiego człowieka doprowadzi.

Ciekawa jest lista tych brudów, które wymienia Jezus: „złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota”. O niektórych nie ma nawet co mówić. Wiadomo. Ale taka chciwość na przykład. Często stroi się w piórka roztropnej troski o jutro. Albo podstęp: dla niektórych to godny pochwały spryt. A że ktoś przez to płacze? Albo obelgi. Czasami ktoś przywali z grubej rury, nie ma o czym mówić. Ale bywają obelgi eleganckie, subtelne. Na przykład w stylu „czytaj ze zrozumieniem” albo „pomyśl logicznie”. Czy to co innego niż powiedzenie, że adwersarz jest głupi?

No właśnie, głupi. Skąd w katalogu grzechów głupota? Czy ktoś winny temu, że mu rozumu brakuje? Przez lata nie rozumiałem. Dopóki nie zobaczyłem ludzi głuchych na argumenty, powtarzających absurdalne oskarżenia, a wszystko kwitujących śmiechem, który miał zablokować wszelką dyskusję. Trudno to opisać, ale widziałem: tak głupota może być bardzo mocno zawiniona, a jeśli jest równocześnie zgodą na krzywdzenie kogoś, jest też grzechem.

5. W praktyce

Nic nie dodacie do Bożego prawa, nic z niego nie odejmiecie... Wprowadzajcie słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami. No i Jezus zarzucający Żydom zmienianie Bożego prawa...To wszystko powinno być dla nas powodem do zastanowienia się, czy przypadkiem nie jesteśmy do owych Żydów podobni. Szybka deklaracja „nie, nie jestem”, to stanowczo za mało. O wielu takich sprawach pisałem już komentując poszczególne fragmenty czytań liturgii słowa tej niedzieli: powściąganie języka, domaganie się posłuszeństwa nawet w obliczu oczywistego grzechu jakim jest pomiatanie bliźnim, doszukiwaniu się we wszystkim duchowego zagrożenia  i paru innych. A coś większego? Poważniejszego? Może któreś z przykazań szczególnie narażone na taką manipulację? Owszem. Wskazałbym na... drugie. „Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego nadaremno”. Przecież tu nie chodzi głównie o wymawianie imienia Boga czy świętych bez uszanowania. Przede wszystkim o zasłanianie się Bogiem w załatwianiu swoich, czasem  brudnych, spraw. Przejawów takiej postawy można wśród wierzących dostrzec więcej. Mnie najbardziej zastanawia, czy w polemice z tymi, którzy nas ciągle atakują nie zapomnieliśmy przypadkiem, że oni są naszymi (potencjalnymi) braćmi, których mamy doprowadzić do Jezusa. My tymczasem dla swoich świętych racji skłonni jesteśmy Jezusa traktować jak maczugę, którą można walnąć naszych adwersarzy albo jak tarczę, którą w przypadku oplucia można się zasłonić. Czy Bóg jest dla nas naprawdę święty? Czy ważniejsze od naszych spraw, naszych sporów,  są dla nas Jego sprawy, zbawienie wszystkich ludzi?