Ułomny? Biedny? Pochyl się

Andrzej Macura

publikacja 04.09.2015 10:05

Garść uwag do czytań na XXIII niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.

Ułomny? Biedny? Pochyl się Henryk Przondziono /Foto Gość Żebrak? No. Ale przede wszystkim człowiek

Jeśli źle się czujesz, przychodzisz do lekarza, a on ledwo patrząc na ciebie już wypisuje receptę, to choćby i pomogło czujesz, że dla niego byłeś niewiele znaczącym petentem do odfajkowania. Jeśli poprosi, byś usiadł, byś mu opowiedział co ci dolega, jeśli cię zbada, i jeszcze dopyta o szczegóły, to zaraz Ci lepiej. Główną myślą czytań tej niedzieli wydaje się  to, że Jezus spełnia zapowiedzi proroków o czasach,  w których chorzy będą doznawali uzdrowienia. Ważne, bo przecież wielu z nas cierpi z powodu różnorodnych dolegliwości własnych czy bliskich. Ale te czytania to też wezwanie do tego, by dostrzec w chorym czy ułomnym człowieka.

1. Kontekst pierwszego czytania Iz 35,4-7a

Izajasz to prorok czasów dość niespokojnych. Zresztą, które w długiej historii Izraela i Judy takimi nie były. W każdym razie żyje i działa w Judzie, czyli królestwie południowym dziedzictwa dawnego królestwa Dawida w VIII wieku przed Chrystusem. Do szczytu swojej potęgi dochodzi wtedy Asyria. Pod jej ciosami pada pobratymcze dla Judy państwo północne, Izrael (zwany też Efraimem). Juda musi się bronić. Król Ezechiasz nie zawsze robi to w sposób dogłębnie przemyślany, dając się wciągać, zwłaszcza przez Egipt, w antyasyryjskie  koalicje. Ale ostatecznie, dzięki Bożym interwencjom, królestwu udaje się przetrwać.

Mowa proroka, której fragment  słyszymy jako pierwsze czytanie tej niedzieli umieszczona jest na końcu pierwszej części Księgi Izajasza. Po niej następuje dodatek narracyjny (opowieść, a nie mowy prorocze), a dalej kolejne proroctwa, ale, wedle naukowców, powstałe już w innych czasach. Trochę dziwi natomiast zakończenie tej mowy: jest w nim wzmianka o powrocie oswobodzonych przez Boga na Syjon (czyli do Jerozolimy). Wiadomo, walki z Asyrią musiały spowodować zniszczenia i strach. Ale czemu mowa o powrocie, skoro jeszcze nikt mieszkańców tego miasta nigdzie nie wygnał, a nastąpić to ma dopiero dobrze ponad sto lat później?  Być może to późniejsza wstawka, dodana już z innej perspektywy. Natomiast cała ta mowa jest zapowiedzią pomyślności dla Judy. I mocno kontrastuje z umieszczonymi w poprzednim rozdziale zapowiedziami nieszczęść dla ościennych, pogańskich narodów.

Przytoczmy tę mowę w całości, tekst wykorzystany w czytaniu zaznaczając, jak zwykle, pogrubioną czcionką. Dla ułatwienia lektury przypomnijmy, że Juda leży w górach. Sporo tam obszarów pustynnych i stepowych. Nie tak jak na leżących bliżej Morza Śródziemnego równinach, Szaronie i Szefeli, nie tak, jak w leżących bardziej na północ okolicach Karmelu czy bogatego w roślinność Libanu.

Niech się rozweselą pustynia i spieczona ziemia,
niech się raduje step i niech rozkwitnie!
Niech wyda kwiaty jak lilie polne,
niech się rozraduje, skacząc i wykrzykując z uciechy.

Chwałą Libanu ją obdarzono,
ozdobą Karmelu i Saronu.
Oni zobaczą chwałę Pana,
wspaniałość naszego Boga.

Pokrzepcie ręce osłabłe,
wzmocnijcie kolana omdlałe!
Powiedzcie małodusznym:
«Odwagi! Nie bójcie się!
Oto wasz Bóg, oto - pomsta;
przychodzi Boża odpłata;
On sam przychodzi, by zbawić was».

Wtedy przejrzą oczy niewidomych
i uszy głuchych się otworzą.
Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń
i język niemych wesoło krzyknie.
Bo trysną zdroje wód na pustyni
i strumienie na stepie;
spieczona ziemia zmieni się w pojezierze,
spragniony kraj w krynice wód;

badyle w kryjówkach, gdzie legały szakale
- na trzcinę z sitowiem.

Będzie tam droga czysta,
którą nazwą Drogą Świętą.
Nie przejdzie nią nieczysty, <gdy odbywa podróż>,
i głupi nie będą się tam wałęsać.
Nie będzie tam lwa, ni zwierz najdzikszy
nie wstąpi na nią ani się tam znajdzie,
ale tamtędy pójdą wyzwoleni.

Odkupieni przez Pana powrócą,
przybędą na Syjon z radosnym śpiewem,
ze szczęściem wiecznym na twarzach:
osiągną radość i szczęście,
ustąpi smutek i wzdychanie.

Po czasach porażek, strachu, obaw, przygnębienia nadejdą dla was lepsze czasy – zapowiada prorok. Bóg przyjdzie i pomści wasze krzywdy, a was obdarzy wszelakimi dobrami. Obrazem tego szczęścia jest obfitość wody, zazwyczaj w Judzie dobra mocno deficytowego. Zwraca też uwagę zapowiedź uzdrowienia dla niewidomych, głuchych, niemych i chromych. Trudno nie zauważyć, że ta część proroctwa Izajasza spełniła się właściwie dopiero w czasach Jezusa. Choć oczywiście Jezus działał takie cuda głównie nie w Judzie, ale bardziej na północ leżącej Galilei, części upadłego królestwa Północnego, Izraela. A woda? Cóż, tej w czasach Jezusa nie przybyło. Ale na pewno można widzieć w niej pewien symbol: obfitości, beztroski. Tak, to dopiero przyniósł tej ziemi i ludziom całego świata Jezus.

Co, oprócz wskazania na Jezusa, mówi nam jeszcze to proroctwo? To, co często powtarza się w wielu tekstach Biblii. Przypomina, że kiedyś będzie lepiej. Troska o to co zjeść, jak wyleczyć choroby, kiedyś ustąpi... A następujący po czytaniu psalm jest pochwała Boga troszczącego się o tych, którym się źle dzieje...

2. Kontekst drugiego czytania Jk 2,1-5

Drugie czytanie tej niedzieli to dalszy ciąg lektury sprzed tygodnia: kolejny fragment Listu świętego Jakuba. Apostoł daje odbiorcom swojego listu różne wskazania. Pora na kolejne z nich. Dla większej przejrzystości dłuższy fragment listu. Tekst czytania pogrubioną czcionką.

Bracia moi, niech wiara wasza w Pana naszego Jezusa Chrystusa uwielbionego nie ma względu na osoby. Bo gdyby przyszedł na wasze zgromadzenie człowiek przystrojony w złote pierścienie i bogatą szatę i przybył także człowiek ubogi w zabrudzonej szacie, a wy spojrzycie na bogato odzianego i powiecie: «Usiądź na zaszczytnym miejscu!», do ubogiego zaś powiecie: «Stań sobie tam albo usiądź u podnóżka mojego!», to czy nie czynicie różnic między sobą i nie stajecie się sędziami przewrotnymi?

Posłuchajcie, bracia moi umiłowani! Czy Bóg nie wybrał ubogich tego świata na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa przyobiecanego tym, którzy Go miłują?
 Wy zaś odmówiliście ubogiemu poszanowania. Czy to nie bogaci uciskają was bezwzględnie i nie oni ciągną was do sądów? Czy nie oni bluźnią zaszczytnemu Imieniu, które wypowiedziano nad wami? Jeśli przeto zgodnie z Pismem wypełniacie królewskie Prawo: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego, dobrze czynicie.  Jeżeli zaś kierujecie się względem na osobę, popełniacie grzech, i Prawo potępi was jako przestępców.

Tłumaczenie jasne wypowiedzi świętego Jakuba jest chyba niepotrzebne. Warto jednak chyba zauważyć, że z tekstu wynika, iż wspólnota, do której pisze Jakub była raczej uboga. Tak, pierwotny Kościół tworzyli w większości prostaczkowie, nie mędrcy. I Pan Bóg sobie przy ich pomocy poradził i wiarę rozkrzewił.

Trzeba wyraźnie podkreślić: ubogiemu i brudnemu należy się taki sam szacunek, jak każdemu innemu człowiekowi. To nie łaska. To nasz obowiązek. Wynikający z realizacji „królewskiego prawa”: przykazania miłości bliźniego. A wzgląd na osoby, na pozycje materialną człowieka, to przejaw braku miłości bliźniego; to grzech. Także jeśli do takiego nierównego traktowania ludzi dochodziłoby podczas zgromadzenia liturgicznego...

Że bogatych i ważnych (często drugie wypływa tylko z pierwszego) świat traktuje inaczej niż ubogich, wiadomo. Pytanie czy my wierzący jesteśmy inni.

3. Kontekst Ewangelii  Mk 7,31-37

Kim jest Jezus? Czym Jego królestwo? To podstawowe pytania pierwszej części Ewangelii Marka, z której czytany jest tej niedzieli kolejny fragment. Tym razem o uzdrowieniu głuchoniemego.

Pierwsza część Ewangelii Marka zbliża się już ku końcowi. Jezus w cudowny sposób rozmnaża chleb, potem dołącza do swoich chodząc po jeziorze, potem uzdrawia chorych. Potem – co słyszeliśmy poprzedniej niedzieli – wchodzi w spor z faryzeuszami o czystość/nieczystość rytualną, a przy tej okazji także o trzymanie się Bożego prawa. Chodziło o to, by nie tworzyć nowych przykazań, zwłaszcza jeśli stoją w opozycji do prawa Bożego. Ale Jezus nagle opuszcza Galileę i udaje się w okolice Tyru i Sydonu. Czyli na tereny zamieszkane przez pogan. Tam uzdrawia córkę Syrofenicjanki (scena z psami i okruchami w tle). Potem idzie do równie pogańskiego Dekapolu. I tam ma miejsce zarówno cud opowiedziany w Ewangelii tej niedzieli, jak i najprawdopodobniej następny, kolejne rozmnożenie chleba. Można przypuszczać, że oba zostały zdziałane na korzyść nie członków Narodu Wybranego, ale pogan. Co to znaczy?

Nie jest wymysłem Apostołów, że zaczęli Ewangelię głosić poganom.  Sam Jezus poczynił już w tym względzie pewne kroki. I jeśli potem znów zajął się Izraelem, to dlatego, że Jego misja przede wszystkim do niego była skierowana, tam miał dopełnić swojego życia zbawiając wszystkich ludzi. Ale nie zamykał się na pogan.

Kim jest Jezus? Czym Jego królestwo? Tu znajdujemy dalszą część odpowiedzi, jaką daje Ewangelista Marek. Jezus nie zamyka się na to, co poza Izraelem. Jego królestwo ma objąć wszystkich ludzi. Ma ogłosić Ewangelię poganom (uzdrowienie głuchoniemego, ale o tym  chwilę) i otworzyć oczy Izraelowi (niedługo potem ma miejsce scena uzdrowienia niewidomego, ale już Żyda, nie poganina).

To kontekst Ewangelii tej niedzieli. Przytoczmy teraz jej treść.

Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.

Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka, a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: „Effatha”, to znaczy: „Otwórz się”. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.

Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: „Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę”.


4. Warte zauważenia

Związek Ewangelii tej niedzieli z pierwszym czytaniem jest oczywisty: oto Jezus wypełnia zapowiedzi proroka o czasach, kiedy chorzy doznają uzdrowienia. Widać też „przypadkowy” związek z drugim czytaniem: Jezus nie ma względu na osoby. Choć Żydzi gardzili poganami, On poganina uzdrawia (rzecz ma miejsce w pogańskim Dekapolu). Ale można oczywiście znaleźć też w tym opowiadaniu istotniejsze treści. Może uporządkujmy, po kolei...

  • Kim jest Jezus? Tak, zdumiewające. Jest tym, który pozwala mówić i słyszeć głuchoniememu. Cud faktycznie wielki. Spełniają się zapowiedzi proroków, że kiedyś chorzy będą uzdrawiani. Przekleństwo, jakie spadło na ludzkość po grzechu pierwszych rodziców może być z człowieka zdjęte.
     
  • Kim jest Jezus? Jest też tym, który cuda czyni także na korzyść pogan, nie tylko Wybranego Narodu, Izraela. W przeciwieństwie do wielu pobożnych Żydów nie gardzi nimi. Więcej, jakby chciał, by i oni doznali dobrodziejstw Królestwa. Wcześniej Syrofenicjanka, jeszcze wcześniej opętany z Gerazy. A za chwilę na korzyść pogan Jezus rozmnoży chleb...

    Jakie to ma znaczenie? Wybiegnijmy nieco naprzód. Kiedy niebawem Jezus powróci do Galilei, do Żydów, uzdrowi niewidomego. Wydaje się, że wydarzenie to można odczytywać też w kategorii znaku, bo to ostatnie wydarzenie przed przełomowym dla tej Ewangelii wyznaniem Piotra w Cezarei Filipowej. Izrael musi przejrzeć, wyznać za Piotrem, że Jezus jest Mesjaszem. Również czytelnik, po tak szerokim przedstawieniu mu kim jest Jezus, musi przyjąć Jezusa lub wszystko to uznać za bzdury. Uzdrowienie głuchoniemego wydaje się podobnym znakiem. Tyle że znakiem dla pogan. Nie są ślepi, ale nie została im dana szansa, by poznali Boga. Nie słyszą. Dopiero teraz dostają szansę. Mają okazję poznać na sobie miłosierną moc Boga Izraela. Zanim jeszcze przyjdą do nich chrześcijańscy misjonarze...
  • Skąd takie dziwne gesty, włożenie palców do uszu i dotknięcie śliną języka? Chyba chodziło o to, że Jezus spotyka głuchoniemego. Nie usłyszy wypowiadanych do niego słów. Gest to dla niego bardziej czytelny znak niż jakieś słowa. I chyba lepszy niż zwykłe położenie na nim ręki. Bo w sumie chodzi chyba o to, że Jezus po prostu się nim zainteresował. Ten głuchoniemy, przez nikogo albo niewielu rozumiany, znalazł kogoś, kto stracił dla niego trochę czasu, kto go zwyczajnie go dotknął, okazał mu trochę ciepła, czułości. A nie uzdrowił go w „przelocie” między jedną, a drugą ważniejszą sprawą...

    Warto zwrócić też uwagę, na dwa pozostałe elementy zachowania Jezusa. Spojrzenie w niebo to wskazanie na Tego, który posyłając Jezusa pozwolił Mu uzdrawiać. Westchnięcie... Trudno powiedzieć. W moim odczuciu to oznaka współczucia Jezusa. stojącego wobec tak wielu ludzkich nieszczęść.
     
  • Znamienne też, że Jezus bierze chorego na bok, a potem zakazuje rozpowiadać o wydarzeniu. Dlaczego? Nie chciał robić widowiska. Chciał, by Jego czyn nie nabrał rozgłosu. Najpewniej chodziło o to, by przez powtarzanie sobie takich historii  idący za Nim nie zaczęli w nim widzieć Mesjasza zwycięskiego który niebawem, stanie na czele buntu przeciw Rzymowi i zaprowadzi nowe porządki. Przecież Jego drogą jest krzyż....

5. W praktyce

  • Jezus nie chce choroby, nie chce kalectwa. I  z każdej dolegliwości może uzdrowić. Jeśli nie robi tego tu, na ziemi, to jest jeszcze wieczność. Mówi się czasem, ze chrześcijanie, to ludzie nadziei. To prawda. Ale ta nadzieja to nie jakieś mgliste obietnice nie wiadomo czego. Dotyczą naszych naprawdę istotnych bolączek: głodu, chorób, a nawet śmierci.
     
  • Jezus nie dzieli na swoich i obcych. Lituje się także nad poganinem. Choć jego misja byłą skierowana do Izraela... Drobny przyczynek do dyskusji nad tym, jak jest nasz stosunek do obcych. Tych, którzy pukają albo i usiłują się wdzierać siła do bram dostatniej Europy i Polski...
     
  • W nawiązaniu do drugiego czytania... Bóg nie ma względu na osoby. Tak mówi święty Jakub. I przypomina, że dzielenie ludzi na bardziej godnych szacunku i mniej godnych szacunku ze względu na bogactwo, to grzech. Choć nie jest to dokładnie to samo, chyba warto przemyśleć, czy grzechem nie jest też inne traktowanie ludzi w ludzkich układach znaczących, a inne takich, którzy tego znaczenia nie mają...