Stacja u świętego Piotra

George Weigel, Elisabeth Lev

publikacja 19.02.2016 23:00

I tydzień Wielkiego Postu - sobota.

Stacja u świętego Piotra Henryk Przondziono /Foto Gość Bez mała dwa tysiące lat temu ukrzyżowano w tym miejscu św. Piotra, a jego ciało pospiesznie złożono w grobie dla biedoty wykopanym na wzgórzu watykańskim.

Opis stacji

Podobnie jak ramiona kolumnady Giovanniego Lorenza Berniniego, lśniąca w brzasku poranka fasada Bazyliki św. Piotra na Watykanie (Basilica di San Pietro in Vaticano) zaprasza nas do serca rzymskiego Kościoła. Bez mała dwa tysiące lat temu ukrzyżowano w tym miejscu św. Piotra, a jego ciało pospiesznie złożono w grobie dla biedoty wykopanym na wzgórzu watykańskim. Jednak wrzucając ciało Piotra do ziemi, rzymscy prześladowcy apostoła posiali tym samym najbardziej owocne ziarno, jakie wyrosło w Wiecznym Mieście.

Grób Piotra, zazdrośnie strzeżony przez całe wieki, przeobraził się po raz pierwszy w kościół za panowania Konstantyna, który wzniósł wokół miejsca pochówku Księcia Apostołów ogromną, bogato zdobioną budowlę na wzór innych budowli cesarskich. Bazylika Konstantyna, „stary święty Piotr”, została zburzona w roku 1506 by zrobić miejsce dla „nowego świętego Piotra”, bazyliki, która miała się stać jednym z najbardziej rozpoznawalnych dzieł architektonicznych świata.

Donato Bramante, pierwszy architekt nowej bazyliki, zaproponował projekt łączący w sobie dwie budowle starożytnego Rzymu: kopułę Panteonu i bazylikę Maksencjusza i Konstantyna znajdującą się na Forum Romanum; w ten sposób „nowy święty Piotr” miał przyćmić największe osiągnięcia starożytnej architektury. Na wcielenie w życie planu Bramantego potrzeba było stu dwudziestu lat, dwudziestu papieży i rzeszy architektów (włączając w to Michała Anioła, który przejął pałeczkę w wieku siedemdziesięciu lat). Kiedy jednak projekt Bramantego i Michała Anioła został ostatecznie zrealizowany w 1590 roku, nie była to jeszcze ta bazylika, którą znamy dzisiaj. Nie mogła pomieścić wciąż rosnącej liczby pielgrzymów przybywających oddać cześć apostołowi przy jego grobie. I dlatego w roku 1601 Carlo Maderno poszerzył świątynię o trzy przęsła, zmieniając jej plan z krzyża greckiego na krzyż łaciński i dodając dzisiejszą fasadę.

Czworo z pięciorga wykonanych z brązu i znajdujących się w przedsionku drzwi pochodzi z dwudziestego wieku. Główne drzwi z płaskorzeźbami przedstawiającymi męczeństwo świętych Piotra i Pawła wykonał w 1440 roku Filarete. Za tymi drzwiami rozciąga się aż do ołtarza długa na bez mała sto osiemdziesiąt siedem metrów nawa; podtrzymujące dwie kropielnice cherubiny, zwane po włosku pieszczotliwie putti, mierzą prawie dwa metry wysokości. Łagodne światło wabi nas ku prawej stronie świątyni, gdzie znajduje się pierwsza boczna kaplica, a w niej Pieta Michała Anioła.

Arcydzieło to, wyrzeźbione w roku 1500 i przeznaczone dla niewielkiej kaplicy w bazylice Konstantyna, nie straciło do dziś nic ze swej mocy. Od roku 1972 kiedy rzeźbę uszkodził młotkiem pewien mężczyzna, pozostaje ona odgrodzona od zwiedzających pancerną szybą.

Maryja trzyma w ramionach swego martwego Syna, ale na ciele Chrystusa nie widać zbyt wielu śladów cierpienia. Przypomina raczej klasyczną rzeźbę i jedynie uniesione ramię oraz zwisająca bezwładnie dłoń wskazują, że nie żyje. Rzeźba łączy w sobie piękno greckiego bóstwa z realizmem przedstawienia martwego ciała. Bóg i człowiek wyrzeźbieni jako jedno. Tchnący spokojem wyraz twarzy Maryi przypomina jej fiat wypowiedziane przy Zwiastowaniu. Podobnie jak powiedziała „tak” Gabrielowi, tak samo zachowała wiarę w tej najbardziej mrocznej godzinie. Jej otwarta dłoń ofiarowuje światu lśniące ciało Chrystusa i przypomina pielgrzymom wchodzącym do bazyliki o wysokiej cenie pojednania ludzkości z Bogiem.

W następnej kaplicy znajduje się grób świętego Jana Pawła II; kolejna kaplica to Kaplica Najświętszego Sakramentu. Wychodząc z niej i spoglądając w kierunku nawy, uzyskujemy zupełnie nowy widok bazyliki. W tym miejscu znajdowała się fasada Michała Anioła, który chciał, by pielgrzymi wchodzący do świątyni od razu mieli nad sobą ogromną kopułę zakrywającą grób św. Piotra.

Projekt Bramantego zakładał umieszczenie kopuły na bębnie, tak jak to było w wypadku kopuły Panteonu, świątyni pogańskiej wzniesionej dla tych, którzy wierzyli, że ludzie zostają bogami. Stąd kopuła Panteonu była złączona bezpośrednio z bębnem, a jej wysokość i szerokość były równe i stanowiły wyraz aspiracji pogan. Michał Anioł obliczył jeszcze raz ciężar kopuły i umieścił liczącą czterdzieści dwa metry średnicy kopułę na wysokim bębnie przeprutym ogromnymi oknami, przez które wpadają do wnętrza potoki światła. Kopuła Michała Anioła wydaje się lekka jak piórko. Spoczywa na świetlistej poduszce: człowiek nie jest w stanie złączyć nieba z ziemią; to niebo samo decyduje się spocząć nad grobem Piotra.

Grób znajduje się osiemnaście metrów pod ołtarzem, ale rzeczywistych rozmiarów posąg apostoła umieszczony naprzeciwko prawego filara sprawia, że wydaje się nam, iż mamy go w zasięgu ręki. Wykonany z brązu na Rok Jubileuszowy 1300 posąg Piotra autorstwa Arnolfa di Cambio przedstawia apostoła jako nauczyciela, z brodą i w chitonie, czyli w stroju greckiego filozofa. Prawą rękę ma uniesioną do błogosławieństwa, a w lewej trzyma klucze do nieba. Brązowy sandał i palce prawej stopy zatraciły zupełnie swój pierwotny kształt, pocierane przez wieki rękoma pielgrzymów; posąg to milczący świadek rzesz pielgrzymów składających swe prośby u stóp św. Piotra.

Łyk wody żywej

Stacja u świętego Piotra   wydawnictwom.pl George Weigel: Rzymskie pielgrzymowanie Nasza refleksja w dzisiejszej stacji wiąże się z pouczeniem, które słyszymy w Ewangelii właśnie w tym szczególnym miejscu: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. Nie jest tajemnicą, że Kościół miał w swej historii grzesznych papieży; jak powiedział pewien stary i mądry urzędnik Watykanu dziennikarzom z „National Geographic” przygotowującym książkę o Stolicy Piotrowej: „Bóg był dla nas bardzo dobry. Nie mieliśmy niegodziwego papieża od wieków”. Niegodziwość i grzeszność niektórych papieży nasuwa na myśl upadki Kościoła i jego pasterzy pod koniec dwudziestego wieku – ba, upadki Kościoła w ciągu całej jego historii.

Święty Jan Paweł II domagał się, by Kościół nie zamykał oczu na te upadki i wyznał przed Bogiem grzechy swoich synów i córek, aby wkroczyć w trzecie milenium chrześcijaństwa z odnowioną energią do ewangelizacji. I dlatego w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu roku 2000 papież przewodniczył całemu światowemu Kościołowi w ceremonii Dnia Przebaczenia, podczas której uznano publicznie grzechy i upadki Kościoła i szukano przebaczenia u Boga. Nie był to jednak jakiś rodzaj papieskiej poprawności politycznej; były to skrucha i żal za grzechy okazywane z niezłomną nadzieją na to, że wyleje się miłosierdzie Ojca miłosierdzia.

Historia pokazuje nam, że ten rytm grzechu, skruchy, jego wyznania i przebaczenia to jeden z najtrwalszych rytmów cechujących pielgrzymkę Kościoła przez wieki. Chrześcijanie się jeszcze nie wydoskonalili i nie stanowią jeszcze w pełni ucieleśnienia doskonałości Ojca wobec świata. Historia Piotra pokazuje nam jednak dobitnie, że łaska potrafi pokonać niedostatki Kościoła, jego pasterzy i jego ludu. Niedostatki te pozostaną częścią Kościoła aż do czasów Nowego Jeruzalem. Podobnie jak i obietnica Pana o zachowaniu Kościoła w prawdzie wyzwalającej wszystkich ludzi.