Stacja u Dwunastu Apostołów

George Weigel, Elisabeth Lev

publikacja 30.03.2016 23:00

Czwartek w oktawie Wielkanocy

Stacja u Dwunastu Apostołów Di Fczarnowski, attraverso Wikimedia Commons / CC-SA 3.0 Elementy wystroju odwołują się do wczesnochrześcijańskich wyobrażeń Dobrego Pasterza, jednego z podstawowych symboli chrystologicznych.

Opis stacji

Wrażenie ciepła, jakie odczuwamy we wnętrzu bazyliki Dwunastu Apostołów (Basilica dei Santi XII Apostoli), to rezultat jej pieczołowitej restauracji sfinansowanej w 1827 roku przez księcia Giovanniego Torlonię. Rodzina Torlonia, która zaczynała od handlu jedwabiem, a później zajęła się bankowością, dorobiła się fortuny podczas okupacji Rzymu przez Napoleona. Kiedy do Wiecznego Miasta powrócił z wygnania Pius VII, rodzina Torlonia poświęciła się przywracaniu świetności rzymskich bazylik, zwłaszcza bazyliki będącej stacją dzisiejszego dnia (obok której mieści się generalat franciszkanów konwentualnych) i kościoła Najświętszego Imienia Jezus (Il Gesu), macierzystego kościoła jezuitów. Cechujący się głęboką żółcią marmur Giallo di Siena to właśnie znak rozpoznawczy rodziny Torlonia i to jemu wnętrze bazyliki zawdzięcza swą charakterystyczną złotą poświatę.

W konfesji znajdują się relikwie dwóch z pierwszych świadków Zmartwychwstania: apostołów Filipa i Jakuba Mniejszego; Filip poniósł męczeńską śmierć w Hierapolis (na terenie dzisiejszej południowo-zachodniej Turcji), natomiast Jakub umarł za wiarę w Jerozolimie, gdzie – jak głosi jedna z tradycji – pełnił posługę biskupa. Ich relikwie, spoczywające w kamiennym sarkofagu ozdobionym płaskorzeźbą przedstawiającą rozmnożenie chleba i ryb, są świadectwem powszechnej misji Kościoła.

Ogromną kryptę otaczającą grób wybudował w latach 1869–1871, gdy upadało już Państwo Kościelne, Luigi Carimini; gdy Pius IX ogłosił się więźniem Watykanu, w tym właśnie miejscu odnawiano pamięć o ofierze, jaką złożyli z siebie męczennicy apostolscy. Filipa i Jakuba otaczają relikwie innych męczenników; część z nich znalazła się tu w roku 886., przyniesiona na ramionach idącego boso z katakumb do świątyni papieża Stefana IV. Niedługo po tym, jak przeniesiono relikwie, te starożytne miejsca pochówku chrześcijan zostały zamknięte. Pozostałe relikwie pochowano w bazylice w 1871 roku, po ponownym odkryciu katakumb.

Wystrój krypty odzwierciedla fascynację katakumbami zainicjowaną przez Giovanniego Battistę de Rossiego, którego trzytomowe, bogato ilustrowane dzieło Roma Sotterranea Christiana (Podziemny chrześcijański Rzym) zostało opublikowane w latach 1864–1877. Elementy wystroju odwołują się do wczesnochrześcijańskich wyobrażeń Dobrego Pasterza, jednego z podstawowych symboli chrystologicznych. Obraz pasterza, wywodzący się z grecko-rzymskich przedstawień filantropii, symbolizował człowieka przyjmującego na siebie czyjeś brzemię finansowe lub zobowiązania obywatelskie. Chrześcijanie zaadoptowali to wyobrażenie, które odtąd symbolizowało Chrystusa niosącego na swoich ramionach brzemię grzechu świata. Z kolei młodzieńczy wygląd pasterza był nawiązaniem do boskiej natury Chrystusa, a jego apolińskie rysy miały wskazywać, że jest Światłością świata. Tym samym poganie, którym obcy był biblijny obraz świata, mogli umieścić Chrystusa w kontekście własnej kultury.

W krypcie podziwiać możemy także inny ważny element wczesnochrześcijańskiej ikonografii, jakim była Epifania. Judaizm zabraniał tworzenia obrazów Boga i z tego powodu sztuka paleochrześcijańska stroni od „portretowania” Boga i przedstawiania epizodów z historii zbawienia. Jednak Epifania niosła z sobą dwa kluczowe fakty dotyczące chrześcijaństwa. Przede wszystkim Bóg, który dał się poznać przez czyny i słowa zapisane w Starym Testamencie, wkroczył w historię w osobie swojego Syna, będącego obrazem Ojca. Nowe Przymierze w Jezusie Chrystusie odkryje zatem znaczenie obrazów, otwierając tym samym przed sztuką chrześcijańską nowe możliwości. Drugim istotnym faktem powiązanym z Epifanią (często symbolizowanym przez spiczaste nakrycia głowy pochodzących z dalekich krain Mędrców) jest powszechność Bożej woli zbawienia: zbawienie dostępne jest dla wszystkich − zarówno dla Żydów, jak i dla pogan.

Stacja u Dwunastu Apostołów   wydawnictwom.pl George Weigel: Rzymskie pielgrzymowanie Łyk wody żywej

Mając świadomość tego, jak ogromną zmianę spowodowało Zmartwychwstanie będące Bożym działaniem w historii oraz naturze i zmieniające radykalnie historię oraz naturę, otwierając nowe możliwości życia, którego nie dosięgnie śmierć, możemy się zatrzymać i cierpliwie rozważyć jeszcze jedną perykopę ewangeliczną, w której uczniowie początkowo też niczego nie rozumieją. Dzisiejsza Ewangelia, którą czytamy – co się dobrze składa – w bazylice Dwunastu Apostołów, zaczyna się tam, gdzie skończyła się Ewangelia wczorajsza. Dwaj uczniowie, którzy rozpoznali Zmartwychwstałego przy łamaniu chleba (i uświadomili sobie wówczas, jak w nowy sposób otworzył przed nimi Pisma), wrócili do Jerozolimy, gdzie podzielili się swoim doświadczeniem z innymi przyjaciółmi Jezusa. Zarówno uczniowie przybywający z Emaus, jak i uczniowie w Jerozolimie wierzą, że Jezus został wskrzeszony z martwych; przyjmują świadectw swoich oczu i świadectwo innych świadków. Wciąż jednak nie są w stanie zrozumieć, co znaczy to „bycie wskrzeszonym”. I dlatego gdy Zmartwychwstały pojawia się pośród nich, ich pierwszą reakcją jest myśl, że widzą „ducha”.

Pan karci ich łagodnym tonem, zauważając, że przecież ma „ciało i kości”, których nie miałby „duch”, ale oni mimo to wciąż nie potrafią tego pojąć, aczkolwiek św. Łukasz mówi nam, że „z radości jeszcze nie wierzyli”, innymi słowy, że to, co widzieli, było zbyt piękne, aby było prawdziwe. Dlatego też Pan prosi ich o coś do jedzenia; dają mu kawałek pieczonej ryby, którą je na ich oczach. Następnie, tak jak to uczynił na drodze do Emaus, pokazuje im w Piśmie, że Pomazaniec Boży musiał cierpieć i że następnie musiał powstać z martwych do nowej formy życia i że w Jego imię głoszone będzie nawrócenie „wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy”. Oni zaś – mówi im na koniec – są „świadkami tego”, innymi słowy, otrzymali misję, do której zostaną przysposobieni we właściwym czasie „mocą z wysoka” w darze Ducha Świętego.

Tego rodzaju kolejność reakcji – niezrozumienie, po którym następuje Boże pouczenie i przykład, a następnie stopniowe pojawianie się wiary wielkanocnej, która wreszcie osiąga swą pełnię – to właśnie treść czterech pierwszych dni oktawy wielkanocnej. Uderzające jest, że Kościół uczynił swą tępotę i początkowy brak zrozumienia zasadniczą częścią własnego nauczania na temat Zmartwychwstania. Nie tego uczą dzisiejsze podręczniki marketingu. Dlaczego? Dlaczego zapamiętano tę powolność w pojmowaniu znaczenia Nowego Życia? Dlaczego zapisano to na wieki w świętych księgach Nowego Przymierza?

Po raz kolejny odpowiedź na to pytanie proponuje nam Benedykt XVI. Stało się tak, pisze, ponieważ jest to trafne odzwierciedlenie sposobu postępowania Boga wobec ludzi. Dlaczego Bóg nie postąpił tak, jak my byśmy postąpili – miażdżąc z mocą swoich wrogów, schodząc z Krzyża, objawiając Prawdę świata i historii ludziom potężnym oraz wpływowym, a nie grupce analfabetów, wieśniaków i pobożnych kobiet? Ponieważ – snuje dalej refleksję Benedykt XVI – drogi Boga nie są naszymi drogami:

Otóż tajemnica Boga polega na tym, że działa On bez rozgłosu. W wielkiej historii ludzkości stopniowo tylko buduje swoją historię. Staje się człowiekiem, tak jednak, że przez współczesnych sobie, przez miarodajne siły historii, może pozostać niezauważony. Cierpi i umiera, jako Zmartwychwstały chce przyjść do ludzkości tylko przez wiarę swoich, którym się ukazuje. Nie przestaje lekko pukać do drzwi naszych serc i jeśli je otworzymy, powoli czyni nas widzącymi.

Czy jednak nie taki właśnie jest Boski styl? Nie pokonywanie siłą zewnętrzną, lecz dawanie wolności, obdarzanie miłością i budzenie. A jeśli się dobrze zastanowimy, czy nie przyznamy, że to, co z pozoru jest tak małe, jest czymś naprawdę wielkim? Czy nie od Jezusa wychodzi rosnący przez wieki promień światła, który nie mógł pochodzić od żadnego zwykłego człowieka, promień, za pośrednictwem którego rzeczywiście ukazuje się światu blask światła Bożego? Czy kerygmat apostołów mógłby znaleźć wiarę i zbudować powszechną wspólnotę, gdyby nie działała w nim moc prawdy?

I właśnie dlatego przemienione zostały przyroda i historia, materialne „ja” i dusza, świat i kosmos; wszystko to zostało wprowadzone w komunię z Bogiem, będącym zarówno Stworzycielem, jak i Odkupicielem. Dlatego możemy widzieć razem ze św. Janem (chociaż niekoniecznie tak wyraźnie, jak on to widział), dokąd zmierza cała rzeczywistość:

Ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I Miasto Święte – Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: „Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie «BOGIEM Z NIMI». I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły”. I rzekł Zasiadający na tronie: „Oto czynię wszystko nowe” (Ap 21,1–5a).