Skromna elita

gb

publikacja 28.03.2016 06:00

Niby nie są konieczni, ale tam, gdzie już są, okazują się wyjątkowo potrzebni, wręcz niezbędni. Ceremoniarze powinni być w każdej parafii. 


O szczegółach oraz historii obrzędów mogą słuchać godzinami. To ich pasja Grzegorz Brożek /Foto Gość O szczegółach oraz historii obrzędów mogą słuchać godzinami. To ich pasja

Bycie ceremoniarzem to jakby najwyższy szczebel awansu w Liturgicznej Służbie Ołtarza.
 – Byłem najpierw aspirantem, potem ministrantem, lektorem i na koniec, 10 lat temu, zostałem ceremoniarzem. Chłopaki w większości lubią, kiedy jest jakaś ścieżka „kariery”, awansu, stopnie, punkty. To są dla młodszych rzeczy mobilizujące – mówi Robert Bryg, sekretarz LSO Diecezji Tarnowskiej.

Większość przechodzi taką drogę, choć znacznie wcześniej niż Robert wykrusza się ze służby. – Trudno policzyć, ilu mamy ceremoniarzy. Przez kursy w ostatnich kilkunastu latach przeszło około 1,5 tys. chłopaków. Jednak, jak obserwujemy, w wielu parafiach kadencja trwa mniej więcej 3 lata. Kiedy ceremoniarz czy lektor zaczyna studia, więzy z parafią trochę się rozluźniają – tłumaczy Artur Gondek, prezes LSO DT.

W ciągu 3 lat kurs przechodzi około 450 lektorów. Średnio ceremoniarz powinien być w każdej parafii. A tak nie jest. – Szkoda, bo bardzo się przydaje – zapewnia Robert.


Lider zespołu


Artur Gondek pochodzi z Bochni. Kiedyś został poproszony przez proboszcza niewielkiej parafii spoza miasta o przygotowanie asysty liturgicznej na przyjazd biskupa i bierzmowanie. – Okazało się, że pierwszy raz ów ksiądz mógł koncelebrować Mszę św., modlić się za swoich uczniów. Wcześniej nie szedł do ołtarza, bo tu mikrofon, tu kwiaty, tu czegoś brakuje, tu trzeba podać, dopilnować. A tym razem, gdy wyszedł do ołtarza, o nic nie musiał się martwić. Księża widzą, że ceremoniarze bardzo im pomagają – twierdzi Artur.

Robert miał podobne doświadczenie. – W czasie nawiedzenia diecezji przez obraz Jezusa Miłosiernego w 9 parafiach pomagałem przygotować liturgię. Cieszę się z tego, że z jednej z tych parafii proboszcz wysłał lektora na kurs ceremoniarza – mówi. Wysłał, bo zauważył przy okazji peregrynacji, jak wielu innych kapłanów, że dobrze przygotowany ceremoniarz, kompetentny, sprawny, przy ołtarzu „przezroczysty”, pozwala jemu i całej wspólnocie skupić się na modlitwie, łączyć niebo z ziemią i cieszyć się pięknem liturgii.

– Ceremoniarz to nie tylko specjalista, ale też lider zespołu, ktoś, kto weźmie sprawy w swoje ręce, pokieruje, poprowadzi zespół ministrantów i lektorów – mówi ks. dr Grzegorz Rzeźwicki, diecezjalny duszpasterz LSO. Nieocenioną pomocą służą ceremoniarze także poza prezbiterium. Prowadzą zbiórki, przygotowują asysty, robią próby. Z liderowania i praktyki wynika, że ceremoniarz to także ten, który pomoże zorganizować wycieczkę czy parafialny grill; to po prostu ktoś bardzo cenny w parafii.


Wiem więcej, lepiej służę


Zaskakujące jest wobec tego to, że kapłani posyłają lektorów na kursy ceremoniarzy, ale na warsztaty dla ceremoniarzy już nie. Dyplomowani ceremoniarze przyjeżdżają na nie na własną rękę z pasji, zainteresowania, bez zachęty, skierowania. Czasem nawet przełamując niechęć parafii.

– Stopnie się skończyły, ale nie ma sytuacji, że ceremoniarz jest tak wyposażony, że ma „full” i więcej się nie da. Musi być w formacji, musi się rozwijać – mówi Artur. Temu służą warsztaty. W ostatnich w Diecezjalnym Domu Rekolekcyjnym w Ciężkowicach uczestniczyło 50 ceremoniarzy. Mieli wykłady, ćwiczenia, warsztaty z przywództwa.

– Dowiaduję się nowych rzeczy, to buduje moje poznanie liturgii, a im więcej znam detali, szczegółów, kontekstów historycznych, tym bardziej liturgia mnie zachwyca. Tym łatwiej przekazać to potem na zbiórkach, tym łatwiej zadbać o piękno liturgii przy ołtarzu – przyznaje Szymon Bochenek ze Staszkówki.

Kamil Hotloś ze Stróż jest ceremoniarzem od 2012 roku. – Jestem na warsztatach, żeby nie stać w miejscu, tylko się rozwijać – mówi. Im więcej wiedzą i umieją, tym potrafią być skromniejsi.

– Władza? Nic z tych rzeczy. Trzeba pokory. Możemy pokazywać drogę, służyć kompetencjami. Od rządzenia jest ksiądz, my od pomocy. Żeby pomagać dobrze, musimy jednak mieć wiedzę, umiejętności i formację – mówi Kamil. Są na tyle dojrzali, że potrafią o to zadbać.

TAGI: