Po burzy

ks. Włodzimierz Lewandowski

Po burzy, wywołanej informacją o wynikach pewnego głosowania, zastępca dyrektora prasowego Stolicy Apostolskiej po raz drugi w tym roku podał do wiadomości, że żadne zmiany nie są przewidywane. Nie dziwi.

Po burzy

W katedrze włocławskiej, przy której upłynęło moje szczęśliwe dzieciństwo, tabernakulum od zawsze było w oddzielnej kaplicy, umiejscowionej pośrodku prawej, bocznej nawy. Pamiętam to miejsce, bo kiedyś chciałem spędzić tam całą noc. Nie udało się. Babka z katechetką (kochaną siostrą Amatą), odnalazły mnie, schowanego pod siedzeniem dębowej ławy. Z tej kaplicy w każdy czwartek, po Mszy św. ku czci Najświętszego Sakramentu, wyruszała procesja Eucharystyczna. Dlatego kaplica powszechnie była nazywana – nawet przez nie znających łaciny – Cibavit. Natomiast w głównym ołtarzu, niegdyś zarezerwowanym dla biskupa i niektórych członków kapituły, tabernakulum nigdy nie było. Nie wiem jak tę informację zinterpretują zwolennicy tezy o wyrzuceniu przez reformę liturgiczną tabernakulum z głównego ołtarza, niemniej jednak z faktami nie da się dyskutować. Dla wyjaśnienia dodam, że moje dzieciństwo przypadało na czasy sprzed reformy liturgicznej.

Sługa Boży, Ksiądz Franciszek Blachnicki, mawiał z przekąsem, że zanim zaczniemy wprowadzać w życie zasady, wypracowane przez Konstytucję o Liturgii Soboru Watykańskiego II, najpierw należy wprowadzić w życie nauczanie Soboru Trydenckiego. Jako przykład podawał zalecenie, aby wiernym udzielać Komunii św. z Hostii, konsekrowanych w czasie Mszy św. w której uczestniczą. Ta zasada została powtórzona w instrukcji Eucharisticum Misterium. Chodzi o to, by w ten sposób podkreślić jedność Uczty i Ofiary.

Przed bodajże dwoma laty na forum ktoś założył temat: Eucharystia – uczta czy ofiara. Gdy dyskutanci, powołując się na Sobór Trydencki, doszli do wniosku, że jednak tylko ofiara, a określenia zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego, promulgowanym przez Jana Pawła II, rozmywają istotę Mszy św., sięgnąłem do katechizmu, opracowanego na polecenie św. Piusa V. Okazało się, że tam również zastosowano definicję opisową (bo innej nie da się zastosować). Różnica polega na tym, że ta potrydencka jest jeszcze bardziej rozbudowana. Zacytowałem po łacinie, w przekładzie polskim i podałem sigla do odpowiednich miejsc, łącznie z datą wydania egzemplarza, na którym się oparłem. Dyskusja się skończyła. Obawiam się, że powód był prozaiczny. Nieznajomość orzeczeń wspomnianego soboru. Od tej nieznajomości już tylko krok do twierdzenia, że Konstytucja o Liturgii jest niezgodna z Deklaracją o Liturgii Świętej.

Te trzy spostrzeżenia warto podsumować cytatem z książki, napisanej przed laty przez obecnego papieża i zadedykować go przekonanym, że tylko powrót starej liturgii potrydenckiej przywróci jej świętość. Kardynał Ratzinger pisał w niej: „Sobór nie ustalił bowiem konkretnego kształtu reformy liturgicznej. Zależało mu na czymś bardziej doniosłym — na wewnętrznej odnowie opartej na pogłębionej świadomości i pełniejszym spotkaniu z Bogiem w chrześcijańskim kulcie Bożym. Stąd Konstytucja o Liturgii Świętej to przede wszystkim tekst teologiczny, sięgający na powrót do źródeł — Pisma Świętego i tekstów Ojców Kościoła — przy czym ów powrót dokonywał się już od lat 20. ubiegłego stulecia za sprawą Ruchu Liturgicznego. Monachijski liturgista, Josef Pascher, wyraził to w sposób następujący: Nie należy wyłącznie zgłębiać rubryk (czyli wydrukowanych w mszale na czerwono prawnych rozporządzeń dotyczących przebiegu ceremonii liturgicznej), lecz przede wszystkim trzeba słuchać tego, co mówią „nigryki" — słuchać wezwania zawartego w tym, co wydrukowane na czarno, co zawierają teksty i znaki. Dlatego za zasadniczy program reformy soborowej można uznać owo przejście od rubryk do nigryk, od skupiania się na przestrzeganiu porządku zewnętrznego do właściwego sprawowania liturgii, zgodnego z jej wewnętrznym wezwaniem.”


Dokładnie o tym samym pisał Jan Paweł II w dwóch listach: Vicesimus quintus annus i Spiritus et sponsa, opublikowanych przy okazji kolejnych rocznic soborowej Konstytucji o Liturgii. Dlatego wszelkie próby przeciwstawiania obecnego papieża i jego poprzednika są nieuprawnionym nadużyciem. Podobnie jak nieuprawnionym nadużyciem jest próba przeciwstawiania Konstytucji o LiturgiiDeklaracji o Liturgii Świętej.


A po burzy, wywołanej informacją o wynikach pewnego głosowania, zastępca dyrektora prasowego Stolicy Apostolskiej po raz drugi w tym roku podał do wiadomości, że żadne zmiany nie są przewidywane. Nie dziwi. Bo w tej samej książce Kardynał pisał: „Nie chodzi jednak o nawoływanie do nowych zmian i reform – takie potraktowanie prowadziłoby jedynie do rozszerzenia i przeformułowania kodeksu rubryk – lecz właśnie o „nigryki”, o nowe zrozumienie istoty liturgii, o lepsze wykorzystanie tego doniosłego daru, który został nam dany w kulcie Bożym Nowego Przymierza.”