Wielki Tydzień i Wielkanoc 2005

publikacja 21.03.2005 05:10

Refleksje na każdy dzień.



Niedziela Palmowa Męki Pańskiej


Twarz jak głaz (Mt 21,1-11 (procesja z palmami); Iz 50,4-7; Ps 22; Flp 2,6-11; Flp 2,8-9; Mt 26,14-27,66 (Msza))

Czy karierę najmłodszej pani minister na Wyspach Brytyjskich popsuje jej przynależność do katolickiej organizacji Opus Dei? - zastanawiały się w styczniu br. gazety.

Brytyjska prasa ujawniła duchowe życie 36-letnia Ruth Kelly. Jedna z gazet napisała o członkostwie Kelly w Opus Dei, o tym, że codziennie chodzi na Mszę świętą.

Robin Lovell-Badge, szef działu badań genetycznych Narodowego Instytutu Badań Medycznych, przyznał, że martwi go wiara i poglądy pani minister, gdyż stoją one w sprzeczności z jej pracą. Czy osoba otwarcie sprzeciwiająca się badaniom na komórkach macierzystych może dobrze zarządzać budżetem naukowym wartym miliard funtów rocznie? - pytał Lovell-Badge.

Najdalej w krytyce Ruth Kelly posunął się pastor Tom Sackville, b. minister u konserwatywnego premiera Johna Majora i b. deputowany Partii Konserwatywnej. Stojący dziś na czele organizacji pomagającej ofiarom sekt Sackville wezwał Kelly do rezygnacji. Jego zdaniem osoba należąca do "groźnej dla młodzieży katolickiej sekty Opus Dei" nie może sprawować tak ważnej funkcji publicznej.

Ruth Kelly nie ustąpiła. Przetrwała ataki. Nie słychać, żeby przestała chodzić na Mszę.

Ale po co szukać tak daleko? Każdy, kto poważnie traktuje swoją wiarę, spotyka się z drwinami, agresją, krzywdą. To próba wiary. Jeśli naprawdę wierzy, uczyni twarz swoją jak głaz. Wie, że wstydu nie dozna.

Modlitwa poranna

Jak puste kłosy, z podniesioną głową
Stoję rozkoszy próżen i dosytu...
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
Ciszę błękitu.
Ale przed tobą głąb serca otworzę,
Smutno mi, Boże!

Jako na matki odejście się żali
Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,
Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali
Ostatnie błyski...
Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,
Smutno mi, Boże!
(Juliusz Słowacki, Hymn)

Rachunek sumienia

• Jak reaguję, gdy ktoś wyśmiewa się z mojej wiary?
• Czy zdarzyło mi się zaprzeć wiary dla uniknięcia nieprzyjemności lub dla jakichś doraźnych korzyści?


Wielki Poniedziałek


Delikatny jak... Bóg (Iz 42,1-7; Ps 27; J 12,1-11)

Nie rozumiem Boga.

Gdyby mnie się zdarzyło to, co Jemu z ludźmi w raju, nie marnowałbym czasu na kontynuację. Wszyscy wiedzą, że lepiej zbudować nowy dom, niż remontować stary. Gdyby mnie ludzie zawiedli, tak zaraz na samym początku, jak Jego, bez większego żalu zrezygnowałbym z nich. Skoro miałbym moc, żeby stworzyć cały świat z niczego, to nie zawahałbym się usunąć nie tylko ludzi i ziemię, ale wszystko i stworzyłbym całkowicie od nowa...

Nie tylko ja tak myślę. Dlaczego tylu ludzi się rozwodzi i zawiera nowe związki? Chcą zacząć od nowa.

Na szczęście dla nas wszystkich Bóg nie jest ani odrobinę rewolucjonistą. Nie niszczy nieudanych egzemplarzy. Daje im wciąż szansę. Próbuje naprawić.

„Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku”. Taki jest Bóg. Delikatny. Z nadzieją patrzący w przyszłość, chroniący także to, co nie spełniło Jego oczekiwań. Dla ratowania świata posyłający swego Syna.

Niepojęte.

Modlitwa poranna

Jeszcze się kiedyś rozsmucę,
Jeszcze do Ciebie powrócę,
Chrystusie...

Jeszcze tak strasznie zapłaczę,
Że przez łzy Ciebie zobaczę,
Chrystusie...

I taką wielką żałobą
Będę się żalił przed Tobą,
Chrystusie...

Że duch mój przed Tobą klęknie
I wtedy serce mi pęknie,
Chrystusie...
(Julian Tuwim, Chrystusie)

Rachunek sumienia

• Jak postępuję z ludźmi, którzy mnie zawiedli? Czy daję im szansę?
• Ile spraw w życiu zdarzyło mi się rozpocząć i porzucić w trakcie realizacji?



Wielki Wtorek


Bóg jest maksymalistą (Iz 49,1-6; Ps 71; J 13,21-33.36-38)

- Nie wystarczało Mu, że czcił Go Naród Wybrany. Chciał, żeby czcili go wszyscy - powiedział z przekonaniem komentator.

- Co to za Bóg - pomyślałem. - Jakiś nadęty. Jakiś spragniony poklasku.

Potem spojrzałem na tekst: „To zbyt mało, iż jesteś mi sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela! Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi”.

Gdzie ten komentator wypatrzył swój wniosek? Przecież tu jest mowa o czymś zupełnie innym.

„Bóg nie lubi minimalistów” - mawiał pewien ojciec duchowny. „Nic dziwnego. Bóg jest maksymalistą” - dodawał duchowny.

Bogu nie wystarcza kochanie jednego narodu. Chce kochać i kocha wszystkich. Dlatego posłał swego Syna. Aby zbawił wszystkich.

A mnie korci, żeby podpowiedzieć Bogu, kogo nie powinien zbawić.

Modlitwa poranna

Przyszedłem Ci podziękować
za samotności różne
za taką gdy nie ma nikogo
lub gdy się razem płacze
i taką że niby dobrze
ale zupełnie inaczej
za najbliższą kiedy nic nie wiadomo
i taką że wiem po cichu ale nie powiem nikomu
za taką kiedy się kocha i taką kiedy się wierzy
że szczęście się połamało bo mnie się nie należy
jest samotnością wiadomość
list dworzec pusty milczenie
pieniądz genialnie chory
minuty jak ciężkie kamienie
czas zawsze szczery bo każe iść dalej i prędzej
mogą być nawet nią włosy
których dotknęły ręce
są samotności różne
na ziemi w piekle i w niebie
tak rozmaite że jedna
ta co prowadzi do Ciebie
(ks. Jan Twardowski, Różne samotności)

Rachunek sumienia

• Czy czynię różnice między ludźmi? Których traktuję lepiej, a których gorzej? Dlaczego?
• Jak postępuję, jeśli ktoś, kogo nie lubię, kto mnie skrzywdził, potrzebuje mojej pomocy?


Wielka Środa


Bóg, który daje język (Iz 50,4-9a; Ps 69; Mt 26,14-25)

Właściwie nie chodzili na Mszę św. Chodzili „na księdza”. Wiadomo było, że o tej godzinie zawsze odprawia ich ulubiony ksiądz. Lubili go słuchać. Lubili to, co mówił. Wychodzili z kościoła może nie umocnieni, ale uspokojeni.

Gdy pewnej niedzieli przy ołtarzu i na ambonie stanął inny kapłan, myśleli, że to jednorazowe zastępstwo. Niestety, za tydzień znów go nie było. Odczuli lekki niepokój. Gdy w trzecią niedzielę znowu się nie pojawił, byli oburzeni. Postanowili zbadać sprawę. I zagrozić. Albo wróci ich ksiądz, albo przestaną chodzić do kościoła.

Dowiedzieli się, że wyjechał. „Pojechał na misje” - uśmiechnął się młody wikary, który udzielił im informacji. „Na misje? Dokąd?”. „Do Francji” - z tym samym uśmiechem wyjaśnił księżulo. „Ale zostawił list do wszystkich, którzy będą o niego pytać”.

Łapczywie otwierali niezaklejoną kopertę. „Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu przez słowo krzepiące. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem...

Inni też potrzebują, abym głosił im słowo. Spróbujcie to zrozumieć. Mój język nie należy do mnie.”

W najbliższą niedzielę uważniej słuchali nowego księdza. Mówił właściwie to samo, co tamten. Ale z inną intonacją.

Modlitwa poranna

Przez wszystko do mnie przemawiałeś - Panie,
Przez ciemność burzy, grom i przez świtanie;
Przez przyjacielską dłoń w zapasach z światem,
Pochwałą wreszcie - ach! - nie Twoim kwiatem...

I przez tę rozkosz, którą urąganie
Siódmego nieba tchnąć się zdaje - latem -
I przez najsłodszy z darów Twych na ziemi,
Przez czułe oko, gdy je łza ociemi;
Przez całą dobroć Twą, w tym jednym oku,
Jak całe niebo odjaśnione w stoku!...

Przez całą Ludzkość z jej starymi gmachy,
Łukami, które o kolumnach trwają,
A zapomniane w proch włamując dachy,
Bujnymi z nowa liśćmi zakwitają.
Przez wszystko!...

Panie! - ja nie miałem głosu
Do odpowiedzi godnej - i - milczałem:
Błogosławionym zazdrościłem stosu
I do Boleści jak do matki drzałem -
I jak z bliźnięciem zrosły w pół z Zapałem,
Na cztery strony świata mając ramię,
Gdy doskonałość Twą obejmowałem,
To, jedno słowo, wyjąknąwszy: "kłamię",
Do niemowlęctwa wracam...

Jestem znamię!...
Sam głosu nie mam, Panie - dałeś słowo,
Lecz wypowiedziéć któż ustami zdoła?
Przez Ciebie prochów stałem się Jehową,
Twojego w piersiach mam i czczę anioła -
To rozwiąż jeszcze głos - bo anioł woła.
(Cyprian Kamil Norwid, Modlitwa)

Rachunek sumienia

• Czy potrafię skupić się na tym, co Bóg mówi mi przez ludzi Kościoła, a nie na nich samych?
• Jak często rozmawiam o usłyszanym kazaniu z najbliższymi?
• Ile razy w tygodniu sięgam po Pismo Święte?


Wielki Czwartek


Krew ratująca życie (Iz 61,1-3a.6a.8b-9; Ps 89; Ap 1,4-8; Iz 61,1; Łk 4,16-21; Msza Wieczerzy Pańskiej: Wj 12,1-8.11-14; Ps 116B; 1 Kor 11,23-26; J 13,34; J 13,1-15)

Anioł śmierci przechodzący przez egipską ziemię wypatrywał krwi na drzwiach. „Gdy ujrzę krew, przejdę obok” - zapowiedział Bóg. Czy to okrutne? Nie wiem. Być może dziś ktoś może się poczuć dotknięty, ktoś może wystąpić w obronie zwierząt, których krew posłużyła do oznaczenia drzwi. Ktoś może uznać, że wystarczyło użyć zwykłej farby...

Nie tylko Żydzi traktują krew jako nośnik życia. Wiele ludów na świecie piło lub nadal pije krew. Krew zwierząt. Krew ludzi...

Dzisiaj wiemy, że krew jednego człowieka może uratować życie innemu człowiekowi. Potrafimy to wykorzystać. Dawcy krwi naprawdę ratują innym życie.

Chrześcijanie poszli najdalej. Piją krew swojego Boga. Codziennie przy tysiącach ołtarzy na całym świecie kapłani powtarzają słowa Jezusa: „Bierzcie i pijcie z niego wszyscy: to jest bowiem kielich krwi mojej nowego i wiecznego przymierza, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów...”.

To krew Paschy. Krew przejścia. Ze śmierci do życia.

Modlitwa poranna

O, czuć tę chwilę nicości,
tę chwilę sprzed stworzenia -
i nie odstępować jej nigdy,
jak nie odstępuje się cienia.

Powracać ciągle w ten czas,
gdy utulony tylko Twoją Myślą,
niewinność większą niż dziecko
i głębszą miałem przejrzystość.

Dziś, oszołomiony istnieniem,
zapominam o mojej nicości,
w dalekich się błąkam promieniach,
oderwany od promieni najprostszych.

Lecz jedno spojrzenie w głąb,
które wieczność odsłania z przepływu -
jedno najprostsze spojrzenie,
którym w Myśli znów Twojej przebywam. -

To wtedy - gdy w blasku ukrytym
skupiam siebie całego,
i staję się znów Twoją Myślą,
miłowany białym żarem Chleba.
(Karol Wojtyła, Pieśń o Bogu ukrytym)

Rachunek sumienia

• Czy zawsze godnie przystępuję do Komunii świętej?
• Jak często przyjmuję Ciało Chrystusa?


Wielki Piątek


Bóg ponosi konsekwencje (Iz 52,13-53,12; Ps 31; Hbr 4,14-16; 5,7-9; Flp 2,8-9; J 18,1-19,42)

Wywyższenie czy poniżenie? Triumf czy klęska? Miłość czy nienawiść? Życie czy śmierć? O co tu właściwie chodzi?

„Oto się powiedzie mojemu słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie bardzo. Jak wielu osłupiało na jego widok, tak nieludzko został oszpecony jego wygląd”.

Przewrotność? Ironia?

Branie na siebie czyichś win - to nie jest naturalne. Dlaczego mam ponosić konsekwencje zła, które popełnił ktoś inny? Niech sam je ponosi. Jeśli zasłużył, niech cierpi. Ale dlaczego ja mam cierpieć?

Nie chcę.

Nie wiem, czy trzeba to zrozumieć. Może nie. No bo jak to zrozumieć?

Ale na pewno trzeba to przyjąć. Na wiarę: „Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas obrócił się ku własnej drodze; a Pan zwalił na niego winy nas wszystkich”.

Modlitwa poranna

Jak Ciebie, Panie mój, gwoździe do krzyża,
Tak mnie do Ciebie miłość ma przybiła
I nie oderwie mnie już żadna siła
Od Twojej mocy, co - słaba! - omdlewa.

Jakaż mi strona: czy prawa, czy lewa
U boku Twego? Nie wiem, byle miła
Dusza ma Tobie, Męczenniku była,
Co jeno łaski Twojej się spodziewa.

Nie wzniosłem, jako ów z Arymatei
Człowiek, ciężkiego krzyża na Twej drodze,
By Twe podzięki odebrać najsłodsze.

Ale nie tracę, o, Panie, nadziei
I grzeszne serce me nie żyje w trwodze,
Boś z lewej strony dojrzał serce w łotrze.
(Leopold Staff, * * *)

Rachunek sumienia

• Czy oskarżam innych o własne grzechy?
• Ile razy udało mi się uchylić od odpowiedzialności za swoje błędy i zaniednbania?
• Jak traktuję znak krzyża?



Wielka Sobota


Dzień po śmierci Boga

To był wstrząsający film „The day After”. Nazajutrz. Następnego dnia. Opowiadał, jak będzie wyglądać świat dzień po wojnie atomowej. Straszne.

W historii ludzkości zdarzyło się jednak coś straszniejszego niż nawet najgorsza wojna nuklearna. Ludzie zabili swego Boga.

Następnego ranka tysiące ludzi zachowywało się tak, jakby się nic nie stało. Obudzili się. Wstali. Zjedli śniadanie. Świętowali.

Bóg umarł. Bóg pozostaje martwy. I to właśnie my go zabiliśmy - powiedział Fryderyk Nietzsche. Nie krył swej satysfakcji.

Bóg umarł - mówi z uśmiechem zakapturzony blockers. - Idziemy na piwo.

Jeśli Bóg umarł, to co my tu jeszcze robimy?

Jest tylko jedno sensowne wytłumaczenie naszej obecności. Czekamy na Jego zmartwychwstanie.

Modlitwa poranna

Boże, pełen w niebie chwały,
A na krzyżu - pomarniały -
Gdzieś się skrywał i gdzieś bywał,
Żem Cię nigdy nie widywał?

Wiem, ż w moich klęsk czeluści
Moc mnie Twoja nie opuści!
Czyli razem trwamy dzielnie,
Czy też każdy z nas oddzielnie.

Mów, co czynisz w tej godzinie,
Kiedy dusza moja ginie?
Czy łzę ronisz potajemną,
Czy też giniesz razem ze mną?
(Bolesław Leśmian, * * *)

Rachunek sumienia

• Jak często postępuję tak, jakby Boga nie było?
• Ile razy w ciągu ostatniego tygodnia udało mi się podejmować decyzje nie z perspektywy doczesności, ale z perspektywy życia wiecznego?



Niedziela Wielkanocna Zmartwychwstania Pańskiego


Jeśli Chrystus zmartwychwstał (Dz 10,34a.37-43; Ps 118; Kol 3,1-4 lub 1 Kor 5,6b-8; Sekwencja; 1 Kor 5,7b-8a; J 20,1-9)

Można się zastanawiać nad prawdziwością takiej czy innej religii. Każda może przecież zawierać garść prawdy o Bogu, wiele z nich powołuje się na jakieś objawienia, a my, nieporadni poszukiwacze, nie jesteśmy w stanie ogarnąć Nieogarnionego. Jednak jest coś, co chrześcijan stawia w zupełnie innej sytuacji. Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.

Jeśli rzeczywiście zmartwychwstał, to dokonał rzeczy niesłychanej. Bo nikomu przedtem i nikomu potem nie udało się pokonać śmierci. Tylko On pokonał śmierć. Ludzkości szukającej w obliczu nieuchronnej śmierci sensu istnienia, po raz pierwszy zabłysło światło nadziei.

Niektórzy chcieliby dziś sprowadzić fakt zmartwychwstania do powstania w Apostołach samej tylko wiary, że On rzeczywiście żyje, że zwyciężył. Autentyczne powstanie z martwych nie mieści się w ich głowach. Ale prawda jest dużo bardziej przekonująca. Uczniowie Pana naprawdę zobaczyli pusty grób, oni naprawdę widzieli Go zmartwychwstałego. Przecież jedli z Nim i pili. Dobra Nowina o zbawieniu to nie wymysł ich obolałego po śmierci Mistrza umysłu. To prawda, którą usłyszeli i zobaczyli. To prawda, której dotykały ich ręce. Dla tej prawdy poświęcili całe swoje życie.

Dzięki zwycięstwu Chrystusa nadzieja jaśnieje także dla mnie. Choć każda chwila przybliża mnie nieuchronnie do dnia mej śmierci, wiem, że życie zmienia się, ale się nie kończy. Gdy nadejdzie czas, moja nieśmiertelna dusza na powrót przyodzieje się w ciało. Na zawsze już będę szczęśliwy z moimi braćmi i siostrami w nowym, lepszym świecie.

Modlitwa poranna

Gdyby nie Twoje zmartwychwstanie, Panie Jezu, życie nie miałoby sensu. Wiem, że moje jest jasne i pogodne. Wiem, że jest wokół mnie wielu ludzi znacznie mniej szczęśliwych, a są i tacy, którym ból zdaje się odbierać zmysły. Ale życie każdego z nas, bez wyjątku, byłoby jedną wielką rozpaczą, gdyby nie nadzieja na nowe, lepsze. Dzięki Twojemu zmartwychwstaniu możemy ze spokojem patrzeć na niepowodzenia, klęski i przemijanie, a radość życia nabiera smaku nieśmiertelności. Bo żyjąc tu, na ziemi, w mroku i cieniu śmierci, możemy cieszyć się już promieniami słońca, które nie zna zachodu.


Poniedziałek Wielkanocny


Bóg wskrzesił tego, którego przybiłem do krzyża (Dz 2,14.22-32; Ps 16; Ps 778,24; Mt 28,8-15)

Mogę się tłumaczyć, że gdybym żył w czasach Jezusa w Palestynie, nie przyłożyłbym ręki do Jego ukrzyżowania. Może mi się nawet wydawać, że chętnie zostałbym jednym z Jego uczniów. Ale nie mogę być tego pewien. Tyle razy byłem w swoim życiu niewierny Bogu, tyle razy krzyżowałem Go swoimi czynami, że wcale nie jest pewne, czy z powodu swojej bezmyślności, doszukiwania się w drugich złej woli i obojętności na los krzywdzonych nie przyłożyłbym swej bezbożnej ręki do zabicia Zbawiciela.

Na szczęście Bóg wskrzesił Swojego Syna, a ja dostałem kolejne szanse. Mogę uwierzyć temu, co nie mieści się w głowie, ale o czym zaświadczyli inni, którym nie mieściło się w głowie. Mogę razem z niewiastami iść głosić Dobrą Nowinę o zwycięstwie nad grzechem, śmiercią i szatanem i starać się żyć nauką Jezusa na co dzień. Ale mogę też – jak przekupieni żołnierze – cynicznie przyjąć ofiarowane mi wygodne życie i śmiać się z tych, którzy uwierzyli. I usprawiedliwić swoją postawę stwierdzeniem, że przecież zmartwychwstanie kłóci się ze zdrowym rozsądkiem.

Modlitwa poranna

Panie Jezu, już tyle razy krzyżowałem Cię swoimi bezbożnymi rękami. A Ty, niepokonany, ciągle dajesz mi szansę, abym ze swojego grzechu powstał. Dodaj mi odwagi i siły, bym stanął wiernie pośród Twoich uczniów. Wiem, że może się okazać, że na tym świecie niewiele otrzymam, bo nieraz przyjdzie mi wybierać między wygodnym życiem a uczciwością. Ale Tyś kiedyś powiedział: „Każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy”. Kocham życie. Wiem, że już dziś możesz mi dać znacznie więcej, niż Ci ofiaruję. Ale dlatego że je kocham, pragnę przede wszystkim tego życia, które nie kończy się nigdy.


Wtorek Wielkanocny


Bo dla mnie jest obietnica (Dz 2,36-41; Ps 33; Ps 118,24; J 20,11-18)

Kiedyś przyjąłem już chrzest. Otrzymałem też Ducha świętego. Uwierzyłem Jezusowi. Jednak co jakiś czas ze smutkiem dostrzegam, że potrzebuję nawrócenia. Tak łatwo przyzwyczajam się do myśli o własnej doskonałości. Tak trudno mi przyznać się do swoich błędów. Ale wezwanie Piotra porusza także mnie. Dla mnie jest obietnica, ale muszę być jej godzien.

Tą obietnicą jest zmartwychwstanie i życie wieczne. Kiedy patrzę na swoją codzienność z tej perspektywy, nabiera zupełnie innego sensu. Jestem pielgrzymem na ziemi. Kiedyś Bóg zwinie mój namiot i zaprowadzi mnie do lepszego życia. Już się cieszę na tę chwilę, bo jeśli droga potrafi być tak piękna, to o ileż bardziej jej cel?

Modlitwa poranna

Panie Jezu: szkoda, że doba ma tylko 24 godziny, a rok 365 dni. Spotkałem w swoim życiu tylu ciekawych ludzi. Z wieloma nie zdążyłem zamienić tylu słów, ile bym chciał. Zniknęli z mojego życia. Już pewnie się w nim nie pojawią. Ale gdy czytam dzisiejszą Ewangelię, czuję, że to co dobre, piękne i prawdziwe nie może mieć kresu. Choć niektórzy filozofują, że w przyszłym życiu możemy nie pamiętać tego życia, wiem, że to nie może być prawdą. Łzy Magdaleny muszą zamienić się w wesele spotkania, a nie w fałszywą radość niepamięci. Dziękuję Ci więc, że w niebie, po zmartwychwstaniu, będę mógł spotkać tylu moich bliskich. Ania, Zbyszek, Artur, Ewa... tylu ich było. Już się cieszę...



Środa Wielkanocna


Więcej niż można oczekiwać (Dz 3,1-10; Ps 105; Ps 118,24; Łk 24,13-35)

Podobno każdy człowiek ma w życiu jakieś marzenia. Większe albo mniejsze. Planujemy, oczekujemy, spodziewamy się. Ale chyba nie jest dobrze, jeśli do tych marzeń zbytnio się przywiązujemy. Nie tylko dlatego, że niespełnione rodzą frustrację. Gorzej, że żyjąc z głową w chmurach nie jesteśmy otwarci na niespodziewane. A czasami właśnie to, czego żeśmy nie oczekiwali, jest największą radością, jaka może nas spotkać.

Chromy od urodzenia nie spodziewał się, że dwaj ludzie, których prosił o jałmużnę sprawią, że zacznie chodzić. W jednej chwili zwyczajny dzień zamienił się w wielkie święto. Uczniowie idący do Emaus myśleli, że ich nadzieje związane z Jezusem okazały się płonne. A jednak ten wieczór odmienił całe ich dotychczasowe życie; rzeczywistość stała się piękniejsza niż marzenia. Bóg jest najlepszym reżyserem ludzkiego życia.

Dlatego ze spokojem patrzę w przyszłość. Ten, który mnie kocha, nigdy o mnie nie zapomina. Nawet jeśli pójdę doliną łez, On zamieni je w radość.

Modlitwa poranna

Boże: nie wiem, co przyniesie mi jutrzejszy dzień. Przypuszczam, że będzie podobny do wielu innych, które do tej pory przyszło mi przeżyć. Proszę Cię jednak, nie daj mi popaść w złą rutynę. Otwórz moje oczy i uszy, bym rozpoznał Cię przychodzącego do mnie w zwyczajnych sprawach i stale spotykanych ludziach. Spraw, Panie, bym umiał się jeszcze dziwić i zachwycać tym, co niesie z sobą codzienność.



Czwartek Wielkanocny


Świadectwo wierzącego (Dz 3,11-26; Ps 8; Ps 778,24; Łk 24,35-48)

Dlaczego Apostołowie uwierzyli w zmartwychwstanie Jezusa? Widzieli pusty grób, rozmawiali, jedli i pili ze Zmartwychwstałym. Trudno nie uwierzyć swoim zmysłom. Tym bardziej, gdy nie jest to sprawa jednorazowa. Jednak pochylając się nad fragmentem Dziejów Apostolskich odkrywam jeszcze jeden powód ich wiary: doświadczali ogromnej mocy, otrzymanej od Mistrza. Uzdrowili chromego od urodzenia. Ich doświadczenie spotkania ze Zmartwychwstałym ciągle znajdowało potwierdzenie. Jego moc ciągle była w nich obecna. Dlatego bez obaw głosili dobrą Nowinę. Tym bardziej, że dzięki oświeceniu przez Jezusa dobrze rozumieli Pisma.

Od tamtych wydarzeń upłynęło sporo czasu. Dziś ja spotykam się czasem z pytaniem dlaczego jestem tak łatwowierny i wierzę w zmartwychwstanie Jezusa. Opowiadam o wierze Apostołów i moim zaufaniu do ich prawdomówności. Czy to powinno przekonać? Nie wiem. Ja przecież wierzę także dlatego, że sam doświadczyłem w sobie Chrystusowej mocy. Nie były to wydarzenia wielkie, spektakularne. Ale mogę powiedzieć: ja też spotykałem Zmartwychwstałego na moich drogach życia. Przychodził w pokoju niespodziewanie pojawiającym się w trudnych sytuacjach, przychodził w zrozumieniu, gdy wydawało się, że zrozumieć nie można. I w tylu drobnych cudach, dzięki których ciągle czuję Jego opiekę.

Modlitwa poranna

Chciałem Ci dziś podziękować, Jezu, za to, że zawsze przez moje życie szedłeś razem ze mną. Podnosiłeś mnie, kiedy upadałem. Dawałeś mi zrozumienie, kiedy nie rozumiałem. Zapalałeś ogień radości, gdy budziłem się zniechęcony nadchodzącym dniem. A kiedy szukałem drogi zawsze odsłaniałeś przede mną nowe, fascynujące ścieżki. Ludzie patrzą na mnie jak na dziwaka, ale ja nie mogę nie mówić im o tym co widziałem, słyszałem i czego dotykały moje ręce. Staram się pokazać im to samo światło gwiazd, które kiedyś Ty w swojej dobroci rozpaliłeś nad moją głową. I jestem szczęśliwy. Dziękuję.



Piątek Wielkanocny


Robić to, co umie się najlepiej (Dz 4,1-12; Ps 118; Ps 118,24; J 21,1-14)

„Idę łowić ryby”. Proste, lapidarne stwierdzenie. Tylko przeczuwam, co działo się w sercu Piotra, gdy wypowiadał te słowa. Targany sprzecznymi uczuciami, niepewny tego, co miał robić, wybrał to, co umiał najlepiej. To nic, że były wielkie nadzieje, że na nim Jezus chciał zbudować swój Kościół. Choć plany nie legły całkiem w gruzach, bo Jezus zmartwychwstał, to Piotr zapewne niczego już nie był pewien. Przecież po zaparciu się Mistrza nic już nie było takie jak dawniej. „Łowić ryby” to powrót do stabilnego spokoju.

A jednak niedługo potem wezwany przed Sanhedryn odważnie głosił Zmartwychwstałego Zbawiciela. Wtedy już wiedział. Nie ma w żadnym innym zbawienia. Ani dla niego, ani dla innych.

Ileż to razy stawałem na rozdrożu zastanawiając się nad wyborem dalszej drogi. Ile razy radziłem komuś, kto stawał przed podobnym dylematem. Dziś wiem, że najlepiej robić to, co umie się najlepiej. Jezus wcześniej czy później skieruje na właściwą drogę.

Modlitwa poranna

Dziś już nie mogę pytać Cię, Panie, jakie jest moje powołanie. Swoją drogę znam, a przypieczętował ją przyjęty sakrament. Czasem tylko nie bardzo wiem, jak nie pogubić się wśród tylu możliwości służby, jakie przede mną stawiasz. Wtedy staram się robić to, co umiem najlepiej. Ufam, że nawet jeśli popełnię jakiś błąd, Ty szybko sprowadzisz mnie na właściwą drogę...



Sobota Wielkanocna


Jezus naprawdę zmartwychwstał (Dz 4,1-12; Ps 118; Ps 118,24; J 21,1-14)

Pusty grób, spotkania ze Zmartwychwstałym i doświadczanie na co dzień Jego mocy, odmieniły Apostołów. Z zalęknionych, nierozumiejących, stali się odważnymi głosicielami Dobrej Nowiny o Jezusowym zwycięstwie nad śmiercią. Ludzkie groźby przestały być dla nich straszne. Zrozumieli bowiem, że nawet jeśli stracą swoje życie na tym świecie, Bóg także i ich wskrzesi do nowego życia. Przecież ich Mistrz i Pan poszedł do domu Ojca przygotować im miejsce. Oni zaś, póki są na tym świecie, mają głosić Ewangelię. I pomagać takim jak ów chromy żebrak siedzący u wejścia do świątyni.

Tak przez wieki postępowały pokolenia chrześcijan. Żyjąc w świecie, troszcząc się o to, by był jak najlepszy, głosili prawdę o nowym, wspaniałym i nieprzemijającym. Tej zasadzie był także wierny Jan Paweł II. Nie zapominając o problemach trapiących dziś ludzkość wskazywał jednocześnie na Jezusa Chrystusa – Zmartwychwstałego Odkupiciela człowieka.

Gdy Bóg otwiera Piotrowi naszych czasów drzwi wieczności tym bardziej muszę pamiętać, że ciągle potrzeba siewców Bożego Słowa. Choćby słabych i nieudolnych jak ja. Byle ziarno zostało rozsypane...

Modlitwa poranna

Jezusie zmartwychwstały. Ty swoim uczniom poleciłeś głosić Dobrą Nowinę całemu stworzeniu. Wybrałeś ich, choć po ludzku nie mieli ku temu zbyt wielkich predyspozycji. Wiem, że i ja nie dorastam do wielkości zadania, jakim jest głoszenie Ewangelii. Ale pomogę. Jeśli będzie nas wielu, zdobędziemy dla Ciebie cały świat...


2. Niedziela Wielkanocna Miłosierdzia Bożego


Trwali jednomyślnie na modlitwie (Dz 2,42-47; Ps 118; 1 P 1,3-9; J 20,29; J 20,19-31)

Piątek późny wieczór. Wychodzimy z czuwania w sanktuarium Matki Bożej. Młodzież włącza telefony i natychmiast ich dźwięk zwiastuje nadchodzące sms-y. Wszystkie jednakowej treści. „Dziś o godzinie 22, w koronce do Miłosierdzia Bożego, młodzież łączy się z Janem Pawłem II. Przekaż tę wiadomość pięciu osobom, zapisanym w twojej książce telefonicznej.” Widzę, jak natychmiast przesyłają ją dalej. Spontaniczna reakcja na komunikat biura prasowego Stolicy Apostolskiej. W tym momencie uświadomiłem sobie, że uczestniczę nie tylko w dramacie. Staję się świadkiem cudu. Oto w ciągu kilku godzin odżył duch pierwotnego Kościoła. Spełniła się modlitwa Wielkiego Czwartku. „Niech ustaną wszystkie gniewy i spory, a pośrodku nas niech będzie Chrystus.”

Ktoś nieco patetycznie powiedział: to początek cywilizacji miłości. Może nie do końca prawda. Początek był dwa tysiące lat temu. Gdy Pan zmartwychwstały napełnił swoim Duchem pierwszą wspólnotę wierzących, zgromadzoną w Wieczerniku. Później rozeszły się drogi Piotra i Pawła, były napięcia i spory, ale dobra nowina była niesiona na krańce świata. Gdy wielu było przekonanych, że to już ostatni kryzys, a po nim nastąpi koniec, Pan w sercach wiernych znów budził ducha jednomyślnego trwania na modlitwie.

Tak jest i dzisiaj. Bracia nadal potrzebują czasu trwania w nauce apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie, by potem, pięknie różniąc się, mogli iść na krańce świata. Powtarzając: Pan w miłosierdziu swoim to sprawił...

Modlitwa poranna

Pozwól, o Panie życia, abyśmy (...) umieli cieszyć się każdym etapem naszego życia jako darem niosącym bogate obietnice na przyszłość.

Spraw, byśmy z miłością przyjmowali Twoją wolę, zawierzając się każdego dnia Twoim miłosiernym dłoniom.

Gdy zaś nadejdzie chwila ostatecznego „przejścia”, pozwól, abyśmy umieli ją powitać z pokojem w sercu, nie żałując niczego, co nam przyjdzie porzucić. Kiedy bowiem po długim poszukiwaniu spotkamy Ciebie, odnajdziemy też wszystkie prawdziwe wartości, jakich zaznaliśmy na ziemi, a także tych, którzy poprzedzili nas w znaku wiary i nadziei.

Maryjo, Matko ludzkości pielgrzymującej, módl się za nami „teraz i w godzinę śmierci naszej”. Spraw, byśmy byli zawsze blisko Jezusa, Twojego umiłowanego Syna, a naszego Brata, Pana życia i chwały. Amen!

(Jan Paweł II, List do osób w podeszłym wieku, 18)


Poniedziałek


Pan sam da wam znak (Zwiastowanie Pańskie: Iz 7,10-14; Ps 40; Hbr 10,4-10; J 1,14ab; Łk 1,26-38; Poniedziałek 2 tyg. Wielkanocy: Dz 4,23-31; Ps 2; Kol 3,1; J 3,1-8)

Przed kilkoma dniami trafiłem na dziwną i dość żenującą - jak na okoliczności - dyskusję. Rozmówca twierdził, że wysłuchanie modlitw milionów ludzi będzie dla niego znakiem prawdziwości ich wiary i dowodem na istnienie Boga. Pomijam argumenty przytaczane przez strony, bo one dziś akurat nie są już ważne. Istotny jest ciąg dalszy, jaki nastąpił wczoraj.

Gdy wracałem od mamy, w radio toczyła się jedna z wielu poważnych rozmów. Zaproszeni goście opowiadali o swoich przeżyciach na Placu Piłsudskiego. Dzwonili słuchacze. Między innymi pewna kobieta. Chociaż ostatnimi laty była daleko od Kościoła, poruszyła ją wieść o śmierci papieża. Nie potrafiła wyrazić, co czuje. Nie mogła znaleźć ukojenia. Wyszła z domu. Na ulicy niemalże spontanicznie włączyła się w strumień ludzi, zmierzających w jednym kierunku. Po raz pierwszy od sześciu lat przekroczyła progi świątyni. Kapłan mówił o Bogu, który nie posłał swojego Syna na świat, by człowieka potępił, ale po to, by go zbawił. O cywilizacji miłości, której orędownikiem był Jan Paweł II. W tym momencie odkryła, że dla tej miłości warto żyć. Powierzyła swoje życie Jezusowi. Wyszła odmienionym człowiekiem. Jest wdzięczna papieżowi, że już po śmierci pokierował jej życiem.

„Pan sam da wam znak” – mówi dziś do nas prorok Izajasz. Ale nie w sposób przez nas oczekiwany i nie w miejscu, w którym się spodziewamy.

Modlitwa poranna

Maryjo, cała przejrzysta!
W Tobie i przez Ciebie Bóg do nas mówi.
Wyproś nam serce proste,
napełnij nas Twoją radością.
Dziewico mówiąca F i a t i śpiewająca M a g n i f i c a t,
uczyń nasze serca tak przejrzystymi jak Twoje.

Maryjo, cała pokorna, ukryta w tłumie, otoczona tajemnicą,
pomóż nam nieść światu Dobrą Nowinę
i zanurzyć się w tajemnicę Chrystusa;
abyśmy mogli dzielić się Nim z naszymi braćmi.

Maryjo, cała wierna,
Ty bez przerwy szukałaś oblicza Pana,
Ty przyjęłaś Jego tajemnice
i rozważałaś ją w sercu swoim.
Ty żyłaś zgodnie z tym, w co uwierzyłaś,
i byłaś wzorem stałości w próbie
i w uniesieniu radości.
Pomóż nam być wiernymi naszym zobowiązaniom,
być dobrymi i wiernymi sługami Twego Syna
aż do ostatniego dnia naszego życia na ziemi. Amen.

(Jan Paweł II, Tekst złożony z trzech modlitw papieża)


Wtorek


Nie nazywał swoim (Dz 4,32-37; Ps 93; J 3,15; J 3,7-15)

Rozmowa z muzykiem ze sceny chrześcijańskiej. Pytam, czy będziemy mogli wykorzystać fragmenty przygotowywanej właśnie płyty. Ależ oczywiście. A po chwili ciszy słyszę wyznanie. „My właściwie nie traktujemy tego jako nasze. To, co możemy zrobić i co robimy jest darem Bożym. Więc nie należy do nas. Jest dane nam, ale dla innych. Dar zatrzymany traci na wartości. Zwiększy ją tylko wtedy, gdy ‘pójdzie do ludzi’.”

Apostołowie świadczyli „z wielką mocą”. Znaczy nie zawłaszczyli Jezusa egoistycznie dla siebie. Dla własnej doskonałości, własnej świętości, dla budowania legendy o swojej cudownie szczęśliwej przeszłości u boku Pana. Przez trzy lata nauczyli się dawać wszystko, nie nazywając tego swoim. Świadectwo miało moc, bo było dawaniem Jezusa i siebie.

Stoję czasem przed pokusą dawania Jezusa bez dawania siebie. Zrobić co do mnie należy i zamknąć się we własnym świecie. Wówczas bardzo szybko zauważam, jak żyzne pola wokół mnie zamieniają się w słony ugór. Na całe szczęście już wiem, że na nic zda się narzekanie na czasy, brak wiary, materializm, szukanie tajemnych spisków i ukrytych wrogów. Winny jestem tylko ja, którym Boże oddzielił od „moje”, posiał łaskę nie użyźniwszy sobą.

Modlitwa poranna

Ty, Panie, złożyłeś w nasze ręce budowę świata i Kościoła
z Twoją pomocą i w świetle Twego Ducha.
Ty powierzyłeś nam głoszenie Ewangelii
I czekasz na nasz w ubogich, cierpiących, we wszystkich, którzy nas potrzebują.
Tak liczne możliwości otwierają się przed nami,
a zagłusza nas tyle fałszywych i ułudnych głosów.
Twój głos, Panie, jest jak zaproszenie
mocne, choć ciche, miłe choć trudne.
To ono pomaga nam być sobą naprawdę.
Chcemy całkowicie przeżyć radość wraz z odpowiedzialnością – idąc za Twoim wezwaniem.
Chryste Panie, nie dopuść, aby ludzie,
wydarzenia lub idee miały wypaczyć nasze powołanie.
Niech Duch Twój da nam rozeznanie dobrego wyboru
Wedle Twojej woli i dla dobra wspólnego ludzi.
Uczyń nas ludźmi wolnymi i wspaniałomyślnymi,
abyśmy tam, dokąd nas poślesz,
mogli i chcieli oddać się Tobie w naszych braciach i siostrach. Amen.

(Anonimowa modlitwa młodych)



Środa


Otworzył bramy (Dz 5,17-26; Ps 34; J 3,16; J 3,16-21)

Trudno nie wsłuchiwać się z uwagą i radością w te niezliczone refleksje, jakimi jesteśmy obdarowywani w ostatnich dniach. Oto jedna z nich. Kobieta w dojrzałym wieku. Opowiada o czasie, gdy religijność, wiarę, przeżycia duchowe, próbowano zepchnąć do zakrystii. Wpajano człowiekowi, że religia jest sprawą prywatną i nie można o niej mówić publicznie. Szanowano przekonania tak długo, póki chowano je w sercu i nie uzewnętrzniano. Największym cudem obecnego czasu jest według niej to, że ludzie zaczynają wydobywać na światło dnia to, co tak długo chowali. Piękno swojego wnętrza. Najszlachetniejsze postanowienia. Największe wartości. Na skalę dotąd niespotykaną.

Przed przeszło 26 laty anioł Pański wołał na Placu św. Piotra, by porzucić lęk i otwierał drzwi naszych serc. Trzeba było wielu lat stania za otwartą bramą, by teraz przez nią wyjść. Ten sam anioł sprawił, że minął czas mówienia za nas, a zaczął się czas mówienia przez nas. Jego nakaz: „Idźcie i głoście w świątyni ludowi wszystkie słowa tego życia” nabiera nowego sensu i znaczenia.

Miałeś dar poznania radości wybranego. Teraz poznasz szczęście posłanego.

Modlitwa poranna

Panie Jezu, zanurz mnie w Twoim Duchu i w Twoim życiu.

Weź w posiadanie całą moją istotę, ażeby moje życie było odblaskiem Twego życia.

Racz promieniować przeze mnie, mieszkaj we mnie, a wszyscy, których spotkam, będą mogli odczuć Twoją obecność we mnie. Patrząc na mnie będą mogli widzieć Ciebie, Panie!

Trwaj we mnie, a wtedy będę mógł promieniować Tobą i będę mógł być światłością dla innych. To Ty będziesz oświecał innych przeze mnie.

I tak moje życie stanie się pieśnią ku Twej chwale, pieśnią, którą Ty przyjmiesz i będziesz nią promieniował na tych, którzy mnie otaczają i idą za mną.

Spraw, niech tak będzie przez promieniującą pełnię miłości, którą kieruję ku Tobie z głębi mojego serca.

(Kard. J.H. Newnam)



Czwartek


Wskrzesił Jezusa (Dz 5,27-33; Ps 34; J 20,29; J 3,31-36)

„Chciałbym, aby cały świat żył etyką Jana Pawła II.” Tak podobno miał wyrazić się jeden z byłych prezydentów Stanów Zjednoczonych. Vittorio Messori ripostował, że chrześcijaństwo nie jest etyką, a Papież głosi Jezusa, którego Ojciec wskrzesił, „aby dać Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów”.

W 1979 roku, przed kościołem św. Anny w Warszawie, pytał studentów: „Kiedy biją brawo? Wczoraj, kiedy powiedziałem CHRYSTUS – przez 15 minut bili brawo; dzisiaj, kiedy powiedziałem: DUCH ŚWIĘTY – może już trochę krócej, bo jeszcze, jak mówi Pismo św., nie całkiem się obudzili. Ale w każdym razie bili.”

Wielu zastanawia się, co zostanie w nas z tego pospolitego ruszenia, wywołanego śmiercią Papieża. Aby uzyskać odpowiedź, spróbujmy wyobrazić sobie taki dialog:

- „Zostań z nami.” Odpowiedź: „Jezus Chrystus jest ośrodkiem wszechświata i historii”.
- „Kochamy ciebie.” Odpowiedź: „Chrystus patrzy na was z miłością!”
- „Sto lat...” Odpowiedź: „Chrystus miłuje każdego i zawsze, staje się mocnym punktem oparcia dla całej naszej egzystencji.”
- „Dobrze, że jesteś.” Odpowiedź: „Syn Boży, przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem.”

Jeżeli to w nas zostanie, o owoce pospolitego ruszenia możemy być spokojni.

Modlitwa poranna

Chrystus zmartwychwstał spośród umarłych,
powstańcie i wy także!
Chrystus, który spał, zbudził się,
obudźcie się i wy także!
Chrystus wychodzi z grobu,
wyzwólcie się i wy z kajdan grzechu!
Przez Chrystusa staliście się nowym stworzeniem,
odnówcie się!
Oto Pascha Pana,
czas Jego Zmartwychwstania
i początek prawdziwego życia.

Wczoraj z Chrystusem przybity do krzyża,
dziś jestem z Nim w Jego chwale.
Umierając z Nim wczoraj,
dzisiaj razem z Nim powracam do życia.
Wczoraj z Nim pogrzebany,
dzisiaj z Nim zmartwychwstaję.
Chrystus, który powstał spośród umarłych,
odnawia i mnie w Duchu
i odziewa w nowego człowieka.

(Św. Grzegorz z Nazjanzu, zm. 390)

Zobacz też:


Piątek


Nie odstępujcie ich (Dz 5,34-42; Ps 27; Mt 4,4b; J 6,1-15)

Niejednokrotnie widziałem obumieranie pomysłów, inicjatyw, duszpasterskich przedsięwzięć. Powodem często był brak zainteresowania tych, co interesować powinni się najbardziej. Jeszcze częściej młoda, raczkująca wspólnota, pozbawiana była niespodziewanie swego duchowego opiekuna. Powoływano się wówczas na tzw. wyższe racje i chętnie czerpano z mądrości Gamaliela. „Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć.” Potem już łatwo było wszystko wytłumaczyć. Pochodziło od ludzi – upadło. Albo jeszcze dosadniej. Słoma, zbudowane na emocjach, dlatego bardzo szybko się wypaliło.

Tymczasem Gamaliela zrozumiano opacznie. On nie zachęcał do braku zainteresowania. Nie zalecał obojętnej obserwacji i biernego czekania na koniec. Prosił o zaniechanie prześladowania, wstrzymanie się od walki, ofiarowanie przestrzeni wolności.

Jeden z polskich kandydatów na ołtarze często mawiał: „mamy w kościele wystarczająco dużo siewców; brakuje ogrodników”. Gdy patrzę na te białe marsze, procesje ze światłem, sms-owe zwoływanie się na modlitwę, pielgrzymowanie po śladach obecności, inicjatywy pojednania, myślę sobie: mój Boże, pokolenie JP II czeka na ogrodników, którzy pomogą zagospodarować przestrzeń wyzwolonego dobra; na mędrców, potrafiących towarzyszyć w pielgrzymowaniu nadziei; na doświadczonych pływaków, uczących bez lęku poruszać się na głębi.

Chciałoby się wołać: nie powołujcie się na Gamaliela! Nie odstępujcie ich!

Modlitwa poranna

O Boże, przyślij nam szaleńców,
którzy idą na całość, którzy zapominają,
którzy kochają nie tylko w słowach,
którzy ofiarują siebie prawdziwie i do końca.

Potrzeba nam szaleńców,
wariatów,
gwałtowników,
zdolnych rzucić się w niepewność:
w nieznanie, wciąż szerzej otwarte krainy ubóstwa.

Trzeba nam współczesnych szaleńców,
zafascynowanych prostym życiem,
zakochanych w pokoju,
wolnych od kompromisów,
zdecydowanych, by nie zdradzić,
gardzących własnym życiem,
gotowych zgodzić się na każde zajęcie,
wyjechać wszystko jedno gdzie:
zarazem posłusznych,
spontanicznych i wytrwałych, łagodnych i silnych.

O, Boże, przyślij nam szaleńców.

(Louis-Joseph Lebret)


Sobota


Obsługiwali stoły (Dz 6,1-7; Ps 33; J 6,16-21)

Od lat towarzyszą naszym wyjazdom z młodzieżą w góry. Pojawiają się kilka dni wcześniej. Wykonują drobne remonty, porządkują sypialnie, robią zakupy, planują rozmieszczenie grup. W miarę zbliżania się godziny „P” co chwila wyglądają niecierpliwie na drogę, by zdążyć jako pierwsi na przywitanie gości. Potem, codziennie, pobudka o 5:30 albo jeszcze wcześniej, rozpalanie pieca, przygotowanie posiłków, rąbanie drewna, troska o porządek. Tylko około południa krótka przerwa na Namiot Spotkania i wspólne ze wszystkimi Eucharystia i pogodny wieczór. Na zakończenie wyznają ze śmiechem, że przeżyli kolejny obóz gastronomiczny.

Daniel i Wojtek. Dwóch studentów. Jeden historia i stosunki międzynarodowe, drugi politechnika. Jednemu i drugiemu, ze względu na dojrzałość, z powodzeniem można by powierzyć „wznioślejsze” zadania. Sami wybrali te najprostsze posługi przekonani, że bez nich niemożliwe jest normalne funkcjonowanie wspólnoty na wakacjach. By jedni podczas szkoły modlitwy mogli ze spokojem wgłębiać się w tajemnice życia duchowego, ktoś musi przygotować im obiad. Bo chociaż „nie samym chlebem żyje człowiek”, to jednak łaska buduje na naturze wyspanej i najedzonej. Zwłaszcza u młodych z ich apetytami. W dużej mierze bez tego ich zrozumienia o wiele trudniej byłoby osiągnąć zamierzony cel. Stworzyć dom, w którym dojrzewa się w wierze i miłości.

O ten cel posprzeczałem się kiedyś z pewnym urzędnikiem kurialnym. Twierdził, że teraz trzeba wyjeżdżać z młodzieżą do odpowiednio przygotowanych ośrodków wczasowych, spełniających wszelkie ustawowe standardy. Jak trudno było mu zrozumieć, że do takich ośrodków, gdzie jest się tylko klientem młodzi trafią sami, bez księdza i Kościoła. Równie trudno było go przekonać, że jak długo nie trafią do domu, tak długo Kościół będzie dla nich tylko instytucją a nie braterską wspólnotą.

Na szczęście są pełni wiary i Ducha Świętego Daniel, Wojtek i wielu im podobnych.

Modlitwa poranna

Cóż, Panie, ja jestem pustym naczyniem,
Z odrobiną błota na dnie;
To niezbyt czyste, dobrze wiem.
Ale Ty powinieneś mieć tam, w górze, jakiś niebiański proszek do szorowania.
No i do czego miałaby służyć Woda z Twego boku,
Jeśli nie do umycia nas przed użyciem?

Jeśli mnie nie chcesz nawet Ty,
PANIE, nie będę nalegał...
Zastanów się jednak nad moją propozycją, jest poważna.
Kiedy pójdziesz do Swojej piwnicy zaczerpnąć wina Twojej miłości,
Pamiętaj, że masz gdzieś na ziemi
Mały dzbanek do Twojej dyspozycji... Amen!

(za: Guy Gilbert, Dealer miłości)



3. Niedziela Wielkanocna


Nie ma nadziei dla papieża? (Dz 2,14.22-28; Ps 16; 1 P 1,17-21; Lk 24,32; Łk 24,13-35)

W piątek kilka godzin przed śmiercią Jana Pawła II usiadłem przed telewizorem i ścisnąłem w ręce pilota. Jedna z polskich stacji powiadamiała o śmiertelnej chorobie, a informacji spikera towarzyszył krótki napis. Zdanie na pasku przesuwającym się u dołu ekranu było rozbrajające: „Nie ma nadziei dla papieża * Nie ma nadziei dla papieża. * Nie ma nadziei dla papieża”.

Jest nadzieja dla papieża. Jezus Chrystus otworzy Jego grób. Dzisiejsze czytanie nie pozostawia wątpliwości: „Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, Dlatego ucieszyło się moje serce i rozradował się mój język, także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei”.

Nasze ciała będą spoczywać w nadziei. Nie tylko sceptykom trudno w to uwierzyć. Pewnie dlatego Piotr, rozpoczynając swą katechezę, zaznaczył: „Przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów”.

Przyjmij do wiadomości i posłuchaj wyraźnie: śmierć została zabita na krzyżu. Niemożliwe jest, by zapanowała nad tobą.

Modlitwa poranna

Błogosławię Pana, który dał mi rozsądek, bo nawet nocami upomina mnie serce.
Stawiam sobie zawsze Pana przed oczy, nie zachwieję się,
bo On jest po mojej prawicy.
Dlatego się cieszy moje serce, dusza się raduje,
a ciało moje będzie spoczywać z ufnością,
bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu
i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu.
Ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości u Ciebie,
rozkosze na wieki po Twojej prawicy.

(Psalm 16)



Poniedziałek


Archanioły i ludzie... (Dz 6,8-15; Ps 119; Mt 4,4b; J 6,22-29)

„Przenika się nawzajem tłum,
Archanioły i ludzie”

Józef Czechowicz „Przemiany”.

„Panie, proszę Cię, postaw przy mnie Michała Archanioła. Niech mnie obroni i strzeże” – przemknęło mi przez myśl, gdy wracałem późnym wieczorem przez osiedle. Naprzeciwko szła głośna grupka młodych kibiców. Szukali zaczepki, czułem to. Patrzyli w moim kierunku. A byli wśród nich ci, którzy rok wcześniej zaczepili mnie w sklepie i nieźle nastraszyli. Ostrzegli wprost: „Nie mam po co pokazywać się na tym osiedlu”.

„Panie, poślij archanioła Michała” – prosiłem na ulicy między ogromnymi cegłami bloków. Sytuacja się powtarzała. Znowu agresja. I w tym momencie ktoś zawołał mnie po imieniu. W ciemnościach dostrzegłem sylwetkę kolegi, którego dawno nie widziałem. Miał na imię... Michał. Nie gadaliśmy ładnych parę lat. Podszedłem do niego (kawał chłopa), a ekipa, która szła w moim kierunku przeszła gdzieś obok. Rozmyła się.

Jakiś czas potem usłyszałem, że Bóg może posłużyć się człowiekiem dokładnie tak, jak aniołem. Pod warunkiem, że ten idzie „w Imię Boże” (i z Jego polecenia). Wówczas człowiek dysponuje takim arsenałem środków jak… anioł. Jest prawdziwym posłańcem. „Całe niebo idzie z tymi, którzy idą je ogłaszać” – pisze wyraźnie o. Augustyn Pelanowski.

Michał. Grzeszny, wątpiący, słaby człowiek... Wtedy anioł. Patrzyłem, czy na plecach nie wyrastają mu skrzydełka. Na razie nie, może tylko jakiś puszek. Spod koszulki nie wystaje żadne piórko...

„A wszyscy, którzy zasiadali w Sanhedrynie, przyglądali się Szczepanowi uważnie i zobaczyli twarz jego podobną do oblicza anioła”.

Modlitwa poranna

Błogosławiony jesteś, Panie, naucz mnie Twoich ustaw!
Opowiadam swoimi wargami wszystkie wyroki ust Twoich.
Cieszę się z drogi Twych upomnień jak z wszelkiego bogactwa.
Będę rozmyślał o Twych postanowieniach i ścieżki Twoje rozważał.
Będę się radował z Twych ustaw: słów Twoich nie zapomnę.
Czyń dobrze słudze swojemu, aby żył i przestrzegał słów Twoich.
Otwórz moje oczy, abym ujrzał dziwy Twojego Prawa.

(Ps 119)


Wtorek


Otwarte niebo (Dz 7,51 -59;8,1; Ps 31; J 6,35; J 6,30-3)

Szaweł dyszał żądzą zemsty. Wydał wyrok śmierci na człowieka, który wprost wypomniał mu niewiarę. Słowa: „Twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali” poraziły go jak ogień. Zareagował natychmiast. Zgodził się na ukamienowanie człowieka, który tuż przed śmiercią krzyknął: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.

Po zabójstwie Szczepana „wybuchło wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim”. Szaweł nie mógł znieść słów prawdy. Zareagował ogromną agresją. Znam to, bo często przerabiam podobne sceny na własnej skórze. Słysząc słowa upomnienia reaguję atakiem, wynajduję słabe i mroczne punkty przeciwnika, zaczynam prześladowania.

„Niebo jest otwarte” – usłyszeli zabójcy. Miłosierdzie Boże nie ma granic.

Paweł, który do końca życia wyraźnie czuł, że jest jedynie „poronionym płodem”, zaraził swą wiarą Europę. Stał się Bożym szaleńcem. Może aż do śmierci dźwięczało mu w uszach proroctwo Szczepana: „Widzę niebo otwarte”?

Niebo jest otwarte.
Dla wszystkich.

Modlitwa poranna

Panie, do Ciebie się uciekam, niech nigdy nie doznam zawodu;
wybaw mnie w Twojej sprawiedliwości!
Skłoń ku mnie ucho, pośpiesz, aby mnie ocalić.
Bądź dla mnie skałą mocną, warownią, aby mnie ocalić.
Ty bowiem jesteś dla mnie skałą i twierdzą;
przez wzgląd na imię Twoje kieruj mną i prowadź mnie!
Wydobądź mnie z sieci zastawionej na mnie,
bo Ty jesteś moją ucieczką.
W ręce Twoje powierzam ducha mojego:
Ty mnie wybawiłeś, Panie, Boże wierny!

(Psalm 31)



Środa


W drodze (Dz 8,1 b-8; Ps 66; J 6,40; J 6,35-40)

Gdy w Jerozolimie wybuchło ogromne prześladowanie młodziutkiego Kościoła „wszyscy, z wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii”. Apostołowie pozostali w miejscu. Dlaczego? Czy przypomnieli sobie dramatyczne chwile, gdy uciekli spod krzyża? Przeżyli na własnej skórze ogromne upokorzenie, zostawili Mistrza samotnie zmagającego się z druzgocącym cierpieniem. Świetnie pamiętali płacz i wyrzuty sumienia, które rozdarły im serca. Pozostali na miejscu, trwali razem na modlitwie. Doskonale wiedzieli, czym kończą się ucieczki, gdy „wszyscy rozpraszają się jak owce”.

Inni, młodzi uczniowie Jezusa rozproszyli się, ale… nie stchórzyli! Pismo mówi wyraźnie: „Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo”.

Głosić w drodze słowo. To wystarczy. Pan Bóg potwierdzał ich naukę ogromnymi znakami: „Z wielu bowiem opętanych wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych”.

Jesteś nieustannie w drodze? Wędrujesz, ukrywasz się, uciekasz? Nie załamuj rąk. Głoś słowo. Ono cię poniesie.

Modlitwa poranna

Błogosławcie, ludy, naszemu Bogu i rozgłaszajcie Jego chwałę,
bo On obdarzył życiem naszą duszę, a nodze naszej nie dał się potknąć.
Albowiem Tyś, Boże, nas doświadczył; badałeś nas ogniem, jak się bada srebro.
Pozwoliłeś nam wejść w pułapkę, włożyłeś na nasz grzbiet ciężar;
kazałeś ludziom deptać nam po głowach, przeszliśmy przez ogień i wodę: ale wyprowadziłeś nas na wolność.
Wejdę w Twój dom z całopaleniem i wypełnię to, co ślubowałem Tobie,
co wymówiły moje wargi, co moje usta przyrzekły w ucisku.
Złożę Ci w ofierze całopalnej tłuste owce, razem z wonią [z ofiar] baranów: ofiaruję Ci krowy i kozły.
Wszyscy, co się Boga boicie, chodźcie i słuchajcie, chcę opowiedzieć, co uczynił On mojej duszy!
Do Niego wołałem moimi ustami i chwaliłem Go moim językiem.
Gdybym w mym sercu zamierzał nieprawość, Pan by mnie nie wysłuchał.
Lecz Bóg wysłuchał: dosłyszał głos mojej modlitwy.
Błogosławiony Bóg, co nie odepchnął mej prośby i nie odjął mi swojej łaskawości.

(Psalm 66, 8-20)



Czwartek


Wyjdź na pustą drogę (Dz 8,26-40; Ps 66; J 6,51; J 6,44-51)

„Wstań i idź około południa na drogę, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta” – powiedział anioł Pański do Filipa.

Po co iść na drogę która jest pusta? Czy to fałszywy alarm? Sprawdzian wiary? A może kaprys Boga?

Gdyby Filip usiadł i zaczął kalkulować, dworzanin odjechałby czytając proroctwa, których nie rozumiał. Minąłby sadzawkę, nie zszedłby z wysokości swego urzędu do wody, by pokornie przyjąć chrzest. Nie odjechałby „z radością swoją drogą”.

Filip jednak posłuchał. Nie zastanawiał się, nie spoglądał wstecz. Wybiegł na drogę, spotkał skarbnika królowej etiopskiej. A ujrzał go w chwili, gdy ten głośno czytał proroctwa Izajasza. Bardzo pobożny człowiek. Wracał ze świętego miasta, gdzie oddawał cześć Bogu, studiował Pisma i... niczego nie rozumiał.

Bez dotknięcia Ducha i zanurzenia w wody chrztu, Biblia jest dla nas „Mitologią” Parandowskiego. Czytamy, czytamy, ale nie rozumiemy. Cóż z tego, że widzimy przed sobą drogę, skoro jest ona PUSTA? Nie widzimy na niej Jezusa, błądzimy w niezrozumiałych biblijnych cytatach, korytarzach ksiąg i proroctw. Nie widzimy Tego, który sam o sobie powiedział: „Jestem drogą”.

Zanurzenie w życie i śmierć Baranka powoduje, że możemy radośni wrócić do domu „swoją drogą”. Opieramy się już na Słowie, któremu zawierzyliśmy. Dworzanin nigdy więcej nie spotkał Filipa. Proroka porwał Duch Pański. Etiop miał jednak Księgę. Ona go prowadziła.

Modlitwa poranna

Sławcie Boga z radością, wszystkie ziemie,
opiewajcie chwałę Jego imienia, cześć Mu świetną oddajcie!
Powiedzcie Bogu: Jak zadziwiające są Twoje dzieła!
Z powodu wielkiej Twej mocy muszą Ci schlebiać Twoi wrogowie.
Niechaj cała ziemia Cię wielbi i niechaj śpiewa Tobie, niech imię Twoje opiewa!
Przyjdźcie i patrzcie na dzieła Boga: dokonał dziwów pośród synów ludzkich!
Morze na suchy ląd zamienił; pieszo przeszli przez rzekę: wielce Nim się radujmy!
Jego potęga włada na wieki; oczy Jego śledzą narody:
niech się buntownicy nie podnoszą przeciw Niemu!
Błogosławcie, ludy, naszemu Bogu i rozgłaszajcie Jego chwałę,
bo On obdarzył życiem naszą duszę, a nodze naszej nie dał się potknąć.

(Ps 66)



Piątek


Erudyta i bandyta (Dz 9,1-20; Ps 117; J 6,54; J 6,52-59)

Imię Szawła przed jego niespodziewanym upadkiem na drodze do Damaszku budziło przerażenie u wszystkich młodziutkich w wierze chrześcijan. „Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł”. Jednym słowem: erudyta i bandyta.

„Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Kto jesteś, Panie? – powiedział. A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz”.

Zaraz, zaraz... Przecież Szaweł nie prześladował żadnego Jezusa (Ten był przecież już w niebie), niszczył tylko Jego uczniów. A jednak Jezus powiedział: „Dlaczego Mnie prześladujesz?” Powiedział tak dlatego, że całkowicie utożsamił się z Kościołem. Od samego zarania modna zasada „Chrystus tak, Kościół nie” nie ma racji bytu. Kościoła i Chrystusa nie da się rozdzielić.

Dramatyczny upadek i trzydniowa ślepota Szawła uzdrowiona została dzięki modlitwie ludzi, których niedawno zamykał w więzieniu. Jak ogromną moc ma przebaczenie! Ono sprawia, że z naszych oczu spadają łuski.

Modlitwa poranna

Alleluja. Chwalcie Pana, wszystkie narody,
wysławiajcie Go, wszystkie ludy,
bo Jego łaskawość nad nami potężna,
a wierność Pańska trwa na wieki.

(Ps 117)



Sobota


Papież nie uzdrawia (Dz 9,31-42; Ps 116B; J 6,63b.68b; J 6,55.60-69)

Kolorowe gazety krztuszą się od tytułów „Jan Paweł II cudotwórca”, „Papież uzdrowił śmiertelnie chorego”. To nieprawda. Papież nikogo nie uzdrowił. Jeśli Bóg działał przez Niego to tylko dlatego, że Jan Paweł II był przeźroczysty. To Bóg wskrzesza, dotyka, uzdrawia.

„Słowo Boże zawsze szuka spełnienia, szuka ludzi, którzy je spełnią. Słowo szuka serc, w których może usiąść, rozgościć się. W sercu papieża mogło usiąść. Dlatego spotkania z nim przemieniały ludzi. To nie papież poruszał: to Duch Święty, który w nim rozpostarł swój namiot” – opowiada prof. Jan Grosfeld. A znany polski teolog ojciec Jacek Salij dopowiada: „Trzeba zachować miarę i w naszym całym podziwie i wdzięczności zobaczyć jedno: przecież przez Jana Pawła II działał sam Bóg! Strasznie dużo się stało za tego pontyfikatu, ale to przecież działał sam Pan. A wielkość Papieża polegała na tym, że się temu działaniu całkowicie poddawał.”

Po usunięciu wszystkich, Piotr upadł na kolana i modlił się. Potem zwrócił się do ciała i rzekł: Tabito, wstań! A ona otwarła oczy i zobaczywszy Piotra, usiadła

Usunął wszystkich. Nie chciał tłumu gapiów. Padł na kolana i rozmawiał z Tym, który niedawno wyciągnął go z głębin jeziora. Słowa „Wstań” wypowiedział do... ciała. Jak Ezechiel stawał w dolinie śmierci i prorokował. I ciało ożyło.

Po wskrzeszeniu Tabity Piotr nie zawołał wszystkich domowników. Wezwał jedynie „świętych i wdowy”. Jak dosłownie brzmią te słowa! Cudzoziemiec, sierota, wdowa – ludzie zagubieni, opuszczeni i samotni. Prawdziwa święta rodzina Pana Zastępów.

Modlitwa poranna

Pan strzeże ludzi pełnych prostoty: byłem bezsilny, a On mię wybawił.
Wróć, moja duszo, do swego spokoju, bo Pan ci dobrze uczynił.
Uchronił bowiem moje życie od śmierci, moje oczy - od łez, moje nogi - od upadku.
Będę chodził w obecności Pańskiej w krainie żyjących.
Ufałem, nawet gdy mówiłem: Jestem w wielkim ucisku.
Powiedziałem w swym przygnębieniu: Każdy człowiek kłamie!
Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył?
Podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia Pańskiego.

(Ps 116)



4. Niedziela Wielkanocna - Niedziela Dobrego Pasterza


Terapia wstrząsowa (Dz 2,14a.36-41; Ps 23; 1 P 2,20b-25; J 10,14; J 10,1-10)

Kiedy po śmierci Jana Pawła II kościoły zapełniły się ludźmi, kolejki przed konfesjonałami wydłużyły się jak nigdy wcześniej, zapłonęły miliony zniczy, a kibole związywali swe szaliki, doświadczony kanonik uspokajał rozgorączkowanych młodych księży:

- Za dwa tygodnie wszystko wróci do normy.

Wygląda na to, że nie pomylił się ani o godzinę. Chociaż...

Gdy św. Piotr wołał „Ratujcie się z tego przewrotnego pokolenia”, nawróciło się jednego trzy tysiące ludzi. Przecież większość z nich nie przemieniła się nagle w aniołów. Pewnie dwa tygodnie później niejeden znów zaczął oszukiwać na wadze, przemyśliwać, jak wykołować sąsiada, a może nawet brata, źle odnosił się do żony i dzieci...

A jednak wstrząs, jaki przeżyli słuchając Piotra, nie pozostał bezowocny. Gdyby tak nie było, dziś nikt nie słyszałby o chrześcijanach.

Bóg wie, że ludzie potrzebują od czasu do czasu wstrząsu. Nie po to, aby zamienić się natychmiast w aniołów. Po to, aby przypomnieć sobie, że są ludźmi.

Modlitwa poranna

Dobry Ojcze,
w Twoim Synu Chrystusie
objawiasz nam swoją miłość,
przygarniasz nas jako swoje dzieci
i pozwalasz nam odkrywać w Twojej woli
rysy naszego prawdziwego oblicza.
Święty Ojcze,
Ty wzywasz nas, byśmy byli święci
jak Ty jesteś święty.
Nie dozwól nigdy, prosimy,
aby Twemu Kościołowi zabrakło
świętych kapłanów i apostołów,
którzy głosząc słowo i sprawując sakramenty
będą otwierać drogę wiodącą
do spotkania z Tobą.
Miłosierny Ojcze,
ześlij zagubionej ludzkości
mężczyzn i kobiety,
którzy dając świadectwo życia przemienionego
na obraz Twojego Syna,
będą podążać radośnie
wraz z wszystkimi braćmi i siostrami
ku niebieskiej ojczyźnie.
Ojcze nasz,
głosem Twojego Ducha Świętego,
ufni w macierzyńskie wstawiennictwo Maryi,
wzywamy Cię żarliwie:
poślij swemu Kościołowi kapłanów,
którzy będą odważnymi świadkami
Twej nieskończonej dobroci. Amen!

(Jan Paweł II)



Poniedziałek


Ich też zbawił? Niemożliwe! (Dz 11,1-18; Ps 42; J 10,14; J 10,11-18)

Ktoś powiedział, że gdy po śmierci trafimy do nieba, zdziwimy się kilkakrotnie. Jedno ze zdziwień będzie spowodowane odkryciem, że są nim ludzie, których absolutnie się tam nie spodziewamy.

Pierwsi chrześcijanie, wywodzący się z Narodu Wybranego, byli przekonani, że Bóg wysłał Mesjasza po to, aby zbawił tylko ich. Gdy św. Piotr opowiedział, jak to Duch Święty zstąpił na „pogan”, chrześcijanie pochodzenia żydowskiego byli zszokowani. „A więc i poganom udzielił Bóg łaski nawrócenia, aby żyli” - mówili i pewnie kręcili przy tym głowami z niedowierzaniem.

Miło jest pławić się w poczuciu, że jest się wybrańcem. Ustawiać się w pozycji nie tylko posiadacza prawdy, ale również właściciela wszelkich dóbr duchowych, ze zbawieniem włącznie. Niejeden z chęcią ustawiłby się przy bramie nieba i decydował o tym, kogo tam wpuścić, a kogo nie.

Na szczęście tę decyzję zastrzegł sobie sam Bóg. Na szczęście Jezus przyszedł po to, aby zbawić wszystkich. Na szczęście dla nas.

Modlitwa poranna

Boże przodków i Panie miłosierdzia,
któryś wszystko uczynił swoim słowem
i w Mądrości swojej stworzyłeś człowieka,
by panował nad stworzeniami, co przez Ciebie się stały,
by władał światem w świętości i sprawiedliwości
i w prawości serca sądy sprawował -
dajże mi Mądrość, co dzieli tron z Tobą,
i nie wyłączaj mnie z liczby swych dzieci!
Bom sługa Twój, syn Twojej służebnicy,
człowiek niemocny i krótkowieczny,
zbyt słaby, by pojąć sprawiedliwość i prawa.
Choćby zresztą był ktoś doskonały między ludźmi,
jeśli mu braknie mądrości od Ciebie - za nic będzie poczytany.
Wybrałeś mnie na króla swojego ludu
i na sędziego synów swoich i córek.
Kazałeś zbudować świątynię na górze swej świętej
i ołtarz w mieście swego zamieszkania -
obraz Namiotu świętego, któryś zgotował od początku.
Z Tobą jest Mądrość, która zna Twe dzieła,
i była z Tobą, kiedy świat stwarzałeś,
i wie, co jest miłe Twym oczom,
co słuszne według Twych przykazań.
Wyślij ją z niebios świętych,
ześlij od tronu swej chwały,
by przy mnie będąc pracowała ze mną
i żebym poznał, co jest Tobie miłe.

(Mdr 9,1-10)



Wtorek


Pożytki z prześladowania (Dz 11,19-26; Ps 87; J 10,27; J 10,22-30)

To na pewno nie był awans. A tym bardziej nagroda za dotychczasową pracę. Jak można człowieka całym sercem oddanego pracy posyłać gdzieś na daleką prowincję? Zamiast go wziąć do centrali, pozwolić współdecydować, powierzyć jakiś ważny odcinek...

Czuł gorycz, ale jakoś nie potrafił się obrazić, zniechęcić, a tym bardziej zdezerterować. W nowym miejscu zaczął po swojemu, rzetelnie pracować.

Po dwóch latach o jego placówce mówili wszyscy. Okazało się, że znalazł nowe sposoby działania w trudnych warunkach, pobudził inicjatywę, przyciągnął nowych ludzi...

Nie wiadomo, jak Pan Bóg to robi, że potrafi wydobyć dobro ze zła. Sprawił, że prześladowanie uczniów Jezusa w Jerozolimie zaowocowało... pierwszymi misjami.

No i przy okazji ktoś wymyślił słowo „chrześcijanie”.

Modlitwa poranna

Panie, jakże wielu jest tych, którzy mnie trapią,
jak wielu przeciw mnie powstaje!
Wielu jest tych, co mówią o mnie:
Nie ma dla niego zbawienia w Bogu.
A jednak, Panie, Ty, jesteś dla mnie tarczą,
Tyś chwałą moją i Ty mi głowę podnosisz.
Wołam swym głosem do Pana,
On odpowiada ze świętej swojej góry.
Kładę się, zasypiam i znowu się budzę,
bo Pan mnie podtrzymuje.
Wcale się nie lękam tysięcy ludu,
choć przeciw mnie dokoła się ustawiają.
Powstań, o Panie!
Ocal mnie, mój Boże!
Bo uderzyłeś w szczękę wszystkich moich wrogów
i wyłamałeś zęby grzeszników.
Od Pana pochodzi zbawienie.
Błogosławieństwo Twoje nad narodem Twoim.

(Psalm 3)



Środa


Niecierpliwość Ducha Świętego (Dz 12,24-13,5a; Ps 67; J 8,12b; J 12,44-50)

Niektórzy zapowiadali, że po pontyfikacie Jana Pawła II konklawe będzie trwało długo, może nawet dwa tygodnie, bo „nie ma wyróżniających się kandydatów”. Tymczasem wystarczyło mniej niż czterdzieści osiem godzin. Cztery głosowania.

Co z tego wynika?

To pokazuje, jak „niecierpliwy” bywa Duch Święty. Nie pozwala ludziom gnuśnieć, marnować czasu. Pogania.

Tak samo poganiał przed wiekami. „Wyznaczcie mi już Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem” - powiedział do chrześcijan w Antiochii.

Świat nieustannie czeka na Dobrą Nowinę o zbawieniu. Czas ucieka. Nie można się przygotowywać w nieskończoność. To Duch Święty prowadzi i podpowiada, co mają mówić głosiciele Jezusa. Kto w to nie wierzy zostaje w domu. Kto wierzy - wyrusza.

Modlitwa poranna

Boże Wszechmogący, któryś ustanowił Benedykta XVI widomą głową Kościoła Świętego, otaczaj następcę Piotra Świętego zawsze swoją łaską i błogosławieństwem, udziel mu długiego życia, dobrego zdrowia, daj pociechę w cierpieniach i spraw aby jego apostolska praca przyniosła jak największy pożytek całemu chrześcijaństwu. Zmiłuj się Boże nad nim za przyczyną Najświętszej Maryi Panny i wszystkich świętych, oraz dozwól Ojcze Niebieski aby nas wszystkich zaprowadził z sobą do żywota wiecznego.

Prosimy Cię, Matko Kościoła, Królowo Pokoju, uproś łaskę u Twojego Syna, aby Ojciec Święty Benedykt XVI przyczynił się do pokoju całej rodziny ludzkiej, wszystkich ludów i narodów; aby za jego pontyfikatu wszyscy ludzie poczuli się dziećmi Jednego Ojca, a miedzy sobą braćmi; aby z powierzchni ziemi zniknęły wojny, a z serc ludzkich nienawiść, która jest ich źródłem. Amen.



Czwartek


Czy cud może być nudny? (Dz 13,13-25; Ps 89; J 3,15; J 13,16-20)

- Po co mam chodzić do kościoła? Ile razy można słuchać tego samego? - chłopak patrzył trochę wyzywająco na księdza katechetę. W klasie zrobiło się cicho, jak przed burzą. - Przecież na każdej Mszy odmawia się te same modlitwy. To nudne. A w kazaniach też w koło to samo...

Ksiądz trochę bezradnie rozglądał się po sali, szukając jakiejś pomocy. Wyglądało jednak na to, że nikt mu nie pomoże. Nabrał więc powietrza, żeby coś powiedzieć, gdy spod okna odezwał się ironiczny głos:

- Ciekawe, skoro nie lubisz powtarzania tego samego, to dlaczego po tysiąc razy słuchasz niektórych płyt albo oglądasz w nieskończoność kolejne takie same odcinki bezsensownych seriali? Nie ma nic złego w powtarzaniu. Świat składa się z powtórek. Codziennie jesz chleb i masło, pijesz te samą kawę... Jakoś ci to nie przeszkadza.

- On raczej pije to samo piwo - rozległo się z tyłu klasy i wszyscy zaczęli się śmiać.

Zawsze jest ten pierwszy raz. To, co mówił św. Paweł w Antiochii, za pierwszy razem było nowością. Ale rok później Dobra Nowina brzmiała tak samo. I po dwóch tysiącach lat brzmi tak samo. Jednak wciąż jest nowa. Jakim cudem? Właśnie cudem.

Modlitwa poranna

Panie, nie proszę Cię o jutro ani o to, co przyniesie. Pomóż mi ofiarować się Tobie dzisiaj. We wszystkim, co mówię i czynię, w każdej radości i każdym smutku, w każdej doznanej przyjemności i odczutym bólu, ofiarowuję ten dzień Tobie. Wiem, iż przyjmujesz go nie ze względu na moje zasługi, ale ze względu na zasługi Jezusa Chrystusa, w którego ofierze zawiera się moja ofiara. Amen.



Piątek


Nowina co do obietnicy (Dz 13,26-33; Ps 2; J 14,6; J 14,1-6)

Dwie skrajności.

Jedni chcieliby zamienić głoszenie Ewangelii w nieustanne potępianie świata. Skupiają się tylko na tym co grzeszne, co złe, co możemy być zagrożeniem. Nawet nie zauważają, że przekraczają granicę, za którą potępienie zła zamienia się w potępienie człowieka. Budują twierdzę, w której zamykają siebie i próbują zamknąć innych. Twierdzę, do której nawet sam Bóg nie ma dostępu.

Drudzy chcieliby przekształcić głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu w nieustanne głaskanie, w zamykanie oczu na zło, nawet w nazywanie zła dobrem. Rozpychają w nieskończoność najbardziej fundamentalne zasady wiary. Mylą otwartość z brakiem tożsamości. Zachowują się jak ci, którzy nie zabezpieczają komputera przed wirusami. Bóg się nie mieści w ich przekazie.

Głosząc Ewangelię czasami trzeba użyć stanowczych, twardych słów. Są potrzebne. W przeciwnym razie zamiast głosić Dobrą Nowinę co do obietnicy danej przez Boga opowiada się miłe dla ucha skecze. Głosząc Ewangelię trzeba mówić nie tylko z miłością. Także z miłości.

Modlitwa poranna

O najsłodszy Panie Jezu, oddaję się Tobie dnia dzisiejszego i na zawsze, a osobiście w godzinę śmierci.
Odwołuję się do nieskończonej dobroci Twojej.
Rany Twoje Najświętsze niechaj będą mi spoczynkiem.
Krew i Woda, która wypłynęła z Najświętszego Serca Twego, niechaj mnie broni na strasznym sądzie Twoim.
Najświętsze Ciało i Krew Twoja niechaj mnie nakarmi i napoi.
Bojaźliwa śmierć Twoja niechaj mnie zachowa ku żywotowi wiecznemu.
Krwawe krople krwi Twojej niechaj zmyją grzechy moje.
O mój Jezu, Twój gorzki smutek ofiaruję Najmilszemu Ojcu Twemu Niebieskiemu na odpuszczenie wszystkich grzechów moich.
Twoje wzgardy i zelżywości o Najmilszy Jezu, które wycierpiałeś niechaj zapłacą wszystkie grzechy moje.
Twoje ciężkie urągania i męki niesłychane, niechaj mnie uchronią.
Wszystkie boleści Twoje, o mój Jezu oddaję Twojemu Ojcu Niebieskiemu za wszystkie moje niedbalstwa w służbie Twojej.
Twoja wielka miłość niech mnie broni od szturmów szatańskich w godzinę śmierci mojej.
O Panie Jezu mój, Twoja święta Krew niechaj dusze moją, grzechami zmazaną obmyje.
Twoja poraniona głowa niechaj mnie broni od wszelkiego złego.
Twoje niewinne na śmierć zasądzenie niechaj mi będzie na odpuszczenie grzechów moich, długów moich.
Twoje prace niechaj nagradzają moje popełnione złości.
Twoja nagość niechaj okryje nagość duszy mojej.
Twoje gorzkości i ciężkości śmiertelne, zranione nogi, ręce i Serce Przenajświętsze niechaj mnie w złej mocy śmierci mojej oświecą.
W Ranach twoich Przenajświętszych ukryj mnie całego.
Krew Twoja z Przenajświętszego Serca Twego niechaj mnie obmyje.
Twoja Boska Moc niechaj mnie utwierdza i zachowa od wszelkiego złego na duszy i ciele.
O Najsłodszy Panie Jezu Chryste, twoje rany i boleści niechaj mnie błogosławią.
O gorzka męko Jezusowa zachowaj mnie od zguby wiecznej.
O Najdroższe, o Najgłębsze Rany Jezusa mojego bądźcie mi pomocą w ostatnią godzinę śmierci mojej.
O Najdroższa Krwi Jezusa mojego, obmyj grzechy moje przed Bogiem Twoim Ojcem.
O Panie Jezu Chryste, Twoje boleści, śmierć, uczynki dobre i nauki niech mi pomogą zaprzestać grzechów moich, ale i pozwól mi za nie serdecznie żałować.
Oddaję się na koniec o mój Dobry Jezu Najświętszemu Sercu Twemu i ufam Twemu Miłosierdziu, wierzę w zasługi męki i śmierci Twojej, której się polecam i oddaję, a osobiście w godzinę śmierci mojej. Amen.



Sobota


Najgłupszy grzech na świecie (uroczystość św. Wojciecha: Dz 1,3-8; Ps 126; Flp 20c-30; J 12,26; J 12,24-26, sobota 4. tygodnia wielkanocnego: Dz 13,44-52; Ps 98; 6,63b.68b; J 14,1-6)

Było kilka grup. Każda miała swojego moderatora. Spotykali się co tydzień, dokładnie tak, jak zalecał program formacji. Po kilku miesiącach zaczęły się jakieś plotki, dotyczące jednego z moderatorów - Macieja. Ktoś nawet poinformował dziennikarzy regionalnej gazety.

Dziennikarze byli z tych rzetelnych. Zanim napisali, sprawdzili. Pogłoski były fałszywe, a rozpuszczał je... inny moderator. Dlaczego? Bo członkowie jego grupy zaczęli przechodzić do grupy Macieja. Niezwykle rzetelnie przygotowywał się do prowadzenia spotkań. Niczego nie narzucał. Pomagał szukać prawdy. I był zawsze uśmiechnięty.

Zazdrościć można nie tylko rzeczy materialnych. Zazdrościć można także darów duchowych. Zazdrościć można łaski Bożej. Podobno św. Wojciecha zamordowano z inicjatywy kapłana wyznawanej przez Prusów religii, który poczuł się zagrożony w swym wpływie na ludzi. Apostołowie i ich współpracownicy również spotykali się z zazdrością o dobra duchowe ze strony ortodoksyjnych Żydów.

Kto zazdrości innym łaski Bożej, sam się wyklucza z grona tych, którzy z nią współpracują.

Zazdrość to wyjątkowo głupi grzech. Człowiek nic z niego nie ma. Poza grzechem. No i może wrzodami na dwunastnicy.

Modlitwa poranna

Panie, Ty poleciłeś Twojemu Kościołowi, aby wszystkich ludzi prowadził do Ciebie i całą ludzkość zjednoczył w jednej rodzinie. Spraw, abyśmy uświadomili sobie to wielkie zadanie, które wciąż pozostaje niewykonane.

Rozpal nasze serca i umysły do gorliwego głoszenia Ewangelii wszystkim ludziom. Niech za przyczyną każdego z nas rozkwita wśród ludzi Królestwo Chrystusowe sprawiedliwości, pokoju i braterstwa. Daj, aby każdy podjął swoją cząstkę w budowaniu Królestwa Bożego na ziemi. Amen.



5. Niedziela Wielkanocna


Najważniejsze jest Boże słowo (Dz 6,1-7; Ps 33; 1 P 2,4-9; J 14,6; J 14,1-12)

Wiosenna noc. Za oknem pogodna cisza. Wciągnięty w wir ostatnich zmian w Kościele, słysząc zewsząd pytania o przyszłość Kościoła pochylam się nad kartami Pisma Świętego z niedzielną liturgią słowa. Są jakby odpowiedzią, którą dobry Bóg daje dziś swoim wiernym na całym świecie. Emanują pokojem i radością.

Wielu dziś widzi w Kościele wielką organizację charytatywną, która powinna całą swoją energię poświęcić pomocy potrzebującym. Inni chcieliby widzieć w nim narzędzie do walki o pokój i sprawiedliwość społeczną. Jeszcze inni martwią się przede wszystkim o to, żeby Kościół szedł w kierunku tego, co sami nazywają postępem.

Apostołowie byli świadomi, że wśród wielu spraw ważnych są sprawy najważniejsze. Że troszcząc się o stoły nie można zaniedbywać głoszenia Bożego słowa. Bo po to nas Chrystus zorganizował w Kościół, byśmy „ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła”. Nie możemy prawdy Ewangelii zamienić na jakąś doraźną działalność czy – nie daj Boże - przypodobanie się światu...

Ziemia nie jest naszym domem. Mamy mieszkanie w niebie. Chrystus poszedł przygotować tam dla nas miejsce. Wierność wobec Niego i Jego Ewangelii to jedyne kryterium, jakim dziś powinniśmy się kierować. I ja w swojej doraźnej działalności o tym ostatecznym celu nie mogę zapominać...

Modlitwa poranna

Boże, Ty nam zesłałeś Zbawiciela i uczyniłeś nas swoimi przybranymi dziećmi, wejrzyj łaskawie na wierzących w Chrystusa i obdarz ich prawdziwą wolnością i wiecznym dziedzictwem. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków.



Poniedziałek


Odwrócić się od bożków do Boga prawdziwego (św. Marka: Dz 6,1-7; Ps 33; 1 P 2,4-9; J 14,6; J 14,1-12 poniedziałek 5. tygodnia Wielkanocy Dz 14,5-18; Ps 115; J 14,26; J 14,21-26)

„Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”. To niby tak oczywiste przykazanie, ale często ulegam pokusie, by w praktyce postąpić inaczej. Wprawdzie nie ubóstwiam – jak mieszkańcy Listry - innych ludzi, ale często na miejscu Boga stawiam samego siebie. Zawsze, gdy ważniejsze niż On stają się dla mnie pieniądze, władza, oryginalne poglądy czy wygodne życie, Bóg niezauważalnie schodzi na dalszy plan.

Wiem, że nie ma się co łudzić. Jestem realistą. Prócz Boga nikt i nic nie może mojej kruchej ziemskiej egzystencji zamienić na życie wieczne. I wiem, że stawianie na pierwszym miejscu Boga w cudowny sposób porządkuje całe życie. Wszystkie sprawy odnajdują sobie właściwe miejsce, a niezrozumiałe zyskują sens.

Nie muszę, jak Paweł i Barnaba, walczyć z bliźnimi przeciwko uznaniu mnie bogiem. To mi nie grozi. Muszę jednak stoczyć odważną walkę z samym sobą. Muszę co dzień samego siebie detronizować i stawać w pokorze u stóp Tego, który wraz z Ojcem chce we mnie zamieszkać. Muszę z pokorą przyjąć Jego naukę. A wtedy dalej uczył mnie będzie sam Święty Duch...

Modlitwa poranna

Pamiętam dzień, w którym jasno uświadomiłem sobie, kim naprawdę jestem. W śnieżnej bieli, sieczony drobnymi lodowymi igiełkami, omiatany mrozem i obolały od dreszczy, które ciągle z zimna wstrząsały moim ciałem. Pyłek na ziemi, nic wobec kosmosu. Wtedy zrozumiałem, jak niepojęta jest Twoja miłość do mnie. Bo mógłbym dla Ciebie nic nie znaczyć. A jednak dla mnie się narodziłeś, dla mnie przyjąłeś haniebną śmierć. I dla mnie, by dać mi wieczne życie, zmartwychwstałeś. Dlatego w pokorze klękam dziś przed Tobą. Wszystko co moje, z ufnością Ci oddaję. Nie chcę mieć swojej ułomnej mądrości. Daj mi swoją. Zamieszkaj we mnie...



Wtorek


Nie trwożyć się i nie lękać (Dz 14,19-28; Ps 145; J 3,15; J 14,27-31a)

Przyszło mi żyć w spokojnym kraju w spokojnych czasach. Nigdy z powodu swojej wiary nie otarłem się o śmierć. Najwyżej ktoś mnie wyśmiał, ktoś popukał się w czoło, a jeszcze inny potraktował jak żywy relikt średniowiecza. A jednak zdarzało mi się popadać w zniechęcenie. Nawet nie próbowałem podejmować wysiłku, z góry zakładając, że nic z niego nie wyjdzie. Z podziwem więc patrzę na Pawła, który, choć ledwo uszedł z życiem, nie przestał głosić Ewangelii. Potem ze spokojem tłumaczył, że to nic takiego, że przez wiele ucisków wchodzi się do królestwa Bożego.

Dziś wiem, skąd czerpał siłę. Od Chrystusa. On mówił do swoich uczniów: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka”. To dziwne, ale chyba też znam ów powiem Bożego pokoju, który tak trudno zrozumieć. Jest jak wesoły ogień skaczący po gałęziach w chłodną i ciemną noc; jest jak źródlana woda w dzień skwaru i spiekoty...

Kiedy znów przyjdzie chwila zniechęcenia, przypomnę sobie słowa Jezusowej obietnicy. Uśmiechnę się. Boży pokój wypełni moje serce. Pokój, którego świat dać nie może.

Modlitwa poranna

Kiedy Ciebie, Jezu, poznałem, nie byłem pewien niczego. Ani swoich zdolności, ani dobrej woli. Nie wiedziałem nawet, jaki kształt powinienem nadać swojemu życiu. Ty odsłoniłeś przede mną nowe, nieznane horyzonty. Choć wskazałeś drogę niełatwą, to przecież najpiękniejszą z możliwych. Nosić Twoje imię, być Twoim świadkiem. W Twoim pokoju zniknęły lęki. Choć nic się nie zmieniło, stałem się nowym człowiekiem. Pomagaj mi codziennie wykuwać szlachetny kształt mojego życia. Pomóż mi trwać.



Środa


Być chrześcijaninem (Dz 15,1-6; Ps 122; J 15,4.5b; J 15,1-8)

Znów pochylam się nad kartami Pisma Świętego. Odkrywam w nim współczesne życie, współczesne dylematy. „Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni”. Dziś nikt nie formułuje takich sądów. Ale czasami nasz sposób myślenia jest podobny. „Jeśli nie spełnisz takich a takich praktyk religijnych, jeśli nie zachowasz uświęconej tradycji, nie możesz być zbawiony”. Na dalszy plan odchodzi wierność Ewangelii, dobre życie, umiłowanie Chrystusa. Bycie chrześcijaninem sprowadza się do pustego rytuału.

A Chrystus uczy: „Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie”. Nie zawsze wiem, dokąd pójść. Nie zawsze wiem, w którą stronę się zwrócić. Ale wiem, że jeśli będę starał się zachować łączność z Chrystusem, jeśli co dzień będę na modlitwie konfrontował swoje życie z Jego Ewangelią, wtedy wydam owoc obfity.

Modlitwa poranna

Im więcej lat minęło od chwili, kiedy pierwszy raz świadomie w swoim życiu Cię spotkałem, tym częściej muszę zadawać sobie pytanie, czy mojej wiary nie zamieniłem w ideologię. Łatwo się przyzwyczajam do bycia chrześcijaninem. W oczach wielu jestem osobą religijną. Tylko się boję, że w tym wszystkim zabraknie mi tego, co przecież jest najważniejsze: prostego, zwyczajnego spotykania się z Tobą; nasiąkania Twoją świętością. Bez tych życiodajnych spotkań moja wiara stanie się pusta. Dlatego proszę Cię dziś, bym miał odwagę być w swoim życiu duchowym permanentnym rewolucjonistą, zawsze gotowym na nowo rewidować swoje życie w świetle Twojej Ewangelii. Proszę, byś pomógł mi zawsze wracać do spraw najbardziej prostych i podstawowych.



Czwartek


Roztropność drogą do miłości (Dz 15,7-21; Ps 96; J 10,27; J 15,9-11)

Bez gorliwców świat byłby nijaki. To oni zmieniają oblicze ziemi. Niezależnie od tego, czy są orędownikami dobrych, czy złych spraw. Ich działania, choć czasem oceniane jako fanatyczne, bywają bardzo skuteczne. Bo ich widać. Bo nie można wobec ich postawy przejść obojętnie. A jednak czasami wzdrygam się przed ludzką gorliwością. Nie tylko wtedy, gdy służy złej sprawie. Również wtedy, gdy gorliwcy nie rozumieją, że nie każdego stać na życiowy maksymalizm.

Myślę, że krocząc ścieżką radykalizmu wiary łatwo zacząć wymagać zbyt wiele od innych. Jak Ci, którzy nawracającym się na chrześcijaństwo poganom chcieli nałożyć ciężar zachowywania przepisów Mojżeszowego prawa. Jednak zbyt wielki ciężar rodzi zniechęcenie. Żądając od słabego za wiele można go tylko zniechęcić.

Dlatego trzeba mi roztropności. Zanim postawię bliźniemu kolejne wymagania, powinienem dobrze się zastanowić, czy rzeczywiście ich spełnienie jest konieczne. Czy wolno mi będzie odsądzać od czci i wiary tych, którzy tego nowego ciężaru jednak nie będą mogli unieść. I czy wymagając od nich więcej, przypadkiem nie zapominam o jedynym i najważniejszym przykazaniu: przykazaniu miłości na wzór Chrystusa oddającego swoje życie za braci...

Modlitwa poranna

Ucz mnie, Boże, mądrości. Abym nie wymagał od innych czegoś, czego Ty sam byś nie wymagał. Abym starając się być gorliwym nie zamienił swojej wiary w puste rytuały. Abym umiał rozróżnić sprawy ważne i nieistotne...



Piątek


Postanowiliśmy Duch Święty i my (święto św. Katarzyny: 1 J 1,5-2,2; Ps 103; Mt 11,25; Mt 11,25-30; piątek 5 tygodnia wielkanocnego: Dz 15,22-31; Ps 57; J 15,15b; J 15,12-17)

Jak odczytać wolę Ducha Świętego? Najczęściej słyszę w odpowiedzi to, co powiedział kiedyś sam Jezus Chrystus: „poznacie ich po owocach”. Jak dobre drzewo przynosi dobre owoce, tak ludzkie działanie wsparte łaską Ducha Świętego przynosi radość, miłość, pokój, zgodę, życzliwość i inne szlachetne postawy. Czasami jednak ulegam złudzeniom. Radość pokój, życzliwość, bywają tylko na pokaz, a miłość okazuje się przede wszystkim miłością własną.

Bo zamiast ulegać nastrojom powinienem przede wszystkim pytać swojego rozumu i sumienia. „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem” - mówi dziś do mnie Chrystus, który za mnie umarł. Duch Święty nie naucza czego innego. Jest przecież tym, który tylko przypomina naukę Jezusa i pomaga ją głębiej zrozumieć. Na pewno więc nie Jego jest natchnieniem, by obrażać się na Kościół i budować nowe, niezależne wspólnoty. Raczej śladem mojego Mistrza powinienem być gotów oddać swoje życie dla tych, za których On umarł.

Czytając dziś słowa Apostołów: „postanowiliśmy bowiem Duch Święty i my” uświadamiam sobie, że Duch działa nie tylko na ekstatycznej modlitwie, ale także podczas zwyczajnej narady, której przedmiotem są sprawy wiary. I dziękuję Mu, że mimo iż często nie przejawia dziś swego działania w nadzwyczajnych darach, to jednak stale jest w rozumnych decyzjach zwierzchników Kościoła.

Modlitwa poranna

Dziękuję Ci Duchu Święty, że nie każesz mi być liściem na wietrze targanym powiewem uczuć i przeczuć. Dziękuję że działasz w pobożnym namyśle, mądrej radzie i roztropnej trosce o dobro człowieka. Wielbię Cię dziś słowami piosenki:

Duchu Ogniu, Duchu Żarze,
Duchu Światło, Duchu Blasku, Duchu Wichrze i Pożarze,
Ześlij płomień Twojej łaski.

Chcesz, rozpalisz i rozognisz,
Serca wzniesiesz na wysokość.
W ciemność rzucisz blask pochodni
I rozproszysz grzechu mroki.

Naszą nicość odbudujesz,
W najpiękniejsze znów struktury.
Tchnieniem swoim świat przesnujesz
W szeleszczących modlitw sznury.

Z mgieł konkretny kształt wywodzisz
I z chaosu piękno ładu.
Tyś spokojem wśród niezgody,
W bezradności Tyś jest radą.

Twe zbliżenie zaróżowi
Pulsem życia, wzrostu drżeniem.
Narodzimy się na nowo,
Ciemność stanie się promieniem.



Sobota


Dać się prowadzić Duchowi (Dz 16,1-10; Ps 100; Koi 3,1; J 15,18-21)

Dobrze jest mieć swoje plany. Dzięki nim człowiek nie jest liściem miotanym chwilowymi zachciankami. Ale nie warto się do nich za bardzo przywiązywać. Łatwo wtedy zamknąć się na niespodziewane i zmarnować najlepsze okazje. Zwłaszcza, kiedy chodzi o sprawy wiary.

Można wiele czasu i energii poświęcać na przygotowanie dobrej katechezy. Jedna sytuacja, w której dostrzegło się ważny uczniowski problem, pozwala sięgnąć do serc i uczynić każdą następną lekcję bardziej o wiele skuteczniejszą. Można przygotowywać płomienne kazania. Jedno od serca wypowiedziane zdanie potrafi nieraz uczynić znacznie więcej. Można wielką wagę przywiązywać do odpowiedniego wychowywania. Jedno przyznanie się do błędu wzniesie autorytet rodzica na wyżyny, których dotychczas nie był w stanie osiągnąć.

W niespodziewanym trzeba dostrzec Boży palec; zobaczyć działanie Ducha. Jak Paweł i Tymoteusz, nieświadomie zmierzający przez drogi Azji ku nowemu, wielkiemu wyzwaniu: Europie.

Modlitwa poranna

Zawsze staram się dostrzec Twoją wolę, Boże, w tym, co nam nakazałeś. Nie szukam nadzwyczajności i nie zaśmiecam nieba pytaniami o swoje powołanie. Wiem, że zawsze jest nim miłość, na jakiej bym jej nie realizował drodze. Ale proszę Cię, bym nie skostniał w swoim wyobrażeniu sensownej pracy na rzecz bliźniego; bym umiał też dostrzegać inne, nieraz niespodziewanie nadarzające się okazje.


6. Niedziela Wielkanocna


Wkładali na nich ręce (Dz 8,5-8.14-17; Ps 66; 1 P 3,15-18; J 14,23; J 14,15-21)

Grapa nad Białką Tatrzańską. Lipcowy wieczór przed dwudziestu laty. Zapowiadało się zwykłe spotkanie modlitewne. Gdy doszliśmy do próśb, niespodziewanie prowadzący otworzył Pismo święte i odczytał fragment o wylaniu Ducha Świętego i wkładaniu rąk. Potem zaproponował, by każdy, kto odczuwa taką potrzebę klęknął przed kapłanem i poprosił o modlitwę nad nim. Utworzyła się bardzo długa kolejka. Jeszcze dłużej trwały rozmowy o tym dla wielu pierwszym doświadczeniu. Nowym również dla mnie. Z nieodłącznymi pytaniami i wątpliwościami. Zwłaszcza u tych, którzy nie dowierzają emocjom.

Pierwszym sprawdzianem była celebracja sakramentu pokuty. Z bardzo dojrzałym przyglądaniem się jakości wiary. Potem długa cisza. Ludzie rozjechali się po świecie. Na studia, w poszukiwaniu pracy. Owoce pojawiały się po latach. Szczęśliwe rodziny, zaangażowanie w życie Kościoła. Odnaleźli swoje miejsca w różnych duszpasterstwach, ruchach, stowarzyszeniach. Kilka powołań kapłańskich, dwoje misjonarzy. Sporo, jak na stuosobową grupę.

Duch Święty, otrzymany w sakramencie bierzmowania to często uśpiona moc. Aby ją obudzić, trzeba z pokorą klęknąć przed bliźnim i poprosić o modlitwę. To nic, że potem długo nic się nie dzieje. Owoce dojrzeją po latach...

Modlitwa poranna

Przyjdź, światłości prawdziwa,
o przyjdź, życie wieczne,
przyjdź, tajemnico ukryta!
Przyjdź, skarbie bez miana,
przyjdź, światłości bez zmierzchu,
przyjdź, radości wieczna,
nadziejo, która chcesz nas zbawić.
Przyjdź, powstanie z martwych,
Przyjdź!

Przyjdź Ty, który chcesz
żebym ja Ciebie chciał.
Ty niedostępny, przyjdź!
Tchnienie mojego życia, przyjdź!
Pocieszenie mojego serca, przyjdź!

(św. Symeon Nowy Teolog)


Poniedziałek


Usiadłszy rozmawialiśmy (Dz 16,11-15; Ps 149; J 15,26b.27a; J 15,26-16,4a)

Gdy pierwszego dnia zobaczyłem ich ze słuchawkami na uszach, kiwających się w rytm psychodelicznej muzyki, przeglądających tzw. pisma młodzieżowe, pomyślałem, że to będzie zmarnowany tydzień ferii. Słuchając następnego dnia rozmowy o wielkich pieniądzach najpierw pomyślałem, że pomyliłem miejsce, do którego miałem jechać, a potem zacząłem modlić się. „Panie Boże, przyślij kogoś z domowników, z kim będzie można normalnie pogadać, bo ja z nimi zwariuję.” Wysłuchał błagania. Po południu otrzymałem wiadomość. „Będę jutro rano. Niech ktoś po mnie wyjedzie na pierwszy autobus z Sącza.”

Zaraz po przyjeździe, nie bacząc na ociągających się dyżurnych śpiochów, zajął się przygotowaniem śniadania, a pierwszy wspólny posiłek okrasił Shakespeare’m. Cytaty w języku polskim i angielskim, porównywanie przekładów, zachwyt Barańczakiem. Towarzystwo z wrażenia zamilkło. Później, podczas wyprawy na Trzy Korony , słuchali z podziwem, gdy dzielił się swoja wiedzą o Pienińskim Parku Narodowym. Nie wiadomo kiedy zaczęły się poważne tematy. Być sobą; być kimś; żyć z sensem. Wieczorem padł zmęczony. Ale oni chwycili bakcyla. Magnetofony i słuchawki wylądowały w plecakach, ktoś chwycił gitarę. Owszem, były żarty. Był śmiech. Ale pojawiła się nowa jakość. Przeskoczyli poprzeczkę i już nie mieli zamiaru zniżać lotów.

Kilka lat później to właśnie oni w sławetnym wielkim tygodniu Polaków wysyłali sms-y i zgromadzili kilka tysięcy młodych ze swojego miasta, przewodnicząc ich modlitwie.

W polskim duszpasterstwie panuje przekonanie, że długie rozmowy z młodymi nie są pracą. Że nic z nich nie wynika. Całe szczęście, że innego zdania był Paweł, Jan Paweł i wielu im podobnych.

Modlitwa poranna

Panie, Ty znasz moje serce, Ty wiesz, że jedynym moim pragnieniem jest dawać innym to, co Ty mi dałeś.

Niech moje uczucia i słowa, moja praca i mój odpoczynek, czyny moje i myśli, moje sukcesy i trudności, moje życie i moja śmierć, moje zdrowie i moje choroby – to wszystko, czym jestem, i to, co przeżywam, to wszystko niech będzie ich i dla nich, ponieważ Ty sam raczyłeś wydać się cały dla nich.
Naucz mnie, Panie, pod tchnieniem Twojego Ducha pocieszać udręczonych, przywracać odwagę tym, którzy mają jej za mało, podnosić upadłych, czuć się słabym razem ze słabymi i stać się wszystkim dla wszystkich.

Włóż w moje usta słowa prawe i słuszne, abyśmy wszyscy wzrastali w wierze, nadziei i miłości, w czystości i pokorze, w cierpliwości i posłuszeństwie Twej woli, w gorliwości ducha i serca.

Daj mi światłość, bym się znał na tym, na czym znać mi się trzeba. Pomóż mi, bym podtrzymywał nieśmiałych i bojaźliwych i bym pomagał wszystkim, co są słabi. Spraw, bym się umiał przystosować do każdego z mych braci, do jego charakteru i usposobienia, do jego zdolności i do ograniczeń, stosownie do czasu i miejsca, jak Ty sam, Panie, uznasz to za dobre.


Wtorek


Szaty Królowej (Ap 11,19a; 12,1.3-6a.10ab; Ps: Jdt 13,18bcda.19-20; Kol 1,12-16; J 19,27; J 19,25-27)

Wracam pamięcią do pierwszej Mszy św., oprawionej na Jasnej Górze. Kazanie o szatach Królowej. Na pożółkłych kartkach odnajduję fragmenty zapisków.

Płaszcz. Znak przyobleczenia w łaskę. „Stałeś się nowym stworzeniem i przyoblekłeś się w Chrystusa, dlatego otrzymujesz białą szatę. Niech Twoi bliscy słowem i przykładem pomagają ci zachować godność dziecka Bożego, nieskalaną aż po życie wieczne.” Płaszcz, czyli godność. Z Jezusa przed ukrzyżowaniem zdarto szatę, by Go pozbawić godności.

Berło. Władza. Czyli służba. Bo „Syn Człowieczy nie przeszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.” Dlatego pokolenia powtarzają za Maryją: „Oto ja służebnica Pańska”. Berło jest niekiedy buławą, którą wodzowie wskazywali wojsku kierunek. „W zwoju księgi o mnie napisano: radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, a Twoje prawo mieszka w moim sercu.”

Korona. „Uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego.” Korona to ból rodzenia się nowego człowieka. Ale też i zapowiedź nagrody. „Kiedy zaś objawi się Najwyższy Pasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały.”

Kto ma oczy niechaj czyta „wielki znak na niebie”.

Modlitwa poranna

Boże, dzięki Ci składam za to, że mamy Królową, która jest Matką, że mamy Matkę, która jest Królową. Dzięki Ci składamy za jej niezmierzoną dobroć, której doznawały i doznają całe pokolenia naszych rodaków i wszyscy, którzy przybywają do Jej sanktuarium.

Dzięki Ci składamy za jej męstwo wówczas, gdy brakowało męstwa najmężniejszym. Ona była Niewiastą mężną i była źródłem męstwa w najcięższych chwilach naszych dziejów. Dlatego też ta Matka jest naszą Królową, Królową naszych dusz.

I za Nią składamy Ci dzisiaj dzięki.

Równocześnie nie przestajemy prosić, abyśmy byli godni takiej Matki i takiej Królowej. Nie przestajemy prosić, ażeby Maryja zwyciężyła w polskich sercach, żeby to zwycięstwo było zwycięstwem wiary, nadziei i miłości. Żeby to zwycięstwo było zwycięstwem dobra, uczciwości, szlachetności, trzeźwości.

(Jan Paweł II, 3 V 1979)


Środa


Zapobiegliwość? (Dz 17,15.22-18,1; Ps 148; J 14,16; J 16,12-15)

Chwycić za guzik, widząc kominiarza.
Rzucić za siebie grosz do wody, nie patrząc, gdzie poleci.
Obrócić się na pięcie, mijając zakonnicę.
Przysiąść na chwilkę, wracając po zapomniane rzeczy do domu.
Uważać, by nie stłuc lustra, ściągając siedem lat nieszczęść.
Zawrócić, robiąc trzy koła, gdy czarny kot drogę przebiegnie.
Nie podejmować ważnych decyzji trzynastego w piątek.
Zabrać ze sobą misia na szczęście.
Założyć czerwone majtki na egzamin maturalny.
Przybić na drzwiach podkowę.
Nie dziękować, gdy życzą połamania pióra.
Odpukać w niemalowane drzewo.
Nie witać się przez próg.
Wziąć ślub w miesiącu, mającym „r” w nazwie.
.....
Jak łatwo zbudować ołtarz nieznanemu bożkowi.
Jak trudno budować ołtarz zaufania Bogu, który uwierzytelnił swojego Syna przez wskrzeszenie Go z martwych.

Modlitwa poranna

Panie, pozwól mi ze spokojem ducha spotkać wszystko, co mi niesie każdy dzień. Pomóż mi poddać się Twojej świętej woli. W każdej chwili dnia ucz mnie i podtrzymuj we wszystkim. Objaw swoją wolę dla mnie i otaczających ludzi. Jakiekolwiek otrzymałbym dzisiaj wieści, spraw niech je przyjmuje ze spokojem i mocnym przekonaniem, że we wszystkim dzieje się Twoja święta wola.

Kieruj wszystkimi moimi myślami, słowami, czynami i uczuciami. We wszystkich nieprzewidzianych wypadkach daj, abym pamiętał, że wszystko pochodzi od Ciebie i że Ty jesteś Panem wszystkiego.

Naucz mnie rozumieć ludzi i z prostotą postępować z każdym członkiem mojej wspólnoty, nikogo nie zasmucając i nie wnosząc w jego duszę zamętu.

Panie, dodaj mi sił do znoszenia trudów każdego dnia i do przyjmowania tego, co się wydarzy. Ty sam kieruj moją wolą, przyciągając do Siebie, i ucz mnie co dzień, jak mam wierzyć w Ciebie, jak cierpieć i jak przebaczać z miłością Twoją w moim sercu.

Panie, wierzę, że zawsze jestem Twój i dziękuję Ci za tę wiarę każdego dnia.

(Modlitwa zakonników z Dalekiego Wschodu)



Czwartek


Pójdę do pogan (Dz 18,1-8; Ps 98; J 14,18; J 16,16-20)

Jeszcze w seminarium byłem pod wielkim wrażeniem książki Davida Wilkersona „Krzyż i sztylet”. Pastora, niosącego Ewangelię młodym z nowojorskich gangów. Zdejmującego na ulicy buty, by oddawszy je rozmówcy, uwiarygodnić Dobrą Nowinę. Kilka lat później szedłem na spacer z grupą młodzieży z małego miasteczka w Wielkopolsce. Zawędrowaliśmy w okolice kawiarni. Wszyscy wiedzieli, że zbiera się w niej miejscowy margines społeczny. Moi rozmówcy, patrząc w okna tego przybytku, z politowaniem kiwali rękami, mówiąc o siedzących za szybą, że dla Kościoła są już straceni. Trochę mnie to zamurowało. Zaangażowani w oazie, scholi parafialnej, służbie liturgicznej, grupie recytatorskiej. Mający wiele fajnych pomysłów. A jednak ograniczeni tylko do tych, którzy w społeczności wierzących odnaleźli jakoś swoje miejsce. Zamknięci na pogubionych, zranionych, nie mających w życiu swojego miejsca. Wiecie – zacząłem z wolna – a ja myślę, że przyjdzie taki czas, kiedy dźwięk dzwonów nie będzie zapraszał do środka świątyni, ale będących w jej wnętrzu wyprowadzał na misje do takich miejsc, jak „Lotos”.

Przed dwoma miesiącami jedna z mam powiedziała mi, że nie zgodzi się, by jej syn chodził do salki przy plebanii, bo tam zbiera się największe dziadostwo. Szanowna pani – odpowiadałem z uśmiechem – dobrze, że zbiera się właśnie tam, a nie gdzie indziej.

Modlitwa poranna

Panie, nawróć nas, potrząśnij nami,
ażeby Twoje posłannictwo miłości
stało się ciałem naszego ciała,
krwią naszej krwi,
jedyną racją naszego życia.

Niech nas wyrwie z błogiego spoczynku
dobrego sumienia.
Niech będzie wymagające,
niewygodne, trudne,
bo tylko tak przyniesie nam pokój,
Twój pokój.

(Dom Helder Camara)



Piątek


Przestań się lękać (1 Kor 15,1-8; Ps 19; J 14,6b.9c; J 14,6-14)

Pamiętam, jak ojciec uczył mnie pływać. Miałem wtedy sześć lat. Pojechaliśmy całą rodziną nad jezioro. Najpierw pokazywał, jak oswajać organizm z wodą. Zapamiętałem ten rytuał i ostrzeżenie. Organizm jest rozgrzany. Gdy wskoczysz gwałtownie, może chwycić skurcz. Więc najpierw zanurzasz nogi, potem moczysz ręce, kark, polewasz sobie plecy. Po tej kilkunastominutowej lekcji dostrajania ciała do temperatury wody stanął twarzą do brzegu, chwycił mnie za obie ręce i cofając się, zaczął prowadzić coraz głębiej. W pewnym momencie kazał nogami odbić się do tyłu i uderzać nimi na przemian o powierzchnię wody. Jak piesek. Wyczuwając, że ruchy są dość mocne i pewne, puścił ręce. Ale na wszelki wypadek asekurował mnie, podkładając delikatnie ręce pod brzuch. I tak powoli zaczęliśmy oddalać się od brzegu. Po kilku takich ćwiczeniach już samodzielnie zapuszczałem się w kierunku środka jeziora, od czasu do czasu machając ręką w kierunku ojca, stojącego na skraju lasu.

Dlaczego wracam do tej historii, opisując ją w szczegółach? Nie wystarczy powiedzieć komuś: „Przestań się lękać”. Trzeba samemu pokazać, jak stawiać pierwsze kroki, chwycić za ręce, dyskretnie asekurować. Jak Jezus, który stał się Pasterzem, wchodząc między owce, by razem z nimi iść z pustyni na zielone pastwiska.

Pamiętając, że ktoś, kto nie chce puścić rąk dziecka, przestaje być ojcem, a staje się niańką.

Modlitwa poranna

Wyzwól mnie, Panie,
od lenistwa, które się miota
przebrane w działalność;
od tchórzostwa, które czyni to,
czego się od niego nie wymaga, bo chce uniknąć ofiary.

Daj mi pokorę,
w której jedynie jest odpocznienie,
i wybaw mnie od pychy,
która jest najcięższym ciężarem.

Przeniknij całe moje serce
i całą moją duszę
prostotą Twojej miłości.

(Thomas Merton)



Sobota


Znający świetnie Pisma (Dz 18,23-28; Ps 47; J 16,28; J 16,23b-28)

Rekolekcje oazowe drugiego stopnia kończą się przyjęciem tzw. Drogowskazów Nowego Człowieka. Ten obrzęd z reguły poprzedza kilkudniowa, burzliwa dyskusja, zazwyczaj koncentrująca się na wymaganiach abstynencji. Część młodzieży jest w przededniu osiemnastki i trudno jej pogodzić się z myślą, że będą musieli przy tej okazji zrezygnować z alkoholu.

Kiedyś w samym środku takich sporów usłyszałem spokojny głos jednego ze starszych animatorów. „Nie wiecie, o czym mówicie. Osiemnastka jest tylko raz i po kłopocie. Zastanawialiście się, co znaczy wygospodarować sobie każdego dnia pół godziny na lekturę Pisma św. i Namiot Spotkania?” Wiedział, o co pyta. Często widziałem, jak na rowerze, z Pismem świętym w plecaku, jechał za miasto nad rzekę, by – jak to sam określał – pooddychać Słowem Bożym. Można było domyślać się, ile go ta codzienna praktyka kosztuje.

Potrafimy bez trudności wyliczyć potrawy, podawane na stół wigilijny. Wiemy, że na zakończenie oktawy Bożego Ciała święci się wianki z ziół. Na pamięć znamy „powtórkę z geografii”, zrobioną przez Jana Pawła II w Starym Sączu i słynny tekst o kremówkach z Wadowic. Gdy trzeba wykazać się świetną znajomością Pisma na twarzy pojawia się zakłopotanie. Tymczasem „wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10,17).

Modlitwa poranna

Przyjdź, Duchu Święty, do naszych serc i zapal w nich ogień Twojej miłości. Przyjdź, Duchu Święty, i przez wstawiennictwo Maryi, która umiała kontemplować i zbierać w sercu wszystkie wydarzenia z życia Chrystusa, i zachowywać je w pamięci kochającej i twórczej – daj nam łaskę rozczytywania się w Pismach, byśmy również potrafili pamiętać o wydarzeniach Chrystusowych w sposób kochający i czynny.

Spraw, Duchu Święty, byśmy karmili się tymi wydarzeniami i odzwierciedlali je w naszym życiu.

I daj nam, prosimy Cię, jeszcze większą łaskę: dostrzegania dzieł Bożych w widzialnym Kościele, działającym w historii, tak byśmy kontemplowali w nim, a zwłaszcza w Kościele pierwotnym, obecność miłosierdzia Bożego w Jezusie, który stał się ciałem historycznym – ciałem wśród ludzi, ciałem w czasie.

(Kard. C. M. Martini)



Niedziela - Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego


Ręce do góry! (Dz 1,1-11; Ps 47; Ef 1,17-23; Mt 28,19.20; Mt 28,16-20)

Dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba.

Przyjdzie tak samo, jak odszedł. A jak odszedł? Z rękami wzniesionymi do błogosławieństwa!

Filmy sensacyjne i podejrzane tomy przepowiedni straszą Bogiem. Przy końcu świata rozedrze niebo i w straszliwym ogniu będzie okrutnie sądził ziemię. Niewielu się ostoi. Ostatnio znajoma wyciągnęła z szuflady pogiętą skserowaną książeczkę. „Zbiór przepowiedni dla świata” – przeczytałem na wyświechtanej okładce. Wiadomo, kto będzie następnym papieżem, kiedy nastąpi koniec świata i ile wojen przeżyje jeszcze ludzkość. To nic, że większość proroctw nigdy się nie spełniła, pozostaje jeszcze kilka do wypróbowania. Zacząłem wertować. Jakiś nieznany święty (o którym pewnie nigdy nie słyszano w Watykanie) zapewniał, że przy końcu ostaną się jedynie ci, którzy w swym domu będą mieli wystawiony Najświętszy Sakrament. Niestety nie załapię się. Nie mogę mieć w domu monstrancji.

Mam inny pomysł. Spójrz w niebo i krzyknij: Jezu, ufam Tobie!
Przyjdzie tak samo, jak odszedł. Będzie miał wzniesione ręce. Do błogosławieństwa, nie do uderzenia. Wzniósł je już raz na krzyżu, gdy przyciągnął ziemię do nieba. Teraz każdy, kto wznosi ręce, naśladuje ten najważniejszy gest świata. Błogosławieństwo.

Modlitwa poranna

Witaj, Matko Gwiazdy niezachodzącej,
Witaj, promieniu dnia mistycznego,
Witaj, gasząca zarzewie fałszu,
Witaj, oświęcająca wyznawców Trójcy Świętej.

Witaj, przez którą tyran nieludzki wygnany ze swojego władztwa,
Witaj, ukazująca Chrystusa - Pana, ludzi Przyjaciela,
Witaj, wyzwalająca od pogańskiego bałwochwalstwa,
Witaj, ocalająca od brudnych uczynków.

Witaj, kładąca kres pogańskiej czci ognia,
Witaj, tłumiąca płomień namiętności,
Witaj, przewodniczko wierzących po drodze mądrości,
Witaj, radości wszech ludzkich pokoleń.
Witaj, Oblubienico Dziewicza.

(Z Akatystu ku czci Bogurodzicy)



Poniedziałek


Uwaga! Wilki! (Dz 20,17-18a.28-32.36; Ps 100; Rz 8,31b-39; J 10,14; J 10,11-16)

Mogę wejść? – uśmiechnął się. Przyszedł po raz pierwszy na modlitwę naszej wspólnoty. Nie wiem dlaczego, ale przeszedł mnie dreszcz. Stanął na uboczu, nie modlił się. Obserwował.

Tydzień później klęczeliśmy przed Najświętszym Sakramentem. On stał pod filarem kościoła i... ironicznie się uśmiechał. Pamiętam jak rozbiło to wiele osób i zamknęło usta tym, którzy i tak nieśmiało odzywali się od wielkiego święta.

W czasie następnego spotkania mieliśmy wspólnotowe rekolekcje. Gdy skończyło się spotkanie i salka opustoszała, w ławce pozostał tylko ten jeden, dziwny mężczyzna. Podszedł do zakonnika, który przyjechał do nas ze Słowem i z jawną agresją rzucił:

– Dlaczego wy katolicy mówicie że Maryja jest pośrednikiem? Przecież jedynym pośrednikiem jest Jezus Chrystus!
– A prosiłeś kiedyś kogoś o modlitwę? – spytał spokojnie kapłan.
– Tak...
– Po co? Przecież jedynym pośrednikiem jest Jezus Chrystus.

Faceta zamurowało, omiótł księdza drapieżnym spojrzeniem, obrócił się na pięcie i zniknął. Nie pojawił się więcej.

Apostoł przestrzega: „Wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów”.

Modlitwa poranna

Witaj, matko Baranka i Pasterza,
Witaj, zagrodo duchowych owieczek,
Witaj, obrono od wilków niewidzialnych,
Witaj, bramy raju nam otwierająca.

Witaj, bo z ziemią śpiewają radosne niebiosa,
Witaj, bo z niebem pląsa szczęśliwa ziemia,
Witaj, Ty apostołów niemilknące usta,
Witaj, niezwyciężone męstwo zwycięstwa wieniec noszących.

Witaj, podporo wiary naszej mocna,
Witaj, łaski dowodzie jasny,
Witaj, która piekło ogałacasz,
Witaj, która nas chwałą przyodziewasz.
Witaj, Oblubienico Dziewicza.

(Z Akatystu ku czci Bogurodzicy)



Wtorek


Więzy? Masz jak w banku (Dz 20,17-27; Ps 68; J 14,16; J 17,1-11a)

Udaję się do Jerozolimy; nie wiem, co mnie tam spotka oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście.

Czytaliśmy ewangelię z dnia. Ala wstała i powoli odczytywała na głos słowa: „Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól... – dziewczyna przełknęła ślinę i z wyczuwalnym zdziwieniem w głosie odczytała dalszy ciąg – wśród prześladowań”.

Jej zdziwiony głos spowodował, że cała wspólnota wybuchła śmiechem. To ciekawe, że nigdy wcześniej nie zauważyliśmy tego zdania. Zatrzymywaliśmy się jedynie na obiecanej stukrotnej nagrodzie. A to, że ma się ona dokonać „wśród prześladowań”? Jakbyśmy czytali to po raz pierwszy...

Hmm... Dlaczego zauważam tylko to, co chcę zauważać? Cenzuruję Biblię niemiłosiernie. Pozostaje cukiereczek. Bóg staje się „dojną krową”: przychodzę do Niego jedynie po prezenty.

– Czy jest według was Kościół? – spytał ojciec Darek Cichor radę parafialną, rządzącą malutką belgijską parafią? – Jak to czym? Miejscem pogawędzenia i tolerancji.... – wzruszyli ramionami

Więzy i utrapienia. W każdym mieście. Masz jak w banku.

Modlitwa poranna

Witaj, promieniu Słońca duchowego,
Witaj, odbicie Światłości nieprzystępnej,
Witaj, błyskawico dusze oświecająca,
Witaj, gromie nieprzyjaciół rażący.

Witaj, bo nam wysyłasz Światło jaśniejące,
Witaj, bo nam wypuszczasz obficie płynącą Rzekę,
Witaj, obrazie uzdrawiającej sadzawki,
Witaj, niszcząca grzechu zmazę haniebną.

Witaj, któraś kąpielą obmywającą sumienia,
Witaj, dzbanie mieszalny, w którym radość się miesza,
Witaj, woni, dobry zapachu Chrystusa,
Witaj, życie mistycznej i radosnej uczty.
Witaj, Oblubienico Dziewicza.

(Z Akatystu ku czci Bogurodzicy)



Środa


Czy Jezus potrafił się modlić? (Dz 20,28-38; Ps 68; J 17,21; J 17,11b-19)

Nudziłem się. Wziąłem do ręki „Przegląd Reader’s Digest” sprzed kilku lat i natrafiłem na zdanie: „Chorzy, którzy odmawiali pacierze, mieli o duże lepsze wyniki: 5 razy rzadziej musieli brać antybiotyki, 2,5 raza mniej byli narażeni na niewydolność krążenia, mniej ryzykowali nagłym zatrzymaniem akcji serca. Wielokrotnie już samo skupienie się w modlitewnym nastroju zdawało się stwarzać warunki do wyleczenia” (Przegląd Reader’s Digest 1/97).

Według tych wskazówek modlitwa Jezusa w Ogrójcu powinna następować w błogim odprężeniu przy dźwiękach łagodnej, anielskiej muzyki. Skąd więc krwawe krople potu, przerażenie, bezbronność, cierpienie i śmierć? Jezu, przecież stosując się do przepisu dziennikarza byłbyś „2,5 raza mniej narażony na niewydolność krążenia!”.

Dzisiejsze pierwsze czytane kończy się opisem szczerej modlitwy i kompletnie nie pasuje do wspomnianych dziennikarskich sensacji: „Po tych słowach Paweł upadł na kolana i modlił się razem ze wszystkimi. Wtedy wszyscy wybuchnęli wielkim płaczem. Rzucali się Pawłowi na szyję i całowali go, smucąc się najbardziej z tego, co powiedział: że już nigdy go nie zobaczą. Potem odprowadzili go na okręt”.

Płacz, tęsknota, smutek, upadek na kolana, łzy... Czy Paweł nie umiał się modlić? Nie czytał z pewnością porad Reader’s Digest, ale żeby aż do tego stopnia???

Modlitwa poranna

Witaj, przez którą jaśnieje radość,
Witaj, dla której klątwa odpuszczona,
Witaj, która Adama podnosisz z upadku,
Witaj, która od łez uwalniasz Ewę

Witaj, o wysokości, pojęciom ludzkim niedostępna,
Witaj, głębiono nawet anielskim okiem niezbadana,
Witaj, bo jesteś tronem Króla,
Witaj, bo dźwigasz Tego, co wszystkie dźwiga rzeczy.

Witaj, gwiazdo Słońce nam ukazująca,
Witaj, łono Boskiego wcielenia,
Witaj, przez którą stworzenie się odnawia,
Witaj, przez którą Stwórca dzieckiem się staje.
Witaj, Oblubienico Dziewicza.

(Z Akatystu ku czci Bogurodzicy)



Czwartek


Idzie niebo ciemną nocą (Dz 22,30:23,6-11; Ps 16; J 77,27; J 17,20-26)

Bardzo lubię te kołysankę. Nucę ją czasami dziecku przed snem. Jej słowa nieświadomie pokazują prawdę: niebo rzeczywiście przychodzi do mnie ciemną nocą. Czy mi się to podoba, czy nie.

Jezus przyszedł na świat nocą. Nocą ujrzeli go pasterze. Józef wszelkie Boże nakazy otrzymywał we śnie, a mędrców do Betlejem prowadziła gwiazda. Przymierze z Abrahamem zawarte zostało gdy „Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność”, a nowe przymierze przypieczętowane zostało krwią Baranka gdy „mrok ogarnął całą ziemię”.

Nie lubimy nocnych klimatów. Ciemność, chłód, brak stabilnego oparcia, lęk, zwątpienie, narzekanie, niepewność i samotność to często sytuacje, w jakich zastaje nas wtedy Boża łaska. A tacy byliśmy świetni. No i gdzie się podział ten zadowolony z siebie gigancik, którym niedawno byłem??

Nocą Bóg dotyka i uzdrawia człowieka. Wtedy wyłażą na wierzch wszystkie zranienia, obawy, kompleksy tak starannie schowane podczas dnia. I doświadczamy, że wszelka pomoc przychodzi właśnie od Niego – od Ojca Świateł.

Gdy Apostoł Narodów głosił faryzeuszom i saduceuszom Dobrą Nowinę „doszło do wielkiego wzburzenia, a trybun obawiając się, żeby nie rozszarpali Pawła, rozkazał żołnierzom zejść, zabrać go spośród nich i zaprowadzić do twierdzy”. Paweł wylądował w więzieniu. Nocą, w ciemnym lochu, w najmroczniejszej chwili ukazał się mu Pan. Pocieszył go i powiedział: „Odwagi!” Paweł wziął głęboki oddech. Przestał się bać.

Modlitwa poranna

Witaj, konarze pnia, co nie usycha,
Witaj, pole rodzące Owoc nieskalany,
Witaj, uprawiająca pole Rolnika ludzi przyjaciela,
Witaj, która nam rodzisz Rodziciela życia.

Witaj, niwo dająca obfitość zmiłowań,
Witaj, stole pełny bogactw pojednania,
Witaj, bo nam gotujesz łąkę słodkich rozkoszy,
Witaj, bo duszom przystań spokojną sposobisz.

Witaj, modlitwy kadzidło pachnące,
Witaj, całego świata ceno pojednania,
Witaj, dobroci Boża śmiertelnym życzliwa,
Witaj, któraś śmiertelnych śmiałym przystępem do Boga.
Witaj, Oblubienico Dziewicza.

(Z Akatystu ku czci Bogurodzicy)



Piątek


Przychodzi baba do lekarza (Dz 25,13-21; Ps 103; J 14,26; J 21,15-19)

Przychodzi baba do lekarza i mówi, że jest smutna, znudzona, przytłacza ją szare, monotonne codzienne życie. Lekarz chcąc ją pocieszyć mówi:

– Chodzi pani do kościoła, to przecież pani wie, że Jezus zmartwychwstał.

Na to ona:

– No tak, zmartwychwstał, ale kiedy to było...

Gdy święty Paweł ciągany był do sądów „oskarżyciele nie wnieśli przeciwko niemu żadnej skargi o przestępstwa. Mieli z nim tylko spory o ich wierzenia i o jakiegoś zmarłego Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje”.

Po dwóch tysiącach lat wielu również wiedzie spory „o jakiegoś zmarłego Jezusa”. Wystarczy kliknąć na pierwszy lepszy internetowy komentarz pod religijnymi depeszami. I znowu jacyś fanatyczni, niedouczeni chrześcijanie utrzymują, że On żyje. No, jak tak można...

Modlitwa poranna

Witaj, kwiecie nigdy nie więdnący,
Witaj, korono wstrzemięźliwości,
Witaj, prawzorze jasny naszego zmartwychwstania,
Witaj, ukazująca nam życie anielskie.

Witaj, drzewo o słodkim Owocu ? pokarmie wierzących,
Witaj, listowie, w którego obfitym cieniu wielu się ukrywa,
Witaj, boś w łonie nosiła zbłąkanych Przewodnika,
Witaj, boś porodziła Wybawiciela pojmanych.

Witaj, Ty łagodzisz Sędziego gniew sprawiedliwy,
Witaj, przebaczenie niosąca dla wielu grzeszników,
Witaj, szato dojrzałości ogołoconych z prawa do mówienia,
Witaj, miłości wszelkie przewyższająca pragnienie.
Witaj, Oblubienico Dziewicza.

(Z Akatystu ku czci Bogurodzicy)


Sobota


Okruchy (Dz 1,15-17.20-26; Ps 113; J 75,76; J 15,9-17)

Maciej został apostołem w miejsce Judasza. Wszedł w miejsce kogoś, kto zdradził Mistrza i wydał Go na śmierć. Świeżo upieczony apostoł znał już słabe punkty poprzednika. Czy był na nie szczególnie wyczulony i za wszelką cenę starał się ich unikać?

„Judasz był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano”. Wiele malutkich grzeszków, skryte przed światem drobne świństewka, pieniądze cichcem wykradane z kasy doprowadziły go w końcu do dramatycznego pytania: „Ile mi dacie za Syna Bożego?”

Czy Maciej zwracał uwagę na takie drobiazgi? Na malutkie, drobne gesty? Chyba tak. To one przecież drążą skałę.

Świetnie wiedziała o tym Mała Tereska. Kiedyś spacerowała sobie po ogrodzie... w intencji pewnego misjonarza. Drobiny, okruchy są dla Boga bezcenne.

Modlitwa poranna

Witaj, która ludzi prostujesz ku górze,
Witaj, która demony strącasz do przepaści,
Witaj, błędu depcąca szaleństwo,
Witaj, ujawniająca ułudę bałwanów.

Witaj, morze, w którym faraon utonął duchowy,
Witaj, skało, z której źródło tryska dla spragnionych życia,
Witaj, słupie ognisty, wiodący przez ciemność,
Witaj, osłono nad światem szersza niźli chmura.

Witaj, pokarmie mannę nam zastępujący,
Witaj, Służebnico Świętego Pokarmu,
Witaj, ziemio Bożej obietnicy,
Witaj, miodem i mlekiem płynąca.
Witaj, Oblubienico Dziewicza.

(Z Akatystu ku czci Bogurodzicy)



Niedziela Zesłania Ducha Świętego


Wiatr wieje kędy chce (Dz 2,1-11; Ps 104; 1 Kor 12,3b-7.12-13; Sekwencja; J 20,19-23)

Gdy w czasie pogrzebu Jana Pawła II wiatr zamknął leżący na jego trumnie ewangeliarz, niemal wszyscy odczytali to jako znak działania Ducha Bożego. Papież z Polski wielokrotnie mówił, że wiatr jest znakiem obecności Ducha.

Czy trzeba tak dramatycznych chwil, abyśmy sobie uświadomili stałą obecność Ducha Świętego w świecie?

Wydaje się, że Trzecia Osoba Boska spotyka się w świecie z pewnym lekceważeniem lub przynajmniej z niedocenianiem swej roli. Może przez to chrześcijanie kojarzeni są raczej ze smutkiem niż z radością? Może zbyt małe otwarcie na Parakleta sprawia, że skupiamy się na tym co złe i smutne? Tyle innych dźwięków zagłusza dzisiaj szum gwałtownego Bożego wiatru, że zgromadzeni wokół ludzie spragnieni Dobrej Nowiny zbyt rzadko mogą powiedzieć jak ci, którzy spotkali wychodzących z Wieczernika Apostołów: „słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże”.

I jeszcze jedno. To mocą Ducha dokonuje się w czasie każdej Mszy św. Przeistoczenie.

Modlitwa poranna

Przybądź, Duchu Stworzycielu.
Dusz ludzkich Nauczycielu,
Racz łaską swoją obdarzyć
Serca, któreś raczył stworzyć.

Tyś Pocieszycielem zwany,
Darem Bożym mianowany,
Żywym Źródłem i Miłością,
Ogniem i duszy Światłością.

Darów Twych siedem liczymy,
Palcem Bożym być Cię wiemy.
Obietnicąś jest Ojcowską,
Zdobiąc w nas miłość synowską.

Racz dać zmysłom dar światłości,
Wlej w serca ogień miłości,
A słabość ciała naszego
Pokrzep mocą Bóstwa Twego.

Odpędź od nas czarta złego,
Użycz pokoju Twojego,
Aby za Twoją obroną
Zło odeszło inną stroną.

Racz nam Ojca niebieskiego
Dać poznać i Syna Jego,
i Ciebie, Ducha Świętego,
Od obu pochodzącego. Amen.