publikacja 04.04.2007 22:16
Chrześcijaństwo za swój główny symbol uznało znak wstydliwego cierpienia, śmierci i tortury, znak podłego ludzkiego końca. Dzięki śmierci Chrystusa krzyż stał się znakiem życia większego niż śmierć
Kiedy chrześcijaństwo rodziło się w Judei, uchodzącej za najgorszą i najbardziej znienawidzoną prowincję rzymską, krzyż Jezusa był dla wszystkich szokiem. Wspomina o tym już św. Paweł: „Gdy Żydzi żądają znaków, Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów i głupstwem dla pogan” (Kor 1,22–23).
Kara dla niewolników i przestępców
Kara ukrzyżowania nie została wymyślona przez Rzymian, lecz ma dużo starszy rodowód. Grecki historyk Herodot pisze, że w VI w. przed Chr. król perski Dariusz zdobył Babilon i kazał ukrzyżować trzy tysiące najwybitniejszych jego mieszkańców. Persowie wprowadzili karę ukrzyżowania z powodów religijnych. Ciało zabitego zbrodniarza – jak mniemali – nadal pozostaje nieczyste, dlatego nie można dopuścić, aby ziemia została skalana i stała się nieczysta. Od Persów praktykę krzyżowania przejęły liczne ludy.
W basenie Morza Śródziemnego wprowadzili ją Fenicjanie i Kartagińczycy, a po nich Rzymianie, którzy tak bardzo ją rozpowszechnili, że stała się sposobem egzekucji typowo rzymskim. W okresie Republiki wymierzano ją tylko niewolnikom i najgorszym przestępcom. W ten sposób zakończyło swój żywot 6000 uczestników powstania Spartakusa. Józef Flawiusz podaje, że podczas oblężenia Jerozolimy dowodzący rzymską armią Tytus masowo krzyżował złapanych powstańców żydowskich. Kara krzyżowania została ostatecznie zniesiona edyktem cesarskim z 337 r., za panowania Konstantyna Wielkiego.
Dzięki pracy archeologów posiadamy namacalne dane o sposobie krzyżowania w czasach Chrystusa. W miejscowości Givat ha-Mitwar, nieopodal Jerozolimy, znaleziono grób mężczyzny w wieku 24–28 lat, którego stopy przebijał gwóźdź z resztkami drewna akacjowego lub pistacjowego. Na płycie grobowca, datowanego na 1 poł. I w. po Chr., wyryto imię skazańca: Jehôhanan, syn Chaggol. Badający te szczątki antropolodzy orzekli, że skazaniec z przebitymi nadgarstkami i mocno podkurczonymi nogami zmarł zapewne wskutek uduszenia na krzyżu.
W oczach Rzymian ukrzyżowanie było najbardziej haniebną karą, uznaną za najsurowszą w całym świecie starożytnym, często wiązało się z chłostaniem, a nawet bezczeszczeniem zwłok skazańca. Początkowo przytwierdzano go do krzyża i dopiero na nim biczowano, aby w końcu zostawić na powolną śmierć w cierpieniach. Później kara ta stała się bardziej wymyślną torturą. Skazaniec szedł na miejsce straceń z przywiązaną do ramion drewnianą belką, nazywaną furca lub patibulum, gdzie czekał już na niego wbity pionowy słup. Owo patibulum, zazwyczaj po przybiciu do niego rąk gwoździami, wciągano i przytwierdzano do pionowego słupa, do którego przybijano również stopy. W celu przedłużenia agonii, a co za tym idzie, cierpienia, rzymscy egzekutorzy stosowali sedile, czyli małe siedzenie, umocowane z przodu krzyża, w połowie jego wysokości. Stanowiło ono podporę dla ciała ofiary, co może wyjaśniać zwrot używany przez Rzymian: „usiąść na krzyżu”.
W Starym Testamencie znajduje się mnóstwo symboli (np. wąż miedziany, drabina Jakuba etc.), które stanowią zapowiedź krzyża. Najciekawszym z nich jest litera taw, która w starożytnym alfabecie hebrajskim ma właśnie kształt krzyża. W Księdze Ezechiela (9,1–7) możemy znaleźć opis zagłady grzesznej Jerozolimy, gdzie znak taw rysowany przez anioła na czole chroni wszystkich niewinnych. Odpowiadająca hebrajskiej taw grecka litera tau była chętnie używana przez św. Franciszka i po dziś dzień jest symbolem jego następców.
Pierwotnie liturgiczny znak krzyża czyniono wyłącznie na czole. Wbrew pozorom miało to ważne znaczenie, bowiem czoło to najbardziej widoczna część ciała. Św. Augustyn wskazywał, że żydzi ukrywają swój znak przymierza z Bogiem – obrzezanie, chrześcijanie wprost przeciwnie, eksponują go w najbardziej widocznych miejscach. Św. Hieronim pisał: „Ktokolwiek, bowiem ma sztandar krzyża na swoim czole, ten nie może zostać uderzony przez szatana”. We wczesnośredniowiecznej Irlandii istniała tradycja układania modlitw chroniących przed złem, nazywanych pancerzami (łac. lorica). Wiele z nich odwoływało się właśnie do mocy krzyża: „Znaczę znakiem krzyża / Moją twarz / Najpierw uszy / Potem oczy, nos, usta (…) Niech będzie krzyż / Przede mną / Za mną / Przeciw kłopotom / W górach i dolinach”.
Krzyż święty niech będzie mi światłem…
Znak krzyża odegrał szczególną rolę w życiu św. Benedykta. Kiedy był opatem w Vicovaro, mnisi zaskoczeni jego gorliwością próbowali go otruć, podali mu puchar z zatrutym winem. Św. Benedykt pobłogosławił posiłek znakiem krzyża i puchar rozpadł się na kawałki. Praktyka błogosławienia jedzenia stała się stałym elementem w klasztorach benedyktyńskich. Do niedawna w Polsce popularnością cieszył się zwyczaj znaczenia krzyża na bochenku chleba.
Kult krzyża Zbawiciela propagowany jest poprzez słynny medalik św. Benedykta. Awers medalika przedstawia Benedykta trzymającego krzyż i księgę zakonnej Reguły. Poniżej umieszczony jest ów zatruty kielich, z którego wypełza wąż, oraz kruk, który ukrywał zatruty chleb, przysyłany patriarsze przez zawistnego kapłana Florencjusza. Na obrzeżu widnieje napis: Eius in obitu nostro praesentia muniamur (Niech jego obecność broni nas w chwili śmierci). Na rewersie medalika znajduje się krzyż oraz pierwsze litery tekstu owego egzorcyzmu: Crux Sacra Sit Mihi Lux (Krzyż święty niech będzie mi światłem), Non Draco Sit Mihi Dux (Niech diabeł nie będzie mi przewodnikiem), Vade Retro Satana Numquam Suade Mihi Vana (Idź precz, szatanie, nie kuś mnie do próżności), Sunt Mala Quae Libas Ipse Venena Bibas (Złe jest to, co podsuwasz, sam pij swoją truciznę).
Europa bez krzyża?
Mimo dyktatury świeckości, która spycha religijność w domowe zacisze, znak krzyża nadal jest powodem napięć między chrześcijanami a wyznawcami innych religii czy osobami obojętnymi. Są to konflikty o zabarwieniu politycznym (sprawa krzyża na Żwirowisku w Oświęcimiu) czy też akty zwyczajnej profanacji (sprawa „dzieła” Doroty Nieznalskiej). W samym sednie symboliki krzyża jest coś wyjątkowo frapującego, co z jednej strony sprawia, że chrześcijanie niejako są zmuszeni zachować pokorę, a z drugiej osoby wrogie chrześcijaństwu wprawia w zakłopotanie. W Europie XXI w. wszystko, co opiera się terrorowi ogólnego relatywizmu, jest niewygodne. Przykład Francji, gdzie rządowa ustawa zakazuje noszenia w miejscach publicznych widocznych symboli religijnych, jest wielce wymowny. W myśl tego prawa takie kraje europejskie jak Szkocja, Grecja, Anglia, Dania, Norwegia, Szwecja powinny zmienić kształt swych flag narodowych, aby widniał na nich poprawniejszy politycznie symbol.