12. tydzień zwykły (2004)

publikacja 10.07.2006 14:58

Przeczytaj i rozważ

Niedziela (12. zwykła)


Za kogo uważam Jezusa? (Łk 9,18-24)

Dwa tysiące lat temu Jezus zadał swoim uczniom pytanie, za kogo Go uważają. Był postacią kontrowersyjną . Jedni widzieli w nim fałszywego proroka. Inni zapowiadanego Mesjasza. Byli zapewne i tacy, którzy się wahali. Od tamtego dnia minęło dwa tysiące lat. Jednak pytanie ciągle powraca.

Dla wielu jest dziś jedną z postaci z zamierzchłej przeszłości. Dla innych kimś, komu trzeba się w imię dobra ludzkości z całej siły sprzeciwiać. Zaliczam się do grona Jego wyznawców. Jednak i ja muszę ciągle pytać: kim On dla mnie jest? Jakże łatwo bowiem sprowadzić Go do roli kogoś, kto jest dawno nieżyjącym założycielem mojej religii albo służącym mającym uczynić moje życie pogodnym i bezproblemowym.

On nie obiecał, że wybawi mnie od wszelkich kłopotów. Powiedział: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”. To raczej ja, w imię wierności swojemu Mistrzowi powinienem być gotów każdego dnia iść Jego drogą. Nawet jeśli prowadzi na krzyż.

Modlitwa

Bez wytchnienia, o Chryste, wzywasz mnie i pytasz: „A dla ciebie kim jestem?”
Jesteś tym, który mnie kocha na zawsze.

Stawiasz przede mną ryzyko wyboru. Poprzedzasz mnie na drodze świętości, gdzie szczęśliwym jest ten, kto kocha miłością mocną jak śmierć, gdzie męczeństwo jest ostatnią odpowiedzią.

Dzień za dniem moje „nie” przemieniasz w „tak”. Nie chcesz kilku okruszyn, lecz całego mojego istnienia.

Ty jesteś tym, który dniem i nocą modli się we mnie, chociaż nie wiem jak. Moje pojękiwania są modlitwą, bo samo wzywanie Cię imieniem Jezus wypełnia naszą komunię.

Ty jesteś tym, który każdego ranka wsuwa na mój palec pierścień syna marnotrawnego.

A ja, czemu wahałem się tak długo? Czyżbym zamienił Bożą chwałę na to, co nie może pomóc? Czyżbym porzucił źródło wody żywej, aby wykopać sobie cysterny, cysterny popękane, które nie utrzymują wody?

Ty nieustannie szukałeś mnie. Dlaczego zawahałem się znowu, prosząc o czas na załatwienie swoich spraw? Przyłożywszy rękę do pługa, czemu obejrzałem się wstecz?Nie wiedząc o tym, stawałem się niezdolny do pójścia za Tobą.

A jednak nie widząc, pokochałem Cię.

Ty powtarzałeś: żyj tym coś zrozumiał z Ewangelii, choćbyś zrozumiał niewiele. Głoś moje życie ludziom. Rozpalaj ogień miłości na ziemi. Pójdź za mną.

I pewnego dnia zrozumiałem: chciałeś mojej nieodwołalnej decyzji.

(brat Roger)

Moja wierność słowu życia

● Idąc dziś do kościoła na mszę św. będę pamiętał, że to nie przykry obowiązek, ale zaszczytne wyróżnienie.

Rachunek sumienia

● Kim jest dla mnie Jezus?
● Czy pamiętam, że ważniejsza od powodzenia jest wierność Ewangelii?
● Co jest moim krzyżem?
● Na ile jestem gotów każdego dnia brać go na swoje ramiona i naśladować Jezusa?

Poniedziałek


Choćby tylko okruchów dobra (Mt 7,1-5)

Czasami się boję. Bo muszę zająć stanowisko wobec różnych spraw tego świata, a jednocześnie zdaję sobie sprawę z własnych niedoskonałości. Jestem też świadom, że zapewne mam wady, których nie widzę. Boję się więc, że upominając innych będę obłudnikiem dostrzegającym drzazgę w oku brata. Wiem jednak, że jeśli czasami nie upomnę ja, to pewnie nie powie nikt. Co więc zrobić?

Wczytuję się w tekst dzisiejszej Ewangelii i znajduję słowa pociechy: „Bo takim sądem, jakim wy sądzicie i was osądzą i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą”. Tak naprawdę wystarczy, jeśli będę postępował z dobrocią i łagodnością, nie doszukując się w innych na każdym kroku zła. Sam nie bałbym się takiego sądu. Tylko muszę się strzec obłudy. Nawet jeśli będę upominał, postaram się powiedzieć wszystko tak, by nie wywyższać się nad brata czy siostrę. Zawsze też będę chętnie wybaczał i szukał w drugim choćby tylko okruchów dobra. Wtedy będę mógł liczyć na miłosierdzie w dzień sądu nade mną...

Modlitwa

Panie Boże. Nie jestem Salomonem i nie zawsze potrafię mądrze rozsądzić sprawy tego świata. Daj mi ducha mądrości, bym widział sprawy jaśniej i nie wydawał pochopnych sądów. Daj ducha roztropności i umiarkowania, bym zbyt łatwo nie wyrabiał sobie o innych opinii. Daj mi ducha dobroci i łagodności, bym umiał powstrzymywać się od złośliwych uwag. Obdarz mnie pogodnym spojrzeniem na życie i cierpliwością, bym przyjmował ludzi jakimi są, i zbyt natarczywie nie próbował ich zmieniać. Pomóż mi być takim jak Ty...

Moja wierność słowu życia

● Powstrzymam się dziś od wydawania innych jakiejkolwiek opinii. Nawet w myślach.
Rachunek sumienia

● Jak często zdarza mi się sądzić moich bliźnich?
● Czy moje sądy nie są zbyt powierzchowne? Czy nie sądzę z pozorów?
● Czy potrafię dostrzec dobro w człowieku, którego nie lubię?
● Ja często zdarza mi się, że zmieniam o kimś moją opinię na lepszą?

Wtorek


Odnaleźć drogę do życia (Mt 7,6.12-14)

Trudno mi nieraz odnaleźć wąską drogę wiodącą do życia. A najtrudniejsze jest to, że nie wystarczy iść inaczej, pod prąd ludzkiej rzeki zmierzającej ku zgubie. Trzeba jeszcze odnaleźć drogę właściwą. Bo nie tyle ważne jest, by iść pod prąd, ale by kroczyć w dobrym kierunku.

W tej plątaninie dróg i bezdroży Jezus postawił mi dzisiaj drogowskaz. „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie”. Nie muszę znać na pamięć wszystkich wskazań teologii moralnej. Byłoby to ponad moje siły. Wystarczy, jeśli szczerze będę się kierować tą złotą zasadą. Tylko muszę robić to naprawdę szczerze i uczciwie. A nie głupio zadawać obłudne pytanie: „A komu to szkodzi”.

Właśnie. Głupoty też muszę się strzec. „Nie dawajcie psom tego co święte”. Czasami zapominam, że nie zawsze mam do czynienia z ludźmi dobrej woli. Swoją nieporadnością czy uporem mogę pogorszyć sprawę, dostarczając powodów do szydzenia ze świętości. Jak znaleźć złoty środek? Boże, Ty sam mnie poprowadź...

Modlitwa

Boże, jak łatwo mi pogubić się na drodze wiodącej do Ciebie. Zwłaszcza wtedy, gdy wszystko wydaje się już proste i oczywiste. Po jakimś czasie odkrywam, że znów o czymś ważnym zapomniałem. I tak bez końca. Dzień po dniu próbuję iść wąską ścieżką prowadzącą do życia, ale często schodzę na błędne, choć szerokie i wydeptane drogi. Pomóż mi. Bądź moim przewodnikiem. Gdy już zupełnie się zgubię, stań przy mnie i sprowadź mnie z powrotem na dobrą drogę. Daj, Panie Boże, bym w chwili śmierci znalazł się przed bramą prowadzącą do życia wiecznego...

Moja wierność słowu życia

● Zastanowię się, na ile znam wskazania Ewangelii.
● Zwłaszcza jeśli dawno nie czytałem Pisma Świętego, to będę od dziś czytał każdego dnia choćby mały jego fragment.

Rachunek sumienia

● Jakie drogi życia wybieram?
● Czy dziś idę właściwą drogą?
● Na ile staram się w swoim postępowaniu kierować zasadą: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie”?

Środa


Poznacie ich po owocach (Mt 7,15-20)

Trudno rozeznać się w powodzi okrągłych zdań i deklaracji. Słowa potrafią uwodzić. Wtedy często wprowadzają w błąd. Podobnie bywa czasem z ludzkimi czynami. Tak łatwo paść ofiarą obłudy. Tak łatwo wziąć za dobrą monetę czyjś słomiany zapał. Dlatego Jezus uczy mnie dziś, by nie dać się zwieść pięknym kwiatom, ale poczekać i spojrzeć na owoce. Kiedy czyjeś wysiłki pomnażają dobro, sprawiedliwość, życzliwość, łagodność, radość i pokój, wtedy mogę być pewien, że są z Ducha Bożego. Gdy natomiast przyczyniają się do wzrostu pychy, nienawiści, oszczerstw, rozłamów i innej złej woli, wtedy mam do czynienia z fałszywymi prorokami. Obym tylko ja sam nigdy się nim nie okazał...

Modlitwa

Panie Boże: w mnogości spraw i sporów tego świata czuję się czasem jak miotany wiatrem robaczek. Za mały jestem i za słaby, by na cokolwiek mieć realny wpływ. Często nie potrafię się też wznieść wyżej i zobaczyć świat z należytego dystansu. Ty jednak pouczyłeś mnie dziś, że dobrych i złych ludzi, dobre i złe sprawy rozpoznaje się po owocach, jakie przynoszą. Daj mi więc mądre oczy serca, bym nigdy w swojej ocenie nie zbłądził i przez to zawsze mógł iść Twoją drogą.

Moja wierność słowu życia

● Zastanowię się, kto w otaczającym mnie świecie jest prawdziwym, a kto fałszywym prorokiem, a kto zagubioną owieczką.
● Nie będę wydawał pochopnych sądów, a cierpliwie poczekam na owoce.

Rachunek sumienia

● Na ile roztropnie podchodzę do otaczającej mnie rzeczywistości?
● Czy potrafię widzieć sprawy w szerszej perspektywie, czy może uciekam przed głębszą analizą?
● Na ile jestem otwarty na prawdę?
● Tak lub inaczej odpowiedziałem sobie na powyższe pytania. A za jakiego człowieka mają mnie inni ludzie?

Czwartek


Budować dom na skale (Mt 7,21-29)

Nie wystarczy uznać się za człowieka wierzącego. Nawet gdyby przez moje ręce działy się wielkie znaki i cuda, to jeszcze za mało. Nie liczy się moje stanowisko w Kościele, uzyskane godności i wyróżnienia. Nie liczy się, ilu ludzi mi się kłaniało. Piękny gmach mojego życia runie, jeśli nie będzie miał mocnego fundamentu. Fundamentu prawości i wierności wobec woli Ojca. Nie tej, polegającej na codziennym pytaniu się, co nadzwyczajnego Bóg dla mnie dziś przygotował. Ale tej zwyczajnej, wyrażającej się w szarej i mało atrakcyjnej wierności wobec Bożego prawa, w codziennym sianiu ziarna dobra i prawdy.

Mój dom nie musi być wielkim i podziwianym przez wszystkich gmaszyskiem. Ale tylko jeśli zbuduję go na skale, przetrwa kataklizm mojej śmierci...

Modlitwa

O Chryste, tchnieniem swej miłości napełń tych, co znają strach i codzienne umierania. Jako Zmartwychwstały przeniknij nas całych z duchem i ciałem.

„Szczęśliwy, kto się zdecyduje żyć Paschą z Chrystusem”.

Tak, Tobie towarzyszyć – Jezu, nasza radości – w Twoim umieraniu za ludzi, w Twoim zmartwychwstaniu. Szczęśliwy, kto zedrze rękę swą sprzed oczu, nie przywołuje ciemności, by ukryć odmowę. Ty wiesz, Chryste, że czasem dotykając bliźniego niechący ranimy. Ty jeden dotykasz nie raniąc. Ty, który nieustannie mówisz: „Nie bój się, Ja jestem”

(brat Roger)

Moja wierność słowu życia

● Spróbuję przypomnieć sobie jak najwięcej ewangelicznych wskazań Jezusa, dotyczących ludzkiego życia.

Rachunek sumienia

● Na ile w moim postępowaniu kieruję się wolą Bożą wyrażoną w Bożym prawie?
● Na ile kieruję się zasadami, które z Ewangelią nie mają nic wspólnego?
● Co dobrego udało mi się zrobić w ciągu ostatnich kilku dni?
● Ile było niewierności wobec Ewangelii?

Piątek


Jeśli chcesz (Mt 8,1-4)

Zazdroszczę wiary owemu trędowatemu człowiekowi. Nie prosił, nie błagał. „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Przecież wydawałoby się, że nie było w Jego życiu ważniejszej prośby. A jednak zdał się na wolę Jezusa. Ja też powinienem tak do spraw mojego życia podchodzić. Nie wiem, co w ostatecznym rozrachunku jest dla mnie dobre. Choć czasami bardzo chciałbym, by spełniły się moje pragnienia, to powinienem zdać się na Bożą wolę.

Tylko czasami, gdy klękam u kratek konfesjonału nie mam odwagi po raz kolejny prosić. A On zawsze odpowiada: „Chcę, bądź oczyszczony”.

Modlitwa

Ty znasz, Panie, moje prośby, zanim jeszcze znajdą się na moich ustach. Ty wiesz, czego potrzebuję. Zdaję jednak sobie sprawę z tego, że Twoja wola jest dla wszystkich zawsze lepsza. Nie przestanę Cię prosić. Nie przestanę wzywać Cię na pomoc w chwilach doświadczeń i smutku. Tylko z pokorą będę dodawał: „bądź wola Twoja”. Otwórz moje oczy, bym dostrzegł sens...

Moja wierność słowu życia

● Odwiedzę dziś kogoś, kto czeka na moją wizytę. Dam pierwszeństwo osobom chorym i opuszczonym.
● Pomodlę się za tych, którzy czekają na swój cud oczyszczenia.

Rachunek sumienia

● Czy potrafię się zgadzać z wolą Bożą, gdy krzyżuje ona moje plany?
● Co robię, gdy Bóg nie wysłuchuje mojej prośby? Zniechęcam się? Obrażam?
● Jak patrzę na „trędowatych” z mojego otoczenia?

Sobota


Mieć wiarę setnika (Mt 8,5-17)

Wielu chorych żałuje zapewne, że nie żyli dwa tysiące lat temu w Galilei. Tak łatwo można było wtedy powrócić do zdrowia. Jezus tylu uzdrowił. Tylu zgnębionych na duchu i ich bliskich odzyskało nadzieję. Dlaczego i dziś nie mogłoby dziać się podobnie?

Jezus swoimi czynami pokazał, że wszelkie choroby i inne nieszczęścia spadające na ludzkość mogą być pokonane. On zniszczył nawet śmierć. Kiedyś, gdy nadejdzie koniec tego porządku świata, wszyscy się o tym przekonamy. Na razie pozostaje nam nadzieja. Pozostaje nam patrzeć w przyszłość i oczekiwać dnia, w którym to, co zniszczalne przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne - w nieśmiertelność...

Brakuje mi wiary setnika. Chciałbym widzieć już tu i teraz. A im dłużej czekam, tym bardziej staję się niecierpliwy. Bo coraz częściej widzę, iż życie na tym świecie jest ciągłym wojowaniem. Że wszystko jest marnością i pogonią za wiatrem. Obym tylko okazał się godny tamtego życia. Obym nie został wyrzucony w ciemności, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Modlitwa

Tęsknię, Panie Boże, za światem bez krzywd, niesprawiedliwości, chorób i śmierci. Patrząc na ludzką historię, widzę, jak nasze ludzkie wysiłki obracały się w niwecz. Nie jesteśmy samowystarczalni. Potrzebujemy Ciebie. Dlatego dziękuję Ci za nadzieję, jaką mi dałeś przez przyjście Twojego Syna. Z radością czytam, jak leczył wszelkie ludzkie słabości. On doprawdy jest jak wschodzące słońce oświetlające ciemności naszego życia.

Moja wierność słowu życia

● Pomodlę się dziś za zmarłych, aby i oni mogli się cieszyć radością nowego życia.

Rachunek sumienia

● Czy wierzę Bogu?
● Czy staram się podnieść na duchu tych, którzy utracili nadzieję?
● A może potrafię sie na nich tylko obrażać?