I tydzień Adwentu (2004)

publikacja 11.07.2006 15:25

Przeczytaj i rozważ

I niedziela Adwentu





Muzyka i świąteczny nastrój (Iz 2,1-5; Ps 122; Rz 13,11-14; Mt 24,37-44)

Stary midrasz opowiada, że gdy biblijny Lot dowiedział się o zamiarze zniszczenia Sodomy i Gomory popędził do swoich zięciów i córek, by ich o tym ostrzec. „Uciekajcie ze mną” – krzyczał. Ci jednak wzruszyli ramionami: „W mieście gra muzyka i jest świąteczny nastrój, a ty nam mówisz o zniszczeniu?”.

Po Sodomie został jedynie tuman pyłu. Opadał wolno zakrywając zgliszcza.

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego”.

Za pięć minut będzie skakał Adam Małysz, a Ty nam mówisz o końcu?

U2 nagrało właśnie nową płytę, Adam Makowicz gra w filharmonii koncert z Leszkiem Możdżerem, a Ty nam mówisz o końcu?

Ta szafka w IKEI nigdy już nie będzie taka tania. Promocja tylko do jutra, a Ty nam mówisz o końcu?

Za kilka dni zabawa andrzejkowa. Będzie muzyka. Święta dopiero za miesiąc, ale w supermarketach już czuć świąteczny nastrój.

...jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali. I nie spostrzegli się...

Kościół naucza:

8. Ziemska liturgia daje nam przedsmak uczestnictwa w liturgii niebiańskiej sprawowanej w świętym mieście, Jeruzalem, do którego pielgrzymujemy, gdzie Chrystus zasiada po prawicy Boga jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku. W ziemskiej liturgii ze wszystkimi zastępami niebieskich duchów śpiewamy Panu hymn chwały. Wspominamy ze czcią świętych i spodziewamy się, że Bóg dopuści nas do ich grona. Wyczekujemy Zbawiciela, naszego Pana Jezusa Chrystusa, aż się ukaże jako nasze życie, i my razem z Nim ukażemy się w chwale.
(Konstytucja o Liturgii Soboru Watykańskiego II)

Kościół modli się:

Zaprawdę godne to i sprawiedliwe czynić Ci dzięki i składać ofiary chwały, Panie, Królu nieba, Królu nad królami, Panie nad panami. Wysłuchaj modlitwy i błagania swoich sług, usłysz ich ból, abba - Ojcze. Wypełnij swoim Imieniem swoje sługi i służebnice: prowadź ich, ochraniaj, zachowuj, uświęcaj, wzmacniaj i rządź nimi. Jak raczyłeś zjednoczyć ich i wezwać, tak niech przybędą rozpaleni Twoją miłością, by się podobali Tobie, Panie najwyższy, dobry Ojcze.

Ciebie prosimy, Panie, niech nie będzie daremne w nas Twoje zbawienie i Twoje wybranie. Jak do owczarni przywołałeś zabłąkanych, tak strzeż tych, którzy w niej przebywają.
(/Fragment prefacji z Liturgii Gallikańskiej)

Adoracja Najświętszego Sakramentu:

Boże mój, pragnę bez żadnych zastrzeżeń złożyć mój los w Twoje ręce. Bogactwo i niedola, radość i smutek, przyjaźń i osamotnienie, zaszczyty i upokorzenia, dobra i zła opinia, pociecha i udręka, obecność Twoja i zakrycie Twego oblicza - wszystko jest dobre, jeśli od Ciebie przychodzi. Ty jesteś mądrością i Ty miłością jesteś - czegóż więcej pragnąć mogę? Ty wiodłeś mnie według swego zamysłu i Ty przyjąłeś mnie w chwale. Cóż ja w niebie mam i czegóż, oprócz Ciebie, potrzebuję na ziemi? Ciało moje, serce moje jest zawodne; ale Bóg jest Bogiem serca mego i dziedzictwem moim na zawsze. (J.H. Newman)

Poniedziałek (I tydzień Adwentu)


Nie jestem godzien? Nie przesadzajmy... (Iz 4,2-6; Ps 122; Mt 8,5-11)

„Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie!” – powtarzamy szeptem na Mszy. Ale często w głębi czujemy, że to nieprawda. Troszkę jesteśmy przecież godni. Nie jesteśmy znowu tacy najgorsi: robimy tyle dobra, zasłużyliśmy na Bożą miłość. Komunia nam się należy. Jesteśmy dobrzy, pobożni. Żadnych skandali, żadnych ekscesów.

Pan jednak patrzy na serce. Widzi głębiej. Dostrzega naszą ogromną pychę.

Sam setnik powiedział o sobie szczerze: nie jestem godzien. To ciekawe, bo ludzie żyjący z nim na co dzień zareagowali zupełnie inaczej. Pokręcili głowami i zapewniali Jezusa: „Jest godzien, abyś mu to uczynił”.

To dopiero pokora! U mnie jest często odwrotnie: sam uważam się za godnego, a inni wskazując na mnie wołają: „Patrzcie na tego obłudnika!”.

„Panie, powiedz tylko słowo”.

Setnik nie domagał się nawet fizycznej obecności Jezusa! Wystarczyło mu Jego słowo. Wierzył, że niesie ono uzdrowienie. Gdybym w to naprawdę uwierzył, nie rozstawałbym się z Biblią.

Kościół naucza:

2. W liturgii, zwłaszcza w Boskiej Ofierze eucharystycznej, „dokonuje się dzieło naszego Odkupienia"; w najwyższym stopniu przyczynia się ona do tego, aby wierni swoim życiem wyrażali oraz ujawniali innym ludziom misterium Chrystusa i rzeczywistą naturę prawdziwego Kościoła. Jest on bowiem ludzki i jednocześnie Boski; widzialny i wyposażony w dobra niewidzialne, żarliwy w działaniu i oddany kontemplacji, obecny w świecie, a zarazem pielgrzymujący. To jednak, co w Kościele jest ludzkie, nastawione jest na to, co Boskie, i temu podporządkowane; to, co widzialne, prowadzi do rzeczywistości niewidzialnej; życie czynne wiedzie do kontemplacji, a to, co doczesne, jest drogą do przyszłego miasta, którego szukamy. Dlatego skoro liturgia codziennie przekształca tych, którzy są wewnątrz Kościoła, w święty przybytek w Panu, w mieszkanie Boga w Duchu, aż do miary pełni wieku Chrystusowego, w przedziwny sposób równocześnie umacnia ich siły do głoszenia Chrystusa, i tak znajdującym się poza Kościołem ukazuje Go jako znak.
(Konstytucja o Liturgii Soboru Watykańskiego II)

Kościół modli się:

Mówmy wszyscy w sercu i myśli: Panie, bądź dla nas łaskawy. Panie, który wszystkim rządzisz. Boże ojców naszych, Ciebie błagamy. Ty, który uczyniłeś niebo i ziemię z tym wszystkim, co zawierają. Ciebie błagamy.

Ty, który wysłuchujesz modlitwę tego, kto Ciebie prosi, i błogosławisz rok sprawiedliwych, Ciebie błagamy. Ty, który nie chcesz śmierci grzesznika, lecz żeby się nawrócił i żył, Ciebie błagamy.

O pokój świata całego i spokój Kościoła świętego Ciebie błagamy. Za wspólnoty bliskie naszej Ciebie błagamy. Za wszystkich biskupów, którzy głoszą słowo prawdy, Ciebie błagamy. Za naszych kapłanów i tych wszystkich, którzy sprawują władzę, za cały lud Ciebie błagamy.

O pobożność naszego króla [N] i wszystkich królów, dworu i wojska Ciebie błagamy.
O pogodę odpowiednią, o zbiory i plony ziemi Ciebie błagamy. Za to miasto i wszystkie miasta, kraje, wyspy, wsie i klasztory, gdzie mieszkają Twoi wierni. Ciebie błagamy.
(Modlitwa powszechna z Oficjum Etiopskiego)

Adoracja Najświętszego Sakramentu:

Bóg stworzył mnie, abym wypełnił dla Niego jakąś określoną służbę; powierzył mi jakąś pracę, której nie powierzył nikomu innemu. Mam swoje posłannictwo - mogę nigdy nie poznać go w tym życiu, ale dowiem się o nim w życiu przyszłym. W jakiś sposób jestem niezbędny dla Jego zamiarów, tak niezbędny na swoim miejscu jak archanioł na swoim - z tym, że jeśli zawiodę, może On oczywiście powołać kogoś innego, tak jak mógł wzbudzić z kamieni synów Abrahamowi. A jednak mam udział w tym wielkim dziele; jestem ogniwem łańcucha, węzłem łączącym osoby. On nie stworzył mnie dla niczego. Będę czynił dobro, będę wykonywał Jego pracę; będę aniołem pokoju, głosicielem prawdy na miejscu przeznaczonym dla mnie, chociażbym tego nie pojmował - jeśli tylko będę zachowywał Jego przykazania i służył Mu w moim powołaniu. Przeto będę Mu ufał. Czymkolwiek i gdziekolwiek jestem, nie jest możliwe, abym był odrzucony. Jeśli choruję, moja choroba może Mu służyć; jeśli mam trudności, moje trudności mogą Mu służyć; jeśli jestem smutny, mój smutek może Mu służyć. Moja choroba, trudności, smutek mogą być niezbędne dla jakiegoś wielkiego celu, który znajduje się całkowicie poza naszym zasięgiem. On nie czyni niczego na próżno; może przedłużyć mi życie, może je skrócić; wie, dlaczego tak czyni. Może zabrać mi przyjaciół, może rzucić mnie pośród ludzi obcych, może mnie uczynić zupełnie samotnym, sprawić we mnie upadek ducha, zakryć przede mną przyszłość - a jednak zawsze wie, ku czemu zmierza. (J.H. Newman)

Wtorek (I tydzień Adwentu)


Co powie tata? (Rz 10,9-18; Ps 19; Mt 4,18-22)

Rybacy Jakub i Jan, gdy ujrzeli Jezusa „natychmiast zostawili łódź i ojca”.

Oj, dotknęły mnie te słowa. Przypomniały mi dwie znajome historie.

Po co komu rybak bez łodzi?

Mój przyjaciel kończył właśnie elitarny Wydział Jazzu na Akademii Muzycznej. „Jesteś świetny” - klepali go po ramieniu muzycy i ludzie z branży. Chwalili go znakomici jazzowi gitarzyści. Uśmiechał się, jego pycha rosła. Nadymała go jak balon. „Jak sprostać takim oczekiwaniom?” - martwił się. I grał od rana do wieczora. Nastawiał budzik, wstawał w środku nocy i… ćwiczył. Non-stop, po kilkanaście godzin dziennie. Był opętany muzyką. Chciał być najlepszy. Za wszelką cenę. Opowiada, że był w stanie zniszczyć każdego, kto stanąłby na drodze do muzycznej kariery. I nieoczekiwanie powtórzyła się scena z ewangelii. „Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego”. Zawołał „Pójdź za mną”.

Poszedł. Zobaczył swe ogromne zniewolenie, rozpoznał bożka i postanowił desperacko: „Koniec z tym”. Zostawił łódź.

Nie wiedział, że Pan Bóg ma inne plany. Chce, by dalej grał i pragnie zgotować mu niespodziankę. Łowiący ryby pozostali „rybakami”, tyle, że łowili odtąd ludzi. Adam wciąż pisze i gra piosenki. Nie musi być już najlepszy za wszelką cenę. Nie kiwnął nawet palcem, by jego piosenka stała się hymnem papieskiej pielgrzymki do Polski. „Zaufaj Panu już dziś” – śpiewają tysiące młodych ludzi na koncertach.

Zostawić łódź to zostawić źródło swej pracy. Po co komu rybak bez łodzi? Ostatnie sztormy na Bałtyku, gdy kutry stały bezczynnie w portach, spowodowały, że w sklepach rybnych można było kupić jedynie puszki. Rybak pozostawiający swą łódź to desperat. Jak pociągające musiało być spojrzenie Jezusa, skoro zawodowi rybacy zdecydowali się na podobny krok!

Zostawić ojca

Kilka lat temu zadzwonił do mnie zrozpaczony kolega. Był roztrzęsiony. Dlaczego? Powód był z pozoru prozaiczny: miał niezły pomysł, gdzie pojechać na wakacje, ale bał się go zrealizować. „Co na to powie mój tata?” - płakał. Był tak sparaliżowany opinią własnego ojca, że nie potrafił wykonać najmniejszego kroku. Problem polegał na tym, że miał wówczas… trzydzieści kilka lat.

Kiedyś myślał nawet o kapłaństwie, ale nie zdecydował się na nie. „Co powie na to mój tata? - kalkulował. Rozmyślał, liczył, projektował. Strasznie się męczył.

Uczniowie „natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim”.

Natychmiast. Nie oglądając się za siebie.

Kościół naucza:

5. Bóg, który „pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" (l Tm 2,4), „wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś do naszych ojców przez proroków” (Hbr l, l), gdy zaś nadeszła pełnia czasu, zesłał swego Syna, wcielone Słowo namaszczone Duchem Świętym, jako „lekarza ciał i dusz” oraz pośrednika między Bogiem i ludźmi, aby głosił Ewangelię ubogim i opatrywał rany serc złamanych. Jego bowiem człowieczeństwo zjednoczone z osobą Słowa było narzędziem naszego zbawienia. Dlatego w Chrystusie „dokonało się nasze całkowite pojednanie z przebłaganym Bogiem i otrzymaliśmy pełnię kultu Bożego”.

Tego zaś dzieła odkupienia ludzi i uwielbienia Boga, które zapowiadały kierowane przez Boga wielkie wydarzenia w życiu ludu Starego Testamentu, dokonał Chrystus Pan, szczególnie przez paschalne misterium swojej błogosławionej męki, zmartwychwstania i chwalebnego wniebowstąpienia; „przez swoją śmierć zniweczył śmierć naszą i zmartwychwstając, przywrócił nam życie”. Albowiem z boku Chrystusa umierającego na krzyżu zrodził się przedziwny sakrament całego Kościoła.
(Konstytucja o Liturgii Soboru Watykańskiego II)

Kościół modli się:

Święty, Święty, zaiste jesteś Święty i Najświętszy! I któż kiedykolwiek będzie sądził, że może wypowiedzieć słowami obfitość bezmiernej słodyczy Twojego miłosierdzia nad nami. Ponieważ już od początku okazałeś troskę o człowieka upadłego pod ciężarem grzechu. Zapewniłeś mu bezpieczeństwo i pocieszałeś go na różne sposoby: za pomocą proroków, ogłoszonego prawa, kapłaństwa, za pomocą ofiar z jałowic, figury i cienia przyszłych ofiar.

A w tych ostatnich czasach, przekreślając wyrok na wszystkie nasze grzechy, dałeś nam jednorodzonego swego Syna, wierzyciela i dłużnika, żertwę i pomazańca, baranka i chleb niebieski, kapłana i ofiarę. Ponieważ to On sam rozdziela, a zarazem sam jest zawsze rozdzielany między nas, nigdy się nie zużywając. On zaiste rzeczywiście, a nie pozornie, stał się człowiekiem i dzięki nie pomieszanemu zjednoczeniu przyjął ciało z Bożej Rodzicielki i świętej Dziewicy Maryi; przeszedł [bez grzechu] przez wszystkie koleje życia ludzkiego i dobrowolnie przyjął krzyż, dając życie, przyczynę zbawienia naszego i całego świata.
(Z kanonu Mszy rytu ormiańskiego)

Adoracja Najświętszego Sakramentu:

O Adonai, Władco Izraela, Ty, który wiedziesz Józefa jak stado owiec, o Emmanuelu, o Sapiencjo, oddaję się Tobie. Ufam Ci całkowicie, Tyś jest mądrzejszy ode mnie i bardziej troszczysz się o mnie, niż ja sam o siebie się troszczę. Racz wypełnić we mnie swe wzniosłe, jakiekolwiek one są, zamiary, działaj we mnie i przeze mnie. Urodziłem się, aby służyć Tobie, aby Twoim być, aby pełnić rolę Twego narzędzia. Niechże będę ślepym narzędziem Twoim. Nie proszę o to, abym widział, nie proszę, abym wiedział, proszę tylko o to, abyś się mną posłużył. (J.H. Newman)

Środa (I tydzień Adwentu)


Zosia Samosia nie chce siedzieć! (Iz 25,6-10a; Ps 23; Mt 15,29-37)

Jezus wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił.

Wszedł na górę i tam siedział.

Nie biegał, nie podchodził do każdego z pytaniem: „W czym ci pomóc?”. Siedział, po prostu. A ludzie sami garnęli się do Niego. Nie była to prosta droga. Musieli przecież wdrapywać się na górę. Nieśli ze sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych.
Boży człowiek nie musi udowadniać wszystkim spotkanym na ulicy, że jest posłany przez Boga. Nie musi pukać do mieszkań, bawiąc się w świadka Jehowy. To Bóg działa, nie on.

Jezus siedział, a tłumy przyciągnięte Jego obecnością same przychodziły. Ludzie nie mieli niczego do jedzenia, ale będąc przy Jezusie nie musieli troszczyć się o to. On się o to zatroszczył. By tłumy mogły się najeść do syta Jezus polecił im „usiąść na ziemi”

Można krzątać się, pisać, śpiewać, biegać, ewangelizować. Ale w wirze zapominamy często, kto tu naprawdę działa. „Kto prowadzi waszą wspólnotę?” - pytają ludzie. „Ja z Panem Jezusem” - uśmiecham się szelmowsko.

Bóg mówi: Usiądź. Odpocznij. To ja działam. Ile razy przypomina o tym w Biblii! „Pan sam walczył za Izraela” (Joz 10,14b), „Bóg nasz będzie za nas walczył” (Ne 5, 14), „Byliście świadkami wszystkiego, co Pan, Bóg wasz, uczynił wobec was wszystkich tym ludom, ponieważ Pan, Bóg wasz, sam walczył za was”. (Joz 23,3)

Brat Efraim, założyciel wielotysięcznej Wspólnoty Błogosławieństw nie miał grosza przy duszy. Musiał całkowicie zaufać Bogu. Do tego stopnia, że pierwsi członkowie wspólnoty, siadali głodni przy pustym stole i zaczynali odmawiać... modlitwę przed jedzeniem. Ufali bezgranicznie. I nagle rozlegał się dzwonek, w drzwiach stawała nieznajoma kobieta, która przynosiła pizzę ze słowami: „Pan kazał mi ją dla was przynieść”.

Prorok Daniel wylądował w jaskini. Siedział pomiędzy groźnymi lwami. Był niesamowicie głodny. I wtedy Pan porwał za włosy Habakuka, by ten przyniósł mu posiłek. Daniel nie kiwnął palcem. Siedział. Ufał.

Usiądź.

Kościół naucza:

Jak Ojciec posłał Chrystusa, tak On posłał Apostołów, których napełnił Duchem Świętym, nie tylko po to, aby głosząc Ewangelię wszelkiemu stworzeniu, zwiastowali, że Syn Boży przez swoją śmierć i zmartwychwstanie uwolnił nas spod władzy szatana i śmierci oraz przeniósł do królestwa Ojca, lecz również po to, aby to dzieło zbawienia, które głosili, również sprawowali przez Ofiarę i sakramenty, wokół których skupia się całe życie liturgiczne. I tak przez chrzest ludzie zostają wszczepieni w paschalne misterium Chrystusa: z Nim współumarli, współpogrzebani i współzmartwychwstali, otrzymują ducha przybrania za synów, „w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!»” (Rz 8,15), stając się prawdziwymi czcicielami, jakich Ojciec szuka. Podobnie ilekroć spożywają Wieczerzę Pańską, śmierć Pana głoszą, aż On przyjdzie. W sam dzień Pięćdziesiątnicy, kiedy Kościół ukazał się światu, „ci (...), którzy przyjęli naukę” Piotra, „zostali ochrzczeni”. „Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach (...). Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie” (Dz 2,41n. 47). Od tego czasu Kościół nigdy nie przestawał zbierać się na sprawowanie paschalnego misterium: czytając to, „co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24,27), sprawując Eucharystię, w której „uobecnia się zwycięstwo i triumf Jego śmierci”, i równocześnie składając „dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany” (2 Kor 9,15) w Chrystusie Jezusie, „ku chwale Jego majestatu” (Ef 1,12), przez moc Ducha Świętego.
(Konstytucja o Liturgii Soboru Watykańskiego II, nr 6)

Kościół modli się:

Boże, Ty chcesz, by roztropna i szczera zgoda napełniała serca Twoich wiernych. Daj nam zachować miarę miłości zgodnej z Twym prawem, by ci, którzy odstępują od sprawiedliwości i rzetelnego pokoju, nie znajdowali w nas przynajmniej żadnego powodu od przygany. Przez...

Użycz nam, prosimy. Boże, byśmy mieli w pogardzie dobra doczesne, a kochali niebieskie, żebyśmy przez sprawowane ofiary zasłużyli na oczyszczenie nas od przemijających pragnień i żebyśmy zaczęli lgnąć do wiecznych. Przez....
(Fragmenty Mszy XVII z Sakramentarza Leonińskiego)

Adoracja Najświętszego Sakramentu:

Jakiż ludzki umysł potrafi wyobrazić sobie miłość, którą Ojciec wiekuisty żywi dla swego jednorodzonego Syna? Istniała ona zawsze - i jest nieskończona; tak wielka jest, iż teologowie nazywają Ducha Świętego imieniem, tej miłości, jakby chcieli w ten sposób wyrazić bezmierność jej i doskonałość. Ale zastanów się nad tym, duszo moja, że jak Ojciec miłuje Syna, tak Syn miłuje ciebie, jeśli należysz do Jego wybranek; mówi On bowiem wyraźnie: ,,Jak mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej”. Któraż z tajemnic w całym zakresie prawd objawionych większa jest niźli ta?
(J.H. Newman)

Czwartek (I tydzień Adwentu)


Na wschodzie burze i wiatr. Miejscami porywisty (Iz 26,1-6; Ps 118; Mt 7,21.24-27)

Panie Boże, po co w naszym życiu burze? Zgoda, nie wymagamy nieustannej sielanki, może być po prostu „normalnie”, ale czemu od czasu do czasu wszystko wywraca się do góry nogami? Czemu lądujemy w punkcie wyjścia, boleśnie przekonując się, że tak naprawdę nie potrafimy się modlić?

Hmm, ale jak inaczej dowiedzielibyśmy się, czy budujemy na Nim, czy na sobie?

Mój znajomy zakonnik zażartował, że szalenie podoba mu się modlitwa: „Boże, pomóż mi” - to znaczy: „Ja mam pomysł, a Ty mi pomóż” i prosił, aby Bóg jak najrzadziej nam pomagał, a jak najczęściej działał tak, jak chce. Mamy przecież rewelacyjne pomysły...

Oficjalnie wiele robimy w imię Boże. Na lewo i prawo opowiadamy o Nim, piszemy, prowadzimy wspólnoty, ewangelizujemy do upadłego. A później, gdy „spada deszcz, wzbiorą potoki, zerwą się wichry” cieniutko piszczymy. Nasz domek z kart (które nie okazują się wcale kartami Biblii) leży w rozsypce. Z przerażeniem zauważamy, że budowaliśmy na sobie. Niestety doświadczam tego bardzo, bardzo często.

Robimy wiele „dobrych” rzeczy. Inni cenią nas za to, klepią po ramieniu. A może te właśnie „dobre” rzeczy zamykają nam drogę do nieba? Paradoks? Nie! Może mówimy o Bogu, by popisać się wiedzą i bliskością z Nim (cóż za pycha!), prowadzimy spotkania modlitewne, realizując własne pomysły, chcemy być Jego partnerami, zapominając o słowach Psalmu: „Bóg pamięta, że jesteśmy prochem”. Czy są to sytuacje, w których „chcieliśmy się umniejszać po to, by On mógł wzrastać?”

Jan Chrzciciel nie czuł się godzien zawiązać rzemyka u sandałów Mesjasza. A wiązanie rzemyków należało do codziennych obowiązków niewolnika. Jak wielka musiała być pokora proroka, skoro nie uważał się nawet za Bożego niewolnika!

Miał piasku pod dostatkiem. Budował jednak na skale.

Kościół naucza:

Aby urzeczywistnić tak wielkie dzieło, Chrystus jest obecny zawsze w swoim Kościele, zwłaszcza w czynnościach liturgicznych. Jest obecny w ofierze Mszy świętej tak w osobie celebrującego, gdyż „Ten sam, który kiedyś ofiarował siebie na krzyżu, obecnie ofiaruje się przez posługę kapłanów”, jak zwłaszcza pod postaciami eucharystycznymi. Jest obecny swoją mocą w sakramentach, tak że gdy ktoś chrzci, sam Chrystus chrzci. Jest obecny w swoim słowie, bo gdy w Kościele czyta się Pismo święte. On sam przemawia. Jest obecny, gdy Kościół modli się i śpiewa psalmy, gdyż On sam obiecał: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20).

W tak wielkim dziele, przez które Bóg otrzymuje doskonałą chwałę, a ludzie doznają uświęcenia, Chrystus zawsze łączy z sobą swoją umiłowaną Oblubienicę, Kościół, który wzywa swego Pana i przez Niego oddaje cześć wiecznemu Ojcu.

Słusznie zatem uważa się liturgię za wypełnianie kapłańskiej funkcji Jezusa Chrystusa. W niej przez znaki dostrzegalne wyraża się i w sposób właściwy dla poszczególnych znaków dokonuje uświęcenie człowieka, a Mistyczne Ciało Jezusa Chrystusa, to jest Głowa ze swymi członkami, sprawuje pełny kult publiczny.

Dlatego każda celebracja liturgiczna jako działanie Chrystusa - Kapłana i Jego Ciała, czyli Kościoła, jest czynnością w najwyższym stopniu świętą, której skuteczności z tego samego tytułu i w tym samym stopniu nie posiada żadna inna czynność Kościoła.
(Konstytucja o Liturgii Soboru Watykańskiego II, nr 7)

Kościół modli się:

Zaprawdę jest to godne [by Ciebie chwalić]. Ponieważ Ty do tego stopnia nie opuszczasz Twego rozumnego stworzenia, że wskazujesz mu, jakimi sposobami może się Tobie podobać i jak uzyskać to, o co prosi. Nakazujesz, byśmy Ciebie przede wszystkim kochali, czcząc całym sercem, następnie także wszystkich ludzi jak siebie samych, jako członków rodzaju ludzkiego, i żebyśmy tym, których kochamy, wykorzystując prawdziwość naszej ku nim miłości, tak życzyli oczyszczenia się z ich własnych wykroczeń, jak sami pragniemy oczyszczenia się z naszych. Wypełniając przez te dwa przykazania całe prawo bez żadnej trudności, niech otrzymamy dobra doczesne i wieczne.
(Fragment Mszy XVII Sakramentarza Leonińskiego)

Adoracja Najświętszego Sakramentu:

Miłość, którą Syn żywi dla ciebie, istoty stworzonej, podobna jest do miłości, którą Ojciec żywi dla nie stworzonego Syna. O tajemnico bezmierna! Taki więc jest sens tego, co skądinąd tak trudne jest do zrozumienia: iż przybrał On moje ciało i umarł za mnie. Pierwsza tajemnica poprzedza tę drugą; ta druga tylko wypełnia pierwszą. Gdyby nie kochał mnie tak bezgranicznie, nie cierpiałby dla mnie. Pojmuję teraz, dlaczego za mnie umarł. Dlatego, że umiłował mnie tak, jak ojciec miłuje syna, i nie tylko tak, jak ojciec ziemski, ale jak Ojciec wiekuisty wiekuistego Syna. Widzę teraz sens owego poniżenia, w żaden inny sposób niemożliwego do pojęcia: wolał rączej odzyskać mnie niż stworzyć nowe światy.
(J.H. Newman)

Piątek (I tydzień Adwentu)


Krzyk ludzi przeszywa serce Boga (Iz 29,17-24; Ps 27; Mt 9,27-31)

Dwaj niewidomi wołali głośno: Ulituj się nad nami, Synu Dawida!

Skandal. Wołać głośno za Jezusem? Przecież do Niego mówi się szeptem, ze złożonymi rączkami. Śpiewa się piękne harmonijne pieśni, z nabożeństwem klęka. A niewidomi głośno krzyczeli. Kompletny brak wychowania!

Biblia opisuje sytuacje, w której ludzie modlili się dobrze. Skąd wiadomo, że „dobrze”? Bo zostali wysłuchani. A przecież „styl” ich modlitwy kompletnie nie pasuje do naszych religijnych doświadczeń. O jakiej modlitwie myślę?

O pełnym bólu jęku siedzącego przy drodze żebraka Bartymeusza. „Słysząc, że przechodzi obok Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną! Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał”. Został wysłuchany.

„Jezusie, synu Dawida ulituj się nade mną” - krzyczała kobieta kananejska, mimo, że uczniowie gorąco prosili Jezusa: „Odpraw ją, bo krzyczy za nami!”. Wyobrażam sobie, co tam się działo. Zdesperowana kobieta narobiła niezłego zamieszania, skoro wyprowadziła z równowagi samych apostołów! Została wysłuchana.

„Pamiętaj o mnie” - jęczał umierający łotr. Został wysłuchany.

A sama historia o namolnej wdowie dniem i nocą nachodzącej sędziego? Sam Jezus przedstawiał ją jako wzór modlitwy! Dlaczego? Bo On patrzy na serce człowieka. Dostrzega prawdę, nie da się nabrać na złożone ręce. Dostrzega to, co dzieje się w naszych sercach. Słyszy każdy krzyk. Nie słucha głosu większości. Ignoruje sondaże, statystyki i badania opinii publicznej. Słyszy płacz. Pochyla się nad krzykiem bezbronnego, wyrzuconego z domu niemowlęcia. Biblijna niewolnica Hagar powiedziała „Nie będę patrzyła na śmierć dziecka”. I (…) zaczęła głośno płakać. Ale Bóg usłyszał jęk chłopca”. Nie pozwolił Izmaelowi umrzeć (Rdz 21, 17). Uczynił z niego ogromny naród.

Daniel Ange osiem lat spędził jako pustelnik w małym szałasie wysoko w Alpach. „Chciałem działać wprost w sercu Boga - opowiada - ale im głębiej zanurzałem się w pustynię, tym mocniej słyszałem, jak serce świata bije wewnątrz Serca Boga. Słyszałem S.O.S. wszystkich ludzi. Słyszałem ich krzyk, który przeszywał Serce Boga”.

Kościół naucza:

Liturgia nie wyczerpuje całej działalności Kościoła. Zanim bowiem ludzie będą mogli zbliżyć się do liturgii, muszą być wezwani do wiary i nawrócenia: „Jakże (...) mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani?” (Rz 10,14n).

Dlatego Kościół głosi orędzie zbawienia niewierzącym, aby wszyscy ludzie poznali jedynego prawdziwego Boga i Tego, którego On posłał, Jezusa Chrystusa, aby czyniąc pokutę, porzucili swoje drogi. Wierzącym zaś musi Kościół stale głosić wiarę i pokutę; ma ich ponadto przygotowywać do sakramentów, uczyć wypełniania wszystkiego, co nakazał Chrystus, zachęcać do wszelkich dzieł miłości, pobożności i apostolstwa, aby one jasno świadczyły, że chrześcijanie nie są z tego świata, ale że są światłem świata i wysławiają Ojca wobec ludzi.
(Konstytucja o Liturgii Soboru Watykańskiego II, nr 9)

Kościół modli się:

Daj nam, prosimy, Panie, zdążać do tego, co prawe, a uniknąć tego, co szkodliwe, by rzeczy święte, które przyjmujemy, nie przyczyniły się do naszego potępienia, lecz raczej do uzdrowienia. Przez...

Czuwaj, prosimy, Panie, nad Twymi sługami, spraw, by wolni od błędów ziemskich postępowali w cnotach, które od Ciebie pochodzą, wspierani pomocami doczesnymi więcej jeszcze się cieszyli z pomocy wiecznych. Przez...
(Fragment Mszy XVII Sakramentarza Leonińskiego)

Adoracja Najświętszego Sakramentu:

Jakże stały jest On w .swej troskliwości! Umiłował mnie od czasów Adama. Mówił od początku: „Nie opuszczę cię ani pozostawię”. Nie opuścił nas w naszym grzechu. Nie wyparł się mnie. Odnalazł mnie i odzyskał. Usilnie starał się o to - postanowił przywrócić mi, wbrew mnie samemu, stan owej szczęśliwości, której tak uparcie się sprzeciwiałem. A teraz czegóż innego domaga się ode mnie, jeśli nie tego, abym, jak On mnie umiłował miłością nie znającą granic, tak i ja kochał Go na ową skromną miarę, na jaką mnie stać. O tajemnico tajemnic, iż niewysłowiona miłość Ojca do Syna jest jednocześnie miłością Syna do nas! Dlaczego tak się stało, Panie? Co Ty dobrego dostrzegłeś we mnie, grzeszniku? Dlaczego tak się o mnie zatroszczyłeś? ,,Czymże jest człowiek, że pamiętasz o nim, i syn człowieczy, że nawiedzasz go?” To biedne ciało moje, tę duszę słabą i grzeszną, która ożywa tylko w łasce Twojej - to właśnie umiłowałeś. Dokończ dzieła swego, Panie, i jak umiłowałeś mnie od początku, tak spraw, abym kochał Cię aż do końca.
(J.H. Newman)

Sobota (I tydzień Adwentu)


Większość Tobie oddać pragnę… (Iz 30,19-21.23-26; Ps 147; Mt 9,35-10,1.5.6-8)

Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości.

W pierwszych zdaniach dzisiejszej ewangelii powtarza się jedno słowo: wszystko.

Bóg nie zadowoli się tym, że ofiaruję Mu 99% siebie. Jego zazdrosna miłość jest tak potężna, że pragnie mnie całego. Umierając, przyciągnął wszystkich do siebie. Jeśli oddam Mu 25%, tyle tylko dotknie i uzdrowi.

Dlaczego oddajemy się w Jego ręce „po kawałku”? Chyba brak nam wiary i troszeczkę chcielibyśmy zostawić dla siebie. Może powinniśmy śpiewać kończąc dzień: „Niektóre nasze dzienne sprawy przyjm litośnie Boże prawy”?

Pamiętam przykrą sytuację: kilkanaście osób otaczało kapłana, który odprawiał dla naszej wspólnoty Mszę świętą. W przypływie uniesienia powiedziałem: „Boże, oddaję Ci wszystko”. „A tak naprawdę oddajesz tylko to, na czym ci nie zależy i co jest dla ciebie nieistotne” - usłyszałem nad sobą stanowczy głos zakonnika. Zamurowało mnie. Poczułem się ośmieszony. Zarumieniłem się, skuliłem, ale w głębi serca czułem jedno: „On ma rację!”. Tylko prawda wyzwala.

Uczniowie nie zatrzymali się jedynie na deklaracjach. „Otrzymali władzę nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości”. Zaufali Panu w stu procentach. Dlatego chromi wstawali, opętani zostawali uwolnieni, a głusi słyszeli po raz pierwszy w życiu: „Bliskie już jest królestwo niebieskie”.

Kościół naucza:

Liturgia nie wyczerpuje całej działalności Kościoła. Zanim bowiem ludzie będą mogli zbliżyć się do liturgii, muszą być wezwani do wiary i nawrócenia: „Jakże (...) mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani?” (Rz 10,14n).

Dlatego Kościół głosi orędzie zbawienia niewierzącym, aby wszyscy ludzie poznali jedynego prawdziwego Boga i Tego, którego On posłał, Jezusa Chrystusa, aby czyniąc pokutę, porzucili swoje drogi. Wierzącym zaś musi Kościół stale głosić wiarę i pokutę; ma ich ponadto przygotowywać do sakramentów, uczyć wypełniania wszystkiego, co nakazał Chrystus, zachęcać do wszelkich dzieł miłości, pobożności i apostolstwa, aby one jasno świadczyły, że chrześcijanie nie są z tego świata, ale że są światłem świata i wysławiają Ojca wobec ludzi.
(Konstytucja o Liturgii Soboru Watykańskiego II, nr 10 i 11)

Kościół modli się:

O pogodna Światłości Ojca świętej chwały,
Nieśmiertelnego Pana niebiosów i ziemi,
Jezu Chryste! - Pod zachód dzień nam dobiegł cały
I gwiazdę już wieczorną oczyma naszymi
Oglądamy w niebie. Ku czci Twojej, Boże,
Ojcze, Synu i Duchu świętości, śpiewamy,
Boś godzien jest, o Panie, by o każdej porze
Głoszono Twoją chwałę zbożnymi pieśniami.
O wielki Synu Boży, tyś życia szafarzem,
Przeto Ci świat pieśń chwały wdzięcznie składa w darze.
(Klemens Aleksandryjski, Hymn wieczorny: Phos Hilaron)

Adoracja Najświętszego Sakramentu:

Boże mój, jakże mogę spojrzeć na Twoje oblicze, .kiedy myślę o mojej niewdzięczności, tak głęboko zakorzenionej, tak wrosłej we mnie, tak nienaruszalnej albo raczej tak straszliwie się wzmagającej. Dzień po dniu zarzucasz mnie swymi łaskami, karmisz mnie sobą tak, jak karmiłeś Judasza, a ja nie tylko z tego nie korzystam, ale nawet nie potrafię rozpoznać, że tak się dzieje. Jak długo, Panie? Kiedyż wreszcie uwolniony będę z tej rzeczywistej, tej złowrogiej niewoli? Ten, którego zdobyczą stał się Judasz, pochwycił mnie w starości mojej i nie mogę się z jego sideł wywikłać. Zawsze to samo, dzień po dniu. Kiedyż udzielisz mi łaski jeszcze większej od tej, jakiej udzielasz, łaski korzystania z łask przez Ciebie udzielanych? Kiedyż obdarzysz mnie skuteczną łaską Twoją, która jedynie dać może życie i siłę mej wynędzniałej, nieszczęsnej, umierającej duszy? Boże mój, nie wiem, w jaki sposób mogę Ci zadawać ból teraz, gdy przebywasz w chwale; ale wiem, że każdy nowy grzech, każda nowa niewdzięczność, jakiej się dopuszczam, były wśród uderzeń i ciosów bicza, które 'niegdyś spadły na Ciebie w dniu Twojej męki. O, niechże jak najmniejszy mam udział w tych ciosach niegdyś wymierzonych Tobie! Dzień za dniem przemija, a ja odkrywam, że w coraz większym stopniu, przez nowe grzechy każdego dnia, jestem ich przyczyną. I tak wiem, że mam rzeczywisty udział w całości ich wszystkich, ale przeraża to odkrywanie, że mam coraz większy, coraz większy udział. Niech to raczej inni ranią Ciebie, niech ja tego nie czynię. Obym nie musiał myśleć, że oszczędzona by Ci była ta czy inna udręka duszy albo ciała, gdyby nie ja. Boże mój, tak mocno jestem skuty, że uwolnić się z mego więzienia nie mogę. Maryjo, módl się za mnie. Filipie, módl się za mnie, choćbym na miłosierdzie twe nie zasługiwał.
(J.H. Newman)