5. tydzień Wielkiego Postu (2005)

publikacja 13.07.2006 15:39

Przeczytaj i rozważ

5. Niedziela Wielkiego Postu


Jurek zmartwychwstaje (Ez 37,12-14; Ps 130; Rz 8,8-11; J 11,25a.26; J 11,1-45)

W ciągu chwili straciłem wszystko. Zginęli moi rodzice, a bracia zostali mi zabrani. Zostałem sam, bez niczego, zanurzony po uszy w śmierci – opowiadał mi przed dwoma dniami Jurek

Pochodzi ze stuczterdziestotysięcznego miasta. Jest tam dzielnica zwana dzielnicą cudów. Słynna w całej okolicy: przez pewien czas nie wjeżdżała tam nawet policja. Samotny jak palec Jurek wpadł po uszy w towarzystwo ludzi z tej dzielnicy.

Spał w rowach. Budziła go każdego ranka pani Henia, sympatyczna sprzątaczka, która zamiatała na ulicy liście.

„I wówczas znalazł się ktoś, kto pokazał mi światło. Zaopiekował się mną. Powiedział: spróbuj tego. Byłem już w takim dole, że spróbowałem. Widzę, że jeżeli człowiek osobiście nie spotka Boga, nie pozna Jego drogi, to cały czas żyje w śmierci. Są tylko dwie drogi: życie i śmierć. Nie ma pośredniej. Wybieraj”.

Po czym chłopak poznał, że spotkał prawdziwego Boga? Otworzył jego grób. Tylko On to potrafi.

Jurek jest gitarzystą świetnej chrześcijańskiej metalowej grupy Anastasis.

Anastasis znaczy zmartwychwstanie.

Modlitwa poranna

Panie, Ty obiecałeś: „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój”. Pokaż mi, proszę, sytuacje, które są moim grobem, odwal kamień, wpuść światło Twego zmartwychwstania. Wyprowadź mnie ze zniewoleń i grzechów, które prowadzą do śmierci. Amen.
Rachunek sumienia

• Czy wierzę, że Bóg może odwalić kamień z mego grobu nie tylko w chwili zmartwychwstania umarłych, ale już teraz?
• Czy widząc ludzi zanurzonych po uszy w grzechu wzywam Ducha Świętego zdolnego ożywić nawet suche kości? Czy staję nad nimi jak Ezechiel i prorokuję: „Wstawajcie”?

Poniedziałek


Pięć po dwunastej (Dn 13,41–62; Ps 23; J 8, 1–11)

Przed kilku laty, w listopadzie czekałem na pewnego muzyka. Drugi raz przyjechałem do Warszawy, by zrobić z nim wywiad. Drugi raz nie przyszedł na spotkanie. Marzłem. Byłem strasznie wkurzony.

Kiedy za pierwszym razem po godzinnej walce, zniecierpliwiony dałem za wygraną i chciałem wrócić do domu, spotkałem nagle „przypadkowo” na ulicy innego muzyka: Tomka Budzyńskiego. Dziwne. Mieszkał na stałe w Poznaniu, ja spotkałem go w tłocznej, ogromnej stolicy. Rozmawialiśmy w nocy. Powstał pierwszy wywiad.

Kiedy powtórnie czekałem na zapowiedzianego muzyka przez godzinę, marzłem i kląłem pod nosem, sytuacja powtórzyła się. Czekałem pół godziny, godzinę. I nic. Dałem za wygraną. Odwróciłem się zrezygnowany, by wrócić do domu. I znów „nagle” i oczywiście „przypadkowo” otworzyły się boczne drzwi kościoła, wyjrzała z nich znajoma „zakolczykowana” twarz Grzegorza „Dzikiego” i usłyszałem głos: „A może ze mną dzisiaj porozmawiasz?”

Zatkało mnie. Pan Bóg zawsze przysyłał muzyków dopiero wówczas, gdy ja już dałem za wygraną i chciałem wracać. Gdy legły w gruzach moje pomysły i przestawałem budować na sobie. Gdy zdobyłem się na szczery, bezradny szept: „Ty działaj!”.

Dzięki temu wiem, że to Jego dzieło. On sam przysyłał ludzi.

Niesłusznie oskarżona, skazana na śmierć Zuzanna krzyknęła: „Oto umieram, chociaż nie uczyniłam nic z tego, o co mię ci złośliwie obwiniają.” A Pan wysłuchał jej głosu. „Gdy ją prowadzono na stracenie, wzbudził Bóg świętego ducha w młodzieńcu imieniem Daniel”.

Dziwny to Bóg czekający na ostatnią chwilę. Działający „pięć po dwunastej”. Wzywający proroka Daniela, w chwili, gdy Zuzanna prowadzona jest już na stracenie.

On zawsze zdąży na czas.

Modlitwa poranna

Usłysz, Panie, moje słowa, zwróć na mój jęk uwagę;
natęż słuch na głos mojej modlitwy, mój Królu i Boże! Albowiem Ciebie błagam,
O Panie, słyszysz mój głos od rana, od rana przedstawiam Ci prośby i czekam.
O Panie, prowadź mnie w swej sprawiedliwości, na przekór mym wrogom: wyrównaj przede mną Twoją drogę!
Bo w ustach ich nie ma szczerości, ich serce knuje zasadzki, ich gardło jest grobem otwartym, a językiem mówią pochlebstwa.
Ukarz ich, Boże, niech staną się ofiarą własnych knowań; wygnaj ich z powodu licznych ich zbrodni, buntują się bowiem przeciwko Tobie.
A wszyscy, którzy się do Ciebie uciekają, niech się cieszą, niech się weselą na zawsze! Osłaniaj ich, niech cieszą się Tobą, ci, którzy imię Twe miłują.
(z Psalmu 5)

Rachunek sumienia

• Osaczona Zuzanna zdobyła się wyznanie: „Wolę niewinna wpaść w wasze ręce, niż zgrzeszyć wobec Pana”. Czy jestem w stanie powtórzyć za nią te słowa? A może śmieszą mnie już takie deklaracje?
• Czy wierzę, że w chwili, gdy moje plany, zamierzenie, marzenia legną w gruzach Bóg jest w stanie „wzbudzić świętego ducha w młodzieńcu imieniem Daniel”? Czy czekam do końca na Jego interwencję, czy zaczynam znów z mozołem budować według własnych planów?

Wtorek


Syk człowieka, syk węża (Lb 21,4-9; Ps 102; J 8,21-30)

Jak Jezus uzdrowił głuchoniemego?
Zatykając mu uszy.

Jak uzdrowił niewidomego?
Spluwając na ziemię i dotykając jego oczu błotem, którym przez całe życie był obrzucany.

Jak pokonał śmierć?
Umierając.

Kiedy pokazał swą wszechmoc?
Gdy wisiał rozpięty na krzyżu i nie mógł już nic uczynić.

Śmiertelne ukąszenia węży uzdrawiało jedno spojrzenie… na miedzianego węża.

To ciekawe, że węże zaczęły śmiertelnie kąsać Izraelitów dopiero wówczas, gdy ci zaczęli szemrać przeciw Panu. „Lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: «Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli?”.

Błogosławienie i dziękczynienie odstrasza nieprzyjaciela. Przeklinanie i narzekanie sprawia, że otwieramy się na jego podstępny syk i kłamliwe podszepty.

Bóg uzdrawiając ludzi doprowadzał ich często do sytuacji, które były powodem ich upadku. Tak, jakby podpowiadał im: przeżyj je jeszcze raz. Ale tym razem nie przeklinaj: błogosław. On sam pobłogosławił to, co jest dla większości przekleństwem. Uświęcił samotność, odrzucenie, krzyż, śmierć.

On zawsze zdąży na czas.

Modlitwa poranna

O Panie, zmiłuj się nade mną; uzdrów mnie, bo zgrzeszyłem przeciw Tobie!
Nieprzyjaciele moi mówią o mnie złośliwie: Kiedyż on umrze i zginie jego imię?
Szepcą przeciw mnie wszyscy, co mnie nienawidzą i obmyślają moją zgubę:
Zaraza złośliwa nim zawładnęła i Już nie wstanie ten, co się położył.
Nawet mój przyjaciel, któremu ufałem i który chleb mój jadł, podniósł na mnie piętę.
Ale Ty, Panie, zmiłuj się nade mną i dźwignij mnie, abym im odpłacił.
Po tym poznam, żeś dla mnie łaskawy, że mój wróg nie odniesie nade mną triumfu.
A Ty mnie podtrzymasz dzięki mej prawości i umieścisz na wieki przed Twoim obliczem. Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, od wieku aż po wiek! Amen, amen.
(Psalm 41)

Rachunek sumienia

• Które sytuacje dnia dzisiejszego szczególnie przeklinałem? W których narzekałem i okazywałem swe niezadowolenie? Czy potrafię teraz pobłogosławić za nie Boga?
• Czy jestem świadomy, że śmiertelne ukąszenia węża są często wynikiem mojej niezgody na wolę Bożą? Może też po cichu syczę: „Panie, czemu wyprowadziłeś mnie z Egiptu, chcesz bym umarł na pustyni?

Środa


Bóg w piecu (Dn 3,14-20.91-92.95; Ps: Dn 3,52.53-54.55-56; J 3,16; J 8,31-42)

Tomasz Merton po śmierci swego brata napisał przejmujący wiersz. Pisał w nim:

„Chrystus zabity w twojej katastrofie,
I Chrystus płacze na gruzach mej wiosny”

Chrześcijaństwo nie zważając na kpiące spojrzenie świata zawsze naiwnie wierzyło, że Bóg jest „w”: cieszy się z tobą, współ-czuje, płacze.

Szadrak, Meszak i Abed-Nego zostali wrzuceni do pieca. Czy Bóg wyrwał ich z tej przeklętej sytuacji przenosząc ich w bezpieczne miejsce lub gasząc rozpalony ogień? Nie. On do niego zstąpił.

Bóg nie wyrwie cię z cierpienia. On do niego zejdzie. Będzie tam z tobą. Towarzyszyć ci będzie powiew Jego wiatru. Czuli go na plecach przechadzający się po piecu świadkowie Jahwe.

Nabuchodonozor rozpalił ogień, „tak że płomień wznosił się czterdzieści dziewięć łokci ponad piec” Po czterdziestu dziewięciu dniach tęsknoty zstąpił na apostołów Duch Święty, a języki ognia nie spalały ich. Modląc się do Niego wołamy: „W pracy tyś ochłodą, w skwarze żywą wodą, w płaczu utulenie”. W płaczu, w skwarze, w pracy. Nie po płaczu, po skwarze. On jest „w”.

Bóg zstępuje do przeklętych sytuacji naszego życia i przemienia je. Mówi nawet zadziwiające słowa: „Kto was dotyka, dotyka źrenicy mojego oka”. Dzieje ci się krzywda? On tak samo to odczuwa!

Wyrwał nas ze śmierci, zstępując do grobu.

Modlitwa poranna

Przybądź Duchu Święty - Spuść z niebiosów wzięty
Światła Twego strumień - Przyjdź, Ojcze ubogich
Dawco darów mnogich - Przyjdź, Światłości strumień

O najmilszy z gości - Słodka serc radości
Słodkie orzeźwienie - W pracy Tyś ochłodą
W skwarze żywą wodą - W płaczu utulenie

Światłości najświętsza - Serc wierzących wnętrza
Podaj Twej potędze - Bez Twojego tchnienia
Cóż jest wśród stworzenia? - Jeno cierń i nędza

Obmyj co nie święte - Oschłym wlej zachętę
Ulecz serca ranę! - Nagnij, co jest harde
Rozgrzej serca twarde - Prowadź zabłąkane

Daj Twoim wierzącym - w Tobie ufającym
Siedmiorakie dary - Daj zasługę męstwa
Daj wieniec zwycięstwa - Daj szczęście bez miary. Amen

Rachunek sumienia

• Czy mam świadomość, że Bóg towarzyszy mi w każdej, nawet najbardziej błahej sytuacji dnia?
• Czy potrafię błogosławić Go w sytuacjach, które z punktu widzenia człowieka są jednoznacznie przegrane i przeklęte?

Czwartek


Ojciec królów (Rdz 17,3-9; Ps 105; Ps 95,8ab; J 8,51-59)

„Sprawię, że będziesz niezmiernie płodny, tak że staniesz się ojcem narodów i pochodzić będą od ciebie królowie”.

Komu Bóg obiecał tak wielkie rzeczy? Zwykłemu koczownikowi.

Abraham był zagubiony. Miał prawo nie wierzyć Bogu. Zdrowy rozsądek i wszystkie okoliczności szeptały: to kompletny absurd! Spójrz, masz dziewięćdziesiąt dziewięć lat, twoja żona, staruszka jest bezdzietna! Twój nieznany Bóg z ciebie zakpił.

Abram doświadczał na własnej skórze utraty. Stracił rodzinny dom, wyruszył na paląca pustynię, stracił Lota. Wyszedł z pieca (słowo Ur oznacza piec) a wpadł w jeszcze większy żar. Gdzie spełnienie wielkich obietnic? Gdzie potomstwo jak piasek morski i gwiazdy na niebie?.

Był rozdarty, szczery do bólu. Potrafił rozmawiać z Bogiem. Zaufał. Wbrew wszystkiemu. Nie miał, jak my katechezy. Nie znał Biblii, opasłych tomów katechizmu, papieskich encyklik. Nie mógł sypać jak z rękawa życiorysami świętych, którzy rzucili się przed nim w ciemność zaufania. Był pierwszy. Uwierzył nieznajomemu Bogu na słowo.

Pochodzą od niego królowie.

Modlitwa poranna

Niech będzie uwielbiony Pan, Bóg Izraela, że nawiedził lud swój i wyzwolił go,
i moc zbawczą nam wzbudził w domu sługi swego, Dawida:
jak zapowiedział to z dawien dawna przez usta swych świętych proroków,
że nas wybawi od nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą;
że miłosierdzie okaże ojcom naszym i wspomni na swoje święte Przymierze –
na przysięgę, którą złożył ojcu naszemu, Abrahamowi, że nam użyczy tego,
iż z mocy nieprzyjaciół wyrwani bez lęku służyć Mu będziemy
w pobożności i sprawiedliwości przed Nim po wszystkie dni nasze.

Rachunek sumienia

• Komu bardziej wierzę: obietnicom Boga, czy światu, który szepcze: to absurd!
• Abraham stając przed Bogiem „upadł na oblicze”. Czy moje spotkania modlitewne nie stały się już rutynową pogawędką? Czy pamiętam jeszcze przed Kim staję?

Piątek


Jeremiasz u psychiatry (Jr 20,10-13; Ps 18; J 6,63b.68b; J 10,31-42)

„Pan jest przy mnie jako potężny mocarz. Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana! Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców” – wołał Jeremiasz. Aż nie chce się wierzyć, że następne zdanie Biblii jest jego przejmującym krzykiem: „Niech będzie przeklęty dzień w którym się urodziłem, dzień w którym poczęła mnie matka..”

O co chodzi?

Ksiądz Kazimierz Orzechowski, aktor znany z serialu „Zlotopolscy” uśmiecha się: „Wyobraź sobie, gdyby jakiś ksiądz tak dzisiaj powiedział. Przecież ludzie od razu krzyknęliby: Co za zgorszenie! Chory człowiek! Do psychiatry! A on się zmagał...”. A paulin, o. Augustyn Pelanowski dopowiada: „Co pomyślałbyś o człowieku, który napisałby do redakcji jakiegoś katolickiego czasopisma podobne słowa, prosząc o ich wydrukowanie?” I wyjaśnia: „Bóg pozwala Jeremiaszowi rozpracować niepogodzenie się ze swoim powołaniem i złością na sam fakt istnienia. A czyni to w taki sposób, że wielu spowiedników, gdyby usłyszało ten rodzaj wyznania, zaleciłoby spotkanie z psychologiem albo powiedziałoby: „Jest z tobą, Jeremiaszu bardzo źle!”. Tymczasem Jeremiasz był świętym prorokiem!

Bóg przez Biblię uczy nas szczerości i nie pozwala swoim sługom, wybrańcom na tłumienie gniewu, buntu, albo żalu czy złości, czy wreszcie niepogodzenia się z życiem. Znam wielu ludzi, którzy nie chcąc zagniewać Boga, ukrywają swój żal. W labiryntach swej duszy uwięzili swoje uczucia buntu i gniewu na całe życie. Czynili tak zawsze wobec swoich rodziców – nie chcąc ich obrazić lub doprowadzić do pogorszenia z nimi relacji lub bojąc się, że wypowiedzenie tego, co naprawdę czują, mogłoby doprowadzić do awantury i burzy w rodzinie. Spychali więc do tych labiryntów swój żal, pętając go zardzewiałymi kajdanami napięcia i nerwic. Ludzie ci podobnie zachowują się wobec Boga. Myślą, że jest On taki, jak ich rodzice – obrazi się, gdyby powiedziało się Mu całą prawdę, albo zniszczy ich za tę szczerość.

Nie bój się, On nie skarci Cię za prawdę! Bóg za prawdę nie karze. On pragnie, żeby między wami było jak najlepiej, ale nie może się tak stać, dopóki masz do Niego jakiś ukryty żal”.

Modlitwa poranna

Panie, Twój sługa Hiob w obliczu najcięższej próby zawołał: „Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny; moje nerki już mdleją z tęsknoty”.

Pozwól mi pogodzić się z moimi zranieniami, nie pozwól bym tłamsił je we wnętrzu. Otwórz mój grób i wpuść do niego promień swego światła. Amen”

Rachunek sumienia

• O czym wstydziłem się dziś powiedzieć Bogu?
• A może bałem się, że jeśli opowiem Mu całą prawdę i obnażę swe prawdziwe uczucia, obrazi się? Czy nie chowam w sobie ogromnego gniewu, złości i buntu? Czy nie boję się wyrzucić go przed obliczem Boga?

Sobota


Obietnica dla pastuszka (2 Sm 7,4-5a.12-14a.16; Ps 89; Rz 4,13.16-18.22; Ps 84,5; Mt 1,16.18-21.24a lub Łk 2,41-513 sobota 5. tygodnia Wielkiego Postu: Ez 37,21-28; Jr 31; Ez 18,31; J 11,45-57)

Kolejny raz Bóg zaskakuje. Swe wiekuiste królestwo chce zbudować na człowieku, którego wstydził się nawet rodzony ojciec! Przecież Dawid nie zmieścił się w gronie „siedmiu wspaniałych”, którymi Jesse chwalił się przed Samuelem. Gdy prorok poprosił: „Pokaż mi swoich synów. Jednego z nich Pan namaści na króla”, ojciec szybciutko przedstawił siedmiu (a to dla Izraelitów liczba doskonałości!). „Czy to już wszyscy młodzieńcy?” – dopytywał się Samuel. Na samym końcu ojciec przypomniał sobie o najmłodszym. „Pozostał jeszcze najmniejszy, lecz on pasie owce” – bąknął pod nosem... „Nie, to nie może być on. Pastuch królem?” – ta szalona myśl nie mieściła mu się w głowie. A jednak...

Ten, o którym Jesse ze wstydem szepnął: „On pasie owce” został największym królem Izraela. Więcej, Bóg zapowiedział: „przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki”.

Bóg obiecał również: „wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki”.

To ciekawe: kiedy Jezus powiedział o sobie, że jest pasterzem, zgorszeni ludzie krzyknęli: „On jest opętany przez złego ducha i odchodzi od zmysłów. Czemu Go słuchacie?” Wielu do dziś nie wierzy, że ktoś taki może być Synem samego Boga.

Modlitwa poranna

Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię.
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza.
Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity.
Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy.
(Psalm 23)

Rachunek sumienia

• Bóg obiecał, że potomek Dawida zbuduje „dom Jego imieniu”. Jak często wzywam imienia Bożego? Ile rzeczy robię „w Jego imię”?
• Czy nie gardzę tymi, którzy są najmniejsi? Czy nie ignoruję tych, którzy niczym się nie wyróżniają, zajmują ostatnie miejsca i nie mają czym zaimponować? Czy pamiętam wówczas o słowach, którymi Pan Bóg przestrzegł Samuela: „Nie tak bowiem człowiek widzi jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu,Pan natomiast patrzy na serce”?