3. Tydzień Wielkanocny (2005)

publikacja 13.07.2006 15:57

Przeczytaj i rozważ

3. Niedziela Wielkanocna


Nie ma nadziei dla papieża? (Dz 2,14.22-28; Ps 16; 1 P 1,17-21; Lk 24,32; Łk 24,13-35)

W piątek kilka godzin przed śmiercią Jana Pawła II usiadłem przed telewizorem i ścisnąłem w ręce pilota. Jedna z polskich stacji powiadamiała o śmiertelnej chorobie, a informacji spikera towarzyszył krótki napis. Zdanie na pasku przesuwającym się u dołu ekranu było rozbrajające: „Nie ma nadziei dla papieża * Nie ma nadziei dla papieża. * Nie ma nadziei dla papieża”.

Jest nadzieja dla papieża. Jezus Chrystus otworzy Jego grób. Dzisiejsze czytanie nie pozostawia wątpliwości: „Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, Dlatego ucieszyło się moje serce i rozradował się mój język, także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei”.

Nasze ciała będą spoczywać w nadziei. Nie tylko sceptykom trudno w to uwierzyć. Pewnie dlatego Piotr, rozpoczynając swą katechezę, zaznaczył: „Przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów”.

Przyjmij do wiadomości i posłuchaj wyraźnie: śmierć została zabita na krzyżu. Niemożliwe jest, by zapanowała nad tobą.

Modlitwa poranna

Błogosławię Pana, który dał mi rozsądek, bo nawet nocami upomina mnie serce.
Stawiam sobie zawsze Pana przed oczy, nie zachwieję się,
bo On jest po mojej prawicy.
Dlatego się cieszy moje serce, dusza się raduje,
a ciało moje będzie spoczywać z ufnością,
bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu
i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu.
Ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości u Ciebie,
rozkosze na wieki po Twojej prawicy.

(Psalm 16)

Poniedziałek


Archanioły i ludzie... (Dz 6,8-15; Ps 119; Mt 4,4b; J 6,22-29)

„Przenika się nawzajem tłum,
Archanioły i ludzie”

Józef Czechowicz „Przemiany”.

„Panie, proszę Cię, postaw przy mnie Michała Archanioła. Niech mnie obroni i strzeże” – przemknęło mi przez myśl, gdy wracałem późnym wieczorem przez osiedle. Naprzeciwko szła głośna grupka młodych kibiców. Szukali zaczepki, czułem to. Patrzyli w moim kierunku. A byli wśród nich ci, którzy rok wcześniej zaczepili mnie w sklepie i nieźle nastraszyli. Ostrzegli wprost: „Nie mam po co pokazywać się na tym osiedlu”.

„Panie, poślij archanioła Michała” – prosiłem na ulicy między ogromnymi cegłami bloków. Sytuacja się powtarzała. Znowu agresja. I w tym momencie ktoś zawołał mnie po imieniu. W ciemnościach dostrzegłem sylwetkę kolegi, którego dawno nie widziałem. Miał na imię... Michał. Nie gadaliśmy ładnych parę lat. Podszedłem do niego (kawał chłopa), a ekipa, która szła w moim kierunku przeszła gdzieś obok. Rozmyła się.

Jakiś czas potem usłyszałem, że Bóg może posłużyć się człowiekiem dokładnie tak, jak aniołem. Pod warunkiem, że ten idzie „w Imię Boże” (i z Jego polecenia). Wówczas człowiek dysponuje takim arsenałem środków jak… anioł. Jest prawdziwym posłańcem. „Całe niebo idzie z tymi, którzy idą je ogłaszać” – pisze wyraźnie o. Augustyn Pelanowski.

Michał. Grzeszny, wątpiący, słaby człowiek... Wtedy anioł. Patrzyłem, czy na plecach nie wyrastają mu skrzydełka. Na razie nie, może tylko jakiś puszek. Spod koszulki nie wystaje żadne piórko...

„A wszyscy, którzy zasiadali w Sanhedrynie, przyglądali się Szczepanowi uważnie i zobaczyli twarz jego podobną do oblicza anioła”.

Modlitwa poranna

Błogosławiony jesteś, Panie, naucz mnie Twoich ustaw!
Opowiadam swoimi wargami wszystkie wyroki ust Twoich.
Cieszę się z drogi Twych upomnień jak z wszelkiego bogactwa.
Będę rozmyślał o Twych postanowieniach i ścieżki Twoje rozważał.
Będę się radował z Twych ustaw: słów Twoich nie zapomnę.
Czyń dobrze słudze swojemu, aby żył i przestrzegał słów Twoich.
Otwórz moje oczy, abym ujrzał dziwy Twojego Prawa.

(Ps 119)

Wtorek


Otwarte niebo (Dz 7,51 -59;8,1; Ps 31; J 6,35; J 6,30-3)

Szaweł dyszał żądzą zemsty. Wydał wyrok śmierci na człowieka, który wprost wypomniał mu niewiarę. Słowa: „Twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali” poraziły go jak ogień. Zareagował natychmiast. Zgodził się na ukamienowanie człowieka, który tuż przed śmiercią krzyknął: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.

Po zabójstwie Szczepana „wybuchło wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim”. Szaweł nie mógł znieść słów prawdy. Zareagował ogromną agresją. Znam to, bo często przerabiam podobne sceny na własnej skórze. Słysząc słowa upomnienia reaguję atakiem, wynajduję słabe i mroczne punkty przeciwnika, zaczynam prześladowania.

„Niebo jest otwarte” – usłyszeli zabójcy. Miłosierdzie Boże nie ma granic.

Paweł, który do końca życia wyraźnie czuł, że jest jedynie „poronionym płodem”, zaraził swą wiarą Europę. Stał się Bożym szaleńcem. Może aż do śmierci dźwięczało mu w uszach proroctwo Szczepana: „Widzę niebo otwarte”?

Niebo jest otwarte.
Dla wszystkich.

Modlitwa poranna

Panie, do Ciebie się uciekam, niech nigdy nie doznam zawodu;
wybaw mnie w Twojej sprawiedliwości!
Skłoń ku mnie ucho, pośpiesz, aby mnie ocalić.
Bądź dla mnie skałą mocną, warownią, aby mnie ocalić.
Ty bowiem jesteś dla mnie skałą i twierdzą;
przez wzgląd na imię Twoje kieruj mną i prowadź mnie!
Wydobądź mnie z sieci zastawionej na mnie,
bo Ty jesteś moją ucieczką.
W ręce Twoje powierzam ducha mojego:
Ty mnie wybawiłeś, Panie, Boże wierny!

(Psalm 31)

Środa


W drodze (Dz 8,1 b-8; Ps 66; J 6,40; J 6,35-40)

Gdy w Jerozolimie wybuchło ogromne prześladowanie młodziutkiego Kościoła „wszyscy, z wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii”. Apostołowie pozostali w miejscu. Dlaczego? Czy przypomnieli sobie dramatyczne chwile, gdy uciekli spod krzyża? Przeżyli na własnej skórze ogromne upokorzenie, zostawili Mistrza samotnie zmagającego się z druzgocącym cierpieniem. Świetnie pamiętali płacz i wyrzuty sumienia, które rozdarły im serca. Pozostali na miejscu, trwali razem na modlitwie. Doskonale wiedzieli, czym kończą się ucieczki, gdy „wszyscy rozpraszają się jak owce”.

Inni, młodzi uczniowie Jezusa rozproszyli się, ale… nie stchórzyli! Pismo mówi wyraźnie: „Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo”.

Głosić w drodze słowo. To wystarczy. Pan Bóg potwierdzał ich naukę ogromnymi znakami: „Z wielu bowiem opętanych wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych”.

Jesteś nieustannie w drodze? Wędrujesz, ukrywasz się, uciekasz? Nie załamuj rąk. Głoś słowo. Ono cię poniesie.

Modlitwa poranna

Błogosławcie, ludy, naszemu Bogu i rozgłaszajcie Jego chwałę,
bo On obdarzył życiem naszą duszę, a nodze naszej nie dał się potknąć.
Albowiem Tyś, Boże, nas doświadczył; badałeś nas ogniem, jak się bada srebro.
Pozwoliłeś nam wejść w pułapkę, włożyłeś na nasz grzbiet ciężar;
kazałeś ludziom deptać nam po głowach, przeszliśmy przez ogień i wodę: ale wyprowadziłeś nas na wolność.
Wejdę w Twój dom z całopaleniem i wypełnię to, co ślubowałem Tobie,
co wymówiły moje wargi, co moje usta przyrzekły w ucisku.
Złożę Ci w ofierze całopalnej tłuste owce, razem z wonią [z ofiar] baranów: ofiaruję Ci krowy i kozły.
Wszyscy, co się Boga boicie, chodźcie i słuchajcie, chcę opowiedzieć, co uczynił On mojej duszy!
Do Niego wołałem moimi ustami i chwaliłem Go moim językiem.
Gdybym w mym sercu zamierzał nieprawość, Pan by mnie nie wysłuchał.
Lecz Bóg wysłuchał: dosłyszał głos mojej modlitwy.
Błogosławiony Bóg, co nie odepchnął mej prośby i nie odjął mi swojej łaskawości.

(Psalm 66, 8-20)

Czwartek


Wyjdź na pustą drogę (Dz 8,26-40; Ps 66; J 6,51; J 6,44-51)

„Wstań i idź około południa na drogę, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta” – powiedział anioł Pański do Filipa.

Po co iść na drogę która jest pusta? Czy to fałszywy alarm? Sprawdzian wiary? A może kaprys Boga?

Gdyby Filip usiadł i zaczął kalkulować, dworzanin odjechałby czytając proroctwa, których nie rozumiał. Minąłby sadzawkę, nie zszedłby z wysokości swego urzędu do wody, by pokornie przyjąć chrzest. Nie odjechałby „z radością swoją drogą”.

Filip jednak posłuchał. Nie zastanawiał się, nie spoglądał wstecz. Wybiegł na drogę, spotkał skarbnika królowej etiopskiej. A ujrzał go w chwili, gdy ten głośno czytał proroctwa Izajasza. Bardzo pobożny człowiek. Wracał ze świętego miasta, gdzie oddawał cześć Bogu, studiował Pisma i... niczego nie rozumiał.

Bez dotknięcia Ducha i zanurzenia w wody chrztu, Biblia jest dla nas „Mitologią” Parandowskiego. Czytamy, czytamy, ale nie rozumiemy. Cóż z tego, że widzimy przed sobą drogę, skoro jest ona PUSTA? Nie widzimy na niej Jezusa, błądzimy w niezrozumiałych biblijnych cytatach, korytarzach ksiąg i proroctw. Nie widzimy Tego, który sam o sobie powiedział: „Jestem drogą”.

Zanurzenie w życie i śmierć Baranka powoduje, że możemy radośni wrócić do domu „swoją drogą”. Opieramy się już na Słowie, któremu zawierzyliśmy. Dworzanin nigdy więcej nie spotkał Filipa. Proroka porwał Duch Pański. Etiop miał jednak Księgę. Ona go prowadziła.

Modlitwa poranna

Sławcie Boga z radością, wszystkie ziemie,
opiewajcie chwałę Jego imienia, cześć Mu świetną oddajcie!
Powiedzcie Bogu: Jak zadziwiające są Twoje dzieła!
Z powodu wielkiej Twej mocy muszą Ci schlebiać Twoi wrogowie.
Niechaj cała ziemia Cię wielbi i niechaj śpiewa Tobie, niech imię Twoje opiewa!
Przyjdźcie i patrzcie na dzieła Boga: dokonał dziwów pośród synów ludzkich!
Morze na suchy ląd zamienił; pieszo przeszli przez rzekę: wielce Nim się radujmy!
Jego potęga włada na wieki; oczy Jego śledzą narody:
niech się buntownicy nie podnoszą przeciw Niemu!
Błogosławcie, ludy, naszemu Bogu i rozgłaszajcie Jego chwałę,
bo On obdarzył życiem naszą duszę, a nodze naszej nie dał się potknąć.

(Ps 66)

Piątek


Erudyta i bandyta (Dz 9,1-20; Ps 117; J 6,54; J 6,52-59)

Imię Szawła przed jego niespodziewanym upadkiem na drodze do Damaszku budziło przerażenie u wszystkich młodziutkich w wierze chrześcijan. „Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł”. Jednym słowem: erudyta i bandyta.

„Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Kto jesteś, Panie? – powiedział. A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz”.

Zaraz, zaraz... Przecież Szaweł nie prześladował żadnego Jezusa (Ten był przecież już w niebie), niszczył tylko Jego uczniów. A jednak Jezus powiedział: „Dlaczego Mnie prześladujesz?” Powiedział tak dlatego, że całkowicie utożsamił się z Kościołem. Od samego zarania modna zasada „Chrystus tak, Kościół nie” nie ma racji bytu. Kościoła i Chrystusa nie da się rozdzielić.

Dramatyczny upadek i trzydniowa ślepota Szawła uzdrowiona została dzięki modlitwie ludzi, których niedawno zamykał w więzieniu. Jak ogromną moc ma przebaczenie! Ono sprawia, że z naszych oczu spadają łuski.

Modlitwa poranna

Alleluja. Chwalcie Pana, wszystkie narody,
wysławiajcie Go, wszystkie ludy,
bo Jego łaskawość nad nami potężna,
a wierność Pańska trwa na wieki.

(Ps 117)

Sobota


Papież nie uzdrawia (Dz 9,31-42; Ps 116B; J 6,63b.68b; J 6,55.60-69)

Kolorowe gazety krztuszą się od tytułów „Jan Paweł II cudotwórca”, „Papież uzdrowił śmiertelnie chorego”. To nieprawda. Papież nikogo nie uzdrowił. Jeśli Bóg działał przez Niego to tylko dlatego, że Jan Paweł II był przeźroczysty. To Bóg wskrzesza, dotyka, uzdrawia.

„Słowo Boże zawsze szuka spełnienia, szuka ludzi, którzy je spełnią. Słowo szuka serc, w których może usiąść, rozgościć się. W sercu papieża mogło usiąść. Dlatego spotkania z nim przemieniały ludzi. To nie papież poruszał: to Duch Święty, który w nim rozpostarł swój namiot” – opowiada prof. Jan Grosfeld. A znany polski teolog ojciec Jacek Salij dopowiada: „Trzeba zachować miarę i w naszym całym podziwie i wdzięczności zobaczyć jedno: przecież przez Jana Pawła II działał sam Bóg! Strasznie dużo się stało za tego pontyfikatu, ale to przecież działał sam Pan. A wielkość Papieża polegała na tym, że się temu działaniu całkowicie poddawał.”

Po usunięciu wszystkich, Piotr upadł na kolana i modlił się. Potem zwrócił się do ciała i rzekł: Tabito, wstań! A ona otwarła oczy i zobaczywszy Piotra, usiadła

Usunął wszystkich. Nie chciał tłumu gapiów. Padł na kolana i rozmawiał z Tym, który niedawno wyciągnął go z głębin jeziora. Słowa „Wstań” wypowiedział do... ciała. Jak Ezechiel stawał w dolinie śmierci i prorokował. I ciało ożyło.

Po wskrzeszeniu Tabity Piotr nie zawołał wszystkich domowników. Wezwał jedynie „świętych i wdowy”. Jak dosłownie brzmią te słowa! Cudzoziemiec, sierota, wdowa – ludzie zagubieni, opuszczeni i samotni. Prawdziwa święta rodzina Pana Zastępów.

Modlitwa poranna

Pan strzeże ludzi pełnych prostoty: byłem bezsilny, a On mię wybawił.
Wróć, moja duszo, do swego spokoju, bo Pan ci dobrze uczynił.
Uchronił bowiem moje życie od śmierci, moje oczy - od łez, moje nogi - od upadku.
Będę chodził w obecności Pańskiej w krainie żyjących.
Ufałem, nawet gdy mówiłem: Jestem w wielkim ucisku.
Powiedziałem w swym przygnębieniu: Każdy człowiek kłamie!
Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył?
Podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia Pańskiego.

(Ps 116)