4. tydzień zwykły

publikacja 28.01.2006 20:06

Przeczytaj i rozważ

Niedziela (4. zwykła)


W imieniu Boga (Pwt 18,15-20; Ps 95; 1 Kor 7,32-35; Mt 4,16; Mk 1,21-28)

Jeśli ktoś nie będzie chciał słuchać moich słów wypowiedzianych w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów obcych, taki prorok musi ponieść śmierć.

Dziś już nie ma takich proroków jak w Starym Testamencie. Bóg przemówił przez Syna i to musi nam wystarczyć. Znam Pismo, znam naukę Kościoła. Słyszę ludzi, którzy w imieniu Boga nauczają. Jeśli ich nie posłucham, zdam z tego sprawę Bogu.

Ale spotykam też fałszywych proroków. W imieniu Boga nauczają tego, czego Bóg nie mówi. Naginają Ewangelię do swoich poglądów. Wybierają tylko to, co w niej dla nich wygodne. I co gorsze, czasem występują w imieniu swoich bożków. Czy ostoją się w dzień sądu?

Muszę się strzec. Bo i mnie grozi, że Dobrą Nowinę o Królestwie Bożym zamienię na pustą ideologię...

Poniedziałek


Może wejrzy Pan na moje utrapienie i odpłaci mi dobrem za to dzisiejsze przekleństwo (2 Sm 15,13-14.30;16,5-13a; Ps 3; Łk 7,61; Mk 5,1-20)

Chciałbym mieć wiarę Dawida. Zdruzgotany postawą własnego syna znosił w pokorze przeklinania Szimei. Bo był przekonany, że na wszystko co go spotyka, w jakiś sposób pozwolił Bóg. I ufał, że za cierpliwie znoszenie niesprawiedliwości odpowie mu kiedyś dobrem.

Ja dotąd tak nie umiałem. Kiedy działa mi się krzywda, głośno domagałem się jej naprawienia. Miałem ważne argumenty. Przecież złu nie można dać się rozpanoszyć! Dawid mnie zawstydza. Pokazuje, że można czasem stracić. Przecież i tak jestem w ręku Boga. On z największego zła potrafi wyprowadzić dobro.

Wierzę w to. Kiedy patrzę na rozgrywającą się dziś tragedię, nie śmiem dawać przemądrzałych odpowiedzi na pytanie o jej sens. Ale widząc, jak wiele dobra wyzwoliła, wierzę, że Bóg wiedział, na co pozwala...

Wtorek


Czy dobrze z młodym Absalomem? (2 Sm 18,9-10.14b.24-25a.31-19,3; Ps 86; Mt 8,17; Mk 5,21-43)

Czy często ojcowie, których synowie buntują się przeciwko nim, potrafią im wybaczać? Nie wiem. Ale podziwiam Dawida. Dla niego syn był ważniejszy niż królestwo. Był gotów raczej zrezygnować ze swojej władzy, niż zrobić mu krzywdę. A gdy dowiedział się o jego śmierci, gorzko zapłakał.

Myślę, że Dawid miał w sobie coś z Boga. Bo na pierwszym miejscu nie postawił władzy, honoru, zaszczytów, ale dobro tego, którego kochał. Bóg podobnie. Nawe wtedy, gdy się przeciwko Niemu buntujemy, nie przestaje chcieć naszego dobra.

Chyba trzeba właśnie tak żyć. Stawiać człowieka ponad zaszczyty. Może czasem dla dobra bliźniego trzeba ostrej reakcji. Oby jednak nigdy nie wypływała ona z urażonej ambicji. Chyba warto tak pięknie żyć... Na pewno warto!


Środa


Odpowiedzialny władca (2 Sm 24,2.9-17; Ps 32; Dz 16,14b; Mk 6,1-6)

Dawid nie był człowiekiem bezgrzesznym. Zdarzało mu się źle postępować. A jednak rozumiem, dlaczego następne pokolenia stawiały go za wzór wszystkim swoim władcom. Bo było w nim to coś, co naprawdę czyniło go wielkim. Każdy dzień pokazuje mi tę jego wielkość coraz bardziej.

Dziś widzę ją w jego trosce o ginących od zarazy współbraci. Władcy zazwyczaj mało przejmują się losem swoich poddanych. Chyba że toczy się akurat wyborcza kampania. Dla siebie budują atomowe schrony, wyposażają specjalne lecznice, a czasem, gdy przychodzi bieda, cynicznie zauważają, że dla nich na wszystko musi wystarczyć. Dawid, świadom, że ludzie cierpią z powodu jego grzechu, miał odwagę prosić Boga, by ukarał jego, a oszczędził poddanych. To w ustach władcy niezwykłe słowa....

Nie jestem władcą. Ale i ja mogę się od Dawida uczyć. By czasem, gdy trzeba, mieć odwagę wziąć odpowiedzialność za innych, a nie tchórzliwie chować głowę w piasek. Nawet jeśli będzie to tylko gorąca modlitwa za nich.

Czwartek


Jak ogień złotnika (Ml 3,1-4; Ps 24; Hbr 2,14-18; Łk 2,32; Łk 2,22-40)

A potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie.

Przybył. Przynieśli go rodzice. Maleńkiego, bezradnego. Może czasem popłakującego. Nie tak Go sobie na pewno Izraelici wyobrażali. Ale On naprawdę był tym, który oczyścił Izraela. Jak złotnik czyści złoto, jak rolnik oddziela ziarno od plew. Rozpoznali go ci, którzy mieli otwarte serca. To oni zaczęli składać Bogu miłe ofiary. Z samych siebie. Ze swojego dobrego życia. Zamknęli się na Niego Ci, którzy mając o sobie dobre mniemanie, nie zauważali ogromu swej pychy i niegodziwości. Ci, którzy w imię wierności prawu wzgardzili Bogiem odepchnąwszy Go na krzyż.

Próbuję patrzeć na swoje życie. Trochę się boję, że gdyby dziś przybył Pan, mógłbym okazać się zadufanym w sobie świętoszkiem, któremu obca jest prawdziwa, zdrowa religijność.

To nie puste słowa. Naprawdę muszę ciągle się nawracać. By walcząc o drobiazgi nie przeoczyć spraw najistotniejszych.

Piątek


Wszystko na chwałę Boga (Syr 47,2-11; Ps 18; 2 Tm 1,10b; Mk 6,14-29 )

W każdym swym czynie oddał chwałę Świętemu
i Najwyższemu słowami uwielbienia


Tak Syracydes powiedział o Dawidzie. W całym życiu tego króla, we wszystkich jego czynach, wszystkich słowach, widział oddawanie czci Bogu. Był w tej ocenie dość łaskawy. Znał przecież także jego grzechy. A jednak uznał, że były to drobiazgi w porównaniu z całym życiem Dawida. I trudno się z tą opinią nie zgodzić. Bo Dawid miał w sobie coś, czego tak często nam brakuje: umiejętność ciągłego poszukiwania tego, co dobre. Nawet jeśli zbłądził, szybko wracał na drogę cnoty. Dawał Bogu wszystkie swoje siły i zdolności. I umiał, kiedy było trzeba, zrezygnować ze swoich ambicji i przywilejów.

Bóg nie potrzebuje ochłapów. Zawsze chce od człowieka całego życia. A tym, którzy zdecydują się oddać Mu wszystko, w jakiś przedziwny sposób potrafi dać stokroć więcej.

Sobota


Prosić patrząc oczyma Boga (1 Krl 3, 4-13; Ps 119,9-10.11-12.13-14; J 10,27;Mk 6,30-34)

Gdyby Bóg w swej łaskawości obiecał spełnić jedną moją prośbę, to o co bym Go prosił? O bogactwo? Sławę? Wielką karierę? Chyba nie. To miłe, ale tylko błyskotki.

Może o zdrowie, bo – jak mówią – zdrowie najważniejsze? Nie wiem. Póki co mi go nie brakuje. Ale myślę że Salomon miał rację. Lepiej prosić, by być mądrym człowiekiem. Zwłaszcza kiedy ta mądrość jest potrzebna w służbie bliźnim. Może bym jeszcze tylko wspomniałbym Bogu o dobroci, bo bez niej mądrość łatwo się wynaturza…

Codziennie proszę Ojca o nadejście Jego królestwa, o powszedni chleb, odpuszczenie win, wybawienie od złego. Nie muszę się ograniczać do jednej prośby. Bóg chętnie wysłuchuje, kiedy w pokorze proszę Go o dobro. To na pewno jest zgodne z Jego wolą. Ale do tych wszystkich ważnych próśb dodaję jeszcze jedną. „Bądź Boże zawsze ze mną, nigdy mnie nie opuszczaj. Bo bardzo Cię potrzebuję”…