Refleksja na dziś - 28. tydzień zwykły

publikacja 10.10.2009 21:13

Przeczytaj i rozważ

Niedziela


Po co pytasz? (Mdr 7,7-11; Ps 90,12-17; Hbr 4,12-13; Mk 10,17-30)

Pytanie o wyobraźnię miłosierdzia. Nie chodzi o wielkie czyny. Ważne jest zobowiązanie i pewność, że ktoś może liczyć. Że w określonym dniu, o określonej godzinie, nie zawiedziesz. Wtedy zaczynasz tłumaczenie. Ale co będzie, gdy wyskoczy coś bardzo atrakcyjnego? Albo nie znajdę odwagi, by odrzucić daną propozycję? Albo najzwyczajniej stracę ochotę i ulegnę pokusie? Może lepiej nie deklarować?

To po co pytasz, skoro kierunek życia wyznaczają ci własne „ale-drogowskazy”?

Albo ta ważna rozmowa o podstawach rozwoju duchowego. Jak pokonywać progi i bariery, zwalczać własne słabości, przebaczać, uczyć się modlitwy – tego wszystkiego, co sprawia, że człowiek wewnętrznie pięknieje. Słuchasz, ze wszystkim się zgadzasz, a gdy rozmowa zdaje się zmierzać do szczęśliwego zakończenia deklarujesz, że ty z pewnością nie dasz rady.

To po co pytasz, skoro z góry zakładasz, że to nie dla ciebie?

Może w tych pytaniach nie chodzi o Boga, o Jego Słowo żywe i skuteczne, o odpowiedź. Przyznaj, chcesz zwrócić na siebie uwagę, pochwalić się swoją wrażliwością i głębią, czekając, aż na koniec ktoś się nad tobą użali.

Więc lepiej nie pytaj. Nie trzeba będzie odchodzić ze smutkiem, kryjąc rumieniec wstydu na twarzy. A jeśli już pytasz, przygotuj się, że odpowiedź wywróci ci życie do góry nogami. Albo – co bardziej prawdopodobne – ustawi wszystko we właściwej pozycji, na właściwym miejscu.

Poniedziałek


Chwała (Rz 1,1-7; Ps 98,1-4; Łk 11,29-32)

Benedykt ze Scholastyką godzinami rozmawiali o radościach nieba. Ambroży z Augustynem prześcigali się w układaniu strof Te Deum. Średniowieczni mnisi zapełniali karty wizjami Niebieskiego Jeruzalem. Niespokojne duchy, Damian z Janem, wybierali nowe ojczyzny, by na krańcach porzuconego przez niemiłosiernych ludzi świata głosić chwałę Jego imienia. A ty…?

Zamknięty w sobie dzielisz włos na cztery, rozmyślasz o swoich bólach i emocjach, rozdrapujesz dawno zagojone rany, nie widząc nikogo, prócz siebie. Przeszedł Jonasz, nadchodzi Salomon, ludzie z Niniwy siadają na popiele, na horyzoncie widać orszak królowej z Południa, przybywającej słuchać mądrości, a twoje okna i drzwi dalej szczelnie pozamykane, żaluzje opuszczone.

Na co czekasz? Podnieś żaluzje i popatrz w dal. Nadchodzi pełen mocy Syn Boży. Większy od Jonasza i Salomona. To On jest dla ciebie ratunkiem o ocaleniem. On cię obroni. Przed tobą samym.

Wtorek


Moc Boża (Rz 1,16-25; Ps 19,2-5; Łk 11,37-41)

Jezus żył w innych czasach. To bardzo dobre wytłumaczenie. Wszystko usprawiedliwia. Zakupy w niedzielę, omijanie sąsiada szerokim łukiem – bo wredny, krótką modlitwę bądź jej brak, godziny przed telewizorem (przecież musisz wszystko wiedzieć) zamiast kilku minut rozmyślania nad Słowem Bożym, związek partnerski bez ślubu, przyjętą lub daną łapówkę, kupioną prezentację maturalną, awans za ceną zniszczenia kolegi… Takie czasy – mówisz, rozkładając szeroko ręce, próbując uśmiechem skryć zażenowanie.

Jeśli Ewangelia jest tylko podręcznikiem dobrego wychowania, zbiorem norm postępowania, księgą złotych myśli, opowieścią o Człowieku tak doskonałym, że aż nieosiągalnym – twoje pokrętne tłumaczenia wydają się być całkiem logiczne.

„Ja nie wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego.” Rozumiesz? Nie podręcznik ze zbiorem norm, nie barwna opowieść, nie księga złotych myśli, nawet nie ideał życiowy. Moc Boża. Na takie czasy…

Środa


Miłości zależy (Rz 2,1-11; Ps 62,2-3.6-7.9; Łk 11,42-46)

Straszenie sądem i powtarzane po wielokroć biada nie pasują do naszego wyobrażenia o dobroci i miłości Boga. Owszem, cierpliwość i wielkoduszność, miłosierny Samarytanin i uwolniona od win jawnogrzesznica – te obrazy jesteśmy skłonni zaakceptować. Ale gniew i oburzenie, zapowiedź ucisku i utrapienia dla każdego, kto dopuszcza się zła – przecież to nie jest godne miłosiernego Boga.

A trwanie z uporem w grzechu, złość i nienawiść, niesprawiedliwe sądy, czy to wszystko jest godne człowieka? Czy to najlepsza odpowiedź, jaką można dać Miłości?

Wybiórczość nie jest najlepszą metodą budowania przyjaźni. Sprawia, że widzi się tylko to, co chcemy otrzymać.

Bóg zachowuje się czasem jak desperat. Chcąc obudzić z letargu potrafi krzyknąć i potrząsnąć. Bo prawdziwej miłości zależy… Nie boję się Boga zdesperowanego. Lękał bym się Boga obojętnego. Byłby to znak, że o mnie zapomniał.

Czwartek


Bieg z przeszkodami (Rz 3,21-29; Ps 130,1-6; Łk 11,47-54)

Przeszkodą jest niedbale celebrujący ksiądz. Przeszkodą jest nudna homilia. Przeszkodą jest babka klepiąca różaniec. Przeszkodą jest rozdźwięk między wiarą a życiem ludzi ochrzczonych. Przeszkodą jest rewia mody w kościele. Przeszkodą jest mieszanie się duchowieństwa do polityki. Przeszkodą jest etyka seksualna. Przeszkodą jest lekcja religii w szkole. Przeszkodą jest celibat. Przeszkodą jest…

Nie za wiele tych przeszkód?

Przyznaj, szukasz usprawiedliwienia dla własnego lenistwa. Nie chcesz wyjść na bieżnię, by wziąć udziału w zawodach. Wolisz siedzenie na trybunie i krytykowanie tych, którzy przewracają płotki i gubią pałeczkę. Owszem, zdarza się nawet złamana ręka czy noga. Co nie zmienia faktu, że chcą biec, zmagać się z własną słabością, pokonywać przeszkody, przemierzać bezkresną przestrzeń, otwierającą się przed biegnącymi do Pana.

„Wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli.” Jezus nie chce, by tymi słowami ranić bliźniego, poddawać go bezlitosnej krytyce. To prośba, może nawet przynaglenie, by wyjść na drogę, prowadzącą do życia i pobiec. Nawet, jeśli to jest bieg z przeszkodami.

Piątek


Bójcie się (Rz 4,1-8; Ps 32,1-2.5.11; Łk 12,1-7)

Ta piosenka przed długi czas była przebojem wielu spotkań i pielgrzymem. „Nie boję się, gdy ciemno jest. Ojciec za rękę prowadzi mnie.” Tak bardzo ewangelijna. Bo przecież „w prawdziwej miłości nie ma lęku. Prawdziwa miłość usuwa lęk.” Jezus wiele razy wołał: „Nie lękajcie się”. A jednak od tej zasady zrobił wyjątek. „Bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła.” Co to znaczy, że człowiek naznaczony Duchem męstwa ma się bać? Czym jest ta lękająca się odwaga?

Tamtego wieczoru była mgła, zamarzająca natychmiast na jezdni. Na peryferiach parafii był wypadek. Ze wzgórza, na którym stała plebania, obserwowałem jadącą karetkę. W niemalże ślimaczym tempie zmierzała w kierunku miejsca zdarzenia. Następnego dnia rozmawiałem z jej kierowcą. Coś wam się wczoraj nie spieszyło do tego wypadku, żartowałem. Spoważniał. Bo widzi ksiądz, nie jest sztuką wyjechać. Sztuką jest dojechać. Bo my nie po to wyruszamy, żeby potem nas musieli ratować. My wyjeżdżamy, żeby dojechać i udzielić pomocy.

To była prawdziwa lekcja i odpowiedź na zadane pytania. Odwaga – tak. Ale nie brawura. Nie idę przez życie sparaliżowany strachem. Ale też nie rzucam się bezmyślnie pokusie w ramiona, w nadziei, że ktoś wbrew mojej woli mnie ochroni. Bo tam, gdzie jest brawura, nawet Anioł Stróż bywa bezsilny.

Sobota


Świadek (Rz 4,13.16-18; Ps 105,6-9.42-43; Łk 12,8-12)

Kiedy miał stanąć przed całą szkołą i powiedzieć świadectwo o swoim nawróceniu i trwaniu w przyjaźni z Jezusem, trzęsły się pod nim nogi. Spodziewał się wybuchów śmiechu, drwin i gwizdów. Znajomi straszyli go, że straci wszystkich kolegów. Gdy zaczął mówić wypełnioną po brzegi salę gimnastyczną jakby sparaliżowało. Cisza. Niektórzy pospuszczali głowy, inny zakrywali twarz palcami. Tak było do końca. Po skończonym nabożeństwie wielu chciało z nim porozmawiać. Jedni dziękowali, drudzy pytali. Zamiast odwróconych pleców nowe przyjaźnie.

Mój ojciec często powtarzał: nie przejmuj się, psy szczekają, karawana idzie dalej. To była ważna i dobra lekcja. Nie tylko kompas. Również świadomość, że mam w kimś oparcie. Potrzebna zwłaszcza na początku. Gdy trzeba pokonać lęk przed wyśmianiem i odrzuceniem. Drugą lekcję dał spowiednik w liceum. Nie myśl o sobie. Patrz na Jezusa. Bo wpadniesz w błędne koło. Sparaliżuje cię strach przed strachem i nigdy nie doświadczysz radości świadka.

Łaska, ale i ta ćwiczona od dzieciństwa odwaga. Jedno z drugim musi iść w parze. Obie, razem wzięte, tworzą świadka.


Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski