Refleksja na dziś - 33.tydzień zwykły

publikacja 14.11.2009 20:18

Przeczytaj i rozważ

Niedziela


Czuwajcie (Dn 12,1-3; Ps 16,5.8-11; Hbr 10,11-14.18; Mk 13,24-32)

Słuchając o wielkim ucisku i gwiazdach, spadających z nieba, można zadrżeć ze strachu. Ale my nie drżymy. Osłuchaliśmy się? Za dużo horrorów i thrillerów? Zbyt wiele informacji o klęskach i nieszczęściach? Pewnie tak. Ale i wielka naiwność. Jakieś złudne przekonanie, że ten nasz bezpieczny (?) świat będzie trwał wiecznie. Że wokół będą szalały burze i nawałnice, a my, jak oaza spokoju – przetrwamy. Właśnie to złudzenie sprawia, że nie widzimy braku owoców na drzewie. Nie rozumiemy, że trzeba je okopać i przyciąć, bo powoli staje się chwastem.

Powiesz, że to nudne. Stać w oknie i wyglądać śmierci. Robić dwa razy dziennie rachunek sumienia i żałować za grzechy. Rezygnować z przyjemności i pozbawiać życie smaku.

Bóg nie chce pozbawiać życia smaku. Uczy tylko odróżniać pokarm od trucizny, lichą papkę od wybornych potraw, blichtr od autentycznego piękna.

Co z tego, że – jak mówisz – czerpiesz z życia pełnymi garściami, skoro rozmawiając ze mną nie potrafisz spojrzeć w oczy. (Tylko nie mów, że chcesz ukryć przede mną swe szczęście.) Jeśli nie potrafisz w moje, jak spojrzysz w oczy Boga?

Poniedziałek


Babka (1 Mach 1,10-15.41-43.54-67.62-64; Ps 119,53.61.134.150.155.158; Łk 18,35-43)

Każdego wieczora babka na głos czytała Biblię. Lekturze proroków towarzyszyły komentarze. „Wypisz, wymaluj, o naszych czasach.” Odkładała na bok świętą Księgę i zaczynała opowieści. O widzących i wszelkiej maści ludowych prorokach, przepowiedniach i tajemnych księgach. Potem wspominała wojny (przeżyła trzy), przewroty i ucieczki z domu. Na końcu dochodziła do znaków, jakie te wydarzenia poprzedzały.

Czytając opowieści Machabeuszów można powtórzyć za babką „wypisz, wymaluj…” Następnie obarczyć winą czasy, instytucje, prawa i obyczaje, jak Piłat umywając ręce od odpowiedzialności za bieg wydarzeń.

„Panie, żebym przejrzał.” To znaczy, żebym zobaczył jak wielką pracę mam do wykonania. Siła woli, wierność słowu, konsekwencja w podjętych decyzjach, umiłowanie prawdy, czystość serca, wytrwałość w działaniu. A do tego pokorne wołanie: „Broń mego życia, abym strzegł praw twoich”. Gdy wykonam tę pracę żadna „ohyda spustoszenia” nie będzie miała dostępu do mojego serca.

Wtorek


Bez udawania (2 Mch 6,18-31; Ps 3,2-3.4-5.6-7; Łk 19,1-10 )

Z powodu odmowy zjedzenia głupiego kawałka wieprzowiny skazać się na śmierć? Toż to szaleństwo. Jeszcze większym nie chcieć udawać. Przecież chodzi tylko o zaspokojenie żądań tyrana, a prawo nie zostanie naruszone… Pewnie można. Ale czy wypada?

Szesnastolatek może tylko udawać, że wychylił toast na osiemnastych urodzinach swojego kolegi. Jego starsza koleżanka może przyjść w piątek na zabawę, ale dla spokoju sumienia do północy nie będzie tańczyć. Ja… Też czasem milczę, gdy przyznanie się do wiary nie jest wygodne. Niby nic takiego. Przecież jesteśmy czyści. Nic nie zrobiliśmy. Ale czy uczniowi Chrystusa takie udawanie przystoi?

Zacheusz, dając pół swojego majątku ubogim i wynagradzając popełnione oszustwa był autentyczny. Także dlatego „zbawienie stało się udziałem Jego domu”. Idąc za Chrystusem nieraz będę razem z Nim wyśmiany. I co z tego? Nie wypełnienie litery prawa jest istotne, ale miłość…
gościnnie AM

Środa


Dobra Matka (2 Mach 7,1.20-31; Ps 17, 1.5-6.8.15; Łk 19,11-28)

Która matka nie chce usłyszeć tych słów. Uczynię cię bogatym i szczęśliwym, a nawet zamianuję swym przyjacielem. Po dramacie sześciu starszych to idealne okoliczności dla życiowego startu najmłodszego dziecka, wymarzona trampolina do wybicia się na szczyty. Ktoś, kto nie chce wykorzystać niespodziewanej szansy, nie może być dobrą matką. A wystawiając dziecko na niebezpieczeństwo – powie wielu – zaprzecza macierzyństwu. Bo matka ma chronić.

Argumenty na pozór logiczne i wytrzymujące konfrontację. Jednak gdy przyjrzeć się uważnie, brakuje w tym łańcuchu szczęścia dwóch ogniw. Po pierwsze można zastanawiać się na ile szczęście jest wyłącznie owocem sprzyjających zrobieniu kariery okoliczności, jeśli w ogóle jest z karierą związane. Po drugie matka patrzy w przyszłość. Wie, że to dziecka kiedyś będzie musiało zapewnić bezpieczeństwo żonie i dzieciom. Będzie do tego zdolne, jeśli od najmłodszych lat jest uczone sprzeniewierzania się wszelkim zasadom i wartościom?

Matka Machabeuszów na wskroś przypomina króla z dzisiejszej przypowieści. „Ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami.” Dobra matka. Wie, że szczęście zbudować można tylko na wartościach.

Czwartek


Łzy (1 Mach 2,15-29; Ps 50,1-2.5-6.14-15; Łk 19,41-44)

Gdy jako dziecko próbowałem coś wymusić na matce płaczem z reguły do akcji wkraczał ojciec. Nie przejmuj się, jak sobie popłacze będzie miał ładniejsze oczy, zwykł mawiać przy tej okazji. Metoda, znana pewnie w wielu rodzinach, skutecznie broniła matki przed egoizmem dziecka (zgadza się, nie anioła, lecz egoisty), ale też utrwalała przekonanie, że na płacz mężczyzny, bez względu na to ile ma lat, nie trzeba zwracać uwagi. Nawet książkę o tym napisano, a jej tytuł stał się popularnym przebojem. Więc chłopaki nie płaczą, a ci, którzy płaczą, to nie faceci, ale zwykli mazgaje. Takich należy omijać szerokim łukiem, bo koni nie da się kraść z nimi.

Może właśnie tak był postrzegany Jezus, płaczący nad Jerozolimą. Płacz zdyskredytował Go w oczach słuchaczy. Bez względu na to, co mówił i robił, nie powinien płakać. Powinien zagrzmieć jak na proroka przystało. A tak, kto przejął się wizją miasta, otoczonego przez nieprzyjaciela wałem, skoro została opowiedziana przez płaczącego mężczyznę?

Płacz Boga jest nie tyle znakiem bólu i bezsilności, co odwołaniem się do wolności człowieka. Bóg ma nadzieję, że umiłowana przez Niego Ecclesia, okaże się tym, kim być powinna. Wrażliwą na łzy Syna matką. Tym bardziej, że nie są to łzy próbującego wymusić coś egoisty, ale łzy wrażliwej na szczęście człowieka Miłości. Jeżeli nie wierzysz Moim słowom, uwierz moim łzom, zdaje się mówić na stoku Góry Oliwnej Jezus.

Piątek


Z zapartych tchem (1 Mach 4,36-37.52-59; 1 Krn 29,10-12; Łk 19,45-48)

Zmarły przed kilku laty misjonarz opowiadał, jak po niemalże roku pobytu na kontynencie afrykańskim, pojechał w odwiedziny do Polaków, pracujących w tym samym kraju. „Usiadłem, jak dziecko wytrzeszczyłem oczy i prosiłem tylko, żeby mówił dalej. Obojętnie co, byle po polsku. A ja siedziałem, wpatrzony w niego i nie mogłem nasłuchać się brzmienia ojczystego języka.”

Mam wrażenie, że w podobny sposób słuchali Jezusa współcześni. Z zapartym tchem, to znaczy tak, by nie uronić żadnego słowa, każde zapamiętać, utrwalając w sercu i umyśle jego brzmienie, intonację głosu mówcy i wyraz twarzy. Jakby miał być jedyną Osobą, przemawiającą w tym momencie na całym świecie. Jakby nikt inny nie miał nic do powiedzenia. Błagając wzrokiem Mówcę, by nie kończył.

To jest możliwe. Trzeba tylko zapanować nad pilotem, skończyć ze skakaniem po stronach i jak wytrawny strzelec każdego dnia ćwiczyć koncentrację. Wtedy nawet zadyszka nie przeszkodzi w skupieniu się na tym, co najważniejsze.

Sobota


Zmartwychwstanie (1 Mach 6,1-13; Ps 9,2-4.6.16.19; Łk 20,27-40)

Dziś nikt nie wymyśla zawiłych kruczków, nie kombinuje z siedmioma mężami. Za to coraz częściej można usłyszeć o kilku deskach kończących wszystko i pytanie o sens. I tak liturgiczne spotkanie, które bądź co bądź miało opromienić wydarzenie śmierci nadzieją zmartwychwstania, kończy się akordem, stawiającym jego uczestnika na krawędzi rozpaczy. Tak, rozpaczy, bo kontekst pytania o sens bardziej świadczy o braku odpowiedzi niż o zbliżeniu przez sakramentalne znaki do prawdy.

A może tak jest dlatego, że martwy za życia nie jest zdolny do wiary w życie po życiu? Oczywiście martwy duchowo. Wiara nie karmiona Słowem, pozbawiona ożywczego oddechu modlitwy, z uporem trwająca w grzechu, nie jest w stanie zmierzyć się z wielką tajemnicą śmierci i zmartwychwstania. Bo grzech wykrzywia widzenie rzeczy, a czasem wręcz sprawia, że jakiekolwiek widzenie nie jest możliwe.

Napracował się człowiek, namęczył i co…? Właśnie to: „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją”.



Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski