Refleksja na dziś - Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata i 34. tydzień zwykły

publikacja 21.11.2009 11:31

Przeczytaj i rozważ

Niedziela


Nie z tego świata (Dn 7,13-14; Ps 93,1.2 i 5; Ap 1,5-8; J 18,33b-37)

Królestwo moje nie jest z tego świata. Istotnie. Jakiż król tego świata miłuje poddanych i oddał życie, by ich usprawiedliwić? Ten natomiast władca królów jest „tym, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem i kapłanami Bogu i Ojcu swojemu”.

Królestwo Jego nie jest z tego świata. A ja często wolę wybierać królestwo tego świata. Swoją rację, słuszność, prawo. Owszem, mam rację. Owszem, różne rzeczy słusznie mi się należą. Nikt tego zakwestionować nie może. Tylko… co się stało z miłością? Tą, którą On – na szczęście dla nas nie z tego świata – nas umiłował?


Poniedziałek


Sprawdź (Dn 1,1-6.8-20; Dn 3,52.53b i 54a i 55ab i 56; Łk 21,1-4)

Uboga wdowa wrzuca do skarbony całe utrzymanie. Młodzieńcy wybrani przez króla odmawiają przydzielonych im posiłków. Nie wiem, co myślała owa kobieta. Wiem, co myśleli tamci młodzi ludzie, z całym spokojem mówiący do strażnika: Sprawdź. Nic nam się nie stanie, jeśli będziesz nam dawał tylko jarzyny.

Dowodem wiary jest głośna modlitwa – przeczytałam kiedyś. Dlaczego? Bo publicznie tę wiarę wystawiasz na próbę. Czy Bóg wysłucha mojej prośby? Co jeśli nie wysłucha, a w dodatku inni będą tego świadkami? Czy jestem gotowa na takie ośmieszenie?

Dziś to żadne ośmieszenie. Przywykliśmy do tego, że modlitwa nie działa, zaskakuje raczej, gdy Bóg jej wysłuchuje. Dodajemy prosząc „nie moja, a Twoja wola niech się stanie”. Tak bezpieczniej, nie grozi zawód.

Czy byłoby mnie stać na powiedzenie komuś: „Sprawdź. Prosiłam Boga o pomoc - wszystko będzie dobrze. Na pewno.”? Czy modlę się z wiarą, że zostanę wysłuchana?


Wtorek


Glina (Dn 2,31-45; Dn 3,57-58a i 59a.60a i 61a i 62a i 63a; Łk 21,5-11)

Złoto, srebro, drogie kamienie, żelazo. Dowód siły i potęgi, gwarancja trwałości? Spójrz dobrze, czy na pewno gdzieś w tej potężnej konstrukcji, w jakimś newralgicznym miejscu, nie tkwi zwykła glina? Glina, którą łatwo skruszyć?

Mam w sobie glinę. Dużo kruchej gliny. Choćbym się nie wiem jak opakowała w zbroję ze złota, srebra i żelaza, zawsze będę drżeć o to, co słabe, kruche i bezbronne. Nawet jeśli zapomnę, że takie miejsca we mnie istnieją, ktoś kiedyś mi przypomni. Więc trzeba będzie się otaczać murami, izolować, nie ufać. Chyba że…

Chyba że swoją kruchość zaakceptuję, przestanę ukrywać i oddam Wszechmogącemu. On nawet z gliny potrafi uczynić skałę.


Środa


Zero chwały (Dn 5,1-6.13-14.16-17.23-28; Dn 3,64a i 65a i 66a i 67a.68a i 69a i 70ab; Łk 21,12-19)

Będą was mieli za nic. Będą was prześladować – słyszą uczniowie. Ta sytuacja to również dla nich zadanie. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa – mówi Jezus. I zapowiada dar niezrównanej mądrości…

Można się poczuć dumnym. Można nawet zatęsknić za swoją wielką rolą, mądrością i wymową, którą muszą docenić nawet prześladowcy. Można całkiem zapomnieć, że nie o sobie, a o Nim mamy dawać świadectwo, że nie nasza, a Jego jest mądrość. Więcej nawet: z naszej powinniśmy zrezygnować, by Jego słów nie zagłuszyć.

Trzeba stanąć przed prześladowcami jako sługa nieużyteczny, bez żadnego powodu do chwały. Nawet w swoich własnych oczach. Tylko czy taki wariant jest dla mnie do przyjęcia?


Czwartek


Gdy się to dziać zacznie (Dn 6,12-28; Dn 3,71-72a i 73a.74-75a i 76a; Łk 21,20-28)

Koniec świata. Kolejne daty, kolejne proroctwa - i wiele niepokoju. Jezus to zapowiada. „Na ziemi ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi” – mówi do uczniów. I dodaje zaskakujące słowa: „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”.

Radujcie się, bo zbliża się zbawienie. Koniec cierpienia, wieczna radość. Koniec świata to początek zupełnie nowego życia. Poprzedzą go katastrofy – to prawda. Ale wy nie musicie się bać katastrof. Włos z głowy wam nie zginie nawet, jeśli część z was w tych katastrofach poniesie śmierć.

Nie cielesna śmierć jest istotna.

Tylko… czy w końcu świata bardziej przerażają mnie katastrofy czy samo spotkanie z Bogiem? A jeśli to drugie, czego się boję?


Piątek


Śmierć świata (Dn 7,2-14; Dn 3,77-78a i 79a.80a i 81a i 82; Łk 21,29-33)

Patrzcie na drzewa. Pączki na gałęziach zapowiadają lato. To dobra zapowiedź, radosny czas. Patrząc to wszystko, co się dziać będzie, przypomnijcie sobie drzewa. I myślcie o tym czasie jak o wiośnie, po której przyjdzie lato. Panowanie Syna Człowieczego i koniec czasu wyznaczonego bestiom.

Dla innych będzie to powód do strachu. Ale wy pamiętajcie: zbliża się królestwo Boże. Nie lękajcie się.

Ciągle nie umiem patrzeć na katastrofę mojej codzienności jak na zapowiedź lata. Ciągle nie wyobrażam sobie, że świat mógłby przestać istnieć. To przekracza granice mojego pojmowania, mojej wyobraźni. Człowiek umiera, ale świat? Świat przecież zostaje…

Wierzę Ci, Panie, na słowo. I czekam na lato.


Sobota


Może nie być jutra (Dn 7,15-27; Dn 3,83-84a i 85a.86a i 87a i 56; Łk 21,34-36)

„Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych?” – mówi Jezus. Skąd takie skojarzenie? Co mają troski doczesne do – najwyraźniej – ich braku?

Wspólny mianownik to czas. Spędzany na przyjemnościach, ale także poświęcany rozwiązywaniu codziennych problemów. Może nawet chodzi o więcej niż sam czas, raczej o uwagę, o priorytety. Uważajcie na siebie – mówi Jezus – jeśli skupicie się na przyjemnościach, na pracy, na rozwiązywaniu doczesnych problemów, może wam nie starczyć sił i czasu na zajęcie się swoją wiecznością.

Możesz nie zdążyć. Możesz zginąć w wypadku dzień przed tym dniem, w którym już zamierzałeś się zająć Bogiem. Nie odkładaj do jutra.