Rycerz, fizyk, fantasta, radiowiec – święty, szaleniec Boży?

Piotr Blachowski

publikacja 29.02.2008 10:32

Rycerz, fizyk, fantasta, radiowiec – święty, szaleniec Boży?

W urzędzie patentowym złożył szkic "Eteroplanu", aparatu umożliwiającego podróż w kosmos, chciał założyć stację radiową i telewizję, a został rycerzem. Gdyby żył dzisiaj, może konkurowałby z innymi mediami katolickimi w Polsce i na świecie, jego charyzma i podejście do życia, wraz z zamiłowaniami technicznymi i pomysłami, byłyby wielkim atutem. Niestety, żył w czasach niesprzyjających dla niego, a może właśnie dlatego pasował do tamtych czasów? Bunkier śmierci głodowej zamienił swoją obecnością, słowem i przykładem w miejsce modlitwy i pieśni płynącej z serc przepełnionych wiarą w życie, które nie kończy się nigdy, wiarą w miłość, która jest jedyną siłą twórczą, wiarą w zwycięstwo tych, którzy całą swoją nadzieję położyli w Chrystusie.

Urodził się 8 stycznia 1894 r. w Zduńskiej Woli, niedaleko Łodzi, w środkowej Polsce. Miasto, w którym przyszedł na świat Rajmund Kolbe, aż do roku 1939 miało charakter wielonarodowościowy. Obok Polaków żyli w nim Niemcy i Żydzi, głównie potomkowie tkaczy, którzy masowo zaczęli tu przybywać u progu XIX wieku ze Śląska, Poznańskiego, z Saksonii, Prus i Czech – wśród tych ostatnich musiał przybyć pierwszy Kolbe. Ochrzczony tego samego dnia otrzymał imię Rajmund. Rodzina jego przeniosła się następnie do Pabianic. Wzrastając w chrześcijańskiej atmosferze rodzinnego domu ukończył szkołę powszechną i rozpoczął naukę w szkole średniej. Normalny chłopak, interesujący się różnymi dziedzinami życia, doznał w wieku 12 lat objawienia Najświętszej Maryi Panny, trzymającej w rękach dwie korony: białą i czerwoną. Podobno zapytała chłopca, czy je chce otrzymać, a jednocześnie dała mu do zrozumienia, że korona biała oznacza czystość, a czerwona męczeństwo. Sam mówi o tym zdarzeniu tak: "Odpowiedziałem, że chcę. Wówczas Matka Boża mile na mnie spojrzała i znikła." Objawienie miało miejsce w kościele parafialnym w Pabianicach. Być może pod wpływem tego zdarzenia, ale również przez wychowanie katolickie – rodzina była zaangażowana religijnie – w 1907 r. trzynastoletni Rajmund wstąpił do Małego Seminarium Duchownego ojców Franciszkanów we Lwowie. Kończąc gimnazjum, rozpoznał jakby w sobie powołanie do zakonu św. Franciszka; prosząc o przyjęcie do nowicjatu 00. Franciszkanów (Bracia Mniejsi Konwentualni) zaczął je realizować. Nowicjat rozpoczął 4 września 1910 r. otrzymując równocześnie zakonne imię Maksymilian. Pierwsze śluby zakonne złożył 5 września 1911 r. Tak oto narodził się Maksymilian Maria Kolbe.

Siedem lat (1912-19) w Międzynarodowym Kolegium 00. Franciszkanów w Rzymie pozwoliło mu na przygotowanie się do kapłaństwa. Tamże dopełnił swojej franciszkańskiej formacji, zasługując i zapracowując u przełożonych na zaufanie. Podczas pobytu w Kolegium współbracia obserwowali jego prawdziwą świętość. W dniu 1 listopada 1914 r. złożył uroczyste wieczyste śluby zakonne. W 1915 r. otrzymał doktorat z filozofii, a w 1919 r. z teologii. Interesował się także matematyką i fizyką: w roku 1915 w urzędzie patentowym złożył szkic "Eteroplanu", aparatu umożliwiającego podróż w kosmos – był to projekt pojazdu międzyplanetarnego, opartego na zasadzie trójczłonowej rakiety nośnej. Święcenia kapłańskie otrzymał 28 kwietnia 1918 r. W dniu następnym odprawił pierwszą Mszę św. w kościele S. Andrea delle Fratte, przy ołtarzu Matki Bożej Niepokalanej, w kaplicy, gdzie kiedyś ukazała się Ona Alfonsowi Ratisbonne. Wtedy i tam zrozumiał, że największym złem jest niewola błędu i grzechu, gorsza od niewoli politycznej. Zrozumiał, że trzeba walczyć w obronie Kościoła poprzez szerzenie Królestwa Chrystusowego aż po krańce ziemi, ponieważ już wiedział dobrze, gdzie jest niebezpieczeństwo. Katolicy, ta mała garstka w ogromie ludzkości – bo zaledwie 1/5 ludności świata – ma nawrócić całą ludzkość. Nie uda jej się to, jeśli sama ulegać będzie rozkładowi, degradacji i podszeptom szatana. Dlatego też Maksymilian mówi: „Mamy trzy fronty do zdobycia. Pierwszy front to jesteśmy my sami, więc musimy najpierw zdobyć samych siebie dla Niepokalanej. Jest to front najważniejszy, bez jego zdobycia nie ma co marzyć o podbojach innych frontów. Drugi front - to nasze otoczenie: więc ci, z którymi się najwięcej stykamy, żyjemy, obcujemy - mamy ich zdobyć dla Niepokalanej. Następny front - to już cały świat...”

Był człowiekiem mającym duszę niezwykle wrażliwą na każde Boże tchnienie, a jego postawa wyrastała z działa¬nia łaski Bożej w tej duszy. Gruntowne wykształcenie teologiczne i wzrost w atmosferze franciszkańskiego środowiska to jego źródło, z którego zaczerpnął przede wszystkim zamiłowanie do kontemplacji zbawczej Woli Boga. Bóg Ojciec przez Syna i w Duchu św. stwarza, uświęca i zbawia świat. Słowo Wcielone – Zbawiciel świata stanowi punkt docelowy Bożej miłości. W tym Słowie spotyka się miłość stworzeń, które oddają się Bogu. Inna cecha franciszkanizmu, przyswojona przez św. Maksymiliana, to kontemplacja Niepokalanej Dziewicy i Jej roli w dziele zbawienia. Trzeci moment bardzo ważny w życiu św. Maksymiliana stanowi jego umiłowanie historii franciszkańskiego zakonu. Z tych faktów płynęło pragnienie O. Kolbe rozszerzenia na cały świat Królestwa Bożego i wola obrony tego Królestwa przed atakami bezbożnych. Maryja jest w tym trudzie przewodniczką. Swoje myśli i pragnienia św. Maksymilian ujął krótko w zdaniu: „Odnowić wszystko w Chrystusie przez Niepokalaną.” Pod osłoną wielkiej tajemnicy 17 października 1917 roku, w kilka dni po wielkim cudzie Fatimy, siedmiu szaleńców – współbraci zakłada Milicję Niepokalanej Militia Immaculatae. Odkąd brat Maksymilian zrozumiał, że tylko szaleńcze powierzenie się Opatrzności tworzy cuda, odtąd swymi szaleństwami będzie zadziwiał tych, co na niego patrzą. Nie minie wiele dni a tajna organizacja stanie się jawną i uznaną przez Władze Kościelne. Milicja to rycerstwo, wojsko, żołnierze – otwarci i chłonni świata, a ich celem jest: "Starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków itp., a zwłaszcza masonów, i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej." Najważniejszą bronią i środkami do działania są: modlitwa i Cudowny Medalik według wzoru podanego w objawieniu siostrze Katarzynie Laboure. Te medaliki i ta modlitwa to groźne "kulki", którymi strzela wojsko Niepokalanej, nie rani, nie zabija, nie więzi, lecz zdobywa. Maksymilian nie przypuszcza, jak trafną decyzją było powołanie tej formacji; gdy przyjdzie wojna, a z nią zbrodniczy okupanci, to i im, tym swoim późniejszym mordercom, Ojciec Kolbe ofiarowywać będzie zbawcze "kulki". Podstawowym i jedynym sensem Milicji, było walczyć i zwyciężać. Słowa św. Maksymiliana uwydatniają Jego dziwny niepokój Boży, jaki towarzyszył mu przez całe życie i pchał go do coraz to nowych inicjatyw apostolskich (dopóki nie oddał swojego życia w ofierze miłości za bliźniego), a także nadprzyrodzony ferment, jaki wnosił wśród współbraci i współpracowników zarażając ich miłością i troską o zbawienie dusz.

Po powrocie do Polski, w 1919 roku, mimo choroby gorliwie pełnił misję kapłańską oraz organizował Rycerstwo Niepokalanej. Biskup krakowski wydał mu pozwolenie na druk „Dyplomika M.I.” i Maksymilian rozpoczął pracę nad szerzeniem tego Stowarzyszenia wśród wiernych. W 3 lata później rozpoczął wydawanie miesięcznika pt. „Rycerz Niepokalanej”, organ Rycerstwa Niepokalanej. Jak to niestety bywa, Kolbe napotykał wiele trudności, nawet ze strony przełożonych, którzy wysłali go do Grodna, obawiając się, że wydawnictwo, które prowadził, zadłuży klasztor. Jednak on pracował niestrudzenie nad nowym dziełem, założył drukarnię, dalej realizując program swojego życia. Ale też owoce rychło okazały się w całej pełni: w 1927 roku Rycerz Niepokalanej wychodził już w nakładzie 70.000 egzemplarzy, a liczba członków Milicji Niepokalanej (MI) wzrosła do 126.000 członków. Prawdziwy wszakże rozmach nastąpił dopiero wtedy, gdy o. Kolbe przeniósł swoje dzieło do Teresina, 42 km od Warszawy. W roku 1927 założył tu Niepokalanów. Kiedy wybuchła wojna światowa w 1939 roku, klasztor w Niepokalanowie liczył 13 ojców, 18 kleryków nowicjuszów, 527 braci profesów, 82 kandydatów na braci i 122 chłopców w małym seminarium. Był to więc największy klasztor w owych latach na świecie i jeden z największych, jakie znają dzieje Kościoła. Św. Maksymilian miał dewizę: „Przez Niepokalaną do Najśw. Serca Jezusowego, oto nasz cel... A ponieważ poświęcenie Niepokalanowa sprawie Niepokalanej jest bezwarunkowe, stąd zawiera się w nim również ideał misyjny ... Pragniemy należeć do Niepokalanej nie tylko sami, ale pragniemy, aby wszystkie dusze do Niej należały.”

Widząc owoce Teresina, mając w pamięci swoją dewizę, w 1930 r. wyruszył wraz z czterema braćmi jako misjonarz na Daleki Wschód, by w kwietniu tego roku stanąć na ziemi japońskiej w Nagasaki. Tam, życzliwie przyjęty przez miejscowego biskupa, już w miesiąc później wydał po japońsku pierwszy numer Rycerza Niepokalanej, a na zboczu góry Hicosan (peryferie miasta) ufundował klasztor, który nazwał „Ogrodem Niepokalanej” – „Mungenzaio no Sono”. W ten sposób powstał drugi Niepokalanów. Opierając się o zasadę całkowitego ubóstwa, i ta wspólnota franciszkańska pragnęła zdobyć cały świat dla Matki Bożej. Efekty? Na to nie trzeba było czekać długo. Nawrócenia, chrzty, zgłoszenia do zakonu; w japońskim Niepokalanowie uruchomione Małe Seminarium, nowicjat i studium filozoficzno-teologiczne; „Rycerz Niepokalanej” wydawany w nakładzie 50.000 egzemplarzy, z czego bardzo zadowolony był miejscowy biskup, chwalący redagowanie pisma, znajomość ducha Japończyków, a przede wszystkim gorliwość apostolską misjonarzy. "Szaleniec Boży" zamierzał otworzyć podobne do Niepokalanowa polskiego i japońskiego ośrodki w całym świecie, ku chwale Niepokalanej i rozszerzeniu Jej królestwa na ziemi. Po powrocie do Polski zajął się ponownie Niepokalanowem i „Rycerzem Niepokalanej”. W latach 1936-1939 Niepokalanów polski osiągnął szczyt swojego rozwoju pod względem liczby powołań, jak również nakładu wydawanych czasopism. Liczba braci w Niepokalanowie sięgała 800. Wydawali oni książki, dziełka religijne, czasopisma. Nakład „Rycerza Niepokalanej” dochodził do 750.000 egzemplarzy miesięcznie. Były miesiące, że nakład sięgał miliona. „Mały Dziennik” w dni robocze miał 130.000 egzemplarzy, w dni świąteczne 250.000. Św. Maksymilian poświęcał się równocześnie organizowaniu Rycerstwa Niepokalanej, które rozszerzyło się na cały świat. W lutym 1937 r., z okazji dwudziestej rocznicy założenia tego dzieła, O. Kolbe położył w Rzymie fundamenty pod „Dyrekcję Generalną M.I.”. W 1938 r. uruchomił franciszkańską radiostację, interesował się badaniami nad telewizją. Niestety, czerwona korona męczeństwa była już blisko. Wybuch II wojny światowej spowodował kryzys, a w następstwie likwidację przez Niemców Niepokalanowa, przez to, że św. Maksymilian otwarł bramy klasztoru dla uciekinierów, rannych, chorych, głodnych, wystraszonych, dla chrześcijan i dla żydów oraz że niósł pomoc materialną i duchową. Ojciec Maksymilian Kolbe wraz z pozostałymi braćmi został aresztowany i umieszczony w obozie w Amtlitz (między 24 września a 8 listopada); następnie wywieziono ich do Ostrzeszowa (od 9 listopada do 8 grudnia 1939 roku), ale w uroczystość Niepokalanej, 8 grudnia, nastąpiło zwolnienie z obozu. Sądząc, iż to już koniec prześladowań, św. Maksymilian pragnął zakładać coraz to nowe Niepokalanowy po całym świecie, ciesząc się z faktu, że pozwolono im jednak na powrót do Niepokalanowa. Mimo zastanych zniszczeń i dewastacji podjęli w ramach ograniczonych okupacją możliwości pracę. Niemcy zdawali sobie sprawę z duchowej siły, jaka tkwiła w Niepokalanowie i promieniowała stąd na uciśniony naród. Znali również intencje, jakie ożywiały mieszkańców Niepokalanowa. Sam św. Kolbe powiedział okupantom: „Jesteśmy gotowi oddać życie za nasze ideały.”

17 lutego 1941 roku gestapo zabrało o. Kolbego do Warszawy na osławiony Pawiak. 25 maja 1941 roku wywieziono go do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Otrzymał numer 16670. Rok 1941 miał być dramatycznym, a zarazem pełnym chwały dla Maksymiliana Marii Kolbego. Jak to w obozach bywało, więźniowie cały swój wysiłek, myśli i marzenia oddawali sposobowi ucieczki z obozu, wyzwolenia się z rąk oprawców. Jednemu z nich udało się w lipcu 1941 roku uciec z bloku o. Kolbego. W reakcji na ucieczkę komendant nakazał zwołać na plac cały blok, aby co dziesiątego wytypowanego przez siebie więźnia skazać na śmierć głodową w specjalnie na to przygotowanym bunkrze. Jednym z wyznaczonych na śmierć był Franciszek Gajowniczek, mąż i ojciec. To, co stało się później, zdumiało władze obozu: z szeregu wyszedł o. Kolbe prosząc, by jego skazano na śmierć zamiast Gajowniczka, który stał obok niego. Na pytanie: kim jest? odparł, że jest kapłanem katolickim. Jest samotny, a Gajowniczek ma żonę i dzieci. Poszedł na śmierć wraz z 9 towarzyszami do bloku śmierci, nr 13. Bunkier, który dotąd był miejscem przekleństw i rozpaczy, pod przewodnictwem o. Maksymiliana stał się przybytkiem Bożej chwały. Współtowarzysze niedoli, modlili się i śpiewali nabożne pieśni. Przyzwyczajony do głodu o. Kolbe przeżył w bunkrze dwa tygodnie bez kruszyny chleba i kropli wody. To przeklęte miejsce, symbolizujące tylko śmierć, pohańbienie ludzkiej godności, słowem samo zło, św. Maksymilian swoją obecnością, słowem i przykładem zamienił w miejsce modlitwy i pieśni płynącej z serc przepełnionych wiarą w życie – życie wieczne, które nie kończy się nigdy, wiarą w miłość – tę jedyną i prawdziwą, która jest jedyną siłą twórczą, wiarą w zwycięstwo tych, którzy całą swoją nadzieję położyli w Chrystusie. W wigilię Wniebowzięcia Matki Bożej, 14 sierpnia 1941 r., Niepokalana wręczyła koronę wiecznej chwały wiernemu Swojemu Rycerzowi. Przeżył wszystkich konających z głodu współmęczenników. Niemcy dobili go zastrzykiem fenolu. Miał 47 lat. Sława świętości O. Kolbego szybko obiegła cały świat. Po przeprowadzeniu wyznaczonych prawem kanonicznym procesów i ogłoszeniu Dekretu heroiczności cnót oraz stwierdzeniu dokonanych przez niego cudów, Papież Paweł VI ogłosił go 17 października 1971 r. błogosławionym. 10 Października 1982 r. Ojciec św. Jan Paweł II, mocą danej przez Chrystusa Piotrowi władzy, wpisuje O. Maksymiliana Kolbego do grona Świętych Męczenników.