Śladami Jezusa - Niebo nad ziemią

Małgorzata Głowacka

publikacja 13.03.2009 22:53

Przypominam sobie tamten czas... gdy pakowałam plecak przed wyruszeniem na szlak do Ziemi Świętej i świadomość, że oto realizuje największe marzenie i pragnienie serca …

Któż bowiem nie marzy, by być w tych miejscach, w których był i przebywał Jezus, stąpać po kamieniach, skrawkach ziemi, które się zachowały i powtarzają słowa Chrystusa, całować miejsce Jego narodzin, przeżywać Golgotę, unosić się na wodach Jeziora Genezaret ...

 

 

 


Tego widoku nie sposób zapomnieć. Jezioro i cały krajobraz wokół niego różni się totalnie od typowo izraelskiego. Przypomina bardziej żyzną oazę lub widoki śródziemnomorskie. Wszędzie bujna roślinność, zielone trawy i kwiaty, które swymi jaskrawo kolorowymi barwami aż kłują oczy, wysokie palmy, drzewa figowe i oliwkowe, i lazur wody, która migocze w promieniach słońca...

 

 

 

 

 


Jezioro ma różne nazwy: Galilejskie, Tyberiadzkie, Genezaret albo - w nawiązaniu do pierwotnej nazwy - Kinneret, od hebrajskiego słowa "kinnor", czyli "harfa", bo z lotu ptaka przypomina ten instrument. Wody jeziora są ciągle zasilane przez wpływający w nie Jordan. To jedyny taki zasobny zbiornik wody słodkiej w Palestynie i na całym Bliskim Wschodzie. Jezioro leży na rowie tektonicznym ok.213 metrów poniżej poziomu morza, a jego imponujące jak na pustynny kraj rozmiary: 43m głębokości, 21 km długości, 13 km szerokości, 53 km w obwodzie - sprawiają, że często nazywa się je morzem. Z miast, które są wymieniane w Biblii (jako położone nad jeziorem) wymienia się : Betsaida, Kafarnaum, Korozain, Gadara, Genezaret, Magdala oraz Tyberiada, która jako jedyna przetrwała do czasów współczesnych i jest obecnie prężenie rozwijającym się miastem z ok. 39 tyś mieszkańców. Okalające jezioro wzgórza o wysokości nawet do 600 metrów wydają się być znacznie wyższe, niż są w rzeczywistości. Z tych gór spadają silne i gwałtowne wiatry o krótkich porywach. Powoduje to szybką zmianę pogody nad jeziorem i potężne sztormy mogące zatopić każdą łódź. Znając te dane łatwiej jest zrozumieć trwogę apostołów, którzy w obawie o swoje życie zbudzili Mistrza, gdy nastała burza...

Wody Jeziora Galilejskiego posiadają w Ewangeliach miejsce szczególne, uprzywilejowane. Tak często o nich mowa, iż można powiedzieć, że nauczanie publiczne Jezusa w przeważającej części odbyło się nad jeziorem lub wprost na jego falach. Tu też powołał Chrystus swoich pierwszych apostołów i uczynił 8 z 11 najbardziej znanych cudów, potem zaś tu też ukazał się jako Zmartwychwstały.

 

 

 

 

 

Stojąc tuż nad wodą, wpatrzona w fale, które akurat teraz delikatnie muskają brzegu, dotykam wodę, zanurzam dłonie a wzrokiem obejmuję pobliskie wzgórza. Za moment czeka mnie wielka atrakcja, dwu godziny rejs z Tyberiady do Kafarnaum. Kiedyś uchodził on za luksus, od kilku lat zaś jest stałym punktem pobytu pielgrzymów czy turystów w Galilei. Z małego, drewnianego mola wchodzę na dużą, drewniana barkę. Takich łodzi po jeziorze pływa kilka. Wszystkie należą do jednego kibbutzu (rodzaj spółdzielni produkcyjnej), który chroni swego monopolu oraz stylu barek. A styl jest nieprzypadkowy. Barka jest kopią znaleziska z 1986 roku, gdy w pobliżu Kafarnaum natrafiono na łódź z czasów Jezusa (r.1985 był rekordowo niskim jeśli chodzi o poziom wody; jezioro odsłoniło znaczny pas szerokiego dna; miejscowi znaleźli tam wówczas kilka starych gwoździ, monet z brązu, ceramikę, lampę oliwną i szczątki łodzi z I w n.e.) Zrekonstruowany oryginał można dziś oglądać w muzeum Yigal Allona w Ginosar. Barka jest przestronna, ma podniesioną część dziobową i między-okręcie, na które spokojnie wchodzi ok. 60 osób. Stare czasy przypomina atrapa masztu i żagiel.

 

 

 

 

 

 


Statek odbija od brzegu. Wypływamy na głębie. W momencie, gdy wyszukuję sobie spokojne miejsce do odpoczynku zauważam, że jeden z członków załogi barki wciąga na maszt polską flagę, a z głośników – co za niespodzianka – rozlega się głośno Mazurek Dąbrowskiego. Staję podobnie jak i pozostali na baczność. Z uśmiechem i wyrazem niespodziewanego zachwytu, śpiewam hymn narodowy. Czuje się dumna będąc Polką, ale tej dumie towarzyszy i refleksja nt. zmagań o wolność, niepodległość …

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Płynąc łodzią po wodach Jeziora Galilejskiego nie sposób uciec od myśli, że na tej samej wodzie wielokrotnie pływał i raz nawet chodził Jezus, podziwiając okoliczne wzgórza i miasteczka … Sceny znane mi z kart Ewangelii, opisywane z takim pietyzmem i namaszczeniem tu nabierają prostoty, nie tracąc nic swej głębi i znaczenia. Słowa zachwytu i modlitwy rodzą się tu tak bardzo spontanicznie …. Ten rejs to nowe, niezwykłe dotknięcie Jezusa.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Nie sposób opisać tu wrażeń z tego spotkania... nie wiem nawet czy chciałabym to uczynić, słowa są zbyt małe, by opisać to, co stało się tajemnicą bycia z Nim, sam na sam …

 

 

 

 

 


Dopływam do Kafarnaum. Rejs kończy się. Dwie godziny minęły tak szybko. Raz jeszcze oglądając się chłonę wzrokiem przepiękny widok Jeziora … i schodzę na betonowe molo w porcie. Czas poznać Kafarnaum, czyli „miasto Jezusa”. To jakby kolejne sanktuarium wokół Morza Galilejskiego, gdzie wszystko zaprasza do refleksji. A Jezioro?... no cóż, ten widok nieba nad ziemią, woda po której stąpał Chrystus, Jego wyciągnięta dłoń ratująca wątpiącego Piotra i moją, gdy tonę … pozostanie niezmiennie we wspomnieniach i sercu przepełnionym wdzięcznością.