Święty Józef - Oblubieniec Najświętszej Maryi Panny (19 marca) i rzemieślnik (1 maja)

publikacja 20.03.2006 06:38

Głos mówiący milczeniem, patron słuchających Boga - to tylko niektóre określenia.

Głos mówiącego milczeniem


ks. Józef Kudasiewicz



Zaraz po drugiej wojnie światowej ukazała się w Polsce książka J. Rybałta „Głos mówiącego milczeniem”. Tym głosem mówiącym milczeniem był św. Józef. Ewangelie zachowały słowa Jezusa, Maryi, Zachariasza, Elżbiety, Symeona, pasterzy, uczniów. Tylko św. Józef jawi się na kartach Ewangelii milczący: nie zachowało się ani jedno jego słowo.

Maryja wypowiedziała Bogu swoje „tak” w Zwiastowaniu: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1,38). Jezus powiedział „tak” Ojcu w Getsemani (Łk 22,42). Św. Józef nie wyrzekł ani jednego słowa, swoje „tak” powiedział życiem i czynem. Mateusz trzy razy mówi o milczącym realizowaniu woli Pana przez Józefa (1,24; 2,14.21): „Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański”.

Powiedzenie Bogu „tak” w heroicznym akcie wiary ma zawsze konsekwencje dla całego życia. Jezusowe pełnienie woli Ojca zaprowadziło Go na krzyż. Fiat Maryi doprowadziło Ją pod krzyż Jezusa. „Tak” św. Józefa kazało mu uciekać aż do Egiptu, znosić prześladowanie, chronić przed śmiercią narodzonego w Betlejem Zbawiciela.

Dzięki postaci św. Józefa nad żłóbkiem Jezusa rozlega się nie tylko śpiew aniołów, głos pasterzy, słowa mędrców, ale również głos mówiącego milczeniem — głos św. Józefa, który wobec wielkich i tajemniczych dzieł Boga zachowuje z jednej strony pełne dyskrecji i wiary milczenie, z drugiej strony zaś gotowość czynienia tak, jak mu polecił anioł Pański — czyli sam Pan. Głos mówiącego milczeniem, rozlegający się nad żłóbkiem, uczy, że wobec Boga, który wzywa i powołuje, ważniejsze są czyny niż słowa; bez słów można zostać świętym, bez czynów — nie. Głos mówiącego milczeniem uczy zawierzenia Bogu aż do końca, nawet w najbardziej skomplikowanych i trudnych sytuacjach naszego życia, ale również zaufania człowiekowi, choćby wszystko — po ludzku mówiąc — wskazywało na to, że zaufanie zostało zawiedzione. Co by się stało, gdyby przy Maryi, w której i przez którą Bóg zaczął realizować swą zbawczą wolę, nie znalazł się taki człowiek jak Józef — mąż sprawiedliwy?

Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebne nam jest Józefowe milczenie, jego gotowość do czynienia trudnej woli Bożej, jego zaufanie Bogu i człowiekowi. Św. Józef uczy współczesnego człowieka poczucia sacrum, poczucia głębokiego szacunku wobec tajemnicy działania Boga. Takim głębokim poczuciem sacrum i niegodności wobec Boga i Jego działania odznaczali się wielcy sprawiedliwi Starego Testamentu (Wj 3,5—6; 29,12; Iz 6,5—6). Przypomina starą prawdę Mędrców Izraela: „Treścią mądrości jest bojaźń Pańska, rozsądkiem — poznanie świętego” (Prz 9,10; por. 1,7).

Patron słuchających Słowa Bożego


Ks. Artur Malina



Ewangelie nie podają wielu informacji o Józefie, mężu Maryi i opiekunie Jezusa. Opisując inne osoby i sprawy - jakby przy okazji - wspominają, że pochodził z królewskiego rodu Dawida, jego ojciec nazywał się Jakub lub Heli, mieszkał w Nazarecie i był cieślą. Teksty ewangeliczne o Józefie nie przekazały żadnego jego słowa, mówią wyłącznie o tym, co uczynił, a nie informują o tym, co powiedział. Sens jego milczenia wyjaśnia się przy porównaniu dwóch podobnych wydarzeń, opowiedzianych w pierwszych rozdziałach Ewangelii według św. Łukasza oraz według św. Mateusza: chodzi o zwiastowanie narodzenia Jezusa, przekazane Maryi przez archanioła Gabriela, oraz o podobną zapowiedź daną Józefowi przez anioła Pańskiego.

W pierwszym opisie - według św. Łukasza - słowa pozdrowienia anielskiego: "Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą" wywołują wewnętrzne poruszenie Maryi, skłaniają Ją do refleksji i otwierają na przyjęcie następnych słów archanioła: "Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus". Zwiastowanie dotyczy bliskiej przyszłości, i tylko od odpowiedzi Maryi zależy ostateczne jej nadejście. Dlatego Maryja ma prawo pytać: "Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?". Po otrzymaniu odpowiedzi wyraża gotowość na konkretne działanie Boże: "Niech mi się stanie według twego słowa!".

Św. Mateusz opisuje kontynuację rozpoczętej historii zbawienia. Rola bohaterów tej historii jest nieco inna. Tajemnicę macierzyństwa Maryi poznaje Józef, który zmieszany szuka wyjścia z kłopotliwej sytuacji. Pełnemu dręczących pytań mężowi anioł Pański oznajmia we śnie: "Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów". Reakcja Józefa na słowa anioła jest przedstawiona w sposób zwięzły: "Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie". Chociaż historia zbawienia rozpoczęła się bez jego udziału, to jednak on ma wyznaczone w niej miejsce. Nie potrzebuje żadnych dalszych wyjaśnień: ma wziąć Maryję razem z Jej macierzyństwem, czyli razem z Synem, który nie był jego, lecz Boga. Dlatego Józef nie zadaje pytań, ale działa. Milczenie Józefa towarzyszące działaniu świadczy o zrozumieniu jego roli i wyraża gotowość poddania się woli Boga.

Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej o św. Józefie "Redemptoris custos" przypomina wezwanie Soboru Watykańskiego II do słuchania Słowa Bożego. Takie słuchanie powinno wyrażać się w całkowitej gotowości wiernego służenia zbawczej woli Boga objawionej w Jezusie. Na początku dziejów odkupienia odnajdujemy wcielony wzór takiego posłuszeństwa nie tylko w Maryi, ale i w Józefie, który wyróżnił się wiernym wypełnieniem Bożych przykazań. W tym sensie św. Józef jest patronem wszystkich wierzących, którzy w swoim życiu słuchają i rozumieją Słowo Boże do nich skierowane.

Patron Kościoła naszych czasów


Ks. Sławomir Madajewski



19 marca cały Kościół powszechny jak co roku czcić będzie św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. By poznać i rozważać posłannictwo tego Świętego w życiu Chrystusa i Kościoła, warto skorzystać z myśli zawartych w adhortacji apostolskiej Redemptoris custos - „Opiekun Zbawiciela”. Dokument ten Jan Paweł II ogłosił w roku 1989, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Okazją do tego stała się setna rocznica ogłoszenia przez papieża Leona XIII encykliki poświęconej Świętemu (Quamquam pluries).

Już we wprowadzeniu Ojciec Święty zaznacza, że celem wydania adhortacji jest pragnienie, aby „wszyscy żywili coraz większe nabożeństwo do Patrona Kościoła powszechnego i miłość do Odkupiciela, któremu on tak przykładnie służył” (RC 1).

„Jego” zwiastowanie

Papieski dokument ujęty został w sześć rozdziałów. Pierwszy dotyka Biblii, choć nie zawiera ona zbyt wielu informacji na temat osoby św. Józefa. W biblijnym przekazie momentem centralnym jest wydarzenie, które miało miejsce po zaślubinach Maryi z Józefem. Rzecz dotyczy zwiastowania Maryi i poczęcia Jezusa z Ducha Świętego, o czym dowiaduje się Józef od anioła w „swoim” zwiastowaniu. Choć dla Józefa zaistniała sytuacja trudna, nie cofnie się on przed zadaniami, które wyznacza Bóg, „powierzając mu zadania ziemskiego ojca w stosunku do Syna Maryi” (RC 3). Okazuje, tak jak Jego małżonka, pełną gotowość wypełnienia woli Boga.

Powiernik tajemnicy

Drugi rozdział adhortacji ukazuje św. Józefa jako „powiernika tajemnicy samego Boga”. Jest on najpierw człowiekiem wiary, podobnym w niej do Maryi, choć nie potwierdza tego słowami, tak jak to Ona uczyniła. W wierze jest z Nią zjednoczony. Dlatego wraz z Nią uczestniczy w przełomowym momencie historii człowieka, określanym przez św. Pawła mianem „pełni czasów”, kiedy Bóg zesłał swojego Syna. Bóg stawia Józefa wraz z Maryją na czele tych, którzy przewodzą pielgrzymowaniu przez wiarę. Przewodzą Kościołowi po Zesłaniu Ducha Świętego, choć ziemska pielgrzymka Józefa zakończyła się wcześniej, jeszcze przed krzyżową śmiercią Jezusa (RC 4-6).

W służbie ojcostwa

Przede wszystkim jednak św. Józef jest „w służbie ojcostwa”. Jest ziemskim ojcem Jezusa przez fakt małżeństwa z Jego Matką, a więc przez rodzinę. To właśnie on zobowiązany jest nadać Nowonarodzonemu imię Jezus. Potwierdza tym samym daną mu ojcowską władzę nad Synem Bożym. W ten sposób włącza się w tajemnicę odkupienia i realizację mesjańskiej misji Chrystusa. Wyrażają to w dobitny sposób zacytowane przez Jana Pawła II słowa jego poprzednika - papieża Pawła VI.

W swoim przemówieniu 19 marca 1966 roku powiedział o św. Józefie, że „uczynił ze swego życia służbę, złożył je w ofierze tajemnicy wcielenia (...), przekształcił swe ludzkie powołanie do rodzinnej miłości w ponadludzką ofiarę z siebie, ze swego serca i wszystkich zdolności, w miłość oddaną na służbę Mesjaszowi, wzrastającemu w jego domu” (RC 8). Św. Józef jest tym, jak mówi liturgia jego uroczystości, którego wiernej straży Bóg powierzył młodość Zbawiciela. Skoro więc otrzymał tak wzniosłe zadanie, przyjąć należy, że otrzymał też odpowiednie dary, aby temu zadaniu sprostać.

Przede wszystkim miłość ojcowską, która bierze swój początek od Boga Ojca - źródła wszelkiego ojcostwa. Na czym polega ojcowskie zadanie Józefa? Przede wszystkim na trosce o „uporządkowane wprowadzenie Syna w świat”. Rozpoczyna to „wprowadzenie w świat” udaniem się na zarządzony przez cezara spis ludności. Jest to potwierdzenie, że Jezus należy do rodzaju ludzkiego w pełni. Na oczach Józefa dokonuje się wejście Jezusa w rodzaj ludzki, kiedy przychodzi On na świat. Jest świadkiem naocznym zarówno tego wydarzenia, jak i późniejszego pokłonu pasterzy i mędrców. Wypełnia także starotestamentalne przepisy o obrzezaniu Syna, nadaniu Mu imienia oraz o wykupieniu pierworodnego. We wszystkich tych momentach dokonuje się potwierdzenie prawnego statusu Józefa jako ojca Jezusa. Będzie więc strzegł Go na wygnaniu w Egipcie, będzie Go szukał, dwunastoletniego, w świątyni, będzie wypełniał „wzniosłe zadanie wychowania, czyli żywienia i odziewania Jezusa, nauczenia Go Prawa i zawodu, zgodnie z powinnościami przypadającymi ojcu” (RC 16).

Milczące posłuszeństwo wiary

Ewangelia nazywa św. Józefa „mężem sprawiedliwym” (Mt 1,19). Jawi się jako taki nie tylko w wypełnianiu ojcowskich obowiązków, ale także jako małżonek i oblubieniec Maryi (trzeci rozdział papieskiego dokumentu). Potwierdzeniem jego sprawiedliwej postawy w życiu jest milczenie, gdyż Ewangelia nie przekazuje żadnego słowa Józefa.

W oblubieńczym i dziewiczym związku z Maryją Józef czyni dar z siebie, a jednocześnie nabywa szczególną godność i ojcowskie prawa w stosunku do Jezusa. Kościół stawia więc św. Józefa za wzór ojcostwa, nie pozornego czy zastępczego, ale w pełni autentycznego. Ojcostwa, które przyjmuje się w posłuszeństwie wiary, coraz pełniej odkrywając je jako niewysłowiony dar.
Św. Józef jest także wzorem pracy. Z czwartego rozdziału adhortacji dowiadujemy się, że poddanie, które okazywał Jezus swoim ziemskim rodzicom, rozumiane jest także „jako uczestniczenie w pracy Józefa”; pracy, która zapewniała utrzymanie rodzinie; pracy, która jest dobrem dla człowieka, przez którą zbliża się on do tajemnicy odkupienia i „poniekąd bardziej staje się człowiekiem”. Podkreśla takie rozumienie ludzkiej pracy, obchodzone w liturgii 1 maja, wspomnienie św. Józefa Rzemieślnika (Robotnika).

Wspomniany klimat milczenia w życiu św. Józefa jest potwierdzeniem jego głębokiego życia wewnętrznego, głębokiej kontemplacji, wyrażonej w trudnych, ale odpowiedzialnych, życiowych decyzjach (piąty rozdział dokumentu). Jego całkowite poddanie się Bogu jest „praktyką pobożności, która stanowi jeden z przejawów cnoty religijności” (RC 26). Pozostawał on w zasięgu działania miłości Jezusa promieniującej na wszystkich ludzi, dlatego jego miłość była doskonała i czysta.

Orędownik każdego człowieka

Ostatni rozdział papieskiego dokumentu ukazuje św. Józefa jako „Patrona Kościoła naszych czasów”. Św. Józef jest wzorem „dla całej chrześcijańskiej wspólnoty, niezależnie od warunków życia i zadań, jakie w niej pełni każdy z wiernych” (RC 30). Papież zachęca do wzywania jego wstawiennictwa nie tylko dla obrony przed pojawiającymi się zagrożeniami, ale także dla umocnienia Kościoła w misji ewangelizacji świata. Stwierdza, że „mamy nieustanne powody do tego, aby św. Józefowi polecać każdego człowieka” (RC 31), a jego postać „nabiera dla Kościoła szczególnej aktualności w związku z nowym Tysiącleciem chrześcijaństwa” (RC 32).

Wspomnienie św. Józefa Rzemieślnika (1 maja)


Wspomnienie to wprowadził do liturgii kalendarza kościelnego papież Pius XII 24 kwietnia 1956 roku. Miał w ustanowieniu tego święta cel szczególny. Robotnicy na całym świecie od roku 1892 obchodzą l maja swoje święto doroczne, święto pracy. Chciał przeto wielki papież tym nowym wspomnieniem kościelnym włączyć się w powszechny nurt, podnieść godność pracy ludzkiej i dać robotnikom żywy wzór w św. Józefie Rzemieślniku.

Godność pracy ludzkiej

Według Biblii wydawałoby się, że pierwotnie w planach Bożych człowiek nie był stworzony do pracy, że praca jest karą Bożą za grzech pierworodny. Oto bowiem wyrok, jaki zapadł nad Adamem: „Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: «Nie będziesz z niego jeść» — przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu, w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty, bo prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Za przekleństwo też uważali pracę, zwłaszcza fizyczną, Grecy i Rzymianie, a filozofowie greccy tej miary nawet co Platon, usiłowali tłumaczyć, że praca jest zajęciem i obowiązkiem niewolników, a nie ludzi wolnych. Potwierdziliby więc świadectwo Biblii. Autor księgi „Mądrość Syracha” ma takie zdanie: „Dla osła pasza, kij i ciężary; chleb, ćwiczenie (bicie) i praca dla niewolnika. Spraw, by sługa pracował, a znajdziesz odpoczynek. Zostaw mu wolno ręce, a szukać będzie wolności — Jarzmo i rzemień zginają kark a słudze krnąbrnemu wałek i dochodzenia. Wyślij go do pracy, by nie był bez zajęcia... a jeśli się nie słuchał, obciąż go dybami”.

A jednak tylko pobieżne czytanie Biblii prowadzi do takiego wypaczonego obrazu. Biblia nie tylko nie potępia pracy, ale ją zaleca i nakazuje, i to w jej wszelkiej odmianie, nawet gdy chodzi o pracę fizyczną. Oto w tej samej Biblii czytamy, że pierwsi rodzice w raju pracowali: „Jahwe Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał”.

Księga Przysłów oddaje najwyższe pochwały kobiecie pracowitej i wylicza, jakie pożytki i dobrodziejstwa ma z tego mąż i cały dom. Pismo Święte natomiast gromi leniwych i ostrzega przed nimi: „Do mrówki udaj się, leniwcze, patrz na jej drogi... w lesie gromadzi swą żywność i zbiera swój pokarm za życia. Jak długo leniwcze, chcesz leżeć? A kiedyż ze snu powstaniesz?”. „Ręka leniwa sprowadza ubóstwo, ręka zaś pilnych wzbogaca”. „Czym oset dla zębów, a dym dla oczu, tym leniwy dla którego wysłali”. „Kto ziemię uprawia nasyci się chlebem”. „Lenistwo nie złowi zwierzyny, ludzka pilność cennym bogactwem”. Św. Paweł wprost pisze: „Albowiem gdy byliśmy u was, nakazaliśmy wam tak: kto nie chce pracować, niech też nie je”.

Przypowieść Pana Jezusa o robotnikach we winnicy, o talentach itp. akcentuje, że człowiek za swoją pracę odpowiada nie tylko wobec społeczeństwa, ale także w sumieniu wobec Pana Boga. A więc jego stosunek do pracy rzutuje również na jego szczęście wieczne.

Jeśli więc Biblia mówi faktycznie, o przekleństwie pracy, to w tym znaczeniu, że po upadku człowiek zaczął odczuwać ciężar pracy, że praca stała się podstawą jego „żyć czy też umrzeć” — że praca wyczerpuje często najżywotniejsze jego siły i energię.

Błogosławieństwo pracy ludzkiej

Praca wyzwala z człowieka najpełniej jego uzdolnienia, energię, inicjatywę.
Człowiek pracowity jest podobny do zadbanego ogrodu, sadu, czy pola, gdzie wszystko pięknie
rośnie i cieszy oko dorodnym plonem. Człowiek leniwy zaś, podobny jest do pola zachwaszczonego, pełnego pokrzyw i dziko rosnących krzewów.

Praca jest szkołą wielu cnót osobistych i społecznych takich jak np.: wytrzymałość,
solidarność, cierpliwość, męstwo, odwaga i ład, współpraca, współzawodnictwo. Natomiast
lenistwo jest szkołą: samolubstwa i pasożytnictwa.

Praca bogaci. W ekonomii podkreśla się, że produkcja robi pieniądz, pieniądz zaś warunkuje dobrobyt. Jeśli obserwujemy dzisiaj tak wielki postęp kultury na wszystkich polach, to
dzięki intensywnemu wysiłkowi milionów mózgów i milionów rąk. Tak więc praca podnosi
stopę i warunki życiowe. Natomiast owocem lenistwa jest zaniedbanie i nędza. Człowiek leniwy
woli kraść, posunie się nawet do grabieży i mordu, bowiem w ten sposób łatwiej bez wysiłku
liczy na wzbogacenie się. Praca daje wreszcie zadowolenie. Człowiek, widząc owoce swojej pracy czuje satysfakcję, że trud jego nie idzie na marne, że „się opłaca” — co jest bodźcem do dalszych wysiłków.

Praca łączy ludzi. Pomyśleć, ile potrzeba rąk, byśmy mieli chleb, ubranie, dom. Ile trzeba było pokoleń ludzi, by nam ułatwić życie. Gdyby tak przyszedł na ziemie ktoś, kto na
niej żył 1000, a nawet 200, 100 lat temu, pomyślałby, że żyjemy w bajce, byłby zdziwiony
postępem i wynalazkami, z których korzystamy. A przecież złożyły się na nie wysiłki wielu
pokoleń.

Praca wyrównuje nierówność społeczną. Kiedy bowiem bogaci się cały naród, pod
nosi się stopa życiowa wszystkich, wyrównują się różnice społecznej zamożności, podnosi się
średnia przeciętna posiadania.

Jeśli człowiek traktuje pracę jako swoje posłannictwo, jako zleconą sobie od Boga misję,
praca dla niego staje się wówczas środkiem uświęcenia i gromadzenia zasług dla
nieba. Kościół wyniósł na ołtarze nie tylko książąt, biskupów, papieży i zakonników, ale także
zapobiegliwych ojców, dzielne matki, rzemieślników, żołnierzy i rolników.

Człowiek z piłą


Ks. Artur Stopka

Działał, nie gadał. Dziś ludzie mówiliby o nim „twardziel”.

Ludzie umieją liczyć. A potem patrzą z ubolewaniem na człowieka, któremu żona zaszła w ciążę wtedy, gdy jego przy niej nie było. Tak zapewne patrzyli na Józefa. Tego z rodu Dawida. Męża Maryi.
Na pozór był zwykłym facetem z piłą i siekierą. Pewnie był niezłym fachowcem. Ale do dużych pieniędzy jakoś nie doszedł. Pewnie za bardzo przejmował się ludźmi. Był przecież człowiekiem sprawiedliwym. Nie chciał niczyjej krzywdy. Gdy się zorientował, że Maryja nosi nie jego dziecko, obmyślił plan, jak Ją uchronić od upokorzeń, a może i czegoś jeszcze gorszego. Kierował się tylko sprawiedliwością? Pewnie też. Ale nawet w takiej sytuacji okazało się, że po prostu Ją kochał.
Na tej miłości budował sam Bóg.

„Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1,20–21). Zdaniem Jana Pawła II, w tych słowach zawiera się „moment centralny biblijnej prawdy o św. Józefie”.

Uwierzył. Odważył się. Poniósł wszystkie konsekwencje podjętej decyzji. Teraz w dokumentach kościelnych czytamy o nim, że był „domniemanym ojcem Jezusa”. Ale święty Augustyn już dawno stwierdził: „Ze względu na wierne małżeństwo oboje zasługują, by nazywać ich rodzicami Chrystusa, nie tylko Jego matka, ale także Jego ojciec, którym był w ten sam sposób, w jaki był małżonkiem Jego matki – w umyśle, a nie w ciele”. To on nadał Jezusowi imię. W ten sposób potwierdził swoją ojcowską władzę nad Nim. Gdyby nie miał tej władzy, rodowód Jezusa nie byłby w Ewangelii podawany według jego genealogii.

Na kartach Pisma Świętego w ogóle się nie odzywa. Może był małomówny. A może po prostu był człowiekiem czynu? „Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański”, odnotował św. Mateusz. Działał, nie gadał. Dziś ludzie mówiliby o nim „twardziel”.

Oblubienic Najświętszej Maryi Panny. To znaczy kto? Zwyczajnie, mężczyzna, którego pokochała. Gdyby żyła dzisiaj, mówiłaby pewnie o nim „mój facet”, jak inne dziewczyny.
Są wizerunki, na których przedstawiany jest z piłą. Najczęściej jednak pokazywany jest z lilią, symbolem czystości i niewinności. Kto dziś poważnie traktuje człowieka z lilią? Gdyby trzymał w dłoniach potężną piłę mechaniczną...

Bóg potraktował go niesłychanie poważnie. Zaufał mu. Powierzył mu swojego Syna.