publikacja 23.12.2002 16:36
Tradycja wiąże szopkę betlejemską z osobą św. Franciszka z Asyżu. Zbudował on pierwszą szopkę w wiosce Greccio koło miasta Rieti w roku 1223. Pomysł wyprzedził epokę. Regularnie szopki w kościołach zaczęto bowiem urządzać znacznie później.
Wiedzę o pierwszej szopce zawdzięczamy św. Bonawenturze, który już w XIII wieku spisał żywot św. Franciszka. Szopka w Greccio była jednak właściwie pierwowzorem jasełek – scenki opowiadającej o Narodzeniu Pańskim. Święty użył w tym celu żywego osła i woła. Opowieść o historii szopek musimy zacząć o wiele wcześniej...
Kłopoty z datą i rzymski żłóbek
Wszystko ma swoje korzenie w czci jaką otaczane jest miejsce Narodzenia Pańskiego. Kult ten zaczął się w IV wieku. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa nikt bowiem nie przywiązywał tak wielkiej wagi do miejsca i daty Bożego Narodzenia. Dla pierwszych chrześcijan liczył się tylko sam fakt, że Bóg stał się człowiekiem. Pamięć o miejscu i dacie zupełnie zaginęła. Dopiero w III wieku podjęto wysiłki ustalenia, kiedy właściwie urodził się Chrystus. Teolodzy wysuwali różne hipotezy, pojawiały się różne daty: 6 i 10 stycznia, 25 marca, 15 i 20 kwietnia, 20 i 25 maja... Kościół w Armenii opowiedział się za 6 stycznia, egipski – za 8 stycznia.
Wreszcie sobór w Nicei w roku 325 ogłosił oficjalnie, że właściwą datą jest 25 grudnia. W ówczesnych kulturach pogańskich obchodzono wówczas liczne święta związane z przesilaniem zimowym – gdy dzień zaczyna stawać się dłuższy. W starożytnym Rzymie obchodzono hucznie święto Natalis Solis Invicti – Narodziny Niezwyciężonego Słońca. Nadanie starym, pogańskim obrzędom nowej, chrześcijańskiej treści okazało się bardzo skuteczne.
Równie trudno było ustalić miejsce Bożego Narodzenia. W czasach cesarza Konstantyna Wielkiego, w IV wieku, w Betlejem wybudowano bazylikę, w której wyraźnie zaznaczono miejsce, w którym miał stać żłóbek. Od tego czasu w nocy z 24 na 25 grudnia (wówczas wraz z zapadnięciem zmroku uważano, że zaczyna się już następna doba) odbywały się w tym miejscu uroczystości.
Wkrótce Rzym zapragnął mieć "własny" żłóbek. Od VI wieku w tamtejszym kościele S. Maria Maggiore czczono relikwie żłóbka, uważane za autentyczne, pochodzące z groty betlejemskiej. Tam również znajduje się zachowana częściowo marmurowa rzeźba Arnolfo di Cambio z 1272 r., uważana za pierwowzór szopki.
W górze szopki pod dachem i nad dachem aniołkowie unoszący się na skrzydłach, jakoby śpiewający: "Gloria in excelsis Deo". Toż dopiero w niejakiej odległości jednego od drugiego pasterze padający na kolana przed narodzoną Dzieciną, ofiarujący Mu dary swoje: ten masła garnuszek, ów syrek, inny baranka, inny koźlę; dalej za szopą po obu stronach pastuszkowie i wieśniacy; jedni pasący trzody owiec i bydła, inni śpiący, inni do szopy śpieszący, dźwigający na ramionach barany, kozły; między którymi osóbki rozmaity stan ludzi i ich zabawy wyrażające: panów w karetach jadących, szlachtę i mieszczan pieszo idących, chłopów na targ wiozących drwa, zboże, siano, prowadzących woły, orzących pługami, przedających chleby, szynkarki różne trunki szynkujące, niewiasty robiące masło, dojące krowy, Żydów różne towary do sprzedania na ręku trzymających i tym podobne akcje ludzkie.
Gdy zaś nastąpiło święto Trzech Królów, tedy przystawiano do tych jasełek osóbki pomienionych świętych, klęczących przed narodzonym Chrystusem, ofiarujących Mu złoto, myrrę i kadzidło, a za nimi orszaki ich dworzan i asystencji rozmaitego gatunku: Persów, Arabów, Murzynów, laufrów, masztalerzów prowadzących konie pod bogatymi siądzeniami, słoniów, wielbłądów. Toż dopiero wojska rozmaitego gatunku: jezdne i piesze, murzyńskie i białych ludzi, namioty porozbijane, na koniec przez imaginacją, za związek rzeczy występującą, regimenta uszykowane polskiej gwardii, pruskie, moskiewskie, armaty, chorągwie jezdne, usarskie, pancerne, ułańskie, kozackie, rajtarskie, węgierskie i inne rodzaje.
Na takie jasełka sadzili się jedni nad drugich, najbardziej zakonnicy. Celowali zaś innych wszystkich wielością i kształtnością kapucyni: a gdy te jasełka, rokrocznie w jednakowej postaci wystawiane, jako martwe posągi nie wzniecały w ludziach stygnącej ciekawości, przeto reformaci, bernardyni i franciszkanie dla większego powabu ludu do swoich kościołów jasełkom przydali ruchawości, między osóbki stojące mięszając chwilami ruszane, które przez szpary, w rusztowaniu na ten koniec zrobione, wytykając na widok braciszkowie zakonni lub inni posługacze klasztorni rozmaite figle nimi wyrabiali.
[Te] fraszki dziecinne tak się ludowi prostemu i młodzieży podobały, że kościoły napełnione bywały spektatorem, podnoszącym się na ławki i na ołtarze włażącym; a gdy ta zgraja, tłocząc się i przymykając jedna przed drugą, zbliżyła się nad metę założoną do jasełek, wypadał wtenczas spod rusztowania, na którym stały jasełka, jaki sługa kościelny z batogiem i kropiąc nim żywo bliżej nawinionych, nową czynił reprezentacją, dalszemu spektatorowi daleko śmieszniejszą od akcyj jasełkowych, kiedy uciekający w tył przed batogiem jedni przez drugich na kupy się wywracali, drudzy rzeźwo z ławek i z ołtarzów zeskakując jedni na drugich padali, tłukąc sobie łby, boki, ręce i nogi albo guzy i sińce bolesne o twarde uderzenie odbierając.
Ks. Jędrzej Kitowicz "Opis obyczajów za panowania Augusta III"