Betlejem - tu ukazała się łaska Boga

Małgorzata Głowacka

publikacja 24.12.2013 15:40

W okresie Adwentu i Świąt Bożego Narodzenia moje myśli biegną do miejsca, gdzie zabłysło światu zbawienie.... do Betlejem, do Bazyliki i Groty Narodzenia. Kto choć raz był w Izraelu i stąpał po miejscach świętych zawsze będzie wracał do nich myślami i przypominał je sobie w sercu.

Betlejem leży w paśmie Gór Judzkich na wysokości 770 m, ok. 8 km od Jerozolimy. Starożytne Betlejem zajmowało jedno ze wzniesień, nowożytne zaś rozłożyło się na kilku pagórkach i zboczach. Obecnie miasto liczy ok. 40 tys mieszkańców i należy do Autonomii Palestyńskiej. Starożytne nazwy miasta to: Efrata, Bethlehem Judah, miasto Dawida. W dosłownym tłumaczeniu Betlejem znaczy „Dom chleba”. A samo Betlejem znane było już przed narodzinami Jezusa. Tu zmarła Rachela, poznali się Rut i Booz, narodził się król Dawid...
 



Do Betlejem jadę z Jerozolimy. I choć dzieli mnie ok. 8 km drogi, to podróż trwa dłużej niż 30 min. Mijam ogromny, ponad 7 metrowy, betonowy mur odgradzający Izrael od Palestyny i kontrolę, czyli tzw. chekpoint. Dziś podobnie jak 2 tysiące lat temu pełno tu żołnierzy. Dawniej pilnowali porządku przy spisie ludności, dzięki któremu wypełniły się proroctwa i oczekiwany Mesjasz przyszedł na świat, dziś strzegą przejścia między zwaśnionym Izraelem a Palestyną. Autobus zostawiamy na parkingu a dystans ok 1 km do Bazyliki Narodzenia pokonujemy w eskorcie. Nie czuje żadnego zagrożenia. Miejscowi uśmiechają się do nas, niektórzy nawet machają radośnie rękami w geście powitania. Wiedzą doskonale, że obecność turystów oznacza zarobek. Przecież każdy wywiezie stąd jakiś souvenir. Nie dziwi więc, że cała okolica pełna jest różnorodnych sklepików oferujących pamiątki religijne, głównie rzeźby z drzewa oliwnego.

Nad miastem góruje Bazylika Narodzenia Pańskiego wzniesiona nad powszechnie uznawanym miejscem narodzenia Chrystusa. Ta dostojna budowla nie ma śladu odpustowego nastroju, tak bardzo charakterystycznego np. dla Bazyliki w Nazarecie czy Bazyliki Grobu Świętego w Jerozolimie. Z zewnątrz wyglądem swym przypomina średniowieczną fortecę. Wysoki mur, małe okienka i dziedziniec. Z trzech stron otoczona jest klasztorami: ormiańskim, greko prawosławnym i katolickim, a wśród nich kościołem św. Katarzyny. Pierwsza bazylika chrześcijańska powstała tu w IV wieku dzięki inicjatywie matki cesarza Konstantyna Wielkiego, świętej Helenie. Była wielokrotnie przebudowywana. Finalny kształt budowli jest zaś dziełem cesarza Justyniana. Losy Bazyliki i miasta były bardzo burzliwe. Betlejem wielokrotnie przechodziło z rąk do rąk, dostając się kolejno we władanie Rzymu, Bizancjum, Krzyżowców, Mameluków, Turków, Brytyjczyków, Jordańczyków i Izraelczyków. Od 1995 roku władzę tutaj sprawują Palestyńczycy.

Na przestrzeni wieków kościół ten był świadkiem wielu dramatycznych wydarzeń. Jedna z najbardziej przejmujących historii miała miejsce w roku 614 podczas najazdu Persów, którzy niszczyli wszystkie miejsca kultu chrześcijańskiego w Ziemi Świętej. Ocalała jedynie Bazylika Narodzenia w Betlejem. A stało się to dlatego, że wchodząc do kościoła ujrzeli przedstawione na płaskorzeźbie postacie perskich magów, astrologów, mędrców ze wschodu. Z szacunku do swoich przodków, którzy byli tu przed nimi, zachowali ten kościół od zniszczenia. Okazało się, że znajdujące się w Bazylice biblijne przedstawienie pokłonu trzech królów przyczyniło się do ocalenia tego miejsca od zniszczenia.

 

I tak w ciągu wieków Bazylikę Narodzenia jedni restaurowali (krzyżowcy w latach 1165-1169) inni niszczyli. Najokrutniej z tym świętym dla chrześcijan miejscem obeszli się Turcy. Przetopili ołów z dachu Bazyliki na kule armatnie, wyrażając w ten sposób swoją pogardę dla miejsca kultu chrześcijan, a dodatkowo profanowali świątynię wjeżdżając do niej konno. Dlatego chrześcijanie zdecydowali się zamurować główne wejście do Bazyliki, pozostawiając jedynie mały otwór o wielkości 1.25 m. Wejście to z czasem zostało nazwane „wrotami uniżenia”, „drzwiami pokory”, gdyż każdy z wchodzących do świątyni musi skłonić głowę, by przejść przez próg.

I ja pochylam głowę, i wchodzę do wnętrza. Bazylika ma wysokość 53.9m, 57m długości i 26m szerokości Wnętrze jest szalenie skromne i proste. Nie ma tu wspaniałych fresków, rzeźb, obrazów wielkich mistrzów, kryształowych żyrandoli, witraży .... Ściany są prawie surowe i widać, że tęsknie wypatrują remontu. Chyba w żadnej innej świątyni nie jest tak „pusto”. Wnętrze przecina cztery rzędy ogromnych, wysokich, korynckich kolumn wykonanych z czerwonego piaskowca z umieszczonymi na nich obrazami przedstawiającymi apostołów. Na ścianach dostrzegam resztki starych fresków, a przez klapy w podłodze widzę pozostałości złoconej mozaiki fundacji św. Heleny. Sufit Bazyliki wykonany został z dębu i jak podaje mi stojący obok przewodnik wycieczki, ofiarowany był w 1482 roku przez króla Edwarda IV. Ponoć w Bazylice często jest tłoczno. Mnie udaje się być tu z grupa ok. 50 osób. Jest więc sporo miejsca na swobodne zwiedzanie, fotografię i zadumę, której nikt nie przerywa. W tej 5-nawowej Bazylice można się pogubić. I to nie z powodu jej rozmiarów czy natłoku turystów. Lecz z powodu panujących tu podziałów. Bazylika Narodzenia (podobnie jak Bazylika Grobu w Jerozolimie) podzielona jest między kościoły: ormiańskie, greckie, syryjskie, prawosławne i katolickie. Do katolików należy „tylko” część schodów prowadzących do Groty Narodzenia, jej dwie ściany, fragment posadzki i miejsce, gdzie znajdował się żłóbek.... Dziwny jest ten podział, nie próbuję go nawet zrozumieć.

Gdy reszta grupy przebywa jeszcze w Bazylice przed ikonostasem, ja udaję się wąskimi schodkami do kaplicy pod prezbiterium, gdzie znajduje się ołtarz w stylu wschodnim, a pod nim srebrna gwiazda w marmurowej posadzce. To Grota Narodzenia. Jestem sama. To niesamowite! Mam czas na zadumę, modlitwę, spokojne wykonanie kilku zdjęć. Oglądam tę niezwykłą pieczarę. Grota ma kształt prostokąta o wymiarach 12.30m na 1.15m oraz wysokość 3m. Oświetlają ją 53 lampy oliwne ( z czego kapłani rzym-katoliccy mają prawo zapalić 19 lamp). Chłonę jej wnętrze, atmosferę, historię ….. Oglądam dokładnie każdy szczegół. Wszystko jest tu takie niesamowicie proste, surowe, zwyczajne i tak całkiem inne od tego, co widzimy zazwyczaj w naszych kościołach. Klękam przed srebrną 14-ramienną gwiazdą z 1717 roku, z napisem: Hic de Maria Virgine Christus natus est – czyli: Tu z Maryi Dziewicy narodził się Jezus Chrystus. Delikatnie dotykam jej srebrnych, wspaniałych ramiom i całuję na znak mojej czci, że w tym miejscu Jezus stał się człowiekiem. Przyznaję, że świadomość, iż stoję w miejscu, gdzie narodził się Bóg-Człowiek wywołuje we mnie ogromne wzruszenie, przyspieszone bicie serca....
 



W zachodniej część Groty Narodzenia znajdują się drzwi, którymi wychodzi się do pobliskich pieczar, poświęconych św. Józefowi, św. dzieciom betlejemskim i św. Hieronimowi, który mieszkał tu 33 lata i dokonał przekładu Pisma Świętego na łacinę (Wulgata). W odległości 300 m od bazyliki znajduje się Grota Mleczna. Tradycja mówi, że Maria podczas ucieczki do Egiptu w tym miejscu karmiła Jezusa. W trakcie karmienia krople mleka upadły na skałę zmieniając na mlecznobiały kolor. Tu zgodnie modlą się chrześcijanie i muzułmanie, zwłaszcza wtedy, gdy mają problem z urodzeniem czy wykarmieniem potomstwa. Około 3 km na wschód od Betlejem znajduje się Pole Pasterzy, na terenie osiedla Bet Sahur. Tradycja bizantyjska umieściła tu scenę zwiastowania pasterzom przez anioła dobrej nowiny o narodzeniu Mesjasza. Do dziś pełno tu grot i skalnych jaskiń, które zapewne służyły niegdyś pasterzom i owcom jako schronienie. Od pierwszych wieków chrześcijaństwa powstawały tutaj kościoły i klasztory, zachowane do dziś w postaci archeologicznych wykopalisk. Na Polu Pasterzy znajduje się dziś oryginalny w swym wyglądzie kościół z figurą anioła o kształcie namiotu. Jego kopuła widziana od wewnątrz przypomina palmę, a wspaniałe freski ilustrują dzieje Świętej Rodziny. Obok kościoła zobaczyć można groty, w których według tradycji mieszkali pasterze ze swoimi stadami.

Czas opuścić Betlejem. Trzeba wracać do Jerozolimy i szykować się do dalszej drogi. Jeszcze tylko tęskne spojrzenie na Bazylikę Narodzenia. Tak .. poprzez wiarę i nawiedzenie tego miejsca, pozostanie we mnie teraz na zawsze szczególnie bliskie. Ileż nauki płynie z tej prostej, betlejemskiej groty! Ta uboga, prosta i pokorna grota stała się tronem i mieszkaniem Boga, schronieniem króla Królów, największego spośród władców ....

Mijając betonowy mur dzielący święte miejsca na część palestyńską i izraelską powtarzam wewnętrznie modlitwę: Maryjo, prowadź mnie zawsze do tej betlejemskiej groty i ucz mnie kontemplacji tego wielkiego wydarzenia, które dokonało się właśnie tej najdłuższej i najpiękniejszej nocy. Amem.