Radość w Dzień Bożego Narodzenia

Ks. Leszek Smoliński

publikacja 24.12.2013 15:40

Śniło się jej, że jest na wielkim lotnisku. Co chwila ląduje na nim albo wznosi się do góry olbrzymi samolot. Te wielkie ptaki ze swobodą sunęły po bezchmurnym niebie. Na lotnisku było dużo dzieci, każde z nich trzymało jakąś maskotkę.

Radość w Dzień Bożego Narodzenia

Nic bardziej nie cieszy, jak radość w gronie najbliższych. Chyba jednak nie dla wszystkich jest to takie proste i oczywiste, by się cieszyć. Przekonała się o tym Agnieszka, która spodziewała się powrotu swojego męża pracującego na kontrakcie w zagranicznej firmie. Również dwie dorastające córki Ewelina i Sylwia nie mogły się doczekać powrotu swojego taty. Wszyscy odliczali kolejne dni, wypatrywali za oknem, nasłuchiwali dzwonka u drzwi.

Okazało się, że problemy z powrotem do kraju zaczęły się piętrzyć. Zabrakło biletów na samolot, ostrzegano przed epidemią koziej grypy, śnieg spowodował paraliż komunikacyjny. Sytuacja wydawała się nie do rozwiązania.

W Wigilię Bożego Narodzenia w całym domu panowała dziwna cisza. Niby nic, a jednak. Trudno było doszukać się radości z nadchodzących Świąt. Nie cieszyło dosłownie nic. Jakieś ponure spojrzenia, pojedyncze słowa. W pośpiechu przygotowywano choinkę. Świąteczne potrawy jakby straciły swój smak. Wydawało się, że wszystko sprzysięgło się przeciw Agnieszce i jej córkom. Wieczerza wigilijna była okazją do wspomnień, ale w każdym oku kręciła się łza. Pusty talerzyk dla przypadkowego gościa miał w tym roku zupełnie inną wymowę. I pod choinką było tak jakoś pusto… Na początku grudnia dziewczynki wysłały listy z prośbą o konkretne prezenty. I te – tak długo oczekiwane i wymarzone – nie miały większego znaczenia.

– Czy wiesz mamo, kiedy wróci nasz tata? – dopytywała się Ewelina.
– Przykro mi, córeczko – odpowiedziała mama. – Dobrze wiesz, że w tych dniach niełatwo jest znaleźć możliwość powrotu do domu. Dużo ludzi chciałoby wrócić do swoich najbliższych. Wielu pewnie spędzi swoje Święta w drodze, niektórzy pozostaną daleko od najbliższych.

Sylwia powiedziała głośno:
– Wiesz, mamusiu, Pan Jezus też rodził się w samotności. A Maryja nie miała nawet spokoju. Nikt nie chciał ich przyjąć pod swój dach. W każdym miejscu słyszeli: jest już późno, nie ma miejsca, idźcie dalej. Nawet Pan Jezus był tego dnia taki samotny. Prawie jak my… Przykro jest być samotnym, to takie trudne.

Było spotkanie przy stole, życzenia od babci z Zakopanego, śpiewanie kolęd… „Wśród nocnej ciszy” rodził się Jezus. Aniołowie śpiewali „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie”. Pasterze podążali z radością w sercu do Betlejem. A w sercu Agnieszki i jej córek panowała tęsknota.
 

Jako pierwsza zasnęła Ewelina. Nawet nie zauważyła, jak za oknem jej mieszkania starsi chłopcy zaczęli puszczać petardy. Nie słyszała huku i nie widziała kolorowych błysków rozświetlających wigilijne niebo. Ze łzami w oczach zasnęła. Śniło się jej, że jest na wielkim lotnisku. Co chwila ląduje na nim albo wznosi się do góry olbrzymi samolot. Te wielkie ptaki ze swobodą sunęły po bezchmurnym niebie. Na lotnisku było dużo dzieci, każde z nich trzymało jakąś maskotkę. Przy wejściu do holu dworca znajdowała się olbrzymia choinka, a koło niej kręciło się mnóstwo maluchów. Poprzebierani w stroje świąteczne pracownicy lotniska dawali dzieciom śmieszne prezenty. Ewelina podeszła do jednego z nich – był starszym, miłym człowiekiem o dobrodusznym wyglądzie. Chciała sobie przypomnieć, co mogłaby dostać na gwiazdkę, jaki mieć dom, kogo do niego zaprosić… W jej głowie pozostawało jednak tylko jedno życzenie: chcę jak najszybciej zobaczyć swojego tatę. To będzie moje największe życzenie. Długobrody starzec odezwał się bardzo delikatnym głosem:

– Jakie masz życzenie, Ewelino?

Zdumiona nastolatka zamarła na chwilę. Zaniemówiła. Dotychczasowe myśli umknęły gdzieś na bok. Pozostała pustka. Nowa komórka, laptop, nowa gra komputerowa – zaczęła wyliczać łamiącym się głosem. Ale to chyba nie o to mi chodziło – zastanawiała się głośno. Rozejrzała się wokoło i zobaczyła same szczęśliwe dzieci.

– Dlaczego one wszystkie są takie szczęśliwe? – zapytała starca.
– Wiesz – odpowiedział starzec – cieszą się, bo są kochane i mają wokół siebie najbliższych. A Ty dlaczego się nie cieszysz? – zapytał.
– Ja, ja… – wyszeptała Ewelina – ja czekam na swojego tatę, który miał wrócić na Boże Narodzenie do domu. I nie jestem szczęśliwa.

Starzec popatrzył, uśmiechnął się i powiedział:
– Nie ma co robić tragedii. Pokaż mi zdjęcie swojego taty.
Ewelina wyciągnęła piękny album rodzinny z podróży do Ziemi Świętej. Tata pochylał się w grocie narodzenia Pana Jezusa nad gwiazdą z napisem: „Tu z Dziewicy Maryi narodził się Jezus Chrystus”. Starzec popatrzył i zachwycił się.
– Jak widzisz, Ewelino, nie ma co płakać. Cieszmy się razem z Bożego Narodzenia. A tata przecież bardzo cię kocha, więc nie może o tobie zapomnieć.

Tej nocy Ewelina powróciła w swoim śnie do pielgrzymki z Ziemi Świętej. Była w Betlejem i czuła się, jakby tu chwilę wcześniej przyszedł na świat Pan Jezus. Takiego wydarzenia nie da się zapomnieć.
Bożonarodzeniowy poranek był bardzo mroźny. Za oknem leżał śnieg, w którym odbijały się promienie zimowego słońca. Dzwony wzywały do radosnego świętowania. Zza ściany dobiegały dźwięki kolęd. Ewelina dopiero co przetarła oczy i czuła się jeszcze jak we śnie. Chciała nawet podzielić się tym swoim pięknym przeżyciem z mamą.

– Mamo! – zawołała – chciałabym ci coś opowiedzieć. W tym momencie odezwał się dzwonek do drzwi.
– Czy to nie za wcześnie na poranną wizytę? – krzyknęła Sylwia.
– Pewnie znowu ktoś pomylił drogę – zażartowała Ewelina. Mama w pośpiechu podeszła do drzwi. Energicznym ruchem otworzyła je, a za plecami usłyszała wybuch radości.
– Tata wrócił – krzyknęły chórem dziewczynki. – Teraz to naprawdę mamy w naszym domu Boże Narodzenie. Radości, pocałunkom i uściskom nie było końca.

Tego roku Boże Narodzenie miało szczególny wymiar. Nie tylko narodził się na świat Pan Jezus, oczekiwany przez tyle wieków Zbawiciel świata, ale również do domu powrócił tata. I rodzina w komplecie mogła cieszyć się tym, że jest razem i świętować. Maleńka miłość przyszła na świat, by odnowić serca wszystkich, którzy się na Nią otworzą.