A jednak radość

ks. Ireneusz Okarmus

publikacja 14.12.2003 10:00

Czy w Adwencie jest miejsce na radość? Jeśli tak, to z czego powinna ona wypływać? Być może wątpliwości wielu ludzi biorą się z tego, że w okresie Adwentu używany jest fioletowy kolor liturgicznych szat, kojarzący się raczej z Wielkim Postem, pogrzebem, pokutą, smutkiem i żałobą, a już na pewno nie z radością.

 

 

Teologiczny sens Adwentu


Radość to pewien rodzaj ludzkiego szczęścia, które płynie z poznania i posiadania jakiegoś dobra lub z nadziei i oczekiwania na spełnienie obietnicy. Radość jest tym większa, im większe i trwalsze jest dobro, które posiadamy. Jeżeli należy ono do porządku materialnego i doczesnego, wtedy radość ma charakter naturalny, a jeżeli dobro jest nadprzyrodzone, to radość jest duchowa i religijna, zrodzona pod wpływem bliskości Boga - Najwyższego Dobra.

Aby dać sobie odpowiedź na pytanie, czy i dlaczego w Adwencie jest miejsce na radość i jaki ona ma charakter, trzeba spojrzeć na teologiczny wymiar tego okresu liturgicznego. Sprowadza się on do czterech aspektów. Po pierwsze, jest to pamiątka historycznego oczekiwania narodu wybranego na Zbawiciela. Po drugie, jest to oczekiwanie dorocznej pamiątki narodzin Zbawiciela, czyli świąt Bożego Narodzenia. Po trzecie, jest to czas, w którym Kościół kieruje oczekiwania wiernych na to, co się na pewno wydarzy, a co jest zapowiedziane i obiecane, czyli powtórne przyjście Chrystusa w majestacie i chwale na sąd ostateczny. Wreszcie, Adwent to czas, w którym uświadamiamy sobie, że Zbawiciel przychodzi do nas ze swoją łaską w sakramentach, a szczególnie w Eucharystii, a my powinniśmy Go oczekiwać. Streszczając cały sens Adwentu, możemy określić go słowem: oczekiwanie.

 

 

 

Radość oczekiwania


Człowiek przez całe życie czegoś oczekuje. I to, na co czeka, kreuje sposób działania i myślenia. Kto niczego nie oczekuje, niczego nie spodziewa się, do niczego nie dąży, ograbiony jest z ideałów i nadziei, i u takiego człowieka trudno odnaleźć radość. Radość w oczekiwaniu jest tym większa, im bliższa jest chwila spełnienia i zakończenia oczekiwania. I to jest cechą charakterystyczną Adwentu. Nastrój ten trafnie oddaje fresk, który można oglądać w Kaplicy Sykstyńskiej, namalowany przez Rafaela Santi. Artysta przedstawił szereg postaci będących przodkami Jezusa. Im bliżej są w dziejach narodzenia Jezusa Chrystusa, tym są bardziej w świetle, a na ich twarzach maluje się radość; im dalej w przeszłość, tym postacie są bardziej w mroku, we mgle, a na ich twarzach nie widać radości.

To również charakteryzuje postawę tych, którzy żyli u samego końca oczekiwania ludzkości na przyjście Zbawiciela. Gdy ta chwila była już bliska, ci, którzy o tym wiedzieli, już się radowali. Maryja, która choć jeszcze nie mogła cieszyć się spełnieniem obietnicy, że wyda na świat Zbawiciela, już wyśpiewała hymn uwielbienia: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu Zbawcy moim”. A Elżbieta na odwiedziny Maryi zareagowała słowami: „Skoro głos twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radością dzieciątko w mym łonie”. Te sceny biblijne łączy jedno. Oczekiwany Mesjasz jest już blisko, świat za niedługo ujrzy Jego obecność, i dlatego uzasadniona jest radość, nawet dziecka nienarodzonego, które miało „przygotować Zbawicielowi drogi”.

 

 

 

Więcej na następnej stronie

 

 

 


Jeżeli więc w Adwencie wspominamy ten fragment historii zbawienia, to i nas powinna wypełniać radość bliskiego spełnienia się obietnic, czyli radość Maryi, Elżbiety i Jana. To w praktyce naszego życia odnosi się do zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Im bliżej, tym nasza duchowa radość powinna być większa, chociaż związana z oczekiwaniem.

 

 

Radość adwentowej postawy


Jezus Chrystus już raz przyszedł na ziemię, ponad dwa tysiące lat temu. Dzięki Jego pierwszemu przyjściu w ludzkiej naturze jest On ciągle obecny wśród nas, w naszym „teraz”, w naszej rzeczywistości i czasie, chociaż w inny sposób. Adwent uświadamia nam, że Zbawiciel, który kiedyś przyszedł i zamieszkał między nami, jest teraz obecny w sakramentach, szczególnie w sakramencie Eucharystii, i przychodzi do każdego, kto Go oczekuje i pragnie takiego spotkania. To zaś prowadzi do radości płynącej z tego, że Bóg jest tak bliski. Pomiędzy jednym a drugim Jego spotkaniem w sakramencie Eucharystii powinien być czas tęsknego oczekiwania, czyli taki mały życiowy Adwent, tym radośniejszy, im większa będzie świadomość tego, co się dzieje. Jest to postawa adwentowej radości - oczekiwanie na bliskość Boga.

Adwent to także czas intensywnego przypominania obietnicy ponownego przyjścia Chrystusa na sąd. To właśnie w tym okresie uświadamiamy sobie, że dzień powtórnego przyjścia Chrystusa jako sędziego może dokonać się za naszego życia, a my powinniśmy być do tego odpowiednio przygotowani. Jest to obietnica dobra eschatologicznego, czyli ostatecznego zwycięstwa nad szatanem i triumfu zbawionych. Bóg obiecuje, że cierpienie się skończy i wtedy radość napełni niebiosa (Ap 14,1; 18,20), i będzie wielki triumf radości, ponieważ „otrze z oczu wszelką łzę, a śmierci odtąd nie będzie” (Ap 21,4). Stąd radość, która rodzi się z pewności, że obietnica Boga zostanie na pewno spełniona.

Zarówno obecność Chrystusa teraz, wśród nas, jak i zapowiedź Jego powtórnego przyjścia w chwale jest związana z radosnym oczekiwaniem. Dla kogo obecność Chrystusa w Eucharystii jest wielką wartością i szczęściem, ten oczekuje z radością na Jego przyjście ze zbawczą łaską. Tak samo zapowiedź tego, „czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, co przygotował Bóg dla tych, którzy Go miłują”, może napełnić serca radością.

Adwentowa radość to postawa życiowa, która rodzi się z odkrycia, że Chrystus jest obecny pośród nas i przychodzi indywidualnie do każdego, kto Go zaprasza. To zaś jest ściśle związane z oczekiwaniem na Niego i gotowością na spotkanie, aby mu otworzyć „drzwi serca”.

Kto tak rozumie radość, ten na pewno ustrzeże się przed wszystkim, co obraża przychodzącego Zbawiciela, i zmobilizuje się do intensywniejszego życia religijnego, otwartego na innych ludzi. Wtedy nawet wesołość zabawy nie przesłoni Boga i nie zakłóci duchowej radości.