Święto Ofiarowania Pańskiego

publikacja 30.01.2017 18:57

Siedem homilii

Ujrzeć zbawienie

ks. Leszek Smoliński

Święto Ofiarowanie Pańskiego obchodzi Kościół czterdzieści dni po Bożym Narodzeniu. Wiążą się z nim trzy wydarzenia: „oczyszczenie Maryi”, „wykupienie” pierworodnego Dziecka przez uiszczenie przewidzianej przez Prawo ofiary oraz „przedstawienie” Go w świątyni. Po kultowym akcie przedstawienia, czyli ofiarowania na wzór ofiar składanych przez kapłanów w Świątyni, ma miejsce scena prorocza. Prorokini Anna i sędziwy prorok Symeon jako przedstawiciele wierzącego Izraela, pod natchnieniem Bożego Ducha pozdrawiają „Mesjasza Pańskiego”.

Zatrzymajmy się przez chwilę nad postacią Symeona. Ewangelista Łukasz określa go jako człowieka sprawiedliwego i pobożnego, który i wyczekuje pociechy Izraela. Żyje on w bliskości Świątyni, w otwarciu na pełnienie woli Bożej. Jako człowiek duchowy jest wrażliwy na Boże natchnienia. Dlatego pojawia się w Świątynio w momencie, gdy wchodzi do niej Święta Rodzina. Bierze w objęcia i błogosławi Dziecię Jezus. „W tym serdecznym uścisku, jaki spadkobierca dotychczasowych dziejów zbawienia przekazuje Temu, który jest „Pociechą” nowego Izraela, widać wypełnienie i dokonanie tego, co miało przyjść” (E. Szymanek).

Symeon pełen wdzięczności wobec Władcy wyśpiewuje radosny kantyk. To pieśń, która wypełnia i wieńczy życie tego starca, a przez niego i całe Stare Przymierze, którego on jest przedstawicielem. Stanowi ona od czasów starożytnych w Kościołach Wschodu i Zachodu część modlitwy liturgicznej na zakończenie dnia. Symeon pod koniec ziemskiego życia widzi zbawczą misję, którą ma wypełnić wobec ludzkości Dziecię Jezus. To rodzi w nim pokój serca i ufność w Boże obietnice. Symeon nazywa Chrystusa „światłem na oświecenie pogan”, których wyzwala z ciemności bałwochwalstwa i grzechu, oraz „chwałą ludu Twego Izraela”. W ten sposób wskazuje, że misja Zbawiciela, zapowiedziana przez proroków, dotyczy zarówno Greków, jak i Żydów.

Po oddaniu chwały Bogu i słowach radości odnoszących się do Dzieciątka, Symeon proroczo zwiastuje krzyż. Jezus, który ma nieść światło całemu światu, ma stać się dla tego świata również znakiem sprzeciwu. W to cierpienie zostanie również włączona Maryja, której dusze przeniknie miecz boleści.

Jeśli chcemy ujrzeć zbawienie, warto stać się stałym bywalcem świątyni. Chociaż cały świat należy do Boga, to szczególnym miejscem spotkania z Nim jest Jego dom. Tu dokonuje się ofiara Nowego Przymierza, z której możemy zaczerpnąć siły do zmagania z trudną rzeczywistością. Spotkanie z Panem jest okazją, aby na nowo rozpalić w sobie Boże dary, których dawcą jest Duch Święty.

Do bycia światłem dla świata są w sposób szczególny wezwane osoby, które przez konsekrację oddają się na wyłączną służbę Bogu. Obchodzony w Kościele powszechnym od 1997 roku Dzień Życia Konsekrowanego stanowi okazję, aby osoby poświęcone Bogu odnowiły konsekrację chrztu i konsekrację zakonną oraz ponowiły ofiarowanie siebie w służbie Bogu i ludziom. Ta konsekracja służy przypomnieniu, że odpowiedzią człowieka na Bożą miłość ma być świętość życia w ubóstwie, czystości i posłuszeństwie. Wszystko po to, by głosić większą chwałę Bożą i przyczyniać się do dzieła zbawiania świata.

Świadkowie Królestwa

ks. Leszek Smoliński

Ofiarowanie Pańskie przypada czterdzieści dni po Bożym Narodzeniu. Na pamiątkę ocalenia pierworodnych synów Izraela podczas niewoli egipskiej, każdy pierworodny syn u Żydów był uważany za własność Boga. Dlatego 40 dnia po urodzeniu należało syna zanieść do świątyni w Jerozolimie. Składano wtedy dziecko w ręce kapłana, by je następnie wykupić za symboliczną opłatę, równą zapłacie za pięć dni pracy. Równocześnie z obrzędem ofiarowania i wykupu pierworodnego syna łączyła się ceremonia oczyszczenia matki dziecka. Z tej okazji matka była zobowiązana złożyć ofiarę z baranka, a jeśli była uboga, to przynajmniej ofiarę z dwóch synogarlic lub gołębi. Fakt, że Maryja i Józef złożyli synogarlicę, świadczy, że byli bardzo ubodzy. Po wypełnieniu przepisów Prawa Mojżeszowego, rodzice Jezusa udali się do Nazaretu. Ewangelista Łukasz pokazał, że w życiu Jezusa była nieustannie obecna łaska Boża.

Bóg ze swoją łaską jest obecny w życiu każdego z nas. Jego hojność zależy od naszego otwarcia. Potwierdzenie dla nas stanowią prorokini Anna i starzec Symeon. Za natchnieniem łaski znaleźli się w świątyni, w momencie ofiarowania Dzieciątka Jezus. Życie Anny opisane zostało jako owoc dojrzałej wiary. Jako wdowa poświęciła je służbie w świątyni, „służąc Bogu w postach i modlitwach, dniem i nocą” (Łk 2, 37). Nie mogła być w żaden sposób poinformowana, a jednak „przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia” (Łk 2, 38). Anna oznajmiła, że to Dziecko, które przebywa w świątyni jest odpowiedzią dla Izraelitów oczekujących Mesjasza. W ten sposób prorokini złożyła ciche świadectwo o znaczeniu Jezusa dla ludzi, którzy z niecierpliwością oczekują odkupienia. Również starzec Symeon „był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim (Łk 2, 25). Wziął na ręce sześciotygodniowe Dzieciątko, uniósł je wysoko z najwyższą czcią, poznając w Nim Zbawiciela świata i błogosławiąc dobroć Boga: „Teraz o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju” (Łk 2, 29). W ten sposób cel jego doczesnego życia został już osiągnięty, gdyż zobaczył Zbawiciela, którego pojawienie się rozpoczyna ostatni etap zbawczej historii.

Łaska Boża jest odpowiedzią na nasze ofiarowanie, a więc życie, w którym dominuje pragnienie zawierzenia i oddania się Bogu.

Wezwanie do bycia świadkiem Bożej łaski w świecie podejmują osoby konsekrowane. Swoim życiem pokazują, jak bardzo różne są sposoby na „bycie chrześcijaninem”. Od 1997 roku w Święto Ofiarowania Pańskiego Kościół powszechny obchodzi ustanowiony przez św. Jana Pawła II „Dzień Życia Konsekrowanego”, poświęcony modlitwie za osoby, które oddały swoje życie na służbę Bogu i ludziom w niezliczonych zakonach, zgromadzeniach i instytutach świeckich, według udzielonej im łaski. W ten sposób dążą do miłości doskonałej – celu każdego chrześcijanina.

Święto Ofiarowania to okazja do naszego osobistego zawierzenia Bogu, który nieustannie działa w naszym życiu. Pozwólmy Panu działać w naszej codzienności, abyśmy byli widocznymi znakami działania Bożej łaski w świecie.

Życiowa równowaga

ks. Leszek Smoliński

Po czterdziestu dniach, potrzebnych do oczyszczenia dla matki, przyszedł dla Maryi czas, kiedy mogła znowu wejść w progi świątyni. Matka Jezusa mogła wreszcie ofiarować, poświęcić Bogu na służbę swego pierworodnego Syna. Stąd wzięło nazwę, obchodzone już od IV w. po Chr. w Rzymie i Jerozolimie, święto Ofiarowania Pańskiego, zwane też dawniej świętem Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny, a w naszej polskiej tradycji – Matki Boskiej Gromnicznej. Dlatego przynosimy do świątyń specjalne woskowe świece – gromnice, które zapalone wkłada się w dłonie umierających. Po to, aby Matka Boża, uosabiająca Kościół potrzebujący wciąż oczyszczenia, w którym rodzi się Chrystus, symbolizowany przez tę świecę – gromnicę, była przy nich aż do ostatniego tchu. A także by razem z Synem prowadzili dusze nieśmiertelne na szczęśliwą wieczność do domu Ojca. Jezus, światłość świata, broni nas także przed atakami złego ducha.

Aby dopełnić wszystkich zobowiązań, potrzebnych do uzyskania stanu oczyszczenia, musiała Maryja złożyć ofiarę. Kapłanowi pozostała już tylko modlitwa wstawiennicza za Nią, by w ten sposób została do końca oczyszczona z upływu krwi. Święta Rodzina była raczej ubogą. W miejsce baranka złożyła więc ofiarę ubogich – dwa gołębie. Bóg natomiast sam ofiarował się człowiekowi – Jezus spotkał się ze swoim ludem w osobach Symeona i Anny. Gdy tylko Józef i Maryja przyszli do świątyni z Dzieciątkiem, znalazł się tam również starzec Symeon, wiedziony głosem Ducha Świętego. On to wziął Dziecko z rąk rodziców i błogosławiąc Boga odśpiewał piękny kantyk, obwieszczający spełnienie się obietnic Bożych. Zwiastował również posłannictwo Jezusa jako Zbawiciela wszystkich narodów. Obok Symeona, na spotkanie z Jezusem oczekiwała w świątyni osiemdziesięcioczteroletnia Anna. Służyła ona w świątyni, poszcząc i modląc się. Miała to szczęście, że doczekała się i ujrzała Jezusa. Dlatego też „sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy” (Łk 2,38).

Św. Jan Paweł II w szczególny sposób uhonorował tych, którzy swoje życie oddali służbie Bogu i ludziom, ustanawiając w 1997 roku obchody Światowego Dnia Życia Konsekrowanego w Dniu Ofiarowania Pańskiego. Jak zaznaczył, chodzi o to, aby „pomóc całemu Kościołowi w coraz pełniejszym dostrzeganiu wartości świadectwa osób, które wybrały drogę wiernego naśladowania Chrystusa poprzez praktykowanie rad ewangelicznych; zarazem dla samych osób konsekrowanych będą właściwą okazją odnowienia przyrzeczeń oraz ożywienia uczuć, które powinny inspirować ich oddanie się Panu”. Dalej podkreślił, że „Ofiarowanie Jezusa w świątyni jest wymowną ikoną całkowitego oddania własnego życia, szczególnie dla tych, którzy zostali powołani, aby urzeczywistniać w Kościele i w świecie, poprzez praktykowanie rad ewangelicznych, charakterystyczne przymioty Jezusa - dziewictwo, ubóstwo i posłuszeństwo”.

Idąc za wskazaniami św. Jan Pawła II warto nieustannie odnajdować „właściwą równowagę między działaniem a kontemplacją, modlitwą i dziełami charytatywnymi, między zaangażowaniem w rzeczywistość doczesną a dążeniem do celu eschatologicznego”.

Siebie i nas

Piotr Blachowski

Według Prawa Mojżeszowego każda kobieta przez czterdzieści dni po urodzeniu chłopca, a przez osiemdziesiąt dni po urodzeniu dziewczynki, pozostawała nieczysta. Nie wolno jej było dotykać niczego świętego ani wchodzić do świątyni. Po upływie tego czasu matka musiała przynieść do świątyni jednorocznego baranka. "Jeśli zaś ona jest zbyt uboga, aby przynieść baranka, to przyniesie dwie synogarlice albo dwa młode gołębie, jednego na ofiarę całopalną i jednego na ofiarę przebłagalną. W ten sposób kapłan dokona przebłagania za nią i będzie oczyszczona." (Kpł 12,8).

W VII w. ten fragment Prawa Mojżeszowego został wykorzystany do nazwania tego dnia Świętem Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny. W tradycji polskiej dzień ten nazywany był Świętem Matki Bożej Gromnicznej. My zaś dzisiaj nazywamy go Świętem Ofiarowania Pańskiego. Zastanówmy się, jak to rozumiemy, bo dać siebie, ofiarować komuś swoją osobę, swoje życie i umiejętności – to szczęście. Maryja przynosi małego Jezusa do świątyni. Ofiarowanie Jezusa ma, z uwagi na jego bosko-ludzki byt, inny charakter niż w przypadku pozostałych chłopców. Jest ono wyrazem wierności Bogu, jego nakazom zawartym w Prawie, ale ma inną istotę: Jezus ofiarowuje się Bogu, ale jako swemu Ojcu, bowiem będąc człowiekiem, nie przestaje być Jednym z Trójcy. To ofiarowanie jest zapoczątkowaniem drogi Chrystusa, która swój szczyt osiągnie na Krzyżu.

Św. Paweł w liście do Hebrajczyków tłumaczy nam sens Ofiarowania Pana. „Ponieważ zaś dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i On także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią.” (Hbr 2, 14). Jak mamy to rozumieć? Jezus ofiarowuje Ojcu nie tylko siebie, lecz także nas, czyli całą ludzkość, bo przecież stał się Barankiem ofiarnym, przyjmując Krzyż za nasze grzechy.

Teraz pozostaje nam zastanowić się, co znaczy: dać coś komuś, zaofiarować swoją pomoc, ofiarować komuś siebie, swoje życie i swój byt. My, katolicy, od niepamiętnych czasów ofiarowujemy swoje dzieci Panu w dniu Chrztu, potem ponawiamy ofiarowanie przy  I Komunii Świętej, przy Bierzmowaniu, podczas Ślubów. Po co pisać o czymś, co jest nam doskonale znane? A właśnie po to, abyśmy się nad swoim ofiarowaniem zastanowili przez pryzmat Ofiarowania Pańskiego. Ofiarujmy siebie Bogu, ofiarujmy siebie bliźnim, to nie boli, a jakże jest szczytne.

Światło Chrystusa – Bogu niech będą dzięki.

Światło Chrystusa

Piotr Blachowski

Życzliwym okiem spoglądamy na dary. Lubimy je otrzymywać, bo to miłe. Gorzej już, gdy my mamy coś komuś ofiarować, a przecież dać coś komuś, zaofiarować swoją pomoc – to piękne. Dać siebie, ofiarować komuś swoją osobę, swoje życie i umiejętności – to szczęście. My, chrześcijanie, z dawien dawna ofiarowujemy Panu swoje dzieci w dniu Chrztu, potem ponawiamy ofiarowanie w trakcie I Komunii Świętej, przy Bierzmowaniu, podczas Ślubów. Może więc warto spojrzeć na to nasze ofiarowanie przez pryzmat Ofiarowania Pańskiego.

„Ponieważ zaś dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i On także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli.” (Hbr 2, 14-15) Tak św. Paweł w liście do Hebrajczyków tłumaczy nam Ofiarowanie Pana. Dlaczego to takie ważne? Warto się dłużej nad tym cytatem zatrzymać.

Ofiarowanie Jezusa, z uwagi na jego bosko-ludzki byt, różni się od ofiarowania pozostałych chłopców. Jest wyrazem wierności Bogu, Jego nakazom zawartym w Prawie, lecz ma inną istotę: Jezus ofiarowuje się Bogu, ale jako swemu Ojcu, bowiem będąc człowiekiem nie przestaje być Jednym z Trójcy.

Ofiarowanie jest zapoczątkowaniem, a zarazem znakiem tego oddania się Ojcu, które swój szczyt osiągnie na Krzyżu. Ze względu jednak na ludzką naturę Jezusa, Jego czyn jest ofiarowaniem Ojcu nie tylko swej Osoby, lecz także całej ludzkości. Tym samym Chrystus stał się i dla ludzkości, i dla każdego człowieka, wzorem bezgranicznego zawierzenia Bogu i posłuszeństwa woli Bożej.

Całe życie i postępowanie Chrystusa charakteryzuje ofiarniczość urzeczywistniająca się w służbie miłości każdej ludzkiej istocie, zwłaszcza najsłabszym i najbardziej potrzebującym pomocy. Nazwany Barankiem ofiarnym, rzeczywiście nim został, przyjmując Krzyż za nasze grzechy.

Dlatego właśnie obchodzimy to święto i dla upamiętnienia Świętego Ofiarowania przynosimy do Kościoła gromnice, których światło ma symbolizować Chrystusa jako  światło prowadzące nas do Boga – Boga Ojca, Jego Syna i Ducha Świętego, który czuwa nad nami, abyśmy nie zbłądzili w drodze, Drodze Chrystusowej.

Światło Chrystusa – Bogu niech będą dzięki.

Poczucie świętości


W czasach Starego Testamentu, a zwłaszcza w okresie wędrówki przez pustynię z Egiptu do Ziemi Obiecanej, Żydzi mieli bardzo mocne poczucie świętości Boga. Mieli także świadomość, że oni sami nie są święci, ale grzeszni i niedoskonali. Dlatego też proszą, aby Bóg nie przemawiał do nich bezpośrednio, ale aby był zachowany jakiś dystans. Pośrednikiem był najpierw Mojżesz, potem Jozue, następnie prorocy.

Takie rozumienie świętości Boga i wynikające z niego przekonanie, że z Bogiem bezpośrednio obcować nie może człowiek grzeszny, nieczysty i skalany, było potwierdzone wcześniejszymi słowami Boga, a zwłaszcza wielokrotnie powtarzaną przestrogą, że nie może człowiek oglądać oblicza Bożego i przeżyć. To przeświadczenie było także utrwalone w wielu przepisach prawa żydowskiego. Wymagały one rytualnych oczyszczeń przed modlitwą czy wejściem do świątyni. Tak samo jak najrzadziej i tylko z najwyższym szacunkiem było wymawiane imię Boga - aby go nie skalać nieczystymi ustami.
Jezus często krytykuje zewnętrzne przejawy tego pragnienia czystości, gdyż widzi, że stały się one puste i przestały wyrażać prawdziwą postawę człowieka. Dlatego też pokazuje ich wewnętrzny sens.

Tym, co oddziela od Boga, jest grzech. To on uniemożliwia spotkanie z Nim, zanieczyszcza człowieka. Jak pamiętamy, Jezus także mówi, że ani jedna jota w Prawie nie może się zmienić. To oczywiście nie oznacza, że należy zawsze zachowywać dosłownie przepisy Prawa, ale wskazuje, że duch zapisów starotestamentalnych nigdy nie przemija. Dlatego nie powinniśmy dzisiaj spoglądać z ironią na starotestamentalne prawa, ale dociekać ich ducha. Otóż właśnie w błaganiu Izraelitów, aby Bóg przemawiał do nich przez proroka, a nie bezpośrednio, jest pewna prawda, o której dzisiaj trzeba mocno przypominać.

My dzisiaj doskonale wiemy, że jeżeli na przykład brudne naczynia pomieszać z czystymi, to wcale przez to te brudne się nie oczyszczą, a wręcz przeciwnie: te, które były czyste, trzeba będzie znowu pozmywać. Jeżeli w towarzystwie tylko jedna osoba zapali papierosa, to wszyscy będą musieli wdychać jego dym. Jeżeli tylko jeden słucha bardzo głośno muzyki, to wszyscy muszą jej słuchać. Czystość trzeba chronić przed brudem, piękno przed brzydotą, ciszę przed hałasem. To wszystko wiemy doskonale, ale wydaje się, że czasem zatracamy to poczucie, jakie towarzyszyło starotestamentalnemu Izraelowi, wędrującemu przez pustynię. Poczucie szacunku dla świętości.

Samo pojęcie sacrum - świętości - przestało już być dla nas oczywiste, tak jak oczywista jest różnica między czystością a brudem, ciszą a hałasem. A więc, czym jest świętość? Nie da się tego zdefiniować, ale jeżeli człowiek zatraci poczucie, że istnieje coś świętego, zatraci poczucie sacrum, to traci także postawę szacunku, przestaje na przykład zauważać, że ktoś jest mądrzejszy, starszy i wobec tego trzeba umieć się zachować. Przestaje zauważać, że nie wszędzie wszystko wypada, że innym miejscem jest kino, a innym kościół. Jeżeli ginie poczucie sacrum, świat staje się płaski, jednowymiarowy, traci głębię. To samo dotyczy naszego życia. Jeżeli dla kogoś nie ma nic świętego, jego życie jest płaskie, nie ma w nim hierarchii. W konsekwencji taki człowiek jest całkiem bezbronny wobec nachalnej reklamy konsumpcjonizmu, brak mu kręgosłupa.

A więc w świecie, gdzie generalnie demaskuje się wszelkie świętości, w świecie, który wszystko sprowadza do pytania, ile to kosztuje, musimy bardzo dbać o pielęgnowanie w sobie poczucia sacrum, poczucia świętości. Dzisiaj nie ma już na to przepisów, tak jak to było w czasie starotestamentalnym, tym bardziej trzeba o zachowanie poczucia świętości troszczyć się nie tylko w swoim sercu i w swoim zachowaniu.

ks. Jan SŁomka

Tajemnice radości i niepokoju


ks. Wacław Depo

Drogi wiary prowadzące od tajemnicy Zwiastowania przez Betlejem do Jerozolimy – aby uznać w Jezusie zrodzonym z Maryi Dziewicy obiecanego Mesjasza – nigdy nie były łatwe i proste. Naród Izraela, który przygotowywał się przez wieki na przyjście Mesjasza i który posiadał proroków, kapłanów, księgi święte i Świątynię Pańską, nie rozpoznał „czasu nawiedzenia Bożego”. Jest to jedna z tajemnic wiary, ale i zarazem wielka przestroga dla nas, którzy wierzymy, że „gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego zrodzonego z niewiasty” (Ga 4,4).

Cieszymy się tą prawdą, ale jednocześnie uznajemy to za paradoks wiary, że wspaniałość i potęga przyjścia Mesjasza Bożego nie okazała się w triumfalnym i groźnym pochodzie Stwórcy i Władcy wszechświata, lecz w zwyczajności i słabości Dziecka, które narodziło się w betlejemskiej stajni. Tym, którzy Je przyjęli i przyjmują z wiarą, to Dziecię daje moc i godność dzieci Bożych. Albowiem wszechmoc Boga objawia się nie poprzez przemoc i siłę, które zniszczyłyby wolność wyboru, lecz jako DARY ŁASKI, PRAWDY I MIŁOŚCI. Dowodem tej rzeczywistości wiary jest postawa Maryi, która jest posłuszna woli Ojca: „Oto Ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego” (Łk 1, 38) i która za „sprawą Ducha Świętego pocznie i porodzi Syna, któremu nada imię Jezus” (Łk 1, 31.35); która na własnych rękach „przyniesie Dziecię do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu” (Łk 2, 22). Dzielimy Jej radość, ale i zarazem niepokój Jej macierzyńskiego serca, kiedy na Jej rękach „wszedł” do świątyni Syn Boży i Syn Człowieczy, Arcykapłan przeznaczony na przyszłą ofiarę z samego siebie dla przebłagania za grzechy ludzi. Dlatego Jej duszę i serce miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu (Łk 2, 35). Poprzez Jej serce, ciało i krew Syn Boży stał się uczestnikiem naszego człowieczeństwa. Stał się w pełni solidarny z nami. Autor Listu do Hebrajczyków wprost po mistrzowsku ujmie tę prawdę w słowach: Upodobnił się pod każdym względem do braci, aby stać się miłosiernym i wiecznym Arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu. W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom.

W Jezusie Chrystusie doświadczamy więc nowego objawienia się Boga jako MIŁOŚCI MIŁOSIERNEJ, a nie jakiejś dalekiej czy wyniosłej Idei, której nie można dosięgnąć czy jej „dotknąć”... W Nim, Bóg Ojciec ukazuje nam drogę i światło do życia w prawdzie i miłości. Gdy się Go nie uzna i zlekceważy Jego znak – nie tylko poprzez sprzeciw, ale aż do postawy negacji Boga – wówczas nie ma żadnego światła nadziei dla człowieka i otaczającego go świata. W książce ks. kard. J. Ratzingera «Służyć prawdzie» odnajdujemy bardzo ważne słowa: „Dzisiaj nawet sztuka została ‘wprzęgnięta w służbę’, która demaskuje człowieka w jego odrażającym brudzie. Bez odniesień do Boga – wielu poświęca swój geniusz na odsłonięcie prawdy, nie po to, aby ukazać jej blask,... tylko, aby pokazać, że prawda jest brudna, że brud jest prawdą. Wówczas spotkanie z prawdą już nie uszlachetnia, nie podnosi, lecz poniża... W tym tkwi, zaiste, tragiczna prawda ‘takiej’ propozycji świata”.

Tajemnice Syna Bożego, od Betlejem przez Golgotę, Zmartwychwstanie aż po drugie Przyjście w chwale – są wyrazem niewyczerpalnej Miłości Miłosiernej. Trwamy w niej, trwamy w Bogu ceną Krwi i Śmierci Jezusa. Nasze współuczestnictwo w tych tajemnicach radości i bólu powinno stać się najsilniejszym motywem i mocą, aby te prawdy Ewangelii przekazywać i głosić innym, aby i oni rozradowali się światłem Chrystusa, które wzeszło dla wszystkich. Sięgnijmy w zakończeniu naszego rozważania do słów ks. Jana Twardowskiego: „Każda miłość jest bolesna i radosna. Z miłością jest tak, jakby padał drobniutki deszcz. Idziesz w tym deszczu i nie wiesz, że pada, ale czujesz nagle, że serce ci przemokło do głębi. Bóg daje czasem radość miłości w naszym sercu, ale potem często kończy się ona bólem. Radość i ból idą w parze w każdym dniu naszego życia, w każdym odruchu naszego serca...”.