Niedziela Najświętszej Trójcy (B)

publikacja 26.05.2015 21:48

Pięć homilii

Wspólnota z Bogiem

ks. Leszek Smoliński

Niepojęta dla ludzkiego rozumu prawda, że Bóg objawił się w Trzech Osobach, stanowi centralną tajemnicę naszej wiary i skupia w sobie również wszystkie inne jej tajemnice. Jest związana z centralnym wydarzeniem, jakie miało miejsce w naszym życiu, czyli z przyjęciem chrztu św., który został nam udzielony „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.

Ojciec Przedwieczny posyła swego Syna Jednorodzonego na świat, aby dał ludziom zbawienie, a Duch Święty ma obudzić w sercach wiarę, dzięki której otwierają się z zaufaniem przed Bogiem, by przyjąć dar życia wiecznego. Koniecznym warunkiem wspólnoty z Bogiem jest zatem wiara, bez której „nie można podobać się Bogu”. A „kto nie uwierzył, już został potępiony”. Potępienie stanowi zatem wybór kierunku przeciw Bogu, a zbawienie jest wejściem na drogę ku Niemu. Człowiek, póki żyje, może ten kierunek zmieniać, może w wolności decydować o sobie i swoim losie. Pójście drogą Bożą zakłada budowanie wspólnoty z Bogiem, a koniecznym warunkiem jest tu posłuszeństwo woli Bożej, objawionej przez Chrystusa w czasie Jego ziemskiej misji.

Źródłem wiary jest Duch Święty, dzięki Niemu możemy wołać: „Abba, Ojcze!”. To Ducha Pański oznajmia nam wolę Bożą, przekonuje nas o prawdzie Ewangelii oraz napełnia mocą, byśmy odważnie świadczyli o Jezusie. I dlatego, jeśli zamykamy się na działanie Ducha, jesteśmy bezsilni w rozwoju naszego życia wiarą, którą otrzymaliśmy jako dynamizm chrzcielny.

Znane jest porównanie Trójcy do trzech świec, których płomienie łączą się, stanowiąc jeden płomień. Porównywano także Trójcę do koniczyny, która choć posiada trzy liście, jest przecież jedna. Z kolei A. Pronzato zauważa, iż człowiek żyje na trzech płaszczyznach: pionowej, poziomej i wewnętrznej. Stąd również Boga postrzega wielowymiarowo: jest dla niego Ojcem miłosiernym, szanującym wolność swoich dzieci; jest także bratem w osobie Jezusa Chrystusa; mieszka również w naszym wnętrzu jako Duch.

W jaki sposób możemy zbliżyć się do prawdy o Bogu Trójjedynej miłości? Jest On obecny wszędzie tam, gdzie człowiek Go zaprosi, gdzie pozwoli Mu wejść. Tylko ilu wierzących przed podjęciem swoich decyzji, także tych decydujących o życiu, nadających mu konkretny kształt, pyta Boga o zdanie? Ilu próbuje poszukiwać odpowiedzi na swoje pytania, biorąc do ręki słowo Boże? I tu pewnie leży ów „sekret” trudności: Bóg – kochający Ojciec, czekający na nas przez całą dobę we wszystkie dni roku nie zawsze znajduje w nas pilnych i posłusznych synów. Często ta gromadka rozbieganych i rozkrzyczanych dzieci Bożych woli zrobić coś „po swojemu”, wziąć coś „bez łaski”. A dopiero w przypadku trudności wręcz rozpaczliwie szuka Boga.

Niech modlitwa, którą św. Augustyn zakończył dzieło „De Trinitate” [„O Trójcy”], stanie się również drogowskazem dla nas: Skoro przyjdziemy do Ciebie, ustanie ta wielość słów, które wypowiadamy nie dosięgając Ciebie, Ty jeden będziesz wszystko we wszystkim i bez końca będziemy wypowiadali jedno, chwaląc Cię w jedności i w Tobie stawszy się jednością.

Prawda, miłość, zbawienie

Piotr Blachowski

To On sam zachęca nas, że jeśli chcemy dojść do Boga i zjednoczyć się z Nim, musimy iść tym śladem. Jego śladem. To ślad całej Ewangelii, ślad Krzyża i Zmartwychwstania. W naszą bezradność wkroczył sam Bóg. W Jezusie Chrystusie i przez Niego dana jest nam możliwość poznania Boga i coraz większego przybliżania się do Niego. Życie Pana Jezusa na ziemi, Jego nauczanie i cuda, które czynił, są świadectwem o Ojcu.

Wszyscy mamy możliwość przybliżania się do niepojętego Boga, ufając i wierząc we wszystko. Musimy uznawać ważność wszystkiego i kierować się w swym postępowaniu tym, co objawił nam Pan Jezus. Z pewnością sami z siebie wiele potrafimy, jednak mimo to nieodmiennie napotykamy granice naszych możliwości. Jeśli więc niełatwo nam pojąć otaczającą rzeczywistość, jeśli nieraz trudno nam zrozumieć samego siebie, to w o wiele większym stopniu zdajemy sobie sprawę z naszej niedoskonałości w odniesieniu do tajemnic Bożych.

Jedną z najtrudniejszych prawd wiary jest prawda o Trójcy Przenajświętszej. Aby ją pojąć, nie wystarczy samo przyswojenie wiedzy biblijnej, zaś wypływające z niej nauczanie Kościoła, może do nas czasami nie dotrzeć. Tu trzeba czegoś więcej: pokory wiary, która w sposób pozazmysłowy pozwala dotykać realiów życia Boga jako jedności Trzech Osób. Bóg jest tutaj, blisko człowieka, a nie gdzieś daleko. Z miłości powołał człowieka do życia, z miłości posłał na świat Swojego Syna, by przez ofiarę Jego krzyża dokonać odkupienia człowieka, wreszcie z miłości posłał Ducha Świętego, by Ten prowadził w nas dzieło uświęcenia. Chrystus, objawiając tajemnicę Trójcy Świętej, odkrywa jednocześnie tajemnicę człowieka.

Boże, w Trójcy Świętej Jedyny, daj nam Prawdę i Miłość, oświeć nasze umysły, abyśmy mogli trwać i poznawać to, co dajesz nam jako Twoim dzieciom. Święty, Święty, Święty. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Zanurzeni w Tajemnicę

 

ks. Jan Waliczek

Nie może być autentycznego chrześcijaństwa tam, gdzie kwestionowana jest Tajemnica Trójcy Przenajświętszej. Wobec niej nie można stanąć inaczej, jak tylko z wiarą. Na drogi wiary weszliśmy przez chrzest i na tych drogach trwamy, o ile przyjmujemy łaskę wiary i o ile chcemy korzyć rozum wobec tajemnicy. Wiara jest współdziałaniem łaski, rozumu i woli.

Objawienie Tajemnicy Trójcy Przenajświętszej przyniósł nam Człowiek, który jest Bogiem – Jezus z Nazaretu. Tylko On podczas ziemskiego życia doświadczał najpełniej i najgłębiej więzów z Ojcem i Duchem Świętym. Z tego doświadczenia wyrastało całe życie i posługiwanie Jezusa.

Na wyjątkowe więzy z Ojcem wskazują już słowa zwiastowania Maryi. Gabriel mówi, że Jezus otrzyma od Boga dziedziczenie tronu Dawida na wieki. Szczególne doświadczenie każe Jezusowi mówić o Bogu jako o Ojcu: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,20). Jest to wyraźne odejście od starotestamentalnego mówienia o Bogu. W słowie „Ojciec” Jezus mieści całą najgłębszą poufałość, zażyłość, jakby rodzinność, aż do absolutnego zjednoczenia Swojej Osoby z Osobą Boga. Zjednoczeniu temu nie zaprzecza posłuszeństwo, jakie Syn okazuje Ojcu, zwłaszcza między modlitwą w Ogrójcu a konaniem na krzyżu. Nie zaprzecza mu też wołanie: „Boże mój, czemuś mnie opuścił” (Mt 27,46). Opuszczony przez Boga nie powstałby z martwych. Zmartwychwstanie zaś ukazuje w nowym blasku jedność Syna z Ojcem.

Jezus mówiący o swoim Ojcu, wielokrotnie mówi też o Ojcu naszym. Dobitnym przykładem tego jest początek Modlitwy Pańskiej. Jezus w ten sposób ukazuje swoją głęboką solidarność z całym rodzajem ludzkim. Wskazuje też na ojcostwo Boga wobec wszystkich ludzi, którzy będąc Jego dziećmi, jednocześnie są braćmi Jezusa.

W scenie Zwiastowania uwidaczniają się więzy istniejące między Osobą Jezusa a Osobą Ducha Świętego. Na niezwykłość Jezusa wskazuje fakt, iż jest On poczęty w łonie Maryi za sprawą Ducha Świętego. Duch ukazuje się nad Jezusem podczas chrztu w Jordanie. Istotnym momentem objawienia jedności Jezusa z Duchem Świętym jest ten, w którym Jezus z całą stanowczością odnosi właśnie do siebie proroctwo Izajasza: „Duch Pański spoczywa na mnie” (Łk 4,18) . Mając świadomość pełnej jedności z Duchem, tegoż Ducha obiecuje zesłać swoim uczniom. W dniu Pięćdziesiątnicy wierny obietnicom Ojciec i posłuszny Ojcu Syn posyłają swego Ducha rodzącemu się Kościołowi.

Kościół pojmuje, że nie może wierzyć w Boga inaczej, jak tylko wierząc w tajemnicę Jednego Boga w trzech Osobach. Osoby nie dzielą między sobą jednego Bóstwa, lecz każda Osoba jest całym Bogiem. Najgłębsze zjednoczenie Osób sprawia, że można mówić tylko o jednym Bogu. Jeden Bóg nie jest zaś samotnikiem, ale najściślejszą wspólnotą Osób. Z kolei Ojciec, Syn i Duch Święty to nie odmiany jednego Boga. Ta Różnica Osób jest rzeczywista, a mimo to Ojciec jest cały w Synu i Duchu, Syn jest cały w Ojcu i Duchu, Duch Święty jest cały w Ojcu i Synu. Tak więc Jedyny Bóg jest współistotnością Trzech Osób. Mają one to samo całe Bóstwo, chwałę i majestat. „Są nierozdzielne w bycie i działaniu. W każdym Boskim działaniu uczestniczy Trójca, lecz każda Osoba objawia to, co jest Jej właściwe w Trójcy”.

Wiara w Jednego, Trójosobowego Boga jest dla chrześcijan nie tylko prawdą podaną do wierzenia. Trójca Przenajświętsza, jako pełna i doskonała aż do wymiaru tajemnicy wspólnota, stanowi wezwanie skierowane do człowieka, aby zawsze widział siebie w kontekście wspólnoty ludzkiej. W niej zaś nie można tylko tkwić. Współistnienie gdzieś staje się współdziałaniem, z którego rodzi się lojalność, życzliwość, miłość. Ta zaś nieraz daje początek najwierniejszej jedności, zyskującej znamiona tajemnicy.

 

W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

Zapewne wielu z nas przeżyło odwiedziny tajemniczych gości, którzy pukając do naszych drzwi, chcieli porozmawiać o Bogu, trzymając Biblię pod pachą. Tak, to świadkowie Jehowy. Osobiście myślę, że ich wizyta jest oskarżeniem naszej gnuśności i zaniedbania dwóch podstawowych obowiązków chrześcijańskich: poznania Boga w Biblii i ewangelizowania. Minęły już te czasy, kiedy dzieci na ulicach Konstantynopola kłóciły się o to, czy Jezus Chrystus jest współ-istotny (gr. homousios), czy tylko współpodobny (gr. homoiousios). Wielu chrześcijan nie potrafiłoby dziś nic powiedzieć o tajemnicy Trójcy Świętej.

Fragment z Ewangelii Mateusza jest wspaniałym świadectwem wiary pierwszych uczniów Jezusa w Trójcę Świętą. Na odmienność i jednocześnie równość Osób Boskich w tym tekście wskazuje ustawienie ich na tym samym poziomie, ale osobno. Nikt nie jest równy Bogu, tylko On sam w innych osobach. Ojciec i Syn są na pewno rozróżnialni, a dodatkowo w tym samym szeregu zapisano Ducha Świętego. Chrzest ma być udzielany w Imię, a nie w imiona. Jedno Imię, czyli jeden Bóg, ale jednocześnie Trzech na tym samym poziomie. Cała Trójca wykonuje działanie, które przynależy tylko Bogu. Chrzest, który jest dziełem Trójcy, daje nam uwolnienie z grzechów, uświęca nas, czyni nas dziećmi Boga, a te czynności są dziełem jedynie Boga!

Gdy Jezus odpuszczał grzechy uzdrowionemu paralitykowi, uczeni w Piśmie, a więc znawcy przedmiotu, pomyśleli: „Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga?” (Mk 2,7). Żydzi, doskonale rozumieli, co Jezus chciał przez to powiedzieć. „Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu” (J 5,18). Jezus nie zaprzeczył Żydom, że tak właśnie jest. On naprawdę czynił się równym Bogu, nazywając Go swoim Ojcem! Jeśli się czynił równym Bogu, to albo jest Bogiem, albo bluźniercą. Wiemy z historii, że ówcześni decydenci religijni wybrali tę drugą możliwość i uznali Jezusa za bluźniercę. W innym wypadku nie ośmieliliby się ukrzyżować Jezusa. Został ukrzyżowany, ponieważ nigdy nie zaprzeczył, że jest Bogiem, a szczególnie na sądzie Kajfasza. Podobnie rzecz się ma z Duchem Świętym. On nie występuje jako jakaś „dusza Ojca” lub „dusza Syna”, czy też bezosobowa moc, tylko jako samodzielna Osoba. A jednak jest tym samym Bogiem, co Ojciec i Syn! „Lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy” (J 16, 13).

Teologia mówi, że Ojciec nie pochodzi od nikogo, Syn pochodzi od Ojca przez prawdziwe zrodzenie, Duch od Ojca i Syna. Duch Święty, mówiąc o sobie „Ja”, jest Osobą, a nie jest jakimś bezosobowym duchowym tchnieniem: „Kiedy Piotr rozmyślał jeszcze nad widzeniem, powiedział do niego Duch: Poszukuje cię trzech ludzi. Zejdź więc i idź z nimi bez wahania, bo Ja ich posłałem” (10,19–20). Nie musimy być wybitnymi znawcami dogmatyki, ale wystarczy nam znać choćby tyle, ile dziś poznaliśmy, by nie tylko zamknąć drzwi przed świadkami ducha kłamstwa, ale i zamknąć im usta, by nie fałszowali prawdy!

 

Skąd nasz ród?

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

Wyobrażasz sobie album rodzinny, w którym obok fotografii twojego ojca, widnieje fotografia całunu z Manoppello, z podpisem stwierdzającym pokrewieństwo?
Kilka lat temu poznałem osobę pochodzenia żydowskiego, która przyjęła chrzest. Pewnego razu rozłożyła na stole opasłą księgę z ryciną rodowodu, sięgającą aż do starożytności. U korzeni drzewa genealogicznego widniało imię Dawid. To był ten biblijny Dawid, autor psalmów. Przyglądałem się z niedowierzaniem! Czytając rodowody Jezusa, umieszczone w Ewangeliach Mateusza i Łukasza, możemy być jeszcze bardziej zdumieni. Pośród ludzkich imion ojców i synów umieszczone jest imię Jezus, imię Boga! Jest to imię, które oznajmia, skąd nasz ród. Wyobrażasz sobie album rodzinny, w którym obok fotografii twojego ojca, dziadka i pradziadka widnieje fotografia całunu z Manoppello, z podpisem stwierdzającym bezpośrednie pokrewieństwo? Wystarczy tylko żyć w łasce i przyjaźni z Bogiem, by Chrystus stał się bratem, a Jego Ojciec także naszym.

Życie z Trójcą Świętą, ta komunia miłości z Nią, z Dziewicą Maryją, aniołami i wszystkimi świętymi, jest nazywane niebem. Niebo jest dopuszczeniem nas do relacji z Bogiem Ojcem dzięki temu, że Syn Boga stał się naszym bratem. Relacja ta jest strzeżona pieczęcią Ducha Świętego. Co to wszystko dla nas znaczy? Zostać synem czy córką Boga to niebanalna nominacja. W naszych czasach bycie czyimś dzieckiem pojmowane jest zaledwie jako odniesienie biologiczne do rodzica. Młody chłopiec w żydowskiej rodzinie był wychowywany inaczej, niż teraz się wychowuje dzieci.

Do sześciu lat o syna troszczyła się jedynie matka. Po tym okresie chłopiec przechodził pod wyłączną opiekę ojca, który stawał się odpowiedzialny za jego wychowanie. Obowiązkiem ojca było wychowanie syna w Prawie Boga oraz przygotowanie do zawodu, który wykonywał ojciec. W wieku 13 lat chłopiec przystępował do obrzędu zwanego bar micwa i od tej chwili był już bezpośrednio moralnie odpowiedzialny za swoje czyny przed Bogiem. Jednakże ciągle ojciec wprowadzał go w zawód wykonywany przez siebie, a syn z czasem zajmował jego miejsce w środowisku, stając się jego pełnoprawnym następcą i dziedzicem, występując w imieniu ojca.

W Biblii spotykamy imiona mężczyzn prawie zawsze połączone z imionami ojców. Syn nie musiał latami odkrywać swojej tożsamości, szukając wątpliwych autorytetów lub idoli, gdyż wzrastał od dziecka w cieniu swego ojca. W kulturze żydowskiej syn był w jakimś sensie kopią swego ojca. Związki między ojcem a synem były niezwykle bliskie i silne. Kiedy więc Paweł pisze o nowym synostwie, mówi, że Adam był ziemski i wszyscy, którzy od niego pochodzili, byli ziemscy. Ci zaś, którzy włączyli się w braterstwo nowego Adama – Jezusa – stali się niebiescy, gdyż i On był z nieba. Zabrzmi to trywialnie, ale to zupełnie tak, jakbyśmy otrzymali dokument tożsamości, na przykład paszport, w którym obok naszego imienia widnieje nazwisko po ojcu: Niebieski!