1. Niedziela Adwentu (A)

publikacja 22.11.2016 22:48

Sześć homilii

Wejść na drogę adwentową

ks. Leszek Smoliński

W naszym codziennym życiu zdarzają się różne momenty. Nieraz ma miejsce jedynie bezproduktywne patrzenie w przeszłość i „gdybanie”. Wtedy zastanawiamy się, co by było gdyby… Zazwyczaj układamy sobie własny scenariusz, mniej lub bardziej prawdopodobny. I na tym koniec, ponieważ przeszłość, którą próbujemy z premedytacją koloryzować, zaciemnia nam to, co się wydarzyło. Fałszuje prawdę o nas samych. To, co się już wydarzyło, stało się faktem.

Ewangelia przypomina dziś: „Gdyby gospodarz wiedział, o jakiej porze nocy nadejdzie złodziej, na pewno by czuwał…”. Czy złodziej ma się zapowiadać? Przecież to nie leży w jego naturze – on działa z zaskoczenia. Natomiast gospodarz musi być czujny, aby nie dać się zaskoczyć.

Adwent nie jest niespodzianką. Jest jasnym i konkretnym wezwaniem: „Idźmy z radością na spotkanie Pana”. Te słowa Psalmisty rozbrzmiewają na progu radosnego, czterotygodniowego okresu porządkowania sumień i życia, oczekiwania na spotkanie z przychodzącym Bogiem. Jezus sam daje nam w Ewangelii konkretne wskazówki, jak to uczynić.

Po pierwsze, zachęca nas do porzucenia beztroskiego i bezmyślnego życia. Jezus ukazuje nam przykład ludzi, którzy przed potopem wiedli życie, tak jakby bez większego wysiłku i zaangażowania mieli żyć wiecznie. Ci ludzie popełniali podstawowy błąd: nie myśleli o przyszłości i nie wyciągali wniosków ze znaków jasnych i ewidentnych, które dawał im Pan Bóg, aby się nawrócili. Obojętnie przechodzili koło Noego, który budował arkę przed nadejściem potopu.

Dzisiejsze troski o sprawy doczesne wypełniają za dużą przestrzeń naszego ziemskiego życia. Dlatego, szczególnie w Adwencie, myślący i kochający Boga człowiek, musi nauczyć się wyważać proporcje, między tym, co doczesne i tym, co wieczne. Dziś nie buduje się materialnej arki, ale buduje się „arkę” zasad, idei, dobrych gestów i czynów miłosierdzia.

Drugą radę, jakiej udziela nam Chrystus w Ewangelii jest wezwanie do czujności. „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie”. Czuwać to wierzyć, że Jezus przyjdzie. Czuwać to być gotowym na spotkanie z Panem, nosić w sobie świadomość, że to bardziej On aniżeli my pragnie tego spotkania byśmy dzięki temu spotkaniu zyskali to, co ludzki rozum nie jest w stanie pojąć i ludzkie słowo nie jest w stanie wyrazić. Czuwać to znaczy nie zmarnować okazji na spotkanie z Panem.

Jak ważne jest, abyśmy „zrozumieli chwilę obecną”, jak pisze do nas św. Paweł we fragmencie Listu do Rzymian. Ta ważna chwila to Adwent, który jest czujnością, gotowością, uwagą. Patrzmy uważnie, żeby zobaczyć te sytuacje, w których Pan przychodzi, tu i teraz. Sami wiemy, z doświadczenia zeszłych lat, jak szybko i bezpowrotnie ten czas Adwentu przemija.

Adwent brzmi jak wezwanie: „Decyduj tak, żebyś potem nie żałował. Teraz!”. Dlatego prośmy Boga o pomoc słowami psalmisty: „Okaż nam, Panie, łaskę swoją i daj nam swoje zbawienie”. Niech w naszej drodze adwentowej towarzyszy nam również Najświętsza Maryja Panna, nasza nadzieja. Wraz z Nią będzie nam łatwiej przygotować się, aby nadejście Pana nie zastało nas rozproszonych wśród innych spraw, które wobec Jezusa mają niewielkie znaczenie lub nie mają go wcale.

Cicho, cichutko, cichuteńko

Piotr Blachowski

A może po postu pomilczeć? Odrzucić złe słowa, złe gesty, złe myśli? Bo przychodzi do nas i nastaje w nas taki czas, kiedy zaczynamy odczuwać te wszystkie złe sprawy, a krótkie dni i chłód potęgują nasze doznania. Szukamy instynktownie czegoś, co by nas pobudziło, co pozwoliłoby nam być pełnymi werwy i gotowymi do działania, a zarazem radosnymi. Czegoś, co mogłoby nas odnowić i zaszczepić w nas nadzieję i siłę. Nie chodzi tu jednak ani o depresję jesienną, ani o chandrę.

Adwent to radosny czas oczekiwania na dzień Bożego Narodzenia. Tylko Bóg wie dokładnie, ile jeszcze pozostało przed nami Adwentów. Czy każdy z dotychczas przeżytych stał się dla nas zaczynem nowego życia, zaowocował wzrostem wiary, nadziei, miłości? Na to pytanie każdy musi sam sobie odpowiedzieć. Dlatego dobrze by było usiąść i pomilczeć, przeanalizować wszystko, co wokół nas się dzieje i zastanowić się nad naszym dalszym bytem. I niezależnie od tego, jak odpowiedź będzie brzmiała, wszyscy przecież chcemy otrzymać kolejną szansę dobrego przeżycia Adwentu.

Prorok Izajasz mówi nam: „Tyś, Panie, naszym Ojcem, "Odkupiciel nasz" to Twoje imię odwieczne. … Panie, Tyś naszym Ojcem. Myśmy gliną, a Ty naszym twórcą. Dziełem rąk Twoich jesteśmy my wszyscy.” (Iz 63,16c;64,7). Skoro mamy Odkupiciela, którego przyjście będziemy świętować za cztery tygodnie, to powinniśmy wykorzystać czas oczekiwania na przygotowanie.

W tym właśnie przygotowaniu wspomaga nas Słowo wysłuchiwane podczas liturgii Słowa przez cały czas Adwentu. Od nas zależy, co zapamiętamy i co wprowadzimy w czyn. To przecież do nas św. Paweł mówi: „Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was, tak iż nie brakuje wam żadnego daru łaski, gdy oczekujecie objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa.” (1 Kor 1,4-7). Wzbogaceni jesteśmy we wszystko, ale musimy popracować nad sobą, by łaska wydała widoczne owoce.

Dlatego też w Ewangelii na dzisiejszy dzień słyszymy o potrzebie czujności, o potrzebie czuwania, co jednocześnie rozumiane powinno być jako gotowość na Paruzję. Ewangeliczne słowa o czuwaniu trafiają w samo sedno problemu przygotowania. Słysząc o potrzebie czujności, o potrzebie czuwania, powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że słowa te dotyczą naszej gotowości na ponowne przyjście Pana, na Paruzję. „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących.” (Mk 13,35-36).  Mamy być gotowi zawsze i w każdej chwili, abyśmy na polecenie „Czuwajcie” mogli odpowiedzieć zgodnie z prawdą: czuwamy, jesteśmy gotowi. Jednak nasza odpowiedź będzie prawdziwa dopiero wtedy, gdy zrozumiemy, że gotowość nie powinna wypływać z poczucia obowiązku, lecz przede wszystkim z miłości, nadziei, tęsknoty, oczekiwania. Musimy sobie sami odpowiedzieć na pytanie: czy jesteśmy gotowi pomilczeć na ten temat?

Chcę, by przyszedł już Pan

Augustyn Pelanowski OSPPE

Chrześcijanin nie czeka na sąd jak na okrutny wyrok, raczej jak na zrozumienie, ułaskawienie i uleczenie. Wielka nadzieja promieniuje z psalmu, gdyż zadziwia mnie to zachęcanie do pójścia do „tronów sędziowskich z radością” (Ps 122,1-5)! Do sądu idzie się ze strachem. Jakiż to sąd będzie, że z radością ma się do niego biec?Nie tylko czekam, ale nawet uprzedzam ten sąd z radosną nadzieją. Wierzę, że w końcu zapanuje sprawiedliwość i miłosierdzie. Dlaczego? Ponieważ miłosierdzia i sprawiedliwości doświadczam za każdym razem, gdy wyznaję moje grzechy w spowiedzi. Zawsze na moje słowa prawdziwego osądzenia swych czynów Bóg odpowiada ogromnym miłosierdziem. Zawsze! Dlatego chcę, by już przyszedł Pan.

Czekam, aż krzywdy i okaleczenia, udręki, morderstwa, gwałty i rozpacz, cierpienie i ból zostaną wynagrodzone i przebaczone w taki sposób, by nawet najpotworniejsze doświadczenia nie były już więcej koszmarnym wspomnieniem w wieczności. Czekam na sąd Jezusa, by wreszcie to, co ukryte i niejasne, stało się jawne i zrozumiałe, ponieważ siebie i innych nie rozumiem, nie pojmuję sensu wielu zdarzeń, a być może mylnie odczytuję to, co się dzieje. Czekam, bo nie pojmuję dobroci Boga, który pozwolił na tyle zła na tym świecie. Wiem, że Bóg nie posłał swego Syna na świat, aby go potępił (J 3,17).

On sam obarczył się konsekwencjami naszych grzechów, aby nas uwolnić od rozpaczy i samopotępienia. Jeśli wybaczył bogobójstwo i bluźnierczy sąd nad Nim, to czy mogę się jeszcze lękać o to, co On powie o moich grzechach? Odpowiedzialność za zło nie zostanie zlekceważona i pominięta. Zdamy rachunek nawet z każdego słowa. Oprawcy nie unikną odpowiedzialności, ale ten, kto okazuje już skruchę i sam sądzi swe czyny, nie będzie sądzony, bo przyobleka się w wysłużone przez Jezusa usprawiedliwienie.

Synowie marnotrawni, którzy wracają, zawsze mogą liczyć na otwarte ramiona Ojca. Prawda jest ogniem oczyszczenia i wybawienia. Ci, którzy często korzystają z miłosierdzia w sakramencie pojednania, znają miłość Boga tak bardzo, że sąd dla nich będzie jak totalna ulga. Zapewne najtrudniej na sądzie będzie tym, którzy nigdy nie konfrontowali się z prawdą o sobie w konfesjonale. Oni staną nagle wobec całej tej prawdy i przeżyją potężny pożar wstydu i być może nie dla wszystkich będzie on tylko czyśćcem, lecz może niektórzy przeżywać go będą jako piekło.

Piekło to niezgoda na miłosierdzie Boga, to utrwalone nieprzyjmowanie prawdy o sobie. Czyż nie ma pośród nas takich osób, które uparcie i niezachwianie twierdzą, że nic złego nie uczyniły? Można się w takiej postawie nieodwracalnie utwierdzić. Jak wielkiej temperatury trzeba ognia, by miecz przekuć na lemiesz, a włócznię na sierp? Jakiego ognia potrzeba, by z pijaka i rozpustnika przetopić się w piecu doświadczenia miłości Boga w trzeźwego i czystego, by z syna ciemności stać się przyobleczonym w Chrystusa? Ognia miłości!

Buduj arkę

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

Godzina powstania ze snu to czas przebudzenia z iluzji, w jakich tkwimy. Świat wydaje się wieczny, nic nam nie grozi. Kto myśli o śmierci? Każdy myśli, że nie jego to spotka w najbliższym czasie, a jeśli kiedyś nadejdzie śmierć, to ów czas wydaje się na tyle odległy, że w ogóle się o nim nie myśli. Tymczasem dwóch może być na polu i jeden wzięty, a drugi zostawiony. W tym samym momencie, w tym samym miejscu.

26 grudnia 2004 roku, o godzinie 10.11 w Khan Lak, czeska modelka Petra Nemcowa została zalana falami tsunami. Uchwyciła się drzewa palmowego i nie puściła. Jej przyjaciel, fotograf Simon Atlee, puścił się gałęzi i już go nigdy nie zobaczyła. Godzinę później Michael Mangal, na wyspie Pilow Panja, ocalał jako jedyny z jej 517 mieszkańców. Gdy fala się cofnęła, na piasku znalazł przemoczoną Biblię i modlił się z niej rozpaczliwie. Za dni Noego zapewne było podobnie, ale nie było wtedy dokumentujących mediów, więc tylko wiemy, że ocalał ten, kto uwierzył Bożemu słowu i wybudował arkę. Nie trzeba szukać archeologicznych reliktów jego arki na Araracie, trzeba budować nową.
Trzy lata temu zginęło 300 tysięcy ludzi. Był akurat dzień Bożego Narodzenia, gdy podziemne trzęsienie ziemi wzbudziło kilkumetrową falę, która zmiotła tak wiele istnień ludzkich. Cokolwiek się stanie, bądź gotowy na przejście z tego świata ciemności do światła. Odrzuć uczynki mroku, odrzuć hulanki, pijatyki, rozpustę, wyuzdanie, kłótnie i zazdrość. Przyoblecz się w Tego, który pokonał twoją śmierć swoją śmiercią. Arka Noego jest symbolem ludzkiej postawy niezgody na fale nieprawości i demoralizacji. Bóg kazał Noemu uczynić ów okręt według ścisłych wymiarów, co symbolizuje życie według przykazań. Nie da się swojego życia duchowego budować „na oko”. Biblia wspomina, że Noe wykonał swoją arkę z drzewa gofer. Tłumacze uważają, że to gatunek cyprysu, ale jest to drzewo wyjątkowe, tylko raz wspomniane w Biblii. Takim drzewem jest krzyż Chrystusa. Trzeba się go trzymać z całych sił, bo spienione fale wyuzdania są silne.

Wezwanie do czuwania, które wypowiada Jezus, bywa zestawiane w Nowym Testamencie z wytrwaniem w modlitwie. Jezus w Ogrodzie Oliwnym, budząc uczniów, namawia ich do czuwania w modlitwie. Chwilę potem pojawia się Judasz, w którego wstąpił szatan, i uczniowie tracą z oczu swojego Rabbiego. Paweł w Liście do Kolosan nazywa modlitwę wprost czuwaniem. Ale już w Liście do Tesaloniczan czuwanie oznacza trzeźwy styl życia, bez pijaństwa, które kojarzono również z życiem rozpustnym. Wreszcie święty Piotr wzywa do czuwania przed diabłem, który jak lew krąży, szukając żeru. To nie Bóg czyha na naszą śmierć, ale szatan. Pragnie on bowiem zaskoczyć nas zagładą w takim momencie, w którym jesteśmy najbardziej oddaleni od Jezusa. Śmierć w takiej chwili byłaby czymś gorszym niż najgorsze nieszczęście na ziemi.

 

Zrozumieć chwilę obecną

 

ks. Roman Kempny

Liturgia Słowa początku Adwentu przynagla uczniów Chrystusa do czuwania, gotowości, zerwania ze złem, biernością, z czysto ludzkim patrzeniem na codzienność. Św. Paweł wzywa: „Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nastała dla was godzina powstania ze snu” (Rz 13,11). Spróbujmy odczytać apel Apostoła w potrójnej perspektywie wydarzeń, które przeżywa wspólnota Kościoła.

Zrozumieć rok liturgiczny

Kościół, przyjmując naturalny podział czasu na dni, tygodnie i lata, przez liturgię nadaje głębszy sens tajemnicy przemijania czasu. Jako dzieło Boże czas stanowi ramy dla dziejów, które nas dotykają. Dzięki posłudze Kościoła w każdej chwili człowiek może stać się uczestnikiem darów zbawienia. Dzięki Chrystusowi czas stał się narzędziem zbawienia. Często i naszym problemem jest narzekanie na złe i niepomyślne czasy. Utyskiwanie na krótkotrwałość czasów dobrych. Dla chrześcijanina od dwóch tysięcy lat trwają „dobre czasy”. Czasy spełnienia obietnic i miłosiernych zamierzeń Wszechmocnego, czasy pojednania z Odwiecznym i obdarowania Jego bliskością w Chrystusie, czasy niepodważalnej wiedzy o miłości, przyjaźni i przychylności Boga, czasy, w których śmierci zostało odebrane ostatnie, decydujące słowo przez Zmartwychwstanie Chrystusa, czasy, w których każdy ma dostęp do bogactwa łaski Bożej, czasy, w których nikt nie jest samotny, bo Chrystus stał się towarzyszem drogi każdego człowieka, czasy, w których tym, co uwierzyli w Miłość, wszystko przynosi korzyść i wychodzi na dobre.

Zrozumieć Adwent

Okres Adwentu ma podwójny charakter. Jest czasem przygotowania do uroczystości Narodzenia Pańskiego, przez którą wspominamy pierwsze przyjście Syna Bożego do ludzi. Równocześnie jest okresem, w którym – przez wspomnienie pierwszego przyjścia Chrystusa – Kościół kieruje swą myśl ku oczekiwaniu Jego powtórnego przyjścia na końcu czasów. Z obu tych względów Adwent jest okresem pobożnego i radosnego oczekiwania. Liturgia Adwentu przybliża nam wielkie postacie historii zbawienia. Do takich należą prorok Izajasz, Jan Chrzciciel, a także Maryja i Józef. Ostateczną odpowiedzią Boga zatroskanego o człowieka jest Jezus Chrystus: „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1,1-2).

Zrozumieć chwilę obecną

Rozpoczynający się dziś rok liturgiczny jest jednocześnie ostatnim etapem bezpośredniego przygotowania do Wielkiego Jubileuszu Roku 2000. Rok ten, według zamierzeń Jana Pawła II, ma przybliżyć wszystkim ludziom dobrej woli tajemnicę Boga jako Ojca wszystkich ludów i narodów. Naszą codzienność pragniemy na nowo odczytać jako ustawiczne pielgrzymowanie do „domu Ojca”. W tej pielgrzymce ma nas wszystkich jednoczyć braterska miłość względem każdego człowieka. Ma być to czas nawracania się ku pełni miłości oraz działanie na rzecz budowania sprawiedliwości społecznej. Temu dziełu towarzyszy Maryja jako wzór doskonałej miłości Boga. W Jej przykład wpatruje się Kościół w czasie codziennej Mszy Świętej adwentowej zwanej „rorate”.

Mój Adwent

Wobec wielu propozycji warto sobie samemu postawić pytanie: co wypełni mój czas Adwentu? Jakie podejmę postanowienia na ten okres? Co konkretnego uczynię w mojej wspólnocie parafialnej?

 

Niespełnione proroctwo?

 

Ks. Marek Łuczak

Kiedy zabierałem się do lektury dzisiejszych czytań, odruchowo szukałem proroka Izajasza wśród autorów... Nowego Testamentu. Wbrew pozorom, to wcale nie musi dziwić. Niewielu autorów Starego Testamentu tak wiele pisało na temat Chrystusa, który miał przyjść. Izajasz bardziej niż ktokolwiek inny jest człowiekiem Adwentu. Całą jego twórczość przenika nadzieja oczekiwania, choć żył setki lat przed cudownym narodzeniem w Betlejem.

Proroctwa Izajasza są związane z sytuacją jego narodu. Przez całe swoje życie nawoływał do nawrócenia z grzechów. Również dzisiejsze słowa są bardziej wyrzutem sumienia niż tanią pociechą: ”On będzie rozjemcą pomiędzy ludami i wyda wyroki dla licznych narodów. Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny. Chodźcie, domu Jakuba, postępujmy w światłości Pańskiej!”. Te słowa przywodzą na myśl sytuację wokół nas. Szczególnie wydarzenia z Bliskiego Wschodu w niejednym sercu zasiewają niepokój i wątpliwości. Jeśli Chrystus przyszedł na ziemię, a naród przeciw narodowi podnosi miecz, to może proroctwo Izajasza się nie spełniło?

Niestety, wbrew oczekiwaniom wielu, zbawienie nie dokonuje się automatycznie. Jakimś rozjaśnieniem wątpliwości dotyczącej Izajaszowego zapewnienia są słowa z dzisiejszej Ewangelii: ”Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że przyszedł potop, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego”. Nie spodziewajmy się żadnych fajerwerków i szczególnych znaków świadczących o przyjściu Pana. Wiele razy słyszeliśmy Jego zapewnienie: Królestwo Boże w was jest. Okres Adwentu, w który wchodzimy, sprzyja zmianie myślenia o Bożych sprawach. To prawda, że kojarzy się z nim pojęcie oczekiwania, ale to musi być bardziej proces niż stan. Chrześcijańska nadzieja jest dynamiczna. Jeśli Bóg uczynił nieskończoną ilość kroków w naszym kierunku, to zawsze pozostaje ten ostatni.

Kontrast Izajaszowego proroctwa z doświadczeniem codzienności ma źródło w ”Bożej niemocy”. Choć aż się prosi, by przy takim stwierdzeniu używać cudzysłowu, to po wnikliwszej refleksji okazuje się, że jest coś na rzeczy w takim myśleniu. Przecież dar wolności, który otrzymaliśmy, w pewnym sensie wyznacza granicę Bożemu działaniu. Książę Pokoju przyszedł na świat, ale my nadal jesteśmy ludem Adwentu, bo Jego przesłanie ciągle pozostaje w sferze pobożnych życzeń. Z nawróceniem kojarzy się nam zazwyczaj okres Wielkiego Postu. O Adwencie raczej mówimy, że jest to czas radosnego oczekiwania. Jednak w liturgii obowiązuje fioletowy kolor. Tego faktu nie można zignorować, a w lepszym jego zrozumieniu pomaga lektura dzisiejszych czytań.

Im większy jest rozdźwięk między tym, co pisał Izajasz, a naszym doświadczeniem rzeczywistości, tym więcej mamy do zrobienia. Pomocą są w tym okresie dobrze znane adwentowe zawołania: prostujmy drogę dla Pana, gotujmy ścieżki dla Niego. Maranatha - Przyjdź, Panie Jezu.

 

TAGI: