4. Niedziela Adwentu (A)

publikacja 09.12.2016 20:39

Sześć homilii

Moc milczenia

ks. Leszek Smoliński

1. Kardynał Robert Sarah, prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów i autor książki pt. Moc milczenia (2017) nie ukrywa swej fascynacji Bogiem przemawiającym do człowieka w ciszy. W celu poznania Go, duchowny regularnie, co dwa miesiące udaje się na trzy dni skupienia w absolutnej ciszy, w trakcie których nic nie je i nie pije. Liczy się wówczas jedynie obecność Boga i Eucharystia. Jak sam wyznaje, ciszy nauczył się przy łóżku chorego przyjaciela, którego śmiertelna choroba pozbawiła możliwości mówienia i słyszenia. Od tego czasu docenia wartość ciszy i promuje ją w całym Kościele. Wbrew kulturze hałasu, który tworzą ludzie, media, telefony. Kardynał Sarah uważa, iż spotkania z Bogiem w ciszy nie można zdefiniować, a jedynie doświadczyć: „potrzebujemy doświadczenia ciszy, oderwania od tego, co nas zajmuje, od naszych problemów i różnych sytuacji w życiu. Uczymy się tej ciszy, będąc z Bogiem. Dlatego stale trzeba walczyć o ciszę z sobą samym. Ta cisza potrzebna jest, by prawdziwie stać się człowiekiem”. Według duchownego „trudno jest znaleźć kogoś, kto jest prawdziwie pobożny, a jednocześnie jest gadułą”.

2. Właśnie teraz, kiedy jesteśmy u szczytu naszych przygotowań do świąt – w czwartą niedzielę Adwentu – Kościół ukazuje nam św. Józefa. Znany to, a jednocześnie tajemniczy święty. Biblia nie podaje ani jednego wypowiedzianego przez niego słowa. Trochę informacji znajdujemy o nim w ewangelicznych historiach dzieciństwa Jezusa. Podają one m.in., że św. Józefowi kilkakrotnie ukazał się anioł. Za pierwszym razem objawił mu we śnie fakt cudownego poczęcia Dziecięcia przez Maryję za sprawą Ducha Świętego, a za drugim kazał mu uciekać z rodziną do Egiptu przed prześladowaniem Heroda. Dzisiejsza Ewangelia dotyczy tego pierwszego objawienia.

Nie wiemy dokładnie, ile lat miał św. Józef, gdy Jezus narodził się w Betlejem. Biorąc pod uwagę ówczesne zwyczaje, mógł mieć co najwyżej dwadzieścia kilka lat. Przeczytany fragment Ewangelii określa go jako człowieka prawego. W perspektywie biblijnej człowiek prawy to ten, który realizuje wolę Bożą, zwłaszcza jeśli wymaga to szczególnej pokory, prostoty i zaufania. Św. Józef nie rozumiał pewnych rzeczy. Wiedział, że nie jest ojcem Dziecka, które się poczęło, a za takiego będzie uchodził w społeczności. Jako człowiek prawy był jednak przekonany, że w życiu duchowym nie można wszystkiego zrozumieć, bo Bóg przewyższa zdecydowanie możliwości naszego rozumu.

3. Św. Józef nie prosił Boga o szczególne znaki dla siebie. Wydaje się, że z natury swojej był refleksyjny. Poświęcał ponadto wiele czasu na modlitwę, przez którą pogłębiał kontakt z Bogiem; dlatego nawet mało znaczące, wydawałoby się, przeżycia stawały się dla niego wyraźnymi znakami. Ponadto był przekonany, że niekiedy brak znaku o jaki prosimy, może być bardzo wyraźnym znakiem Bożej obecności. A cóż powiedzieć, jeśli ukazuje mu się we śnie wysłannik Boga i bardzo wyraźnie mówi do niego: „Nie bój się”.

Pomocą w przezwyciężaniu lęków jest żywa obecność Jezusa, którego [Bóg] posłał” (J 6,29). Jest On obecny w Eucharystii, która stanowi zaproszenie do codziennego wzrastania w świętości. A jednym ze sposobów, w jaki odpowiadamy na obecność Boga, jest również milczenie, zwłaszcza to liturgiczne. Stanowi ono postawę pełną czci i jest wyznaniem wiary w Bożą wielkość i wszechmoc. Dlatego „święta cisza” należy do uprzywilejowanych form języka liturgicznego i świadczy o aktywności i dynamizmie modlitwy w czasie liturgii. Nie tylko słowa, nie tylko śpiew i gra na instrumentach, ale także milczenie jest koniecznym elementem liturgicznej akcji, jest integralną częścią każdej liturgii. „Godne pochwały jest zachowanie milczenia w kościele, w zakrystii i w przylegających do niej pomieszczeniach już przed rozpoczęciem celebracji, aby wszyscy pobożnie i godnie przygotowali się do sprawowania świętych czynności” (OWMR 45). Z pewnością potrzebna jest chwila milczenia, wyciszenia się przed każda nasza modlitwą, chociażby przed porannym i wieczornym pacierzem.

Św. Józef, człowiek głębokiej modlitwy i nauczyciel milczenia z Jezusem, zaufał Bogu i uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański. Zapatrzeni w jego postać, oczekujemy Bożego Narodzenia. Świąt, w czasie których imię Jezus wybrzmi z ubogiej stajenki, by na nowo obudzić w świecie pokój i dobro, by napełnić ludzkie serca radością i nadzieją. Dlatego wspólnie z psalmistą tęsknie wołamy dziś z wiarą: „Przybądź, o Panie, Tyś jest Królem chwały”. Warto powtarzać te słowa w swoim sercu.

Przyjmować wolę Bożą jak Józef

ks. Leszek Smoliński

W żywotach świętych mamy dużo przykładów, że Pan Bóg przemawiał do ludzi przez sny nie tylko w czasach biblijnych, ale także i później. Prorocze sny przewijają się także w biografiach świętych. Jeden z bardziej znanych dotyczy świętego Dominika, założyciela zakonu dominikanów. Brat Jordan z Saksonii, pierwszy po św. Dominiku generał zakonu, pisze, że kiedy założyciel dominikanów miał się urodzić, matka miała sen, że urodzi pochodnię, która rozpali cały świat. Podobnie proroczy sen miała matka Nicolo Paganiniego: ukazał jej się anioł, który oznajmił, że syn zdobędzie w przyszłości sławę najwybitniejszego skrzypka na świecie. Ojciec potraktował sen jako proroctwo i postanowił wysłać syna na lekcje gry na skrzypcach.

Dziś w Ewangelii, a więc najważniejszej kronice – opisującej dzieje naszego zbawienia – usłyszeliśmy też o śnie, który odmienił życie św. Józefa. Ewangelista Mateusz wspomina o zaślubinach Józefa z Maryją oraz o śnie Józefa i jego konsekwencjach. Józef był człowiekiem sprawiedliwym, tzn. prawdomównym, uczciwym, pracowitym i mądrym. Pełnił wolę Bożą, wyrażoną w przykazaniach i w ten sposób podobał się Bogu. Sytuacja, kiedy dowiedział się, że bogobojna, uczciwa panna, którą miał poślubić, spodziewa się dziecka, zaskoczyła go. Można przypuszczać, że Józef nie przypisywał Maryi winy, dlatego też nie zamierzał jej publicznie oskarżać. Kiedy jednak Józef podjął decyzję o „oddaleniu” Maryi, wówczas wkroczył Bóg, wysyłając z interwencją anioła. Józef został pouczony przez Anioła, że jego osoba jest włączona w Boże plany zbawienia. We śnie otrzymał wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Wiara Józefa była tak wielka, że zaufał. Właśnie sen, który jest znakiem tak omylnym, wybrał w przypadku Józefa Bóg, jako sposób objawienia swych planów.

I w życiu każdego z nas może być tak, że poprzez jakiś jeden konkretny znak Bóg będzie do nas docierał bardziej niż przez inne. Zatem trzeba otworzyć się na te znaki. Patrząc na ten fakt z perspektywy chrześcijanina XXI wieku wiemy, że Biblia jest ukończona i dotyczy wszystkiego, czego potrzebujemy, od teraz, aż do wieczności. To nie znaczy, że dzisiaj Bóg nie czyni cudów lub nawet nie mówi przez sny. Różnica polega na tym, że Bóg przez Biblię objawił sposób, w jaki postanowił postępować z rodzajem ludzkim aż do wieczności. Cokolwiek Bóg mówi, niezależnie czy jest to sen, wizja, „cichy wewnętrzny głos”, będzie się całkowicie zgadzało z tym, co już objawił w Słowie. Tak więc snom nie można nadawać większego autorytetu ponad ten, jaki posiada Pismo Święte. Jeśli nawet miałeś jakiś ważny, twoim zdaniem, sen i czujesz, że być może dał ci go Bóg, na modlitwie czytaj Pismo Święto i utwierdź się w przekonaniu, że sen pozostaje w zgodzie z tym, co ono mówi. Jeśli tak, rozważ na modlitwie, czego Bóg oczekuje od ciebie w odpowiedzi na twój sen.

Całe wydarzenie opisane w dzisiejszej Ewangelii skłania nas do refleksji nad sposobem działania Boga wobec każdego. Bogu zależy na naszym wzroście, który odbywa się przez dokonywanie właściwych wyborów, opartych o Boże prawo, jak w życiu św. Józefa.

Dłuższa chwila radości

Piotr Blachowski

Gdybym miał dzisiaj w kilku słowach opisać moje chwile radości, to długo bym się zastanawiał, bo chwile radości w naszym życiu są trudne do określenia. Na pewno wymieniłbym czas oczekiwania: na święta, na ważniejsze rodzinne uroczystości, na  przyjście na świat dzieci czy później wnuków, ale także poczucie radości z ich rozwoju duchowego i fizycznego, radości z tworzenia własnego domu, własnej rodziny.

A nasze radości związane z naszą wiarą? Radość z przyjmowanych sakramentów. Radość z rozwoju duchowego. Radość z obietnic złożonych nam przez Boga. I największa radość – świadomość tego, że końcówka Adwentu bezpośrednio poprzedza przyjście Pana na świat, świadomość tego, że On przychodzi do nas z Miłości, by nas zbawić, by nas prowadzić, by po prostu być z nami.

Izajasz, który za własnego życia nie doczekał się Pana, w swoich proroctwach, zsyłanych mu przez samego Boga dla opamiętania ludzi grzeszących, tak oto zapowiedział Słowo, które miało się stać Ciałem: „Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam naprzykrzać się ludziom, iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel.” (Iz 7,13b-14).  Domem Dawidowym nazwał społeczność, z której wywodzić się będzie wcielony Bóg. Nam pozostaje uświadomić sobie, że również my, żyjący po Chrystusie, żyjący tu i teraz i kontynuujący Jego spuściznę, jesteśmy owym Domem Dawidowym.

Podobnie słowa św. Pawła w Liście do Rzymian możemy odczytać jako skierowane do nas, bowiem pobudzają wierzących do ewangelizacji tych, którzy nie znają słów Pana, zapomnieli o nich bądź zbyt płytko traktują wiarę: „Przez Niego otrzymaliśmy łaskę i urząd apostolski, aby ku chwale Jego imienia pozyskiwać wszystkich pogan dla posłuszeństwa wierze. Wśród nich jesteście i wy powołani przez Jezusa Chrystusa.” (Rz 1,5-6).

Na koniec Liturgii Słowa św. Mateusz przedstawia nam wydarzenia poprzedzające przyjście Zbawiciela na ziemię. W radości oczekiwania na Boże Narodzenie czasami zapominamy o Ojcostwie, nie tylko Bożym, ale i świętego Józefa. Jakby Go nie nazwać: opiekunem, cichym bohaterem, zawsze święty Józef, będąc mężem Maryi, będzie  ziemskim Ojcem Jezusa, wypełniającym jednocześnie wolę Boga Ojca. 

Matko Boża, Maryjo, dopomóż nam, abyśmy byli zdolni do takich poświęceń dla Boga, jak Ty, przez Twoje Fiat, i Twój mąż, Józef, ziemski ojciec Jezusa.

Miriam - drabina do nieba

Augustyn Pelanowski OSPPE

Józef chciał oddalić przyrzeczoną mu Niewiastę, gdy okazało się, że jest brzemienna. Wiedział, że Dziecko nie było jego. To musiały być koszmarne godziny, a życie wydawało się złym snem. Może właśnie dlatego potwierdzenie przez anioła dziewiczości Małżonki i nadnaturalnego pochodzenia Jej Dziecka zostało zaakcentowane przebudzeniem? Świętość nie jest budowaniem doskonałości, ani atrakcyjną wycieczką do wnętrza duchowości, lecz czułym przywiązaniem.

Każde przywiązanie musi przejść próbę. Syn marnotrawny dopiero wtedy poczuł się czule przywiązany do ojca, gdy miał za sobą rozpaczliwe mroki oddalenia. Zgorszony starszy brat, gdy zbliżał się do domu, usłyszał śpiew, który był chórem pozbawionym jakiejkolwiek dysharmonii. Biblia nazwała ów śpiew radości ojca i syna SYMPHONIA! Nie ma żadnego dobrego małżeństwa, które nie miałoby za sobą trudnych chwil narażających na szwank wzajemne zaufanie. Zwątpienie, lęk i niepokój to chaos pierwotny, z którego trzeba uformować ostateczny kosmos. Obyśmy nie byli tymi, którzy nie chcąc podjąć trudu wyjścia poza to wszystko, wmawiają sobie, że to jest niemożliwe. Zbyt łatwo dochodzi w tym świecie do rozwodów z powodu ciemności, zwątpienia, lęku, nienawiści; rozpadu małżeństw, których przeznaczeniem było przeobrazić się w niezachwianą miłość.

Przebudzeniem Józefa było wzięcie do siebie swej Małżonki. Przebudzeniem jest przyjęcie do końca kogoś, z kim rozpoczęło się wspólne życie. Koszmarem jest utknąć w śnie zwątpienia i w decyzji o oddaleniu. Sen lęku i zwątpienia przychodzi też na kapłanów, zakonników, teologów. Zbyt łatwo wielu z nas próbę bierze za dowód obojętności Boga lub odrzucenia. Jedna ze znajomych osób, która po wielu latach przezwyciężyła schizofrenię, powiedziała mi, że postrzegała swoje życie jako pogrążanie się w koszmarnym dole, w sztolni ciemności. Aż pewnego dnia odkryła w tym dole skarby. Nigdy by tego nie dokonała, gdyby usiłowała tylko wybrnąć z dołu, wdrapując się na powierzchnię. W przełomowym momencie Księgi Hioba pojawia się hymn o mądrości, w którym czytamy o kopalni skrywającej na dnie nieocenione skarby.

Gdy Jakub leżał na kamienistej ziemi, w czasie snu, który był najciemniejszym snem jego życia, ujrzał drabinę z aniołami, które schodziły z nieba. Jak bardzo bliscy sobie są Jakub i Józef w tych snach! Jeśli te dwie postacie rzeczywiście mają ze sobą związek, to Miriam jest drabiną do nieba wypełnioną aniołami! Kto Ją przyjął, otworzył sobie niebo i uczynił się przyjacielem aniołów. Nigdy wcześniej Józef nie rozmawiał z aniołami, dopiero wtedy, gdy przyjął Miriam i jej Dziecko całym sobą. Przyjąć Miriam jest sensem Adwentu. Budzimy się, gdy jeszcze jest ciemno, chcąc udać się na adwentowe Roraty. Dopiero w świątyni spotykamy tę majestatyczną kolumnę roratniej świecy rozbłyskującej blaskiem niezwykłym na samym dnie ciemności.

Do pełna

Augustyn Pelanowski OSPPE

Wielu ludzi uważa, że ich życie jest puste. I może to być prawda. Pełnię życia nie jest łatwo odnaleźć. Są tacy, którzy pustkę wypełniają chipsami i piwem, oglądaniem seriali, pracą i ciułaniem pieniędzy, podglądaniem przez okienko Internetu lub kolekcjonowaniem dyplomów. Co wypełnia ciebie? A może, kto ciebie wypełnia?

W krótkim opisie opowiadającym o przyjęciu przez Józefa brzemiennej Maryi pojawia się wzmianka, mówiąca o tym wydarzeniu jako o wypełnieniu się Pism świętych. Stało się tak w życiu Józefa, że w końcu wypełnił słowa Biblii. Zanim to się dokonało, przeżywał koszmary, w których anioł przyciskał go do wypełnienia woli Boga. Nie było łatwo, bo fakty przeczyły snom. Łatwiej uwierzyć logice faktów niż marzeniom sennym. Józef w końcu przyjął swoją Małżonkę i Dziecko, którym była wypełniona. Uczynił to, by wypełnić Pisma. Nasze pomysły na życie i nasze plany rzadko zgadzają się z planami Boga. Nie wypełniamy Słowa Bożego, dlatego wcześniej czy później czujemy się spustoszeni.

Życie jest projektem Boga, w którym On przewidział wydarzenia, spotkania, osoby, a nawet sny. Potrzeba tylko cierpliwości. „Cierpliwość jest postawą, która polega na spokojnym oczekiwaniu na dojrzewanie, czy wypełnienie się czasu. Wierzy ona głęboko, że wszystko przychodzi we właściwej porze i że wszelka niewczesna interwencja jest próżna”, czyli pusta (Roger Mehl). Nic z tego, co nam się przydarza, nie ma charakteru przypadkowego. Bóg zaplanował pewne dzieła na szlaku, po którym idziemy, a odczytanie ich ułatwia nam słuchanie Biblii. To podpowiedzi, których nie wolno lekceważyć. Przeznaczenie nie jest jakimś fatum, nie jest też chaotyczną przypadkowością. Wszystko jest po to, aby się wypełniły Pisma. Wypełnić to również uczynić całkowitym, zintegrowanym, doskonałym. Chodzi ostatecznie o przyjęcie Jezusa, ale trzeba zacząć od przyjęcie Maryi. Dlaczego? Podobnie jak Syn Boży nie mógł stać się człowiekiem, nie stając się najpierw synem tej KOBIETY, tak każdy chrześcijanin nie może zaczynać życia w Chrystusie, pomijając MIRIAM. Wiara też ma swoje etapy i początkiem jest jej zgoda na taki plan Boga.

Józef przyjął Syna Bożego ukrytego w drugim człowieku, w swej małżonce. W dobie rozwodów ta informacja nabiera ogromnej mocy. Przyjąć człowieka, to przyjąć ukrytego w nim Chrystusa. Skoro to rozumiemy, to dlaczego z tego porządku miałaby być wyłączona Miriam? Skoro mówimy, że kochać Boga to kochać bliźniego, to dlaczego Ona miałaby być kimś pominiętym? Czyżby nie była naszym bliźnim? Ona jest pierwsza z naszych bliźnich! Tym pełniej JĄ trzeba przyjąć, im pełniej chcemy przyjąć Jezusa. Pełnię szczęścia daje ci tylko Bóg. Ale On ukrył się najpierw w Niej, bo chciał, abyś najpierw JĄ przyjął. Paweł w Liście do Filipian pisze w pewnym miejscu, iż Bóg według swego bogactwa wypełni wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą nasza potrzebę. Każdą potrzebę!

Przezwyciężona „ciemność wiary”

 

ks. Wacław Depo

Przemijają kolejne adwentowe dni, które przybliżają nas do wspaniałej, ale jakże trudnej tajemnicy narodzin Syna Bożego wśród ludzi. Pan Bóg nie zwykł się spieszyć... Przychodził i przychodzi zawsze w swoim czasie, w wybranym miejscu i objawia swój plan konkretnym osobom. Dlatego już od zarania dziejów – po „grzechu Adama” – zadana jest człowiekowi postawa wiary i posłuszeństwa Bogu objawiającemu. Kto przyjmuje taką postawę, nie musi obawiać się niespodziewanego przyjścia Boga i Jego do końca niezrozumiałych planów. Ten kto czuwa, wie, że Bóg, wiara i rozum są sobie „zadane” i nie mogą zaprzeczać sobie.

Na Boga i Jego plany nie wolno patrzeć, posługując się jedynie kluczem historii, tak jak się patrzy na dziecko, młodość i przemijanie, bo dojdzie się do sceptycyzmu albo do cynizmu. W Boga trzeba tak wierzyć, jakby się Go dopiero wczoraj odkryło i poznało... Drogi Boże i drogi ludzkie spotykają się ze sobą na płaszczyźnie wiary. Bardzo wyraźnie ukazują to teksty dzisiejszej Liturgii Słowa. Prorok Izajasz zapowiada narodziny oczekiwanego Mesjasza – „nazwanego imieniem Emmanuel” czyli „Bóg z nami”. Król Achaz początkowo nie zgadza się na znak od Boga, widząc w nim „wystawianie Boga na próbę”. Prorok gani go za to, a sam Bóg mimo wszystko objawia swój znak Emmanuela i Dziewicy. Dziś już wiemy, że „ciemność” tego proroctwa i jego ostateczny sens zostaną wyjaśnione wydarzeniem Zwiastowania Maryi Dziewicy w Nazarecie, a spełnienie nastąpi w narodzeniu Jezusa w Betlejem.

Drugie czytanie z Listu do Rzymian również pełne jest napięcia i ciemności wokół postaci Jezusa. Słyszymy o Nim, że jest „według ciała z rodu Dawida”, ale dopiero przez wydarzenia Męki, Śmierci i Zmartwychwstania staje się „pełnym mocy Synem Bożym”. Te wypowiedzi zapisane przez św. Pawła są zrozumiałe dopiero pod natchnieniem Ducha Świętego, który doprowadza uczniów Jezusa i każde pokolenie chrześcijan do całej prawdy” o Chrystusie. Synu Dawida i Synu Bożym. W «Tertio millennio adveniente» Jan Paweł II ujmie tę prawdę następująco: „To Duch Święty jest Tym, który w toku dziejów buduje królestwo Boże i przygotowuje jego ostateczne objawienie w Jezusie Chrystusie, działając ożywczo we wnętrzu człowieka i sprawiając, że w codziennym ludzkim doświadczeniu kiełkują już ziarna ostatecznego zbawienia, które nastąpi na końcu czasów” (nr 45).

Podobnie w scenie Ewangelii, gdzie spotykamy ciemność wokół Maryi i roli Józefa w ich związku miłości małżeńskiej. Ona jest brzemienna. Stało się to poza granicą jego ciała. Ludzie z kolei, uważają Dziecko za potomka Józefa. Skądże mógł wiedzieć, że Dziecko pod sercem Maryi jest „z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” i że w zaślubionej mu Dziewicy przychodzi sam Bóg? Potrzebne jest „nowe zwiastowanie”, nowe tchnienie Ducha Świętego, który wzbudza wiarę w sercu Józefa i oczekuje na posłuszeństwo przez przyjęcie Maryi do siebie i uznanie Jej za prawowitą małżonkę.

Widzimy więc oczyma wiary, że droga Boża i droga człowieka spotykają się i tworzą jedną drogę w Jezusie Chrystusie. On przyszedł jako Kres Drogi, jako Alfa i Omega – Sens wszelkiego ruchu człowieczego. Lecz ze względu na czas Jezus Chrystus – jako Droga i Życie nasze – wciąż przychodzi... I objawia się jak dawniej: w ciemnościach wiary i zawierzeniu siebie Bogu tam, gdzie rozum już nie przenika, w naszych twarzach i sercach oczekujących, w naszych radościach i zwątpieniach. Dopóki żyjemy w ludzkim Adwencie, wołajmy: „Przyjdź, Panie Jezu, który narodziłeś się i umarłeś w historycznym czasie, a żyjesz i trwasz na wieki... Wypełnij braki mojej słabej wiary i serce ulecz, niech się rozpłomieni, bym się nie kręcił wśród śmiesznych bagaży, których nie zabiorę poza przestrzeń ziemi. Pozwól mi stanąć wśród zdobywców nieba, gdzie już nie będzie upadku Aniołów”.

 

Znak Emmanuela

 

ks. Jan Kochel

Święta tuż, tuż... Aby na tym ostatnim etapie przygotowań nie zbłądzić, dany nam został znak Emmanuela. Poprawne odczytanie znaku domaga się skupienia, uwagi i odpowiedniej wiedzy. Znak można przeoczyć, można go zlekceważyć, można też nie wiedzieć, co on oznacza. Konsekwencje mogą być bardzo poważne. Można zmylić drogę i nie dotrzeć do celu.

Podstawowym zadaniem chrześcijanina jest właściwe rozpoznanie znaku Emmanuela. Z Biblii wiemy, że sam Bóg dał nam ten znak i pozwolił poznać jego znaczenie: ”Oto PANNA pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem EMMANUEL...” (Iz 7,14), a ”to znaczy Bóg z nami” (Mt 1,23). Apostoł Narodów wyjaśnia: ”Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem (...), byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” (Ga 4,4). Wypełnienie biblijnych obietnic potwierdzają konkretne postacie i wydarzenia z historii: spis ludności w Judei, miasto Dawidowe - Betlejem, czas panowania cesarza Augusta, legata Syrii Sulpicjusza Kwiryna i króla Heroda Wielkiego oraz osoba Józefa z rodu Dawida ”z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna” (Łk 2,5).

Wszystko wydaje się znane i oczywiste. Tyle razy słyszeliśmy ewangeliczną zapowiedź narodzin Jezusa, a jednak ten jeden, szczególny dzień wciąż budzi w nas tyle emocji, wzruszeń i przeżyć religijnych. Czekamy na niego z utęsknieniem. Czekamy na Wigilię, na Pasterkę i na podniosłe słowa prologu Ewangelii św. Jana: ”A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy” (J 1,14).

Każdy wierzący ma obowiązek badania znaków i wyjaśniania ich w świetle Ewangelii. Czy dobrze wykorzystaliśmy adwentowy apel o czuwanie, wytrwałą modlitwę, dobre postanowienia, wyciszenie i refleksję nad słowem Bożym?

Zofia Kossak w Roku polskim zwraca uwagę na świąteczne gody: ”Gody to szczególne, niecodzienne słowo. Znaczy więcej niż biesiada, obchód. To stan szczęśliwości. Chrystus Pan, porównując Apostołów do sług czekających na swego pana, kiedy by się z godów wrócił - mówi o sobie samym. To On, Zbawiciel, przebywa na godach wiekuistych, z których raczy zstępować na ziemię (...). Czeka świat. Czeka wszelkie stworzenie. Adventus. On przyjdzie (...) Niech otworzy się ziemia i zrodzi Zbawiciela. Niech spłynie zwieńczona gwiazdami Niewiasta, która odkupi błąd Ewy (...) Niech, zejdzie, cicha i biała jak śnieg... A Słowo stanie się ciałem...”.

Nie pozwólmy, by komercja, zabieganie i sprawy drugorzędne zniszczyły w nas i wokół nas to, co piękne i Boże. Bóg jest tak blisko. Uobecnia się pośród nas bardziej niż kiedykolwiek, swoim Słowem dotyka i przenika nasze serca. Stąd Nehemiasz zachęca: ”Idźcie, spożywajcie potrawy świąteczne (...) albowiem poświęcony jest ten dzień Bogu naszemu. A nie bądźcie przygnębieni…” (Ne 8,10-11). Niech radość i pokój wypełniają nasze serca, by mógł w nich na nowo narodzić się nasz Pan i Zbawiciel.

 

TAGI: