21. Niedziela zwykła (A)

publikacja 09.08.2017 21:21

Sześć homilii

Prymat Piotra

ks. Leszek Smoliński

Wielu z nas, dzięki współczesnym środkom komunikacji, może być na bieżąco z tym, co dzieje się w Kościele. Zarówno w wymiarze lokalnym, jak i powszechny. Niesłabnącym zainteresowaniem świata cieszy się wciąż papież Franciszek. Tysiące ludzi gromadzi się na Placu św. Piotra w czasie środowych audiencji generalnych czy niedzielnej modlitwy „Anioł Pański”. Oprócz niespodziewanych spotkań, śmiesznych sytuacji czy gestów papieskiej dobroci, czułości i życzliwości, mamy możliwość docierać do słów papieża Franciszka, który na wzór swojego patrona – Biedaczyny z Asyżu czerpie z najczystszego źródła, jakim jest Ewangelia. Można zajrzeć na oficjalne strony internetowe mediów watykańskich czy słuchać serwisu Radia Watykańskiego, który transmitują również nasze polskie rozgłośnie radiowe. Warto przy tej okazji wspomnieć, że 35 mln internautów obserwuje wpisy papieża Franciszka na Twitterze, wczytując się w krótkie myśli, perełki jego bogatego nauczania.

Aby znaleźć źródło i sens papieskiego posługiwania Franciszka musimy sięgnąć do fragmentu Ewangelii, przeznaczonego do odczytania na dzisiejszą niedzielę. Od II poł. IV wieku katolicy interpretują ten tekst jako jednoznacznie mówiący o prymacie (pierwszeństwie) biskupa Rzymu, następcy św. Piotra.

Cezarea, o której wspomina Ewangelia, leżała blisko źródeł Jordanu. Jedna z grot skalnych, z których wypływa ta rzeka, została już w III w przed Chrystusem poświęcona greckiemu bożkowi i nimfom. Na szczycie została wybudowana świątynia ku czci Cezara Augusta. Natomiast syn Heroda Wielkiego, Filip, rozbudował tę miejscowość i nazwał Cezareą Filipową. W umysłach Żydów, którzy czcili Boga Jahwe, bałwochwalstwo budziło oburzenie, odrazę i gniew. Wspomniana grota przypominała bramę wiodącą do czeluści piekielnych, królestwa szatana. Ludzie żywili nadzieję, że te bramy piekielne otworzą się pewnego dnia i wstrząsną skałą, na której stoi bluźniercza świątynia, i pochłonie ją w otchłanie piekielne.

Na tym właśnie miejscu, pełnym grozy, miał miejsce dialog Jezusa, Syna Boga żywego, z rybakiem Szymonem, synem Jony. Jezus mówi o innej skale, na której zbuduje inną świątynię – Kościół Boży. Żadne moce piekielne nigdy go nie przemogą, chociaż będą nieustannie w tę skałę uderzały. Jezus – budowniczy Kościoła, położył fundament, na którym buduje świątynię dla Boga z żywych kamieni. Budowa ta zostanie zakończona dopiero wtedy, gdy Jezus powtórnie przyjdzie na świat przy końcu czasów.

Cała rolę, zadanie i posłannictwo Piotra w Kościele Jezus określił za pomocą trzech metafor: skała, władza kluczy oraz związywanie i rozwiązywanie. Na tym tekście opiera się władza każdorazowego papieża, który jest namiestnikiem Jezusa na ziemi i następcą św. Piotra. Każdy papież jest Piotrem swoich czasów. Jest on skała dla Kościoła, ma w nim władzę kluczy, może związywać i rozwiązywać.

Papież Franciszek, Piotr naszych czasów, zatroskany o dobro świata i każdego człowieka, zachęca nas dzisiaj do wpatrywania się w Jezusa – Mesjasza, który jest synem Boga żywego. I jak w dniu wyboru na Stolicę św. Piotra, nadal liczy na naszą modlitwę, by mógł naśladować Jezusa Chrystusa – Dobrego Pasterza i Głowę całego Kościoła.

Panie, kim jesteś?

Piotr Blachowski

W dzisiejszych czasach trudno jest wskazać osobę, która naprawdę wierzy, nie tylko wierzy w Boga, ale wierzy Bogu. Wielu z nas deklaruje, że wierzy. Lecz czy jest to prawda? Człowiek prawdziwie wierzący modli się, by porozmawiać z Bogiem, chodzi do kościoła, co niedzielę, by uczestniczyć w Mszy i przystąpić do Komunii, jako że nie ma w sobie grzechu. Niewielu jest takich ludzi.

Ale był sobie Szymon, zwykły rybak, któremu to rybakowi, bez wykształcenia, bez ogłady, Pan nadał nowe, wiele znaczące imię Kefas – Piotr, co oznacza prawdę, skałę, opokę. Dlaczego ten prosty człowiek, znający tylko rzemiosło rybackie, miał nagle stać się fundamentem Kościoła? Kim był, że Jezus zdecydował się właśnie na niego? Przecież na samym początku święty Piotr był poganinem, zwykłym rybakiem. I może by tak pozostało, gdyby nie pewien dzień, kiedy zjawił się Jezus i wsiadł z nim na łódkę. Po powrocie  przepełnioną łódką na brzeg Piotr zdobył się na odwagę i wyznał Jezusowi, iż był grzesznikiem i poganinem, na co usłyszał: "Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił". I wówczas Piotr uwierzył i zostało zasiane ziarno.

Uczniowie, a zwłaszcza Piotr, widzą, jak ważna jest niczym nie zachwiana wiara, jak ważne jest zawierzenie Jezusowi i Bogu wszystkiego. Było ich Dwunastu, ale to właśnie Piotr odpowiedział: "Ty jesteś Mesjasz, syn Boga żywego". Dlatego na Piotrze, czyli na Skale, Jezus buduje swój Kościół. Najlepszym dowodem na to, jak wielka i czysta była wiara Piotra, jak prawe i bezgrzeszne jego życie, było powierzenie mu roli Pasterza.

Piotr jako pierwszy i jedyny odkrywa boskość Jezusa. Wspólne z Nim przebywanie rozwinęło w sercu Piotra wyczucie tego, kim faktycznie jest Jezus. Widział, że Pan był inny niż wszyscy. Ale Piotr otrzymał także z wysoka oświecenie i natchnienie i dlatego to on właśnie wyznał wiarę w imieniu Dwunastu. Chrystus udzielił tylko i wyłącznie Piotrowi takiego pełnomocnictwa i takiej władzy, że – po dokładnym przemyśleniu i uświadomieniu sobie potęgi odpowiedzialności – aż przechodzą człowieka dreszcze. Po przyjęciu misji Piotr dobrowolnie i bez zastrzeżeń pragnie wypełnić wolę Pana we wszystkim, co przyczyni się do budowy i wzrostu tego królestwa. Posługa Piotra i działalność apostołów przeniesiona w nasze czasy rozszerza poniekąd odpowiedzialność na każdego z nas w naszym kręgu życia i działalności. To my powinniśmy być opokami, na których Pan Jezus buduje Kościół w naszym pokoleniu. Opoka to prawda. Im więcej jest ludzi kochających prawdę, tym mocniejszy jest Kościół.

Ciężko jest jednak wierzyć całym sercem i duszą, jeżeli nie jest się wychowanym w duchu chrześcijańskim. Ciężko jest chodzić co niedzielę do kościoła, ciężko wypełniać przykazania, jeżeli rodzice nie dają żadnego przykładu. Żeby więc tak naprawdę uwierzyć, pozwolić Bogu zasiać w sobie ziarno, trzeba Go pokochać i zawierzyć mu swoją duszę. Oczywiście, nie czując się Jego więźniem, ale Jego dzieckiem, nad który sprawuje opiekę. Aby być w stosunku do Boga uczciwym i naprawdę oddanym, trzeba użyć rozumu i serca, które przecież każdy ma. Wypływa stąd wniosek, że wiara nie przychodzi sama. Żeby naprawdę uwierzyć, trzeba poznać i zrozumieć. Pokochać i oddać się. To wszystko robimy z własnej woli. Przecież Bóg daje nam wolny wybór. Musimy kochać, by wierzyć. Musimy kochać, by być skałą.

MARYJO, naucz nas żyć wiarą, pogłębiać ją i rozwijać jej treści.

Potrzeba powołania

Piotr Blachowski

Niejednokrotnie zastanawiamy się, skąd biorą się w ludziach zdolności, wiedza, mądrość, siła do pokonywania trudności. Określamy te cechy przeważnie jako siłę charakteru, potrzebę działania, chęć udzielania pomocy w razie potrzeby. Czy rozumujemy prawidłowo? Czy odczytujemy właściwie znaki nam dane?

To jasne, że aby wykonać pewne zadania, musimy mieć własną siłę wewnętrzną, moc pokonywania trudności, ale powinniśmy też umieć odczytywać znaki dane nam przez Boga. Od nas zależy, czy je właściwie odczytamy, czy je właściwie wykorzystamy.

W pierwszym czytaniu z Księgi Izajasza słyszymy, jak Bóg powołuje Eliakima do władzy „Położę klucz domu Dawidowego na jego ramieniu; gdy on otworzy, nikt nie zamknie, gdy on zamknie, nikt nie otworzy.” (Iż 22,22). W języku biblijnym klucze oznaczają władzę. A zatem zdolność sprawowania władzy to nie naturalne predyspozycje, lecz powołanie. Starając się to zrozumieć, wołajmy razem ze św. Pawłem: „O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą? Lub kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę? Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego [jest] wszystko. Jemu chwała na wieki!” (Rz 11,33-36)

W Ewangelii słyszymy o powołaniu do władzy Piotra. Wspólne przebywanie Piotra z Panem rozwinęło w jego sercu wyczucie tego, kim faktycznie jest Jezus. Widział, że Pan jest inny niż wszyscy. Nie kto inny, ale właśnie Piotr otrzymał z wysoka oświecenie i natchnienie, toteż właśnie on wyznał wiarę w imieniu Dwunastu. Słowa Piotra «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». (Mt 16,16b) spowodowały, że Jezus odkrył przed nim, jaką rolę spełni w Jego planie budowy Kościoła. Udzielił też tylko i wyłącznie Piotrowi takiego pełnomocnictwa i władzy, że po  dokładnym przemyśleniu i uświadomieniu sobie potęgi odpowiedzialności przechodzą człowieka dreszcze „I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.” (Mt 16,19).

Piotr przyjmuje tę misję dobrowolnie i bez zastrzeżeń. Pragnie wypełnić wolę Mistrza we wszystkim, co przyczyni się do budowy i wzrostu tego królestwa. Posługa Piotra i działalność apostołów przeniesiona w nasze czasy rozszerza poniekąd odpowiedzialność na każdego z nas, w naszym kręgu życia i działalności. To my powinniśmy być opokami, na których Pan Jezus buduje Kościół w naszym pokoleniu. Opoka to prawda. Im więcej jest ludzi kochających prawdę, tym mocniejszy jest Kościół.

MARYJO, MATKO WSZYSTKICH LUDZI, spraw, abyśmy potrafili odczytać i usłyszeć to, co nam Bóg chce powiedzieć nie tylko poprzez innych ludzi, ale także  poprzez nasze życie.

Kluczowa sprawa

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

Klucz otwiera nie tylko drzwi do poznania tajemnicy jakiegoś wnętrza, ale też sprawia, że my sami stajemy się otwarci na nowe doświadczenie. W dzieciństwie uczestniczyłem w olimpiadzie historycznej dotyczącej życia Tadeusza Kościuszki. Nasza grupa zdobyła pierwsze miejsce. Były nagroda, oklaski, podziw i dziecięca radość. Okazałem się czempionem w oczach wielu dzieci i nauczycieli. Moje poznanie historii sprawiło, że sam stałem się zauważony jako zwycięzca. Im bardziej angażujemy się w poznanie głębokości bogactw, mądrości i wiedzy o Bogu, tym bardziej sami stajemy się zauważeni w Jego oczach i stajemy się uczestnikami Jego chwały. Kto miał klucz poznania Jezusa Chrystusa? Piotr, który odezwał się jako ostatni z odpowiadających. Tylko Piotr otrzymał władzę kluczy, bo tylko On otworzył usta kluczem prawdy trafnego poznania.

Skupmy się na samej wartości poznania tajemnicy Chrystusa. Im bardziej interesujemy się Nim, tym większą On zwraca uwagę na nas. Kiedy staramy się być choćby blisko Niego, On niepostrzeżenie okazuje się najbliższy! Wielu cytowało opinie ludzkie, ale tylko Piotr powiedział prawdę. Prawda jest za ostatnią kurtyną błędu.

Bóg buduje Kościół na osobach, które są w Niego zapatrzone jak złodziej przez dziurkę od klucza. To kluczowe osoby. „Nie pojmujemy zgoła dzieł Boga, jeśli nie przyjmiemy zasady, że chciał jednych zaślepić, a oświecić drugich. Dzięki zaślepionym herezjom Kościół otworzył oczy na dogmaty” (Blaise Pascal). Inni ludzie widzieli w Jezusie jedynie proroka albo wybitnego człowieka, ale Piotr zobaczył więcej. Objawił mu to Ojciec. Ale nie byłby w stanie dostrzec rewelacyjnej łaski, gdyby nie jego osobiste zapatrzenie w Jezusa. Gdyby nie fascynacja i pewien rodzaj zauroczenia, które nie było toksycznym uzależnieniem, tylko kontemplacją, z czego zapewne nie do końca zdawał sobie sprawę. Kontemplatyk nie wie, że jest kontemplatykiem. Nie podziwia swojej kontemplacji, lecz cały jest skoncentrowany na Bogu. Pochłonięty przyglądaniem się Bogu, zostaje uwolniony od egocentrycznego analizowania siebie samego. Kontemplacja jest najzdrowszą postawą dla ludzkiego ducha – uwalnia od przejmowania się sobą. I to właśnie kontemplacja staje się najtrafniejszym wglądem w serce Boga, obfitującym później w owoce dogmatyczne.

Św. Tomasz z Akwinu napisał Sumę teologiczną, dedykując ją początkującym, gdyż był najszczerzej przekonany o skromności swego dzieła. Myślał, że napisał elementarz, a był to jeden z kamieni węgielnych teologii Kościoła. Czy pisząc swoje zeszyty, Teresa z Lisieux miała zamiar zdobyć nagrodę literacką? Zdobywamy śmiałość wiary dzięki książkom, które zostały napisane przez skromnych ludzi pełnych mrocznych wątpliwości.

 

Po klucze królestwa

 

ks. Jan Waliczek

Gdy widzimy człowieka trzymającego pęk kluczy, domyślamy się, że jest on stróżem domu. Strzeże spokoju mieszkańców i bezpieczeństwa ich mienia. Zapewne właściciel domu, powierzając mu klucze, obdarzył go dużym zaufaniem. Stróż będzie robił wszystko, by kluczy nie zgubić, nie oddać ich w obce ręce, a pomieszczenia będzie otwierał i zamykał zgodnie z potrzebami mieszkańców. Wiemy, że zdobycie kluczy przez osoby niepowołane stwarza realne zagrożenie dla bezpieczeństwa domu. Nieraz słyszeliśmy, jak ktoś po utracie kluczy wymieniał zamki w drzwiach.

Czasem można zobaczyć innego klucznika. Otwiera on i zamyka cele więzienne, by pozostawali w nich ci, którzy zostali pozbawieni wolności.

Symbolika kluczy, pogłębiona i odniesiona do rzeczywistości nadprzyrodzonej, jest treścią dzisiejszego przesłania liturgii słowa. Czytany tekst Izajasza zapowiada erę mesjańską, w której klucz będzie służył do otwierania i zamykania domu Dawidowego, rozumianego jednak nie jako budynek czy dynastia, ale jako Królestwo Niebieskie. Klucznikiem tego Królestwa będzie Mesjasz (Ap 1,18; 3,7). Jezus Chrystus będący zapowiadanym Mesjaszem, oddał swoje klucze w ręce Szymona Piotra.

Czym w swojej istocie są „klucze Królestwa”? Katechizm kluczami nazywa władzę przebaczania grzechów (n. 979 i 981). Oznaczają one najwyższą władzę w sprawach Królestwa Bożego, są symbolem dostępu do dóbr duchowych. Powierzone Szymonowi Piotrowi oznaczają jego prymat we wspólnocie Kościoła, a ten jest udziałem Biskupa Rzymu. „Biskup Rzymu ma zabezpieczać komunię wszystkich Kościołów. Z tego tytułu jest pierwszym pośród sług jedności. Prymat ten sprawuje na różnych płaszczyznach, czuwając nad głoszeniem słowa, nad sprawowaniem sakramentów i liturgii, nad misją, nad dyscypliną i życiem chrześcijańskim. To następca św. Piotra ma przypominać o nakazach wynikających ze wspólnego dobra Kościoła, gdyby ktoś doznawał pokusy, by o nich zapomnieć w imię własnych interesów. To on ma obowiązek przestrzegać i budzić czujność, a czasem orzekać, że ta czy inna szerząca się opinia jest nie do pogodzenia z jednością wiary. Gdy wymagają tego okoliczności, przemawia w imieniu wszystkich Pasterzy będących w komunii z nim” («Ut unum sint», n. 94). Powyższe słowa Jana Pawła II zdają się szczególnie trafnie objaśniać „władzę kluczy”.

Prawdę o prymacie Piotrowym tak często przypomina sztuka chrześcijańska, ukazując Piotra jako dzierżącego w dłoni klucze. Ich obecność w herbie papiestwa przypomina, że każdorazowy papież sprawuje urząd Piotra.

Władza duchowna w Kościele, chociaż sprawowana jest przez całe kolegium biskupów, zasadza się jednak na prymacie Piotra. W dziejach Kościoła nie brakowało tych, którzy doznawali owej pokusy utożsamiania dobra Kościoła z własnymi interesami. Współcześnie ta pokusa również wielu nęci. Ataki na osobę Papieża i jego nauczanie są tego przykładem.

Rozumiejmy, że Kościół Chrystusowy jest zbudowany na Piotrze i że tylko on dzierży klucze Królestwa, to znaczy: czuwa nad wszelkimi dziedzinami życia Kościoła, który dojrzewa do pełni Królestwa. Klucze Królestwa zostały wręczone człowiekowi ułomnemu, słabemu, a przecież dobrze przeegzaminowanemu z miłości do Chrystusa Pasterza i Jego owczarni. Piotr nie może więc kluczy sobie powierzonych porozdawać. Zresztą nikt rozsądny nie będzie po nie sięgał.

Akceptacja Piotrowego prymatu wymaga wiary. Bez niej papiestwo i Kościół postrzegane są jako zwyczajne siły polityczne czy społeczne. Niewierzącym Kościół jawi się, jako więzienie ludzkiej wolności, które jest przez papieża zazdrośnie zamykane. Wierzący zaś wiedzą, że tylko pod władzą Piotrowych kluczy w sposób absolutnie bezpieczny pielgrzymują do nieba. Gdy nawet podczas tej pielgrzymki pobłądzą, klucze Piotra otwierają im skarbnicę przebaczenia i umocnienia na dalsze pielgrzymowanie. Pod tymi kluczami odbudowuje się wolność człowieka, który ulega rozlicznym zniewoleniom.

W końcu dobrowolne oddanie się pod klucze Piotra lub też wymykanie się spod nich, to bardzo konkretny egzamin ze szczerości naszego „Wierzę...”.

 

Wiedzieć to za mało

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

Pytanie Jezusa było jednocześnie dla niego odpowiedzią. Ten z nich, który miał poznanie i pewność co do boskości Jezusa, mógł zostać „skałą” w Kościele. Szymon Piotr własnym staraniem umysłu nie doszedł do takiego poznania Jezusa, jakiemu dał odważnie wyraz. Objawił mu to Ojciec, a przez to Ojciec ujawnił, kogo widzi jako fundamentalną skałę w przyszłym Kościele! To było znakiem dla Jezusa! Od tej chwili nie tylko Szymon wiedział, kim jest Jezus, ale i Jezus wiedział, kim jest Szymon. Im głębiej Szymon poznawał Jezusa, tym głębiej sam był obdarowywany nową tożsamością duchową. Zmiana imienia jest tego najlepszym dowodem.

Odkrywamy siebie samych, wchodząc w głębię Serca Jezusowego. Im wnikliwiej Go poznajemy, tym wyraźniej widzimy, kim jesteśmy. Kiedy Piotr wypowiedział głośno, co odkrył w Chrystusie, Jezus wyrzekł, co widzi w Piotrze. Klucz poznania Boga okazał się tym samym kluczem, który miał moc otworzyć wnętrze Szymona. Człowiek bowiem tak długo jest zamknięty w sobie, dla siebie i dla innych, dopóki nie otworzy się na pragnienie poznania Boga w Jezusie Chrystusie. Jest to zdumiewające, że wchodząc w Boga, głębiej docieramy do siebie samych.

Tym bardziej jednak zdumiewa nas zakaz Chrystusa: Surowo im zabronił, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem. Intymność objawienia jest zamknięta kluczem dyskrecji. Jest zbyt cenna, by mogła być dostępna jak zwykły, prasowy czy ekranowy news. Zwykła ciekawość nie jest kluczem do bram nieba. Poszukiwanie sensacji otwiera bramy piekieł, które są pełne skandalicznych życiorysów, udokumentowanych przez demonicznych paparazzi. Bóg w Jezusie nie jest sensacją, tylko rewelacją i to dla przyjaciół. Dla tych, którzy są z nim zawsze, na dobre i na złe. Dlatego Jezus od razu prorokował o swoim męczeństwie i śmierci. Zakaz strzeże tajemnicy Jezusa tylko przez pewien czas, ale ma też inny sens. Chodzi o szacunek dla prawdy o Jezusie. Szanujący się Żyd nie wypowie imienia Boga! Dopiero po zmartwychwstaniu Jezus nakazał głosić uczniom zbawczą prawdę o Nim całemu światu. Piotr na razie zobaczył głębię prawdy o Jezusie, ale jeszcze jej nie przeżył. Nie wystarczy sama wiedza o Chrystusie. Dopiero doświadczenie uzupełnia objawienie i uprawnia do apostołowania. Przyglądanie się szczytom górskim ze spokojnej doliny to nie to samo, co ich zdobycie. Nie ten jest alpinistą, kto widział Alpy, ale ten, kto wspiął się choćby na jedną skałę! Nie ten jest w pełni apostołem, kto widział Jezusa i wie, kim On jest, ale ten, kto zdobył się na przeżycie z Nim zgorszenia krzyża i chwały powstania z grobu. Apostoł, który wie, kim jest Jezus, ale nie chce z Nim przeżyć zgorszenia krzyża, staje się podobny do robaka w owocu. Nie dziwmy się więc słowom Jezusa, które później nazwały Piotra szatanem. Spożywać Ciało Chrystusa w Komunii Świętej, ale samemu nie być strawnym dla wspólnoty, to coś więcej niż egoizm.

 

Skandalista Piotr

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

Gdy Piotr usłyszał zapowiedź męki, a zarazem zmartwychwstania, usiłował życzliwie wpłynąć na zmianę decyzji Jezusa. Możemy wierzyć w Jezusa triumfującego, ale gdy On zaczyna mówić o klęsce, drżymy i naciskamy, aby do tego nie doszło, jak rodzic, który nie może się pogodzić z chorobą, nałogiem albo przegraną życiową własnego dziecka. To pierwszy odruch naturalnej miłości. Zastanawiam się jednak, czy za troskliwymi usiłowaniami niejednego rodzica o dobrobyt dziecka nie ukrywa się czasem intymny egocentryzm, który pragnie własnego zadowolenia z powodzenia dziecka? Czy Piotr naprawdę życzliwie troszczył się o los Jezusa, czy też bał się, że będzie musiał sam cierpieć, skoro Jezus będzie
znosił męki? Czy życzliwość może być skandaliczna w oczach Boga? Istnieje rodzaj życzliwości wobec wizji dramatu, która jest gorsza niż nieżyczliwość. Jezus mówi do Piotra, że jest zawadą, i grecki język nie zawahał się tu zabrzmieć niepokojąco: SKANDALON!

Potrzeba przekształcenia myślenia o dążeniu ku zadowoleniu na myślenie o dążeniu ku temu, co czyni nas prawdziwymi. Być prawdziwym to o wiele ważniejsze niż być zadowolonym. A poza tym dla Jezusa umęczenie było koniecznością, która zbawiła ludzkość od wiecznego umęczenia, od potępienia. Mógł oczywiście, ulegając namowom Piotra, zadbać o własny domek na plażach Hajfy, ale gdzie byśmy wtedy wszyscy skończyli? Kiedy Paweł prosi swych adresatów o przemianę umysłu, używa słowa, które daje się przetłumaczyć jako przekształcenie, czyli absolutna zmiana formy. Bycie prawdziwym kosztuje nieraz męczeństwo. Dlatego Paweł wzywał nie do naśladowania świata, wymogów epoki, mody, trendów, lecz do przekształcenia umysłu, ku spodobaniu się Bogu. A cóż Mu się najbardziej podoba, jeśli nie prawda?
Gdyby Jezus posłuchał Piotra, stałby się hipokrytą i ugodowcem, miłym rabinem zapraszanym na uczty do Kajfasza z powodu zdumiewającej erudycji.

Przemieniony Jezus na górze Tabor odsłonił na chwilę prawdę Oblicza, które tryskało jasnością jak słońce, a szaty Jego były białe jak księżyc w pełni. Piotrowi wyrywają się wtedy słowa więcej niż życzliwe. Usiłował powstrzymać chwile przemienienia Jezusa i wydobył z siebie szczęśliwe: „dobrze, że tu jesteśmy”. Tak, człowiekowi będzie dopiero dobrze w obliczu Boga. Paweł mówi, iż z odsłoniętą twarzą – nie ukrywając się za maską naiwnej życzliwości – już teraz wpatrujemy się w jasność Pana, jakby w zwierciadło, coraz bardziej jaśniejąc. Przemienia albo przekształca nas jedynie miłosne poznanie, kontemplowanie nie ekranów, ale ikon. Święty Tomasz twierdził, iż w nauczaniu łączą się vita contemplativa i vita activa, bo ten, kto widzi, może otwierać oczy innym. Mamy nie tylko wpatrywać się w Jezusa, ale też o tym głosić, by jak najwięcej umysłów odwieść od poszukiwania samozadowolenia i skierować ku prawdzie.