29. Niedziela zwykła (A)

publikacja 19.10.2017 09:22

Sześć homilii

Głosić chwałę Pana

ks. Leszek Smoliński

Psalmista wzywa nas: „Pośród narodów głoście chwałę Pana”. Tę prawdę doskonale rozumiał św. Jan Paweł II, który w ciągu 27 lat trzydzieści razy okrążył ziemię. Był pierwszym papieżem, dla którego pielgrzymki stały się nieodłącznym elementem pontyfikatu. Odwiedził 129 krajów podczas 104 pielgrzymek zagranicznych. Ojciec Święty sam podkreślał: „Od samego początku mojego pontyfikatu zdecydowałem się podróżować aż po krańce ziemi, by dać wyraz tej trosce misyjnej, i właśnie bezpośredni kontakt z ludami, które nie znają Chrystusa, przekonał mnie bardziej, jak pilna jest ta działalność”. Stąd ważne by Kościół stanowił dla świata jasne świadectwo służąc najuboższym i naśladując prostotę życia Jezusa z Nazaretu. Jest to potrzebne szczególnie w kontekście tego, co możemy zaobserwować we współczesnym świecie: „wielkim niebezpieczeństwem współczesnego świata, z jego wieloraką i przygniatającą ofertą konsumpcji, jest smutek rodzący się w przyzwyczajonym do wygody i chciwym sercu, towarzyszący chorobliwemu poszukiwaniu powierzchownych przyjemności oraz wyizolowanemu sumieniu” (Evangelii gaudium 2).

Uczniowie faryzeuszów i zwolennicy Heroda sprawdzają natomiast wiarygodność Jezusa, którego życie jest głoszeniem chwały Ojca. Nasłani przez faryzeuszów mówią do Jezusa: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką”. Kategoria „prawda” zajmuje szczególne miejsce w Bożym planie zbawienia. Nie tylko inni mówią o Synu Bożym, że jest prawdomówny i naucza prawdy. On sam stwierdza, że jest prawdą. Nawet pytanie-pułapka faryzeuszów nie jest w stanie wytrącić Jezusa z równowagi i zaburzyć Jego wewnętrzne przekonania. Również Duch Święty, Pan i Ożywiciel, jest Duchem Prawdy.

Nie tylko za czasów Jezusa, ale także dzisiaj potrzeba nauczycieli prawdomównych. Takich, dla których obce będą kategorie: pustosłowie, demagogia, tani populizm czy chwilowa popularność bez względu na cenę. Prawość myślenia i mówienia zakłada najpierw prawość życia. Wpatrując się w postać Jezusa, rozmawiającego z uczniami faryzeuszów i zwolennikami Heroda, warto zastanowić się: jak głosić chwałę Pana żyjąc w prawdzie? Bł. ks. Jerzy Popiełuszko w jednym z kazań wyjaśniał: „Aby pozostać człowiekiem wolnym duchowo, trzeba żyć w prawdzie. (…) Życie w prawdzie, to dawanie prawdzie świadectwa na zewnątrz, to przyznanie się do niej i upominanie się o nią w każdej sytuacji. Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą. Jesteśmy powołani do prawdy, jesteśmy powołani do świadczenia o prawdzie w swoim życiu”. Mówił też: „Żyć w prawdzie to być w zgodzie ze swoim sumieniem”. Uczył, że wolność jest przede wszystkim wolnością od lęku, ale też wolnością sumienia, bo „sumienie jest taką świętością, że nawet sam Bóg sumienia ludzkiego nie ogranicza”.

Mając przed oczyma tych wszystkich, którzy głoszą chwałę Pana pośród narodów, prośmy Maryję, „Niech (…) pomoże nam w wypowiedzeniu naszego „tak” wobec pilnej potrzeby, by Dobra Nowina Jezusa rozbrzmiewała w naszych czasach. Niech nam wyjedna nowy zapał, aby wszystkim zanieść Ewangelię życia, która zwycięża śmierć. Niech wstawia się za nami, byśmy mogli zyskać świętą śmiałość poszukiwania nowych dróg, aby do wszystkich dotarł dar zbawienia” (papież Franciszek).

Oddać czy zatrzymać?

Piotr Blachowski

Nieraz łapiemy się na tym, że stosujemy zasadę dochodzenia do swoich zamierzeń „po trupach”, nie bacząc na to, że innym wyrządzamy krzywdę. Staramy się tutaj, na ziemi, urządzić jak najlepiej, bez dodatkowych kosztów i zbytniego wysiłku. To samo czynią z nami politycy, managerowie, ludzie władzy, którzy widząc tylko jeden cel – rządzenie i korzyści z tego płynące – manipulują nami, obiecując cuda gospodarcze i finansowe, a przy okazji bratają się ze wszystkimi środowiskami, które mogą im to ułatwić.

My jednak tak dbajmy o swoją własność osobową i osobistą, by nie wyrządzać nikomu, w tym również sobie, szkody. Innymi słowy, żyjmy i dajmy żyć innym w ich światopoglądzie, wierze, zainteresowaniach, w pełnej wolności, zarówno politycznej, jak i religijnej, bez przymuszania. Pamiętajmy jednak o naszej tradycji i o pochodzeniu, a szczególnie o naszej przyszłości, która zależy od Boga i należy do Boga.

Scena z dzisiejszej Ewangelii ukazuje nam – jakże nadal aktualną – przewrotność faryzeuszy. To prosty zamysł, przecież wystarczy tak sprowokować drugiego, by całe odium złej odpowiedzi spadło na odpowiadającego, a nie pytającego. Chcieli oni, aby Pan Jezus zajął stanowisko wobec władzy świeckiej, a jeśli władza świecka, to pytanie może dotyczyć tylko kwestii podatków – w tym wypadku chodzi o Cezara. Mając świadomość przewrotnego pytania, już byli przygotowani na potępienie, gdyż płacenie podatków Cezarowi uważali za ograniczenie władzy Pana Boga nad Jego narodem, zaś odmowę płacenia za bunt przeciwko ustanowionej władzy. Mądrość Jezusa nie dała im satysfakcji wciągnięcia Go w intrygę polityczną. Chrystus odpowiedział krótko, ale rzeczowo: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”(Mt 22,21).

W tych prostych słowach Jezus ukazał, że władza polityczna powinna szanować prawa Boże, mając swój własny obszar działania w zakresie porządku i doczesnego dobra społecznego. Chrześcijanin może i powinien bronić swojej wolności oddawania czci Bogu ponad wszelkie prawo i ponad wszelką władzę polityczną. Już za czasów Platona mówiono o państwie (nazwanym potem Utopią Platońską), w którym wszystko miało działać zgodnie z regułami i zasadami prawa, kultury i religii. Również dzisiaj można dostrzec pewne tendencje prowadzące w kierunku podobnej utopii. Nie twierdzę, że to źle, ale droga polityczna i religijna powinny iść obok siebie, a nie stanowić jedną. Dlaczego? Na to pytanie odpowiedzieć musimy sobie sami.

MARYJO, MATKO nasza, KRÓLOWO RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO, prosimy ukształtuj serca nasze, abyśmy umieli rozgraniczyć wartości materialne od duchowych.

By zachować proporcje

Piotr Blachowski

Przypatrując się ludziom i ich postępowaniu, trudno nie dostrzec, że nie jest nam obca dwulicowość. I natychmiast nasuwa się skojarzenie z człowiekiem znanym jako doktor Jekyll i pan Hyde. Nowelę napisaną przez szkockiego autora, Roberta Louisa Stevensona, można uznać za literacki portret psychopatologii i podwójnej osobowości. Podwójną osobowość zauważyć można nawet pośród tych, którzy mienią się katolikami – chrześcijanami.

Aby coś osiągnąć i zrealizować swoje dążenia, próbujemy różnych sposobów. Bywa, że posługujemy się innymi ludźmi, którzy świadomie lub nieświadomie mogą nam pomóc w osiągnięciu naszych własnych zamierzeń. To pewien rodzaj manipulacji i raczej nie najlepszy sposób postępowania. Ale przecież nam to odpowiada, w pracy i w kontaktach międzyludzkich w ciągu tygodnia jesteśmy Hyde’ami, zaś na niedziele i święta dr Jekyll’ami. I czy chcemy tego, czy nie, nasza dwoista natura objawia się od zarania czasów.

Jednakże mamy kogoś, kto dba o nas i zajmuje się nami, czasami wbrew naszej chęci, a czasami na naszą prośbę. To nasz Ojciec, który tak nami kieruje, byśmy byli szczęśliwi, bezpieczni, ale również pełni miłości i wdzięczności za Jego Dzieła. Jak pisze nam w swej prorockiej przepowiedni Izajasz; ”Ja mocno ująłem go za prawicę, aby ujarzmić przed nim narody i królom odpiąć broń z pasa, aby otworzyć przed nim podwoje, żeby się bramy nie zatrzasnęły. Z powodu sługi mego, Jakuba, Izraela, mojego wybrańca, nazwałem cię twoim imieniem, pełnym zaszczytu, chociaż Mnie nie znałeś, Ja jestem Pan i nie ma innego. Poza Mną nie ma Boga.” (Iz 45,4-5). Za opiekę, za prowadzenie, za miłość okazywać powinniśmy wdzięczność.

W jaki sposób? To właśnie wyjaśnia nam fragment Listu do Tesaloniczan, w którym święty Paweł wraz ze swoimi współpracownikami, Sylwanem i umiłowanym uczniem  Tymoteuszem, poucza nas: Zawsze dziękujemy Bogu za was wszystkich, wspominając o was nieustannie w naszych modlitwach, pomni przed Bogiem i Ojcem naszym na wasze dzieło wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję w Panu naszym, Jezusie Chrystusie.” (1 Tes 1,2-3). A więc modlitwa, modlitwa i raz jeszcze modlitwa, pełna wdzięczności za Syna Bożego Jezusa Chrystusa, za Zbawienie, za Odkupienie, za Słowo i za Ducha Świętego. To przez Niego mamy wiedzę zbawczą, mamy świadomość życia wiecznego.

Ewangeliczna scena przedstawiająca przewrotność faryzeuszy ukazuje nam tę drugą stronę naszej natury. Zadając pytanie, z góry wiemy jaka padnie odpowiedź,  wiemy, że każda odpowiedź, twierdząca czy przecząca, będzie powodem do odwrotu, do ośmieszenia, do usprawiedliwienia własnego sumienia. Ale nie w przypadku opowieści ewangelicznej. Faryzeusze nie uznawali wyższości Boga nad Cezarem, gdyż według nich Cezar miał władzę absolutną. Odmowę płacenia podatków traktowali jako bunt przeciwko ustanowionej władzy. Jezus, mając naturę Bosko-ludzką, nie dał się wciągnąć w intrygę polityczną. Jego odpowiedź jest jasna: „Oddajcie Cezarowi, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,21).

Jakie zadanie stawia przed nami dzisiejsza Ewangelia? Musimy usilniej pracować nad sobą, by zdobyć umiejętność rozróżniania pomiędzy tym, co światowe, a tym, co Boskie. Nie jest to łatwe, ale dopiero po zdobyciu tej umiejętności będziemy mogli mówić o wewnętrznej wolności, z której wypływa całkowite oddanie się Bogu i bycie niezależnym od tego, co materialne. Wyzbądźmy się schizofrenii religijnej, nie bądźmy doktorem Jekyll’em i panem Hyde’m w jednej osobie. Bądźmy dziećmi jednego Boga

KRÓLOWO RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO, prosimy, pomóż nam otworzyć serca i rozum na Światło Ducha Świętego, abyśmy umieli oddać Bogu, co Boskie, i stać się niezależnymi od tego, co materialne.

Podatek sumienia

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

Napisano już dużo o tej kłótni o podatki. Jedno jest pewne, Jezus w ogóle nie zajął stanowiska w tej sprawie. Nie dał się sprowokować. Można oczywiście zrozumieć Jego odpowiedź w ten sposób, że skoro denar ma napis cezara, to należy do cezara i nie należy wstrzymywać się przed płaceniem podatków. W gruncie rzeczy Jezus uniknął pułapki rozstrzygnięć problemów politycznych, finansowych czy ekonomicznych.

Chrystus przyszedł po to, by człowiekowi ukazać źródło grzechu: serce. To należy oddać Bogu! Jest tylko jeden podatek – podatek wyznania win. Co by się stało, gdybyśmy w ogóle nie płacili wszelkich podatków, zaniedbali NIP-y i PIT-y, pokpili sobie kwity za światło i za energię, i nie odwiedzali latami okienek w urzędzie skarbowym? Co się stanie z człowiekiem, który zaniedbał podatek sumienia należny Bogu w okienku konfesjonału? Które konsekwencje są poważniejsze? Jeśli rzeczą konieczną jest nieustanne porządkowanie naszych relacji z państwem, to tym bardziej z państwem Boga!

Celem pierwszego nadejścia Mesjasza nie było zaprowadzenie wszechświatowego pokoju czy kodyfikacja polityczno-ekonomiczna. Celem było zajęcie się praprzyczyną nieszczęść, czyli grzechem. To w czasie swego drugiego przyjścia zaprowadzi On pokój na świecie. Żydzi z czasów Pana Jezusa nie chcieli słyszeć o Mesjaszu Cierpiącym Słudze, który miał przyjść jako Paschalny Baranek ofiarny. Chcieli Króla zwycięskiego, który założyłby doskonałe królestwo, porządek idealnego społeczeństwa.

Mamy obowiązek składania denara Bogu. Nowy Testament mówi o tym kilkakrotnie. Nie chodzi jednak o denara składanego w urzędzie, ale o uregulowanie zadłużeń sumienia: denar przebaczenia, gdyż umiemy prosić o przebaczenie Boga, ale na prośby bliźnich jesteśmy głusi i dusimy ich zawiścią (Mt 18,28); denar darowany dla ulgi człowiekowi obciążonemu zadłużeniami moralnymi, które rzucają go do stóp Jezusa (Łk 7,41); denar pracy nad rozwojem powołania, jakim zostaliśmy wszyscy obdarowani, bez względu na czas nawrócenia (Mt 20,13); denar dzielenia się mądrością słowa jak chlebem, nawet gdy jest za późno i nie mamy nic do ofiarowania innym oprócz Bożych słów i modlitwy (Mk 6,37); denar nieżałowania niczego w miłowaniu Jezusa, wzorem Marii, która nie żałowała nie tylko naczynia alabastrowego, ale zapewne i swego alabastrowego życia dla chwały Chrystusa (Mk 14,5); denar wyrzeczenia się wszelkiej magii i każdego rodzaju okultyzmu, nawet jeśliby miały pozór medycznego omamienia (Dz 19,19). I wreszcie denar miłosierdzia, ulitowania się nad nieszczęściem innych, którzy zabłądzili w drodze do Jerozolimy Niebieskiej (Łk 10,35; Ap 6,6). Oto zgłoszenie identyfikacyjne dla osoby prowadzącej samodzielnie działalność zbawczą!
 

 

Druga homilia na następnej stronie

Boskie i cesarskie

 

Tomasz Dostatni OP

Denar rzymski, jak każda moneta, ma dwie strony. Na monecie rzymskiej był wyryty wizerunek cesarski. Gdy tymczasem w człowieku jest wyryty wizerunek Boga, na Jego obraz zostaliśmy stworzeni. Oddając więc cesarzowi – mówi św. Hilary, biskup z pierwszych wieków chrześcijaństwa – wasze bogactwa, dla Boga zachowajcie nieskazitelne sumienia.

Ilu ludzi dzisiaj, przy podejmowaniu codziennych decyzji i wyborów, zadaje pytanie swojemu sumieniu? Ilu bada swoją wrażliwość na poziomie sumienia? W kwestiach małych, drobnych i codziennych, i w tych wielkich, gdy w grę wchodzą sprawy społeczne, natury powszechnej?

Ale powiedzenie „Oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”, wyraża odwieczny problem obecności chrześcijan w świecie, jaka ma być relacja, którą my byśmy dzisiaj nazwali „państwo – Kościół”. A tradycja chrześcijańska, ta najstarsza, z drugiego wieku po Chrystusie, mówi w zupełnie innym języku: „Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi, ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem... Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest ich ojczyzną, i każda ojczyzna ziemią obcą. Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie” (List do Diogneta).

Ewangelia, jej przesłanie, kształtowała przez wieki życie codzienne chrześcijan. Jak daleko dziś odchodzimy od źródła, że już często nie rozumiemy ewangelicznych słów Jezusa. Albo nie potrafimy ich przełożyć na konkret naszego życia.

„Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara”, te słowa mówią o desakralizacji władcy, a zarazem przypominają prawdę, że władza antycznego władcy sięga tak daleko, jak daleko sięgają jego pieniądze. Taki też był sens umieszczania wizerunku władcy na monecie, aby poddani pamiętali kto rządzi.

„Oddajcie Bogu to, co należy do Boga”, – wszystko do Niego należy, choć często się zdarza, iż to właśnie władcy przypisują sobie boskie atrybuty. Jezus pozbawia ich nimbu sakralności – mówi Hans Urs von Balthasar – bo jedynym Panem jest Bóg, a władcy ziemscy co najwyżej są Bożymi lennikami. Za takie postawienie sprawy chrześcijanie przez wieki płacą krwią. Tam wszędzie, gdzie władza ziemska buntuje się przeciw temu, że wszystko należy do Boga, uzurpuje sobie władzę nad tym, Bóg sprzeciwia się, a wraz z Nim sprzeciwiają się Jego wyznawcy.

Idąc za głosem własnego ukształtowanego sumienia, często stajemy przed decyzjami, przed wyborami pomiędzy tym, co cesarskie a Boskie. W życiu społecznym bierzemy udział w wyborach parlamentarnych, prezydenckich, samorządowych, to od nich zależy co w naszym życiu jest ważniejsze i na jakich fundamentach będzie wybudowana nasza codzienność. Nie doceniamy często, że w naszych rękach jest kształt tej codzienności. Co będzie ważniejsze? To Boskie, czy to cesarskie?

 

Kto pyta, czasem błądzi

 

o. Augustyn Pelanowski OSPPE

Lekcja z Izajasza mówi o Cyrusie, którego Bóg wybrał na przywódcę Persów, aby uwolnić Izrael z niewoli. Bóg jest Panem panów, cezarów i Cyrusów, wodzów i królów. Jeśli więc do Boga należą wszyscy władcy, to wszystko, co jest ich własnością, jest ostatecznie Jego. Pytanie faryzeuszów było więc niebezpieczne dla nich samych, gdyż oni byli propagatorami nauki o Bogu, który jest właścicielem całego świata. Inaczej mówiąc, zadając takie pytanie, objawiali się jako przeciwnicy własnych poglądów. Gorliwemu Żydowi nie wypadało pytać o podatek dla cezara.

Zawsze w tym fragmencie frapował mnie obraz i napis na denarze. Czy Jezusowi chodziło tylko o zwykłe unaocznienie? W zwyczaju rabinów było nauczać uczniów poprzez alegorie, metafory, zagadki i wyciąganie głębokich prawd z pozornie prostych wydarzeń czy znaków. Jeden z najbardziej cenionych filozofów żydowskich Mosze Majmonides, żyjący na przełomie XII i XIII wieku, napisał na samym początku swego „Przewodnika błądzących”, by uczniów wprowadzać w tajemnice Tory przez skromne porównania. „Jeśli jakiś człowiek zgubi w domu selę albo perłę, może ją znaleźć, zapalając świecę wartą jedynie jednego issara” (sela jest monetą o dużej wartości, issar najmniejszej). Ukryte znaczenie – drogocenna tajemnica prawdy jest w tym porównaniu kosztowną perłą lub cenną selą, natomiast issar to skromne słowa lub rzeczy, którymi posługuje się mędrzec.

Czy w wypadku rozmowy Jezusa nie zaszła analogiczna sytuacja? Jaką ukrytą aluzję ukrywał w sobie ów napis i obraz? Obraz w języku greckim to eikon, od tego słowa pochodzi słowo „ikona”. Swego czasu w cesarstwie bizantyjskim wybuchł ikonoklazm – bunt teologiczny skierowany przeciw pisaniu ikon. Biblia bowiem bardzo wyraźnie mówi, aby nie czynić podobizn i obrazów stworzeń, a już nade wszystko Boga. Zdrowa reakcja teologiczna wskazywała jednak na fakt wcielenia Jezusa Chrystusa. Jeśli Bóg stał się widzialny poprzez wcielenie, to dlaczego nie można Go przedstawiać? Przecież niewidzialny stał się widzialny w ludzkim ciele. Jest to argument aktualny do dziś w dyskusji ze wszystkimi gorliwymi jehowitami i jeszcze innymi zwolennikami kultu antyikonicznego. Jezus zawstydził faryzeuszy, ponieważ żaden z nich nie powinien pytać o jakikolwiek obraz, tym bardziej o obraz cezara, który domagał się czci boskiej. Faryzeusz co najwyżej powinien pytać o Boga, jeśli ma być konsekwentny wobec swych przekonań.

Pozostaje jeszcze ukryta aluzja. Faryzeusze i herodianie pytali o podatek, natomiast Jezus za pomocą denara przypomniał pierwsze przykazanie: nie będziesz czynił obrazu Boga! Faryzeusze pytając o podatek dla cezara, wchodzili w konflikt z własnym sumieniem, które zobowiązywało ich do troski tylko o to, co należy się Bogu. Podstępne pytania stawiane innym, najczęściej chwytają w niedogodną pułapkę ich autorów.