Niepozorny obrzęd wyrażający samą istotę Kościoła

Jacek Salij OP

publikacja 30.01.2008 22:45

Ówcześni chrześcijanie mieli zdecydowanie większą od nas świadomość tego, że dzięki Eucharystii Kościół – i poszczególni wierzący, i jako jeden lud Boży – jednoczy się z Chrystusem i poniekąd w Chrystusa przemienia.

Niepozorny obrzęd wyrażający samą istotę Kościoła

Podczas mszy świętej kapłan, wlewając do kielicha wino, które wkrótce stanie się Krwią Pańską, dodaje odrobinę wody. W trakcie tej czynności odmawia po cichu modlitwę, wskazującą na symboliczny wymiar tego obrzędu: „Przez to misterium wody i wina daj nam, Boże, udział w bóstwie Chrystusa, który przyjął nasze człowieczeństwo”.

Podobny pietyzm i dyskrecja towarzyszy temu obrzędowi w liturgii greckiej. Po przygotowaniu wina i wody kapłan wypowiada słowa: „Błogosławione zjednoczenie Twoich świętości, w każdym czasie, teraz i zawsze, i na wieki wieków”. Jeżeli podczas liturgii usługuje diakon, zanim doleje wody do wina, prosi kapłana: „Pobłogosław, ojcze, to święte zjednoczenie”.

Już dla chrześcijan żyjących w II wieku zwyczaj dodawania podczas mszy świętej wody do wina był czymś zastanym. Świadectwa na ten temat znajdują się w pismach największych teologów tamtego stulecia – Justyna, Ireneusza, Klemensa z Aleksandrii. 1 Zatem możliwe, że zwyczaj ten pochodzi już od apostołów.

O tym, jak ogromne znaczenie miał dla Kościoła ten niepozorny obrzęd, niech świadczy fakt, że dwa razy zajmowały się nim sobory powszechne (w roku 1439 sobór florencki i w roku 1562 sobór trydencki) i trudno byłoby znaleźć wybitnego teologa, który by o tym obrzędzie nie pisał. Sam tylko św. Tomasz z Akwinu podejmował ten temat aż cztery razy.

Tutaj przedstawię niezwykle głębokie objaśnienie, jaki jest sens konsekrowania podczas ofiary eucharystycznej wina zmieszanego z wodą, podane przez świętego Cypriana. Cyprian objaśniał ten obrzęd w sytuacji niezwykle dramatycznej. Od tego, co napisał, mogły zależeć życie lub śmierć jego własne oraz innych wiernych – i biskup Cyprian dobrze zdawał sobie z tego sprawę. 2

Było to tak. W roku 250 cesarz Decjusz wydał edykt antychrześcijański, jakiego dotąd nie było. Nie licząc czasów Nerona, kiedy prześladowano chrześcijan na chybił trafił, w dotychczasowych prześladowaniach starano się uderzać przede wszystkim w kościelnych przywódców. Decjusz nakazał eksterminację wszystkich chrześcijan, zarazem zostawiając im możliwość łatwego uchylenia się od kary śmierci – poprzez deklarację, że wprawdzie dotychczas byłem chrześcijaninem, ale odtąd z tą wiarą nie chcę mieć nic wspólnego.

Rozpoczęły się polowania na chrześcijan. Jedną z metod, jakie stosowali prześladowcy, było rozpoznawanie chrześcijan po zapachu wina. W godzinach porannych policja robiła obławy na przechodniów, i tych, u których stwierdzono zapach wina, zatrzymywano jako podejrzanych o to, że uczestniczyli w Eucharystii, a więc że są chrześcijanami. W obliczu zaś pytania, czy jesteś chrześcijaninem, ratowanie życia za pomocą odpowiedzi negatywnej byłoby zaparciem się Chrystusa. On przecież wyraźnie mówił: „Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10,32n).

W tej sytuacji niektórzy duchowni – ażeby lepiej zakonspirować siebie i wiernych – zaczęli przy sprawowaniu Eucharystii zamiast wina używać samej tylko wody. Znamy dwa argumenty, za pomocą których próbowali się usprawiedliwiać. Po pierwsze, podczas Eucharystii odprawianej wieczorem owi duchowni używali jednak wina, wodą zastępowali je tylko podczas celebracji porannych. Po wtóre, powoływali się owi duchowni na przykład akwarian, gnostyckich sekciarzy, którzy już przedtem do swojej liturgii używali wody zamiast wina.

Cyprian reaguje na tę innowację z najwyższą stanowczością. Jest dla niego czymś absolutnie jasnym, że nie ma już odprawiania Eucharystii, jeżeli zamiast wina używa się wody. „Jeżeli nie ma wina w kielichu – argumentuje – to nie ofiaruje się Krwi Chrystusa. I nie dopełnia się Ofiary Pańskiej z należytą świętością, jeżeli to, co my ofiarujemy, nie odpowiada Jego Męce. Jakże bowiem z owocu winnego krzewu będziemy pić z Chrystusem nowe wino w królestwie Ojca (por. Łk 22,18), jeżeli nie ofiarowujemy wina w ofierze Boga Ojca i Chrystusa?”.

„Dziwię się bardzo – pisze dalej z oburzeniem biskup Cyprian – skąd się wzięło to nadużycie, że w niektórych miejscowościach, wbrew ewangelicznej i apostolskiej karności, woda w kielichu jest ofiarowywana, choć ta, o ile jest sama, krwi Chrystusa wyrażać nie może”.

Ukrywanie się przed prześladowcami ma swoje granice. Święty Cyprian nie ma wątpliwości, że nie wolno nam z lęku przed prześladowaniem posunąć się aż do porzucenia największego daru, jakim jest Eucharystia: „Musiałaby zaniknąć wszelka religijna i prawdziwa karność, gdyby ktoś przy porannych ofiarach lękał się, aby zapachem wina nie zdradzić, że wypił Krew Chrystusa. Wówczas wierni i w obliczu prześladowań unikaliby udziału w męce Chrystusa, gdyby przy składaniu Ofiary nauczyli się wstydzić Jego Krwi. Pan powiada w Ewangelii: Kto by się Mnie wstydził, tego i Syn Człowieczy wstydzić się będzie (Mk 8,38). Podobnie mówi Apostoł: Gdybym chciał się ludziom podobać, nie byłbym uczniem Chrystusa (Ga 1,10)”.

Skąd u Cypriana ta spokojna pewność, z jaką – w tak dramatycznej wówczas sytuacji – mówi o obowiązku przyjęcia męczeństwa przez każdego bez wyjątku chrześcijanina, gdyby alternatywą miało być zaparcie się wiary? Rąbek odpowiedzi na to pytanie otrzymamy poprzez zwyczajne przypatrzenie się, z jaką dosłownością Cyprian wierzy w potęgę sprawowanej przez Kościół Ofiary eucharystycznej. Dość przypomnieć, że mniej więcej w tym samym czasie ten święty biskup doprowadził do słynnej uchwały synodu kartagińskiego, mocą której – ze względu na trwające prześladowania – dopuszczono do komunii świętej pokutników, którym jeszcze przez całe lata nie wolno byłoby jej przyjmować. W razie bowiem aresztowania – uzasadniał synod to złagodzenie dotychczasowej dyscypliny kościelnej – skąd mieliby wziąć moc do oddania ciał swoich na ofiarę dla Chrystusa, gdybyśmy nie dopuścili ich do spożywania Ciała Pańskiego?

Jednak Eucharystia była dla ówczesnych chrześcijan czymś więcej niż darem prawdziwej, bezpośredniej i życiodajnej obecności Zbawiciela i czymś więcej jeszcze niż źródłem mocy uzdalniającej nas do naśladowania Jego Ofiary krzyżowej. Ówcześni chrześcijanie mieli zdecydowanie większą od nas świadomość tego, że dzięki Eucharystii Kościół – i poszczególni wierzący, i jako jeden lud Boży – jednoczy się z Chrystusem i poniekąd w Chrystusa przemienia.

Właśnie obrzęd dolania wody do kielicha eucharystycznego – tłumaczy święty Cyprian – najlepiej to działanie Eucharystii obrazuje. Kiedy ktoś próbuje konsekrować wodę zamiast wina, nie ma konsekracji, jest tylko świętokradztwo. Kiedy jednak do wina dodać wody, wówczas podczas konsekracji cała zawartość kielicha przemienia się w Krew Chrystusa. Zatem również symbolizująca lud Boży woda, jeżeli została zmieszana z winem, zostanie przemieniona w Krew Chrystusa.

Zresztą wsłuchajmy się bezpośrednio w słowa samego Cypriana: „Woda oznacza lud, wino zaś Krew Chrystusa. Gdy więc w kielichu wino z wodą jest zmieszane, to lud staje się jedno z Chrystusem i rzesza wiernych jednoczy się i łączy z Tym, w którego uwierzyła. To zjednoczenie i złączenie wody i wina w kielichu Pana przez zmieszanie tak się dokonuje, że owej mieszaniny już nie można od siebie oddzielić. Dlatego też nic nie zdoła Kościoła, to znaczy będącego w Kościele ludu, jeśli wiernie i mocno trzyma się tego, w co uwierzył, odłączyć od Chrystusa: będzie się Go stale trzymać i jego miłość będzie nierozerwalna. Nie wolno więc przy święceniu kielicha Pana ofiarowywać tylko samą wodę, ani też samo wino”.

Najgłębsza tajemnica Kościoła na tym właśnie polega: Mocą ofiary i komunii eucharystycznej – jeżeli tylko z prawdziwą czcią ten sakrament sprawujemy – nie tylko stajemy się coraz bardziej jedno z Chrystusem, ale poniekąd się w Niego przemieniamy. Sto lat później, w połowie IV wieku, św. Cyryl z Jerozolimy mówił z całą dosadnością, że dzięki Eucharystii stajemy się „współcieleśni i współkrwiści z Chrystusem”.

__________________
1 Św. Justyn ok. roku 150 tak oto pisze na temat samej istoty liturgii niedzielnej: „gdy modlitwa się skończy, przynoszą chleb oraz wino i wodę, a przełożony zanosi modlitwy tudzież dziękczynienia, ile tylko może, lud zaś z radością odpowiada: Amen. Wreszcie następuje rozdawanie i rozdzielanie wszystkiego tego, co się stało Eucharystią” (Apologia 1,67,5; na tekst ten powołuje się m.in. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1345). Dwa pozostałe, niewiele późniejsze świadectwa: św. Ireneusz, Zdemaskowanie i zbicie fałszywej wiedzy, 5,2,3; Klemens z Aleksandrii, Wychowawca, 2,2,20,1. 
2 Objaśnienie znajduje się w jego obszernym Liście 63: Św. Cyprian, Listy, przeł. Władysław Szołdrski, Warszawa 1969, s. 202–214. Wszystkie cytaty, jakie odtąd pojawią się w niniejszym tekście, pochodzą z tego listu.


Tekst pochodzi z: W drodze 11/2007