Problem tłumu

Piotr Blachowski

publikacja 02.04.2009 23:30

Tłum – w socjologii zbiorowość ludzka przyjmująca formę czasową i niezorganizowaną. Jednostki w tłumie zawsze przebywają w bliskości fizycznej i mają wspólny obiekt zainteresowania. Tłum może też przejawiać wspólnie ukierunkowane spontaniczne działania.

Problem tłumu

W takiej sytuacji w tłumie dochodzi często do naśladownictwa i (chwilowego) wyzbywania się indywidualizmu. Często też uczestnicy tłumu czują się silniejsi i tracą zdolność obiektywnej oceny sytuacji. Tyle wg Wikipedii.

Należałoby jeszcze wspomnieć o charakterze tłumu. W zależności od sytuacji rozróżniamy: tłum przypadkowy – tzn. przyciągnięty przez jakieś wydarzenie, tłum standardowy – np. pasażerowie na przystanku, widzowie w kinie, publiczność, tłum ekspresyjny – tych gromadzą emocje, wreszcie tłum aktywny – zgromadzony po to, by rozładować emocje, zniszczyć jakieś zło czy przeciwnika.

Ale tłum, o którym chcę pisać dzisiaj, ma charakter bardziej złożony, bowiem chodzi o tłum zgromadzony w trakcie wjazdu Jezusa na osiołku do Jerozolimy. To tłum gapiów, ciekawskich, przypadkiem będących w danym miejscu i czasie. To tłum jednocześnie wiwatujący i złorzeczący, który potem przekształca się w tłum aktywny, widzący w Jezusie przeciwnika, zło.

W tym tłumie widzimy takich, którzy są tam ze strachu, drżąc o swoje życie, są w nim też ci, którzy chcieliby uciec przed prawdą, wreszcie ci, którzy nigdy by tam nie chcieli się znaleźć.

Zastanówmy się, w której grupie my stoimy, po której stronie jesteśmy. Przecież łatwo nam to sobie wyobrazić, bo w swoim życiu wielokrotnie rozważamy tę sprawę, nie tylko podczas Postu, Niedzieli Palmowej, Wielkanocy, lecz za każdym razem, gdy jesteśmy na Mszy Świętej, a także we wszystkich sytuacjach życiowych, które zmuszają nas do opowiedzenia się po jednej czy drugiej stronie.

A tak, podczas naszego całego życia, bowiem nasze życie, to nasza droga krzyżowa, Jeśli żyjemy zgodnie z prawami Boga, to jesteśmy w grupie wiwatujących podczas wjazdu, w grupie płaczących, a nawet pomagających nieść krzyż Chrystusowi, jak Cyrenejczyk. Jeśli zaś sprzeciwiamy się tym prawom, to za każdym razem ponownie przybijamy Jezusa do krzyża i wołamy „Ukrzyżuj Go, Ukrzyżuj Go, Ukrzyżuj Go”.........

Mamy prawo wyboru i daną nam wolność, ale czy tę naszą wolność zawsze dobrze rozumiemy i dobrze wykorzystujemy?