Nowy Rok

Piotr Blachowski

publikacja 29.12.2009 10:49

Czas teraźniejszy miesza się z przyszłym i przeszłym. Lata mijają, doświadczeń przybywa. Właśnie zaczął się Nowy rok, czy lepszy? To zależy od nas, od naszego nastawienia do życia, od naszego stosunku do trzech filarów czasu, czyli do przeszłości, teraźniejszości i wieczności.

Zależy też od naszego podejścia do tego, jak postanowimy w tym nowym roku żyć i funkcjonować. Przyszła pora, by dokonać podsumowań, bilansów, statystyk, zestawień. Przy okazji tych zadań pomyślmy o tych, którzy odeszli do wieczności, ale i cieszmy się z nowych, którzy przybywają.

Tak to już jest, że rok po roku przymierzamy się do pewnych działań i – nie kryjmy tego – robimy to często z obawami, ze zniechęceniem. A przecież to ważne dla nas, jak przeżyliśmy ostatnie 12 miesięcy, czy i co wokół nas się zmieniło, czy w stosunku do poprzedniego podsumowania jesteśmy w tym samym miejscu, czy zaistniały zmiany.

Zrozumienie i miłość to dwie zasady stwarzające możliwość porozumienia; jeśli ich będzie brakowało, to po cóż nam wszystkie inne? Jaka to radość, jeśli bez miłości? Jakie to porozumienie, jeśli zamierzamy je zerwać lub wcale go nie respektować? Jesteśmy dobrzy i skonsolidowani w przypadku jakiejś burzy dziejowej, kataklizmu, śmierci; potrafimy wtedy być ze sobą, działać, walczyć o siebie i tego obok. Kochamy się, wspomagamy, jesteśmy wielką rodziną. Co powoduje, że tak szybko się zmieniamy? To daje o sobie znać nasza druga natura, ta przyziemna, doczesna, materialna, powiem wręcz… polska. Powoli dochodzę do wniosku, że problem polega na umiejętności dawania i czerpania z tego radości i siły życiowej.

Właśnie to dawanie – typowo chrześcijańskie – może nas doprowadzić do pełnej harmonii i zgody. Dlatego spójrzmy na bliźniego swego jak na siebie samego. Nie poprawiajmy błędów u drugich, lecz zacznijmy od siebie. Pomiędzy przyjacielem a znajomym, pomiędzy przyjaźnią a znajomością, pomiędzy miłością a sympatią – to kwestie naszego wyboru. I choćbyśmy nie chcieli, życie poddaje nam ciągle te wybory pod rozwagę, wręcz na nas wymusza, abyśmy się zdeklarowali, jak chcemy postrzegać daną osobę, jak chcemy postrzegać nasze uczucia w stosunku do danej osoby, danej sytuacji. To specyficzna kategoria oczekiwań związanych z tym, że pragniemy sprostać oczekiwaniom innych, że pragniemy dowieść innym, iż jesteśmy warci ich oczekiwań.

Nasze oceny oczekiwań bywają różne. Inne, jeśli chodzi o nas samych, inne, jeśli chodzi o sprawy materialne, jeszcze inne, jeśli patrzymy na dokonania bliskich i dalszych. Najczęściej są to oczekiwania ponad miarę. Mamy również problem z wartościowaniem oczekiwań. Sumarycznie można by sobie pogratulować, żyjemy dalej w ciekawych i owocnych czasach, tylko i wyłącznie od nas zależy, jak wykorzystamy doświadczenia lat poprzednich, jak na nas podziałają zmiany, których jesteśmy świadkami. Jedno jest pewne, niezmiennie wierzymy w nasze wartości, żaden człowiek, żadna instytucja ich nam nie zmieni, bo one są w naszym sercu i duszy. Pozostaje nam tylko życzyć dalszego trwania w drodze, którą obraliśmy przed laty, pozostając przy Parafii, przy Jezusie.

Jesteśmy jeszcze winni wszystkim, z którymi przebywamy i żyjemy, kilka słów podziękowań – głównie za to, że jesteście, bo mamy do kogo kierować nasze słowa, a także przeprosin za nie zawsze trafione artykuły, ale uczymy się na błędach. Nasza współpraca wzbogaca nas mentalnie i duchowo, pozwala nam w ten sposób rozmawiać, dyskutować. Czy zawsze pozytywnie? To do Was należy ocena, zdajemy się w tym wypadku na Waszą wyrozumiałość, ale i krytykę, która nas uczy pokory. No i to by było na tyle. A teraz? Po prostu zabieramy się do dalszej pracy, by pozyskać nowych przyjaciół, nowych gości, nowych współpracowników, nowych uczniów Chrystusa, z którym – myślę, że razem – pójdziemy Jego drogami.