Kościół na krańcach ziemi

Bohdan Fudała

publikacja 09.04.2009 12:11

Świętowanie Wielkiej Nocy w nocy nadal jest raczej wyjątkiem niż regułą. Chociaż o takie właśnie świętowanie upominał się papież Pius XII jeszcze przed Soborem Watykańskim II.

Kościół na krańcach ziemi

Bogactwo znaków


Rezurekcja o północy. Liturgia Wigilii Paschalnej, procesja w środku nocy? Wielu pewnie to zaskoczy, ale w skierniewickiej parafii pw. Miłosierdzia Bożego jest to coś normalnego.

– Na początku trochę nas to dziwiło, ale teraz ludzie się przyzwyczaili, nie narzekają, że się nudzą i przychodzą w nocy – opowiada parafianin Jan Walczyński.

– Sam w ogłoszeniach początkowo „zniechęcałem” ludzi – śmieje się proboszcz ks. Jan Rawa. – Mówiłem im, że komu się spieszy, niech lepiej nie idzie do kościoła. Prosiłem, żeby przychodzili na wielkanocną liturgię bez zegarków.

Rzeczywiście, ktoś, kto chce wielkanocną Mszę św. tylko „zaliczyć”, nie ma czego szukać w kościele na skierniewickim Zadębiu. Niespieszna liturgia trwa tu nawet… ponad cztery godziny.

Dać Bogu czas


– To Pan Bóg jest Panem czasu. Skoro mówimy, że jesteśmy chrześcijanami, a liturgia wielkanocna jest „źródłem i szczytem” wszystkich Mszy św. w ciągu całego roku, to nie możemy jej wyliczać z zegarkiem w ręku – mówi ks. Rawa.

Pierwszym zaskoczeniem dla kogoś, kto po raz pierwszy przybywa tu na wielkanocną liturgię, jest sama pora jej rozpoczęcia. Obrzędy Wielkiej Soboty rozpoczynają się przeważnie o 20. Wtedy, gdy w niektórych świątyniach już dobiegają końca…

– Jeżeli ma to być obrzęd odprawiany w Wielką Noc, jeżeli w hymnie „Exultet” śpiewamy pochwałę świecy rozjaśniającej mroki nocy, to nie możemy tego robić zbyt wcześnie – wyjaśnia proboszcz.

Faktycznie, część ludzi w tym dniu przenosi się do innych kościołów. Jednak są i odwrotne sytuacje – tzn. na Zadębie ściągają wierni z innych parafii. Choćby po to, żeby doświadczyć czegoś nowego.

– Dla nas już na sam moment wejścia do kościoła jest niesamowity – opowiada Ewa Broniarek. – Jeszcze przed rozpoczęciem liturgii śpiewane są kanony, pieśni z Lednicy.

Kościół na krańcach ziemi


W skierniewickiej celebracji są elementy nieznane gdzie indziej. Ot, choćby czytania w… siedmiu językach.

– Dziś już trudno sobie przypomnieć, kto to podpowiedział. W każdym razie ten zwyczaj się przyjął i pozostał do dzisiaj. Naszym zdaniem, to podkreśla uniwersalizm Kościoła, posłanego na krańce ziemi – mówi ks. Rawa.

Uczestnicy liturgii wielkosobotniej mogą posłuchać fragmentów Pisma św. po: angielsku, niemiecku, rosyjsku, włosku, francusku, grecku i łacinie. Acha, i po polsku.

– W naszych liturgiach jest wiele znaków. Pozwalają je nam zrozumieć komentarze. Ale w tym bogactwie i tak co roku odkrywa się coś nowego. To fascynujące, dzięki temu bogactwu na Mszy św. nie można się nudzić – uważa Jan Walczyński.

Obecnie raczej nie pamięta się, że w pierwotnym Kościele chrzty odbywały się tylko raz w roku – właśnie w Wielkanoc. Na Zadębiu nie mogło zabraknąć i sakramentu chrztu (o ile znajdą się chętni).
– Sami chrzciliśmy nasze dzieci pięć i trzy lata temu w Wielką Sobotę – wspomina Ewa Broniarek. – Trochę tak się złożyło, bo dzieci rodziły się w styczniu i w lutym. A trochę dlatego, że taki chrzest w nocy to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. No i nawiązujące do tradycji pierwszych chrześcijan.

Niestety, czasami opór „materii”, czyli parafian, jest tak wielki, że nie da się zebrać grupy dzieci. Tak jest w tym roku. Co najciekawsze – rodzice, nie godząc się na nocny chrzest, nie obawiają się chłodu, bo kościół jest ogrzewany, jest też pomieszczenie dla matek z dziećmi. Nie boją się też pewnej niewygody, jaką jest spędzenie pół nocy z dzieckiem w kościele. Najczęściej martwią się, co w czasie długiej liturgii będą robili goście albo kiedy będzie poczęstunek…

Nocne tańce


– A mnie się marzy, żeby jeszcze po procesji rezurekcyjnej o północy urządzić wspólną agapę dla wszystkich parafian – zdradza proboszcz.

I przypomina, że gdy był administratorem WSD w Łowiczu, po zakończonej wielkosobotniej liturgii (oczywiście, nocnej) wykładowcy i klerycy na placu przed seminarium jeszcze jakiś czas świętowali zmartwychwstanie Pana – tańczyli, śpiewali. Na grunt parafialny dość trudno to przenieść. Podobnie, jak nocną liturgię. Niestety, świętowanie Wielkiej Nocy w nocy nadal jest raczej wyjątkiem niż regułą. Chociaż o takie właśnie świętowanie upominał się papież Pius XII jeszcze przed Soborem Watykańskim II.
– Myślę, że po części bierze się to z inercji w Kościele, gdzie pewne zwyczaje siłą rozpędu zachowywane są po kilkadziesiąt lat – uważa ks. Tomasz Jaklewicz, pracujący w naszej gazecie. – Tymczasem do ludzi częściej od słów przemawiają znaki. Ludzie, nawet podświadomie, widzą niekonsekwencję, gdy patrzą na ognisko – mające rzekomo rozproszyć mroki nocy – rozpalane za dnia, kiedy słońce często jest jeszcze wysoko na niebie. Czasami duszpasterze mówią, że nie można odprawiać liturgii w nocy, bo nikt nie przyjdzie. Zawsze wtedy pytam: „A na Pasterkę przychodzą?”. Myślę, że na najgłębszym poziomie te sprzeczności w celebracji wynikają z podszeptów Złego, bazującego na wyolbrzymionych troskach, naszym wygodnictwie, sile przyzwyczajenia.

– Jak się chce, to można wszystko zrobić, można na wszystko znaleźć czas – twierdzi Jan Walczyński, który od chwili przybycia do Skierniewic ks. Rawy (w 2002 r.) jeszcze nie opuścił wielkosobotniej liturgii. Kościół na Zadębiu, zapełniony w tę noc ludźmi, potwierdza, że to prawda.