Refleksja na dziś - 4. tydzień zwykły (C)

publikacja 08.02.2010 22:50

Przeczytaj i rozważ

Niedziela


Prowokator
(Jr 1,4-5.17-19; Ps 71,1-2.3-4a.5-6ab.15ab i 17; 1 Kor 12,31-13,13; Łk 4,21-30)

Czyżby źle rozegrana partia? Był słuchany i wzbudził podziw. Jak mawiano – wisieli u Jego ust. Wystarczyło jedno słowo, jeden gest i większość poszła by za nim na krańce świata. Właśnie. Ale za czym by poszli? Za obietnicą świata łatwego, gdzie jednym skinieniem palca cudotwórcy wszystko odmienia się na dobre, lepsze, wspaniałe? Tymczasem Bóg nie chce, by szli za czymś. Tym bardziej za złudzeniami. Chce, by poszli za Kimś, odkrywając, że uosabia On nie obietnicę łatwej miłości za cenę kolejnego cudu, ale walkę z największym złem, jakim jest podszyty niewiarą grzech człowieka. Nie dziwi, że poderwali się z miejsc i chcieli Go strącić z góry. Że poszły w ruch kamienie. Przecież słuchaczami pierwszego kręgu byli mężczyźni z krwi i kości. Przekonani o własnej sile i prawowierności. Słuchający co szabat proroków i przestrzegający najmniejszej litery Prawa. Bo człowieka najtrudniej przekonać, że jest grzesznikiem.

Wiele razy zastanawiałem się dlaczego Jezus nigdy nie zarzucał słuchaczom braku miłości. A jakże często wyrzucał im brak wiary. Począwszy od Nazaretu. Może dlatego, że miłość największa a wiara najważniejsza? Bo ta prawdziwa miłość, jeśli ma nie stać się poczwarką, karykaturą Boga i człowieka, rodzi się właśnie z wiary? Z serca od grzechu uwolnionego?
 

Poniedziałek


Szybkie dojrzewanie
(2 Sm 15,13-14.30;16,5-13a; Ps 3,2-3.4-5.6-7; Mk 5,1-20)

Udowodnij, że jesteś prawdziwym mężczyzną. Czyli użyj rąk, by pokazać kto jest silniejszy, kto ma władzę i kto ma rację. Nade wszystko obroń swój honor. Abiszaj myślał poprawnie. Jeżeli nie chwycił za miecz w pierwszym odruchu to tylko dlatego, że był dobrym żołnierzem. A taki nie uczyni nic bez rozkazu. Czym zatem kierował się Dawid, wybierając rozwiązanie w pewnym sensie uwłaczające godności wodza i władcy?

Aby odpowiedzieć na to pytanie warto wrócić do najbardziej znanej modlitwy Dawida. „Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego” (Ps 51,12). Ów duch niezwyciężony, to według św. Pawła m. in. pokój, cierpliwość, łagodność i opanowanie (por. Ga 5,22).

Można mieć wiarę na tyle głęboką i wzrok na tyle przenikliwy, by w przeklinającym i rzucającym kamieniami człowieku dostrzec narzędzie, którym Bóg chce doświadczyć człowieka. Ale to nie wystarczy. Potrzebna jest jeszcze siła ducha, poskramiająca gniew, emocje, pragnienie zemsty – to wszystko, co rodzi się w człowieku w podobnych okolicznościach. W Dawidzie wiara głęboka, wzrok przenikliwy i siła ducha spotkały się ze sobą.

Patrzę i zastanawiam się jak to możliwe, że ten niesiony emocjami tancerz sprzed Arki Pana, zwabiony widokiem kąpiącej się kobiety lekkoduch, pędzony strachem sprawca śmierci Uriasza, nagle stopuje rażony kamieniami i przekleństwami Szimei, syna Gery? Może właśnie na tym polega szybkie dojrzewanie?
 

Wtorek


Dobre natchnienia
(Ml 3,1-4; Ps 24,7-8.9-10; Łk 2,22-40)

Najczęściej dajemy upust lenistwu. Innym razem. To nie jest aż tak ważne. Są sprawy pilniejsze. Zawsze znajdziemy coś na usprawiedliwienie, mijając się z kolejną szansą spotkania Boga i doświadczenia czegoś naprawdę niezwykłego. Potem narzekamy na milczenie Boga, ciemność i duchową pustkę.

Symeon daje ważną lekcję duchowości. On, starzec, dobrze wie, że nie wystarczy nauczyć się odróżniać dobro od zła. Równie ważne jest uwrażliwić się na te wszystkie dobre natchnienia, którymi przemawia do nas Duch Święty, prowadząc drogami sprawiedliwości i pokoju. A potem następny krok. Rozeznanie co pochodzi od Ducha, a co od złego. Bo nie każde natchnienie to dobre natchnienie, chociaż na pozór takim się wydaje.

Zastanowiło mnie, że wśród witających Jezusa na progu świątyni, zabrakło młodych. Tych podobno najbardziej wrażliwych. Tak bardzo pragnących poczuć Boga. Kolejna lekcja? Widocznie trzeba wiele przeżyć, by odkryć że nie każde „czucie Boga” z Bogiem ma coś wspólnego. Anna za tę wiedzę zapłaciła wiele lat postów i modlitwy.
 

Środa


Tajemnica nieprawości
(2 Sm 24,2.9-17; Ps 32,1-2.5.6.7; Mk 6,1-6)

Słuchając opowieści o Aniele zagłady nie sposób nie myśleć o tych wszystkich dramatach, jakich jesteśmy świadkami dzięki środkom masowego przekazu. Nie trzeba przeglądać internetowych forów, by zmierzyć się z pytaniami, jakie przy takich okazjach są zadawane. Boża obecność, miłość, miłosierdzie – z nieodłącznym gdzie był… Ale i z nieodłączną nieporadnością rozumu, usiłującego wydrzeć Bogu tajemnicę. Właśnie – tajemnicę. Pismo święte i liturgia Kościoła mówią o misterium iniquitatis - tajemnicy nieprawości. Miejscu, gdzie stykają się ludzkie słabości, grzechy, cierpienia z Bożym miłosierdziem. Tak właśnie myślał Dawid. „Wolę raczej wpaść w ręce Pana, bo wielkie jest Jego miłosierdzie. W ręce człowieka wpaść nie chcę.”

Słuchając tej opowieści warto zwrócić uwagę na inny wątek. Oto Dawid wpisuje się w ciąg wielkich postaci Starego Testamentu wadzących się i targujących z Bogiem. Ale w tym wadzeniu się i w tym targu niczym nie przypomina Abrahama i Mojżesza. Bliższy jest małemu dziecku, które zasłużywszy na karę odwołuje się do miłosierdzia rodzica. My taką postawę często nazywamy dobrą miną do kiepskiej gry. Niesłusznie. Gdyby to miała być tylko kiepska gra, Dawid nawet słowem nie ujął by się za swoimi poddanymi.

Jedno jest pewne. Do takiego mierzenia się z tajemnicą nieprawości i takiego wadzenia się z Panem Bogiem nigdy zdolny nie będzie niedowiarek.
 

Czwartek


Testament
(1 Krl 2,1-4.10-12; 1 Krn 29,10-11ab.11cd-12; Mk 6,7-13)


Dziś radzą, by o tym nie myśleć. Udawać młodego. Widzieć perspektywy i nowe możliwości działania. Planować przyszłość i cieszyć się życiem. O niej zapomnieć. Tylko czy to możliwe? Przejść przez życie i nie otrzeć się o nią. Ze świadomością, że to mogło być teraz. Chociażby te drzwi od kotłowni śniegiem zasypane i brak wentylacji w piwnicy. Wykrzyknąć – udało się! – i dalej żyć tak, jakby nic się nie stało?

Nie, nie chodzi o to, by zrobić minę smutasa, stracić entuzjazm i żyć w przygnębieniu. Widzieć cel i coś po sobie zostawić – to jest zadanie. „Ja wyruszam w drogę przeznaczoną ludziom całej ziemi. Ty zaś bądź mocny i okaż się mężem.” Zostawić w czymś czy w kimś? Pytanie raczej retoryczne. Ilu zostanie tych mocnych i mężnych?

Dawid wezwał syna i przekazał mu swoją ostatnią wolę. Nie rozmawiał o podziale majątku i nagromadzonych skarbach. A pewnie miał ich – jako zwycięski król – wiele. Mądry król i mądry ojciec. Wiedział, że ten najważniejszy testament nie jest pisany na papierze. Ten najważniejszy zostaje w człowieku.
 

Piątek


Niepokój
(Syr 47, 2-11; Ps 18,31.47 i 50.51; Mk 6,14-29)

Trudna jest dzisiejsza Ewangelia. Poraża brakiem zgody na kompromis. Obnaża słabość natury, chciwie słuchającej upomnień proroka i równie chciwie zerkającej ku córce Herodiady. Stąd niepokój. Bo prorok mówi kim mogę być nie wchodząc w kompromisy. Herodiada odsłania kim jestem dlatego, że zgadzam się na kompromis.

Trudna jest dzisiejsza Ewangelia. Bo uświadamia, że tego samego dnia mogę bronić Jana i zabić Jana. Twierdzić i udowadniać, że miał rację i zrobić coś zupełnie na odwrót. Najczęściej wbrew sobie.

Trudna jest dzisiejsza Ewangelia. Zmusza do zobaczenia tych niezliczonych sytuacji, gdy związane lękami, kompromisem i egoizmem słowo Boże trzymałem w więzieniu zasypanego popiołem pychy sumienia.

Mimo to dzisiejsza Ewangelia promieniuje nadzieją. Objawia Boga, którego nie jest w stanie unicestwić żaden kompromis. A nade wszystko jest „tarczą dla wszystkich, którzy doń się chronią”. Dlatego – mimo trudności – chciwie słucham.
 

Sobota


Uprzedzić Boga
(1 Krl 3, 4-13; Ps 119,9-10.11-12.13-14; Mk 6,30-34)

Napisałem kilka zdań i po kilku minutach je wymazałem. Uświadomiłem sobie, że znów chciałem pisać tylko o człowieku, a Bóg miał być tylko dodatkiem. Tymczasem o człowieku można mówić tylko w kontekście Bożej inicjatywy. On jest Tym, który pierwszy wyszedł naprzeciw. To On złożył Salomonowi propozycję. To On dał więcej, aniżeli się władca spodziewał.

Co nie musi oznaczać, że człowiek skazany jest na bierne oczekiwanie. „Udał się do Gibeonu, aby tam złożyć ofiarę.” „Zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili.” Pierwsi święci Kościoła mówili o bezkresnej przestrzeni, otwierającej się przed biegnącymi do Pana. Chrześcijaństwo nie jest spacerkiem z Panem Bogiem pod rękę. To sport dla wyczynowców. Wymagający wysiłku i hartu ducha. Ilu nigdy nie usłyszało Bożej obietnicy, ilu pozostało owcami bez pasterza tylko dlatego, że zamiast biegu wybrali stanie w miejscu.

Bóg lubi, gdy człowiek Go uprzedza.

Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski