Dlaczego?

Piotr Blachowski

publikacja 16.02.2010 22:06

Odkąd zaczęliśmy chodzić w postawie wyprostowanej, z biegiem lat, wieków, tysiącleci coraz trudniej przychodziło nam zgięcie kolan, nie wspominając o skłonie z pozdrowieniem. Na innych patrzymy spojrzeniem – w najlepszym wydaniu – obojętnym, ale częściej z zazdrością, powątpiewaniem, zgorszeniem, nienawiścią, złością, pogardą. W naszym życiu zdobycze, warunki, propozycje, apanaże są ważniejsze aniżeli dobroć, miłość, szacunek. Skąd w nas bierze się egoizm? Sam, sama, sami, sobie, dla siebie...

Dlaczego?

Patrząc na jednostki, które żyją dla innych, poświęcając siebie samego dla tych, którzy rzeczywiście potrzebują pomocy, postrzegamy ich jak istoty z innej planety, innego świata, innego wymiaru. A to ludzie tacy sami lub prawie tacy sami jak my, z tą różnicą, że nie potrafią przejść obok nas bez uśmiechu, bez zatroskania, bez słowa pocieszenia. To oni chcą nam dawać „wodę życia”, chcą nam dać pomocną dłoń, chcą nas kochać i przytulić, chcą być z nami. Pomagają, leczą, ubierają i uczą, uczą tego, co powinniśmy wiedzieć jako ludzie, tego, jak powinniśmy postępować jako ludzie, uczą nas człowieczeństwa. My zaś? Odbieramy tę łaskę przebywania z takimi ludźmi jako przymus, jako narzucanie się nam, chcemy żyć po swojemu. Czasami tylko – gdy dopadnie nas rzeczywisty problem – przypominamy sobie o nich, a nawet potrafimy być dla nich uprzejmymi.

Wielki Post, zaczynający się dzisiaj, w Środę Popielcową, to czas dobry na rozważanie wszystkich minionych dni, rozważanie naszych uczynków, tych dobrych i tych złych. Możemy stanąć twarzą w twarz ze sobą, właśnie ze sobą, żeby dokładnie przemyśleć i przeanalizować wszystkie nasze gesty, czyny – po to, byśmy stali się przynajmniej po części podobnymi do tych, którzy bezimiennie, lecz z uśmiechem, z zaangażowaniem, ale bez wymagań finansowych, podają nam rękę, wspierają nas duchowo i dobrym słowem, są po prostu z nami nawet wtedy, gdy nasza świadomość tego nie rejestruje. Pomyślmy o nich, to ludzie kochający, chętni przychylić nam nieba. Spróbujmy ich zobaczyć, odczytać ich intencje, a może zrozumiemy, że to również i nasza droga.

Co po sobie zostawimy na ziemskim padole? Czy tylko proch, czy jeszcze wspomnienie o tym, kim byliśmy i jacy byliśmy? Wydaje mi się, że dobrze by było zrobić przegląd swojego dotychczasowego życia. Przecież to, co pozostawimy, zależy tylko od nas, od tego, jakim jesteśmy i jakim będziemy człowiekiem – chrześcijaninem. Jeżeli posłuchamy przykazań Chrystusa o miłości i będziemy je stosować, to możemy mieć nadzieję, że pozostawimy po sobie coś dobrego. Pamiętajmy, wszak otrzymaliśmy pomoce do przejścia naszej drogi: Post, Jałmużna, Modlitwa.

I tu nie chodzi o to, by przesadnie zabiegać o uśmiechy, "zbierać punkty". Bądźmy po prostu dobrymi ludźmi, ofiarującymi innym radość istnienia i radość tworzenia, wtedy nam i naszym współtowarzyszom ziemskiego bytu będzie lepiej, łatwiej i weselej. Spróbujmy iść przez życie z radością, miłością i uśmiechem dla każdego, bez żadnych uprzedzeń. Nie dzielmy ludzi na białych i czarnych, młodych i starych. Wtedy przekonamy się, jak łatwo jest żyć i jak przyjemnie jest obcować z Bogiem, z bliźnimi i ze sobą. Tego życzę Wam wszystkim i sobie.