Rupert z Deutz i jego teologia eucharystyczna

Katecheza Benedykta XVI z 9 grudnia 2009 roku

publikacja 10.12.2009 06:42

Rupert kochał zawsze życie monastyczne. Bardzo szybko nauczył się łaciny, aby studiować Biblię i korzystać z obrzędów liturgicznych. Wyróżniał się nieposzlakowaną postawą moralną i silnym przywiązaniem do Stolicy św. Piotra.

Rupert z Deutz i jego teologia eucharystyczna

Drodzy bracia i siostry,

dziś poznamy kolejnego mnicha benedyktyńskiego z XII wieku. Jest nim Rupert z Deutz – miasta w pobliżu Kolonii, siedziby sławnego klasztoru. Sam Rupert mówi o swoim życiu w jednym ze swych najważniejszych dzieł, zatytułowanym „Chwała i cześć Syna człowieczego”, które jest częściowym komentarzem do Ewangelii Mateusza. Będąc jeszcze dzieckiem został on jako „oblat” przyjęty do klasztoru benedyktyńskiego św. Wawrzyńca w Liège, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, by oddawać jednego z synów na wychowanie do mnichów z zamiarem uczynienia zeń daru dla Boga. Rupert kochał zawsze życie monastyczne. Bardzo szybko nauczył się łaciny, aby studiować Biblię i korzystać z obrzędów liturgicznych. Wyróżniał się nieposzlakowaną postawą moralną i silnym przywiązaniem do Stolicy św. Piotra.

Jego czasy naznaczone były sporami między papiestwem a cesarstwem na tle tzw. walki o inwestyturę, przez którą – jak już wspominałem w innych katechezach – papiestwo chciało zapobiec, by nominacje biskupów i sprawowanie przez nich jurysdykcji zależały od władz świeckich, kierujących się na ogół względami politycznymi i gospodarczymi, a na pewno nie duszpasterskimi. Biskup Liège Otbert opierał się wskazaniom papieża i skazał na wygnanie Berengariusza, opata klasztoru św. Wawrzyńca, właśnie za jego wierność papieżowi. W klasztorze tym żył Rupert, który nie zawahał się wyruszyć na wygnanie ze swym opatem i dopiero, gdy biskup Otbert przywrócił jedność z papieżem, powrócił do Liège i zgodził się zostać kapłanem. Do tego momentu unikał bowiem przyjęcia święceń z rąk biskupa skłóconego z papieżem. Rupert uczy nas, że gdy pojawiają się w Kościele rozbieżności, odwołanie się do posługi Piotrowej gwarantuje wierność zdrowej nauce oraz przynosi spokój i wolność wewnętrzną. Po dyspucie z Otbertem dwukrotnie jeszcze musiał opuszczać swój klasztor. W r. 1116 przeciwnicy chcieli go nawet postawić przed sądem. Chociaż oczyszczony z wszelkich zarzutów, Rupert wolał udać się na jakiś czas do Siegburga, a ponieważ polemiki nie ustały, gdy wrócił do klasztoru w Liège, postanowił osiedlić się na stałe w Niemczech. Mianowany opatem w Deutz w 1120 r., pozostał tam do 1129 – roku swej śmierci. Oddalił się tylko, by odbyć pielgrzymkę do Rzymu w 1124 roku.

Rupert, płodny pisarz, pozostawił po sobie liczne dzieła, do dziś budzące duże zainteresowanie, także dlatego, że brał czynny udział w wielu ważnych dyskusjach teologicznych swoich czasów. Na przykład z determinacją zabrał głos w kontrowersji eucharystycznej, która w 1077 r. doprowadziła do skazania Berengariusza z Tours. Podał on zawężoną interpretację obecności Chrystusa w Sakramencie Eucharystii, określając ją jako wyłącznie symboliczną. Do języka Kościoła nie wszedł wtedy jeszcze termin „przeistoczenie”, Rupert jednak, stosując czasem śmiałe wyrażenia, stał się zagorzałym zwolennikiem realizmu eucharystycznego, a zwłaszcza w dziele zatytułowanym „De divinis officiis” (O obrzędach Bożych), potwierdził zdecydowanie ciągłość między Ciałem Słowa wcielonego Chrystusa a tym, które obecne jest pod Postaciami eucharystycznymi chleba i wina.

Drodzy bracia i siostry, wydaje mi się, że w tym miejscu powinniśmy pomyśleć także o naszych czasach; dziś również istnieje niebezpieczeństwo przewartościowania realizmu eucharystycznego, to znaczy uznania Eucharystii niejako wyłącznie za rytuał komunii, uspołecznienia, zbyt łatwo zapominając, że w Eucharystii rzeczywiście obecny jest zmartwychwstały Chrystus – ze swym zmartwychwstałym ciałem – który oddaje się w nasze ręce, aby wydobyć nas z nas samych, wcielić nas w swe nieśmiertelne ciało i w ten sposób prowadzić ku nowemu życiu. Ta wielka tajemnica, że Pan obecny jest w całej swej rzeczywistości w postaciach eucharystycznych, jest tajemnicą, którą należy wielbić i miłować wciąż od nowa! Chciałbym tu przytoczyć słowa Katechizmu Kościoła katolickiego, będące owocem medytacji wiary i refleksji teologicznej dwóch tysięcy lat: „Sposób obecności Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi jest wyjątkowy. (...) W Najświętszym Sakramencie Eucharystii «są zawarte prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus: (...) Bóg i człowiek” (KKK 1374). Dzięki swym refleksjom także Rupert przyczynił się do tego ścisłego sformułowania.

Inny spór, w którym uczestniczył opat z Deutz, dotyczył problemu pogodzenia dobroci i wszechmocy Boga z istnieniem zła. Jeśli Bóg jest wszechmogący, jak wyjaśnić rzeczywistość zła? Rupert zareagował bowiem na stanowisko zajęte przez nauczycieli szkoły teologicznej z Laon, którzy w szeregu rozumowań filozoficznych rozróżniali w woli Boga „aprobatę” i „przyzwolenie”, dochodząc do wniosku, że Bóg pozwala na zło, wcale go nie aprobując, a zatem nie chcąc go. Rupert natomiast odrzuca użycie filozofii, którą uważa za nieodpowiednią w obliczu tak wielkiego problemu i pozostaje po prostu wierny przekazowi biblijnemu. Wychodzi on od dobroci Boga, od prawdy, że Bóg jest najwyższą dobrocią i nie może chcieć niczego innego poza dobrem. W ten sposób wyodrębnia on źródło zła w samym człowieku i w błędnym korzystaniu z ludzkiej wolności. Kiedy Rupert podejmuje to zagadnienie, pisze stronice pełne religijnego uniesienia, by wysławiać nieskończone miłosierdzie Ojca, cierpliwość i łaskawość Boga wobec człowieka – grzesznika.


Podobnie jak inni teologowie średniowiecza, Rupert także zadawał sobie pytanie, dlaczego Słowo Boże, Syn Boży, stał się człowiekiem? Niektórzy, i to liczni, w odpowiedzi tłumaczyli wcielenie Słowa pilną potrzebą naprawienia grzechu człowieka. Rupert natomiast, przez chrystocentryczną wizję historii zbawienia, poszerza perspektywę i w swym dziele zatytułowanym „Wysławianie Trójcy” wyraża stanowisko, że Wcielenie – centralne wydarzenie całej historii – zostało przewidziane przed wszystkimi wiekami, nawet niezależnie od grzechu człowieka, aby całe stworzenie wysławiać mogło Boga Ojca i miłować Go jak jedna rodzina, zgromadzona wokół Chrystusa, Syna Bożego. W ciężarnej niewieście z Apokalipsy widzi on więc całe dzieje ludzkości, ukierunkowane na Chrystusa, tak jak poczęcie nastawione jest na poród – jest to perspektywa, którą rozwiną inni myśliciele i doceni również współczesna teologia, stwierdzając, że cała historia świata i ludzkości jest poczęciem ukierunkowanym na poród Chrystusa. Chrystus jest zawsze w centrum egzegetycznych wyjaśnień Ruperta w jego komentarzach do Ksiąg Biblii, którym oddał się z wielką pilnością i pasją. W ten sposób odnajduje on cudowną jedność we wszystkich wydarzeniach historii zbawienia, od stworzenia aż po ostateczne wypełnienie się czasów: „Całe Pismo – stwierdza – „jest jedną tylko księgą, która zmierza do tego samego końca [Słowa Bożego]; która pochodzi od jednego tylko Boga i którą napisał jeden tylko Duch” (De glorificatione Trinitatis et processione Sancti Spiritus I,V, PL 169, 18).

W interpretacji Biblii Rupert nie ogranicza się do powtórzenia nauczania Ojców, ale wykazuje własną oryginalność. Jest na przykład pierwszym pisarzem, który utożsamił oblubienicę z Pieśni nad pieśniami z Najświętszą Maryją Panną. I tak jego komentarz do tej księgi biblijnej okazuje się swego rodzaju summą mariologiczną, która przedstawia przywileje i wybitne cnoty Maryi. W jednym z najbardziej natchnionych fragmentów swego komentarza Rupert pisze: „O najukochańsza z ukochanych, Pann o nad Pannami, cóż wysławia w Tobie Twój Syn ukochany, o czymże śpiewa cały chór anielski? Wysławiane są prostota, czystość, niewinność, nauka, wstydliwość, pokora, jedność umysłu i ciała, to znaczy nieskażone dziewictwo” (In Canticum Canticorum 4,1-6, CCL 26, ss. 69-70). Maryjna interpretacja Pieśni nad pieśniami przez Ruperta jest udanym przykładem współbrzmienia liturgii i teologii, gdyż różne fragmenty tej Księgi biblijnej wykorzystywane były już w liturgicznych obchodach świąt maryjnych.

Rupert troszczy się ponadto o włączenie swego nauczania mariologicznego do doktryny eklezjologicznej. Innymi słowy, widzi w Najświętszej Maryi najświętszą część całego Kościoła. Dlatego też mój czcigodny poprzednik papież Paweł VI, w przemówieniu zamykającym trzecią sesję Soboru Watykańskiego II, ogłaszając uroczyście Maryję Matką Kościoła, zacytował właśnie stwierdzenie zaczerpnięte z dzieł Ruperta, który określa Maryję „portio maxima, portio optima” – cząstką najznakomitszą, cząstką najlepszą Kościoła (por. In Apocalypsem 1.7, PL 169,1043).

Drodzy przyjaciele, z tych pospiesznych uwag widzimy, że Rupert był żarliwym teologiem, obdarzonym wielką głębią. Jak wszyscy przedstawiciele teologii monastycznej, potrafił on połączyć rozumowe poznawanie tajemnic wiary z modlitwą i z kontemplacją, uważaną za szczyt każdego poznania Boga. On sam mówi kilkakrotnie o swoich doświadczeniach mistycznych, gdy zwierza się z niewypowiedzianej radości z doświadczenia obecności Pana: „W tej krótkiej chwili – stwierdza – poznałem, jak prawdziwe jest to, co On sam mówi: Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca” (De gloria et honore Filii hominis. Super Matthaeum 12, PL 168, 1601). My także, każdy we właściwy sobie sposób, możemy spotkać Pana Jezusa, który nieustannie towarzyszy naszej drodze, uobecnia się w Chlebie eucharystycznym i w swoim Słowie dla naszego zbawienia. *** Tekst za KAI.