Mądra troska

Wiara.pl

publikacja 14.10.2019 00:00

Jednych troska o Królestwo Boże gna na krańce świata. Opuszczają dom, ojczyznę, jadą w nieznane. Dla innych terenem misji jest rodzina, zwłaszcza dzieci. Jak być misjonarzem swojego potomstwa?

Mądra troska ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Na wiara.pl o byciu misjonarzem w Nadzwyczajnym Miesiącu Misyjnym

Troska rodziców o dzieci jest uzasadniona. Wypływa z rodzicielskiej miłości. Każe zakasać rękawy do pracy, zarabiać na życie, dopilnować nauki, kształtować ich cechy charakteru. Na pytanie co jest najważniejsze w wychowaniu najczęściej słyszymy odpowiedź: by dzieci w życiu miały dobrze. Dlatego dodatkowe lekcje, języki, treningi, basen, sprzęt komputerowy… gdzieś w całej tej litanii zaspokajania potrzeb i troski o przyszłość coś się gubi. Coś, co dla Jezusa jest najważniejsze. Posłuchajmy:

Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6,25-34).

Mądry rodzic musi postawić sobie pytanie: jak cały wysiłek wychowawczy ma się do troski o rozwój Królestwa Bożego w sercu dziecka. Przy czym nie wystarczą stereotypowe odpowiedzi w stylu ochrzczone, było u pierwszej Komunii, chodzi na religię… Wspaniale! Ale jest w rodzinie czasu na wspólną modlitwę, czytanie Pisma świętego, rozmowy o Bogu, dodatkowe nabożeństwa, systematyczną spowiedź, codzienną refleksję nad tym, co jest wolą Bożą…

Troska o edukację jest potrzebna i uzasadniona. Ale przesadna o nią troska, bez uwzględnienia duchowego wymiaru, bez perspektywy Królestwa Bożego, w końcowym efekcie owocuje chrześcijaństwem w jakiś sposób okaleczonym. Chrześcijaństwem, w którym Bóg jest, owszem, świąteczną ozdobą, ale na nic nie ma wpływu, niczego nie kształtuje. Jest po bosku bezradny.