Dwie twarze

Piotr Blachowski

Każdy z nas propaguje inną formę odpoczynku, jedni czynną, poprzez bieganie, chodzenie, zwiedzanie, a czasami poprzez pracę. Inni zaś, preferują odpoczynek bierny, przy książce, przed telewizorem – chociaż to w letnie dni i wieczory, zdumiewa – poprzez leżakowanie, smażenie się w słońcu. To zrozumiałe, w końcu jesteśmy różni, a identyczność nie jest u nas domeną.

Dwie twarze

Mimo iż żyjemy w demokracji, poszanowaniu własnych wartości, to również wyznajemy zasadę, że stanowimy jedność w różności i różnorodność w jedności. Szczególnie to tyczy się nas chrześcijan wierzących w jednego Boga, w jeden kościół. Czy w takim razie mówiąc o odpoczynku, również poddajemy się stylowi ogólnemu?

Czasami patrząc z boku, na wiernych stojących, siedzących w ławach kościelnych, a potem spotykając się z nimi podczas spacerów, w sklepie, na wędrówkach, czy w miejscowościach uzdrowiskowych, mamy wrażenie, że wprawdzie widzimy podobne osoby, ale o różnych temperamentach, osobowościach, nastrojach. Gorzej, bo czasami mamy wrażenie, iż widzimy człowieka z rozdwojoną jaźnią, takie dr Hyde i mister Jackle.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nasze zachowanie jest tak odmienne i różne w miejscach, w których jednak powinniśmy zachowywać się tak samo? Wydaje się, iż to nasze jestestwo, zgromadzone w kościele, wśród braci wiernych, chrześcijan, to owo lepsze JA. Zaś w sytuacjach nie związanych z modlitwą, nie związanych (tak nam się wydaje) z Bogiem, dochodzą do głosu nasze gorsze emocje, nasze złe cechy, generalizując to nasze gorsze JA.

Żyjemy w XXI wieku, w pełni zurbanizowanym, industrialnym, oferującym nam pełną gamę sytuacji stresowych, powodujących zdenerwowanie, bój o przetrwanie w sposób nie zawsze licujący z naszą wiarą. W związku z tym, zaczynamy wewnątrz siebie oddzielać i usamodzielniać te dwie nasze osobowości, czyniąc je jakby naszymi maskami, na każdą okazję. Zamiast konsolidować je, by wzajemnie się przenikały i stawały się w każdym przypadku dobre i właściwe, coraz częściej tę lepszą „ubieramy” tylko na Niedzielę, i to na czas „przeżycia” Mszy Świętej. Zaś tę gorszą mamy, na co dzień, na życie, na przejście przez życie.

Przeżywając okres urlopowy, mamy niebywałą okazję odrzucić złą pozę, złą maskę, zamieniając ją na tę dobrą, właściwą, dla nas Chrześcijan, jednocześnie możemy udowodnić innym, przebywając w różnych miejscach, że to nie prawda, że Katolik – Chrześcijanin, to zgorzkniały, niedostępny, samolubny o dwu twarzach człowiek. Pokażmy, że jesteśmy ludźmi, z których twarzy emanuje dobro, miłość, zainteresowanie światem, a czynami pokażmy, że potrafimy czynić dobro i miłosierdzie.

Pokażmy wszystkim, że nie zakładamy maski, stosownie do sytuacji, pokażmy również, że wiara nas nie przerasta, a poznamy w rezultacie, jak bardzo nam to się w każdym momencie przyda. Głośmy radość, miłość i nadzieję, zgodnie z przesłaniem wiary, którą otrzymujemy podczas chrztu i bierzmowania.