Wspólnota życia i miłości

Elżbieta i Piotr Krzewińscy

publikacja 17.12.2019 22:03

Żeby być darem, trzeba najpierw mieć co podarować. Trzeba „posiadać” siebie.

Wspólnota życia i miłości Henryk Przondziono /Foto Gość

Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże (por. Rdz 1,26-27). Oznacza to, że najgłębszym pragnieniem człowieka to być we wspólnocie z drugim człowiekiem. Ta najgłębsza, najbliższa wspólnota to małżeństwo.

Kobieta i mężczyzna – tak całkowicie inni – razem mogą doświadczyć czegoś niesamowitego: wszechogarniającej akceptacji swojej inności ze strony osoby, która kocha. A doświadczając jej, mogą na nią odpowiedzieć swoją akceptacją i miłością.

W tej wspólnocie mogą na co dzień praktykować miłość jako bezinteresowny dar dla drugiego.

Ale żeby być darem, trzeba najpierw mieć co podarować. Trzeba „posiadać” siebie. Oznacza to wiedzę o sobie samym, pozwalającą panować nad swoimi emocjami i pragnieniami, żeby realizować tylko te, które przynoszą dobro współmałżonkowi, małżeństwu i rodzinie.

Miłość jest zawsze bardzo konkretna.

Bóg Ojciec stworzył z miłości dla Syna cały wszechświat. Syn nieustannie pełni wolę Ojca i raduje się chwałą, jaka dzięki temu Ojca otacza. Duch Święty jako Duch Miłość, Ducha Jezusa, nieustannie wieje, gdzie chce (por. J 3,8) i uświęca wszystko, przemienia, ożywia.

Człowiek jest zaproszony do tego Bożego działania. Poprzez swoją działalność i pracę współuczestniczy w stwórczym dziele Boga.

Małżonkowie czynią to, otwierając się na przyjęcie nowego życia i wypełniając swoje powołanie poprzez trud rodzicielstwa. Dzięki dzieciom każdy rodzic może doświadczyć tego, czego doświadcza Bóg Ojciec: smutku i cierpienia, gdy dzieci pełne są buntu i oddalają się od tych, którzy ich kochają, ale też radości i szczęścia, gdy odnajdują się, gdy powracają, gdy pozwalają się kochać.

Małżonkowie na mocy chrztu zaproszeni są również do tego, by nieustannie – jak Jezus – pełnić wolę Ojca. Chrzcząc własne dzieci, pragną dla nich tego samego.

Poprzez swój przykład uczą dzieci, kim i jaki jest Ojciec. Jeżeli zafałszują Jego obraz, dzieci nie będą potrafiły nie tylko dawać miłości, ale i jej przyjmować.

Przekazanie prawdziwego obrazu Boga dokonuje się w codzienności, podczas najzwyklejszych zajęć. Obraz ten buduje wzajemna życzliwość, okazywanie sobie uprzejmości, cierpliwe słuchanie i przyjmowanie drugiego człowieka w jego słabości i nieumiejętności. Służy temu każde dobre słowo czy gest czułości i miłości.

Natomiast krzyk, zniecierpliwienie, przeklinanie czy gesty pełne złości i przemocy niszczą w drugim obraz Miłości.

Jeżeli nie można zaufać człowiekowi, trudniej jest zaufać Bogu.

Jezus urodził się jako małe Dziecko w zwykłej rodzinie. W niej wzrastał w mądrości i w łasce u Boga. Od Maryi i Józefa uczył się nie tylko mowy ojczystej, ale też wypełniania przepisów Prawa. To w niej poznawał Słowo Boże i uczył się je rozumieć.

Widząc wzajemną miłość Maryi i Józefa, uczył się od nich dobrego, mądrego patrzenia na kobiety i mężczyzn. Dlatego, że w pełni „posiadał” samego siebie, mógł oddać swoje życie wtedy, gdy uznał, że tak być powinno (por. J 10,18).

Czerpiąc moc i siłę z Eucharystii, każdy człowiek może co dzień czynić to samo: oddawać swoje życie dla drugiego człowieka. I tak jak Jezus – doświadczać zmartwychwstania.

 

Wielka tajemnica wiary

WIARA.PL DODANE 29.11.2019 AKTUALIZACJA 23.12.2019