publikacja 09.01.2020 09:20
Niedziela Chrztu Pańskiego roku A... Bóg zapowiedział i Bóg wypełnił. Choć minąć musiało kilkaset lat.
Henryk Przondziono /Foto Gość
Miejsce chrztu Jezusa
Jego już tu nie ma. I my od chrzcielnej inicjacji musimy przejść do realizacji misji. Nauczycielskiej, kapłańskiej i pasterskiej, służebnej choć nazywanej tez królewską
Zdumiewające, jak parę wieków przed przyjściem Chrystusa prorok Izajasz trafnie Go scharakteryzował. "Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka o nikłym płomyku" i parę innych. Bo Bóg ma wobec ludzkości swoje plany. I choć dzieje świata zdają się toczyć bardzo krętymi ścieżkami, On potrafi je wykorzystać dla swojego celu - zbawienia człowieka. Gdy nadszedł odpowiedni dla Boga moment - Żydzi czuli się upokorzeni zależnością od Rzymu, a jednocześnie Rzym, potężne imperium dawał możliwość szybkiego rozniesienia Ewangelii na spory obszar Europy, Azji i Afryki - Bóg posłał swojego Umiłowanego Syna na świat.
Chrzest Jezusa w Jordanie, różny od naszego chrztu, związane było z namaszczeniem Duchem Świętym: Jezus namaszczony przez Boga rozpoczyna swoją misję. My, w sakramencie chrztu też rozpoczynamy swoją misję. Tak, misję. Zdumiewające, jak wielu z nas ciągle czuje się PRZEDMIOTEM działań Kościoła - ewangelizacji, katechezy, sprawowanej liturgii, w której, wydaje nam się, jesteśmy tylko tłem - a jak mało czujemy się w tym wszystkim PODMIOTAMI, które uczestniczą w misji Chrystusa i Kościoła...
No i jeszcze jeden drobiazg na koniec: nie powiedziałem tego na nagraniu, a jest ciekawe. Izajasz zapowiada, że Bóg ustanowi swojego Sługę przymierzem. Dziwne, prawda? Przewidział, że nie będzie tylko zawierał przymierza, ale że będzie też ofiarą złożoną dla zawarcia tego przymierza...