Trzeci ołtarz

GN 23/2020 |

publikacja 10.06.2020 17:00

Trzeciego dnia po śmierci Jezusa dwaj z Jego uczniów byli w drodze do wsi, zwanej Emaus...

Trzeci ołtarz

Trzeciego dnia po śmierci Jezusa dwaj z Jego uczniów byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”. W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.

 

Zostań z nami!

Trzecia stacja naszej duchowej drogi. Nie ma pyłu, fizycznego zmęczenia, kolorowej asysty i rozradowanych dzieci. Jest Słowo. Dziś jest ono księgą i monstrancją, przygodnym Wędrowcem, który zechciał się przyłączyć, by towarzyszyć naszej pandemicznej wędrówce.

„Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?” Opowieść o niedawnych wydarzeniach prawdopodobnie ominęła pokrętnie najważniejsze motywy ich wyjścia z Jerozolimy. Czyż ta wędrówka nie była ucieczką od świata, który im się zawalił? Nie będzie odnowionego królestwa, wymarzonych ról i urzędów, przyszłość niepewna. Koniec poukładanego życia.

Przekonanie o końcu więzi oczy. Lub – jak zapisał dalej św. Łukasz – czyni człowieka bezmyślnym i spowalnia jego serce. To znaczy pozbawia je nadziei i umiejętności patrzenia z miłością. Sprawia, że ktoś bliski jawi się jako obcy, nie zostaje rozpoznany. Dotychczas umiłowany jawi się jako nieznany. Jestem tylko ja i moje problemy, lęki, obawy. Nic więcej już nie widzę.

„Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?” Raczej nie o tym, co wydarzyło się w Jerozolimie. Jak tamci dwaj – o zawalonym świecie, w którym wszystko miało swoje miejsce. O niespełnionych marzeniach, odwołanych wyjazdach, straconej pracy, pochowanych bez ostatniego pożegnania rodzicach, pozbawionych możliwości odwiedzin chorych, obawach przed wyjściem do sklepu i spotkaniem kaszlącego człowieka. Doskwierającej samotności dni kwarantanny. Tylko krok do utraty wzroku.

„Wszedł więc, aby zostać z nimi”. Nie tylko do domu czy – jak chce tradycja – do gospody. Fizyczna obecność, jeśli nie towarzyszą jej empatia, zrozumienie, pochylenie się nad bólem, niczego nie zmienia. Więcej, w potoku niepotrzebnych słów może jeszcze bardziej przytłoczyć, zniszczyć, złamać „trzcinę nadłamaną”. „Wszedł” – znaczy dał im więcej niż wykład Pism odnoszących się do Niego. Dał im swoją współczującą obecność. Czyż mógł inaczej Ten, który zapewniał przez proroka, że „góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie”?

„Wszedł więc, aby zostać z nimi”. Choć chciałoby się powiedzieć: z nami. Wszedł w świat niespełnionych marzeń, braku perspektyw, bólu płaczących, pozbawionych kontaktu z najbliższymi. „Jezus jest tu” – „Bóg, który ocala”. Ta kartka z fragmentem Pisma Świętego, rozważaniem, zapalona świeca. „Twoje słowo jest pochodnią dla stóp moich i światłem na mojej ścieżce”.

„Wziął chleb…” A jednak to, co najważniejsze, nie wydarzyło się w drodze. Dokonało się, gdy „wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im”. Słowo poruszyło serca. Łamany chleb otworzył oczy. Więcej – przywrócił utraconą nadzieję. Dał moc sprawiającą, że wrócili do świata, od którego chcieli uciec. Nie po to, by żyć w nim po staremu, jak za dawnych czasów. Po to, by mocą tego Chleba iść dalej.

„Wziął chleb…” Jeśli nie chcesz utracić wzroku, jeśli chcesz iść dalej jak człowiek nadziei, weź Chleb. Doświadczysz wówczas, co znaczą słowa: „Pan przywraca wzrok ociemniałym, jeńców prowadzi ku lepszemu życiu”.

ks. Włodzimierz Lewandowski

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.