Świętujemy

Katarzyna Solecka

publikacja 19.12.2020 19:37

Niedziela nie jest po to, by oderwać się od tego, kim jesteśmy. Jest odkryciem, że realizujemy to wszystko jako dzieci Boga.

Świętujemy Roman Koszowski /Foto Gość

Spójrzmy na rzecz praktycznie. Te wszystkie odświętne nabożeństwa, wykrochmalone (hm) obrusy, koszule i sukienki, rowerowe wypady, kompromisy, co będziemy robić czy oglądać, mądre lektury, teatralne spektakle, pyszne obiady, odwiedziny i długie spacery… Do tego, by niedziela była wyjątkowa, trzeba się nieco (nieco? ba!) przyłożyć. Nie dziwmy się więc, jeśli co poniektórym świętowanie kojarzy się raczej ze zmęczeniem i z wysiłkiem…

Oczywiście zawsze możemy to sobie nieco polukrować. Przypomnieć, że kosztuje to, co wartościowe. Albo że ludzie są ważni, nie rzeczy. I dorzucić coś tam o duchowym wymiarze… Czy jednak w ten sposób nie zamykamy sobie drogi do doświadczenia święta właśnie tu, na ziemi?

Bo tutaj, niestety, domów nie sprzątają krasnoludki. A ciocia przez telefon ciągle opowiada o tym samym. I te bezcenne miny domowników, gdy przedstawiasz im super pomysł na swoją wymarzoną niedzielną wyprawę przez łąki, przez pola…

Ech! Ziemia. To jej cudowne „już” i „jeszcze nie”. Kto tego nie doświadczył, niech żałuje!

*

Czy świętość tego święta nie polega na tym właśnie, że da się wreszcie odczytać sens zupełnie pospolitych czynności? I nie chodzi o to, by się tego pozbawiać, uciekać w jakieś „wyższe” rejony. To, co najważniejsze, łaska, jest dla nas tu i teraz.

*

Co świętujemy? Wielu świętuje „nie można”. Nie można zrobić zakupów. Usiąść na długie godziny w spokoju z gazetą/komiksem/kryminałem. Nie można spotkać się z kumplami. Nie można popracować nad nowym projektem… Albo takie „trzeba”. Trzeba iść do kościoła. Trzeba zadzwonić do rodziców. Trzeba przeżyć coś ekscytującego. Trzeba w końcu odetchnąć… Niedziela jako lista czynności zabronionych albo jako lista do zrealizowania.

„…horyzont człowieka stał się tak ciasny, że nie pozwala mu dojrzeć «nieba»” (Dies Domini, nr 4).

*

Dzień Chrystusa przeżywa się z Chrystusem.

Jeśli Bóg nas tu postawił: jako babcię, zakonnicę, nastolatka, księdza – to w tym właśnie jest nasze święto. Inaczej mówiąc, niedziela nie jest po to, by oderwać się od tego, kim jesteśmy. Jest odkryciem, że realizujemy to wszystko jako dzieci Boga.

*

Problem tylko, że to się nie dzieje z automatu. Na zasadzie wziąć tyle tego i tyle tamtego, wstrząsnąć i gotowe. To nie wydarzy się błyskawicznie. Niedzieli instant nie ma. W końcu: to się nie stanie bez nas. Bez nas – dodajmy – takich, jakimi jesteśmy, dzisiaj, tej niedzieli.

Skąd więc w nas to natarczywe przekonanie, że wystarczy mieć dobry plan? Skąd ta frustracja, że święto już tak nie cieszy? Skąd ten zacięty upór, by „swoje” zmienić w „idealne”?

Ech! Ziemia. To jej cudowne „już” i „jeszcze nie”.

*

Tej niedzieli świętujemy nasze wpisanie w ziemię, w realia dnia codziennego. Świętujemy, bo „dziś zbawienie stało się udziałem tego domu”.