Odkrywanie zakrytego

Marcin Jakimowicz

GN 11/2021 |

publikacja 18.03.2021 00:00

Gdy wiele rzeczywistości zostało zakrytych przez pandemiczne obostrzenia, zacząłem… odkrywać je na nowo. O czym przypominają nam zasłonięte fioletowym materiałem krzyże?

Odkrywanie zakrytego Roman Koszowski /Foto Gość

Pierwsze wrażenie po wejściu do kościoła? Coś jest nie tak, czegoś brakuje. To, co dotąd było na wyciagnięcie ręki, teraz okryte jest zasłoną.

To moje zeszłoroczne odkrycie. To wówczas, w piątą niedzielę Wielkiego Postu, w opustoszałym kościele z ogromną intensywnością dotarły do mnie słowa Izajasza: „Prawdziwie Tyś Bogiem ukrytym, Boże Izraela, Zbawco!”. Wielu mistyków pisało o ukrytym Bogu. Hebrajskie słowo „wieczność” pochodzi od czasownika alam, który oznacza „ukrywać”. Pokorny Bóg ukrywa się. Szepcze: „Szukajcie Mnie, gdy się pozwalam znaleźć”.

Odarcie

„Nigdy nie przeżywałem takiego Wielkiego Postu” – notowałem przed rokiem, gdy w moim słowniku pojawiło się nieznane dotąd słowo „pandemia”, a wiele liturgicznych rzeczywistości zostało zakrytych. „Nie ma on nic wspólnego z rekolekcjami typu »duchowe SPA«. Bóg odziera mnie z religijności i żąda dostępu do serca. Nie słyszę wołania: »Nawróćcie się!«, ale »Nawróć się!«. To o mnie”.

Pamiętacie ten czas? Zatrważające newsy płynące z Lombardii, społeczną panikę, zamknięte parki i kolejki do sklepów? Po internecie krążył wówczas mem: kilku kaznodziejów zapowiadało: „Przygotowaliśmy dla was wielkopostne rekolekcje”, na co odzywał się w niebie Pan Bóg: „My również…”. To wówczas choć po części poznaliśmy, czym jest biblijne „błogosławieństwo utraty”, którego na własnej skórze doświadczył Abraham (utrata Ur, utrata ojca, utrata domu, utrata Sary, utrata Lota). Szedł, tracąc to, co dla niego ważne, a jednocześnie uświadamiając sobie rzeczywistości, których wcześniej nie doceniał.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.